Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=73&t=7320
Strona 1 z 2

Autor:  Szczur Lądowy [ 26 lut 2011, o 13:41 ]
Tytuł:  Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Ponieważ jest to mój pierwszy post na forum: witam bardzo serdecznie wszystkich użytkowników. Szukałem specjalnego wątku powitalnego, ale nie udało mi się go znaleźć - mam nadzieję, że nie pogwałciłem panujących tu dobrych zwyczajów :)

Jak pewnie można wywnioskować z mojego nicka, z żeglarstwem mam wspólnego bardzo niewiele, choć ostatnio okoliczności wymusiły na mnie zainteresowanie się tym tematem - i przyznam szczerze, że jestem nim odrobinę przytłoczony ;) Mieszkam siedemset kilometrów od morza i jedynym zbiornikiem wodnym, jaki regularnie odwiedzam, jest moja wanna, co chyba sporo wyjaśnia.

Ale do rzeczy - zawodowo zajmuję się tłumaczeniem, głównie szeroko pojętej literatury rozrywkowej. Tak się złożyło, że ostatnio otrzymałem zlecenie przetłumaczenia książki, w której pojawia się mnóstwo terminologii żeglarskiej. Język jest współczesny (książka została napisana w latach 80-tych poprzedniego wieku), choć akcja rozgrywa się na Karaibach na początku XVIII wieku. Mamy zatem mnóstwo okrętów i piratów, zuchwałe próby ataku, abordaże, pojedynki - no i rzecz jasna zatrzęsienie terminów, z którymi niestety jestem trochę na bakier :)) Oczywiście czytam sporo literatury, żeby na szybko przyswoić sobie jak najwięcej, ale wiadomo, że wiedza teoretyczna nigdy nie zastąpi praktycznej.

Zarejestrowałem się tutaj z cichą nadzieją, że w razie jakichś wątpliwości będę mógł liczyć na pomoc doświadczonych żeglarzy. Jeśli więc nie macie nic przeciwko, że będzie się tu wypowiadać zupełny laik, dajcie znać - od nikogo nie nauczę się więcej niż od Was :) Przypuszczam zresztą, że sami nie lubicie czytać książek, które podchodzą do żeglarstwa w sposób nierzetelny, a ja bardzo bym chciał takiej sytuacji uniknąć.

Autor:  Maar [ 26 lut 2011, o 14:19 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Witaj i wal po pomoc jak w dym, znaczy się, pytaj - po to jest to forum między innymi :-)

Autor:  martinez [ 26 lut 2011, o 14:32 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

zapewne bylo by latwiej gdybys powiedzial o jaki jezyk chodzi.....

Autor:  Szczur Lądowy [ 26 lut 2011, o 14:54 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Chodzi o język angielski. Jeśli jednak znajdą się takie fragmenty, co do których mam wątpliwości, będę je przytaczać po polsku - w końcu to do moich zadań należy ich przetłumaczenie i być może okaże się, że w wielu przypadkach będzie chodzić wyłącznie o potwierdzenie, że wszystko jest ok. Jak już wspominałem, książka jest napisana współczesnym językiem, dostęp do słowników mam, więc "teoretycznie" wszystko powinno być w porządku. Piszę "teoretycznie", bo nikt mi nie da gwarancji, że sam autor nie popełnił kilku błędów - w książkach autorów amerykańskich nie jest to rzecz niespotykana ;)

Ogromne dzięki za chęć pomocy. Na przetłumaczenie mam jeszcze dwa miesiące, więc kolejne fragmenty mogą spływać dość nieregularnie. Pierwsza wątpliwość dotyczy słowa "quarterdeck". Może pokrótce przedstawię głównego bohatera książki: jest to okręt trójmasztowy, autor nie podaje dosłownie typu okrętu/ożaglowania. Jeśli chodzi o "quarterdeck": w książce na rufie znajduje się "poop/poop deck", co tłumaczę jako rufówkę/pokład rufówki. "Quarterdeck" znajduje się poniżej rufówki. Znalazłem kilka tłumaczeń i nie wiem, które jest poprawne: tylny pokład, pokład rufowy bądź dosłowne tłumaczenie, czyli ćwierćpokład.

I może jeszcze przy okazji: czy w języku polskim rozgranicza się ściśle, co jest okrętem a co statkiem? Redagowałem kiedyś książkę SF, której akcja rozgrywała się w odległej przyszłości i mój przyjaciel-wojskowy starał się wbić mi do głowy, że okręt to jednostka wojenna/wojskowa, zaś statek - jednostka pasażerska/towarowa. Oczywiście ze względu na czas i miejsce akcji książki "pirackiej" wszystko, co pływa, jest z drewna i ma żagle :) Okręt, o którym mowa powyżej, to (przynajmniej z początku) jednostka pasażersko-towarowa. Czy wobec tego mogę nazywać go okrętem, czy powinienem stosować inny termin - statek, żaglowiec?

Autor:  Cape [ 26 lut 2011, o 15:26 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Szczur Lądowy napisał(a):
I może jeszcze przy okazji: czy w języku polskim rozgranicza się ściśle, co jest okrętem a co statkiem?

Tak, choć są tacy co sie ze mną nie zgodzą. Okręt, to jednostka wojskowa, niekoniecznie uzbrojona, ale pływająca pod banderą MW. Statki mają przeznaczenie cywilne, choć np w II WŚ bywały uzbrajane i nadal były statkami, gdy nie zmieniały bandery.
Szczur Lądowy napisał(a):
Oczywiście ze względu na czas i miejsce akcji książki "pirackiej" wszystko, co pływa, jest z drewna i ma żagle

To nie ma znaczenia.
Szczur Lądowy napisał(a):
Okręt, o którym mowa powyżej, to (przynajmniej z początku) jednostka pasażersko-towarowa. Czy wobec tego mogę nazywać go okrętem, czy powinienem stosować inny termin - statek, żaglowiec?

Tutaj sytuacja nie jest dla mnie jednoznaczna. Z całą pewnością można pisać żaglowiec, natomiast statek/okręt ? W tych czasach wszystkie jednostki, również te handlowe, były uzbrojone, więc nazwa okręt mnie nie razi.
Najbardziej rażące określenie, to "statek wojenny". Brrr

Ja bym użył "pokład rufowy", ale nie jestem biegły w nazewnictwie na żaglowcach.

Autor:  Szczur Lądowy [ 26 lut 2011, o 15:50 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Cape napisał(a):
W tych czasach wszystkie jednostki, również te handlowe, były uzbrojone, więc nazwa okręt mnie nie razi.


To mogę od razu dla jasności potwierdzić. Okręt, o którym mowa, był uzbrojony w "osiemnaście dwunastofuntowych armat", jak również mniejsze "armatki obrotowe" ("swivel guns") zamontowane na pokładzie.

Z czysto językowego punktu widzenia "pokład rufowy" podoba mi się najmniej, a to ze względu na bliską obecność "pokładu rufówki". Wydaje mi się, że dla osoby niezaznajomionej z tematem te dwa terminy mogą brzmieć zbyt podobnie i w konsekwencji wprowadzać zamęt tam, gdzie występują tuż obok siebie. Tym niemniej jeśli "pokład rufowy" jest terminem poprawnym, to będzie musiał zostać.

EDIT: Właśnie odkryłem, że taka armatka obrotowa to po polsku folgerz.

Autor:  Cape [ 26 lut 2011, o 15:59 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Myślę, że warto konsekwetnie używać "okręt". Oczywiście żaglowiec też. Byle nie mieszać statek/okret. Co do pokładu rufowego, to dla czytelnika będzie to najłatwiejsze i nie będzie błędem.
Właśnie oglądam film dziejący się w tych czasach w rejsie z Anglii do Australii. Polskie tłumaczenie, pokład rufowy.
A pokład rufówki ? Czy chodzi o pokład na nadbudówce rufowej ? Sama nazwa "rufówka" nie jest dla mnie jasna.

Autor:  Jaromir [ 26 lut 2011, o 16:20 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Cape napisał(a):
Myślę, że warto konsekwetnie używać "okręt". Oczywiście żaglowiec też. Byle nie mieszać statek/okret. Co do pokładu rufowego, to dla czytelnika będzie to najłatwiejsze i nie będzie błędem.
Właśnie oglądam film dziejący się w tych czasach w rejsie z Anglii do Australii. Polskie tłumaczenie, pokład rufowy.
A pokład rufówki ? Czy chodzi o pokład na nadbudówce rufowej ? Sama nazwa "rufówka" nie jest dla mnie jasna.

- Również moim zdaniem historycznie i językowo uzasadnione jest by zachowywać konsekwencję. Mówiąc o jednostce wojennej, reprezentującej interesy konkretnego państwa czy władcy, o jednostce obsadzonej "państwową" załogą lub przynajmniej pod takim dowództwem - używamy wyłącznie określenia "okręt".
Statki handlowe, również te uzbrojone oraz jednostki pirackie - to moim zdaniem na pewno nie jest kategoria "okręt" - bo nie o sam fakt posiadania uzbrojenia chodzi...
- Per analogiam - nie każdy gość z karabinem to żołnierz... Nie każdych stu gości z karabinami to kompania wojska, etc, etc...

- "Rufówka" i "dziobówka" to taka trochę radosna twórczość tłumaczy zdezorientowanych brakiem jasnego określenia co to "aftcastle" czy "forecastle". Potem to już pooooszłoo i na bardziej współczesnych statkach "masthouse" został polską "masztówką"...

- Z filmów mocno polecam serial o Hornblowerze... http://en.wikipedia.org/wiki/Hornblower_%28TV_series%29 - również po to by zassać słownictwo...

Autor:  Cape [ 26 lut 2011, o 16:24 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Jaromir napisał(a):
- Również moim zdaniem historycznie i językowo uzasadnione jest by zachowac konsekwencję - i mówiąc o jednostce wojennej, reprezentującej interesy konkretnego państwa czy władcy, używać wyłącznie określenia "okręt". Statki handlowe, również te uzbrojone oraz jednostki pirackie - to moim zdaniem na pewno nie jest kategoria "okręt".

Zgadzam się z taką interpretacją, tym bardziej, że będzie to w 100% zgodne z dzisiejszym nazewnictwem.

Autor:  Szczur Lądowy [ 26 lut 2011, o 16:39 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Kilka rzeczy zaczyna się klarować, świetnie :) Jeśli chodzi o "rufówkę" czy "poop deck" - tak, chodzi o pokład, który zarazem stanowi zadaszenie nadbudówki rufowej, czyli o najwyższy pokład na okręcie, który rozciąga się, jak rozumiem, od ostatniego masztu (w naszym przypadku: bezanmasztu, poprawcie, jeśli się mylę) do rufy. Poszperałem jeszcze w sieci i widzę, że być może właściwszy jest termin "achterdek" - czyli na rufie mamy achterdek, a poniżej pokład rufowy, skąd, zgodnie z tekstem, kapitan dowodzi okrętem.

I dalej - z tekstu wynika, że jednostka, o której rozmawiamy, nie reprezentuje interesów żadnego państwa, należy do prywatnego armatora. Czyli jednak nie okręt, lecz statek handlowy bądź żaglowiec?

Autor:  Cape [ 26 lut 2011, o 16:50 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Tak, statek i to konsekwetnie. Czyli rufówka, to nadbudówka rufowa. Pokład rufowy, to tylnia część głównego pokładu. Pokład rufówki ? Wolę pokład nadbudówki rufowej. Achterdeck, to z języka angielskiego. Niekoniecznie należy mieszać te dwa języki. Natomiast w tłumaczeniu "kapitan dowodził z pokładu nadbuduwki rufowej", dziwnie brzmi. Może po prostu z górnego pokładu ?

Autor:  Zbieraj [ 26 lut 2011, o 17:13 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Szczur Lądowy napisał(a):
I może jeszcze przy okazji: czy w języku polskim rozgranicza się ściśle, co jest okrętem a co statkiem? Redagowałem kiedyś książkę SF, której akcja rozgrywała się w odległej przyszłości i mój przyjaciel-wojskowy starał się wbić mi do głowy, że okręt to jednostka wojenna/wojskowa, zaś statek - jednostka pasażerska/towarowa. Oczywiście ze względu na czas i miejsce akcji książki "pirackiej" wszystko, co pływa, jest z drewna i ma żagle :) Okręt, o którym mowa powyżej, to (przynajmniej z początku) jednostka pasażersko-towarowa. Czy wobec tego mogę nazywać go okrętem, czy powinienem stosować inny termin - statek, żaglowiec?
Wpadłeś jak przysłowiowa śliwka w kompot, a że na dodatek ta kompotiera stoi wewnątrz ula - grożą Ci liczne użądlenia :wink:

Wyjaśnię Ci to naukawo:

Problem statek vs okręt - to mecz 4+1 kontra reszta świata.

4 - to czterech docentów, którzy w końcu lat 70. wydali w Wydawnictwach Naukowo-Technicznych dzieło "Ilustrowana encyklopedia dla wszystkich. Okręty i żegluga". Dowodzą oni, że jak duży - to okręt, jak mały - to statek.

1- to niejaki Wojtek Zientara, znany na tutejszym (i paru innych) forum jako Stara Zientara. Osobnik ten twierdzi, że to, co pływa - to okręt, a statki - to takie ustrojstwa, które jego kobita trzyma w zlewozmywaku i usiłuje doprowadzić do poobiedniej czystości. Na poparcie swojej tezy wyż. wym. Stara Zientara używa argumentu, że on odbywał (z niejakim sukcesem) studia na wydziale, który nosi nazwę Wydział Budowy Okrętów, a nie - na przykład Wydział Statkownictwa Budowlanego czy jakoś równie głupio. Fakt, że za te statki w zlewie nie dostał jeszcze mokrą ścierą przez łeb dowodzi jedynie, że Tati (znaczy - ta jego kobita) ma serce jak Mount Everest i stojąc nad zlewem mówi: - Wojtusiu, a może jeszcze deserek? :lol:

Reszta świata (po tej stronie Odry, rzecz jasna) dzieli pływadła tak: wojenne - to okręty, cywilne - to statki. Część ortodoksyjna tej części świata twierdzi też, że łódź podwodna jest be, a okręt podwodny jest cacy.

A co do Twoich planów translacyjnych tak "in general":
Bądź przygotowany na coś między harówką a przygodą intelektualną. Parę lat temu Wydawnictwo "Bellona" zaproponowało mi tłumaczenie dzieła "The Complete Encyclopedia of Sailing Ships". Przejrzałem i... zrezygnowałem. Wpuściłem w te maliny Magdę Noworolską uważając, że jest ona dużo lepsza w te klocki od mnie, bo to i anglistka z wykształcenia i żyła 10 lat wśród podwładnych Jej Królewskiej Mości, no i kapitanica jachtowa całą gębą...eeee... tego, chciałem powiedzieć ... buziuchną.
Skutek - książka wyszła, więc sukces, ale okupiony zeszlifowaniem przez Magdę zębów trzonowych (od zgrzytania).

Plusem dla mnie było spędzenie kilkunastu upojnych nocy z Magdą (niestety, tylko przy komputerze) i dochodzenie, what the f...k is it. Trzeba było najpierw rozszyfrowywać (dzięki rysunkom) o co chodzi, a potem znajdować jakiś polski odpowiednik. Na szczęście encyklopedia jest jednotomowa, bo przy czterech tomach moglibyśmy przed zakończeniem roboty zejść z tego świata na marskość wątroby :wink:

No, ale mam teraz egzemplarz z dedykacją Magdy: "Zbierajowi z podziękowaniem za pomoc i cierpliwość w wyjaśnianiu, co poeta chciał przez to powiedzieć" :lol:

PS. A tak zupełnie przy okazji: Czy Ty masz jakieś imię? Zwracanie się per "Drogi Szczurze" brzmi dość głupio.

Autor:  Jaromir [ 26 lut 2011, o 17:21 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Szczur Lądowy napisał(a):
Kilka rzeczy zaczyna się klarować, świetnie :) Jeśli chodzi o "rufówkę" czy "poop deck" - tak, chodzi o pokład, który zarazem stanowi zadaszenie nadbudówki rufowej, czyli o najwyższy pokład na okręcie, który rozciąga się, jak rozumiem, od ostatniego masztu (w naszym przypadku: bezanmasztu, poprawcie, jeśli się mylę) do rufy. Poszperałem jeszcze w sieci i widzę, że być może właściwszy jest termin "achterdek" - czyli na rufie mamy achterdek, a poniżej pokład rufowy, skąd, zgodnie z tekstem, kapitan dowodzi okrętem.

"Achterdek" -brzmi mi sztucznie i jakoś tak z niemiecka.
Szczur Lądowy napisał(a):
I dalej - z tekstu wynika, że jednostka, o której rozmawiamy, nie reprezentuje interesów żadnego państwa, należy do prywatnego armatora. Czyli jednak nie okręt, lecz statek handlowy bądź żaglowiec?

Tak sądzę.
Problem w niedokładnym i niespójnym zakresie znaczeniowym słowa "okręt" oraz słów pochodnych w j. polskim.
Skłonny jestem zapierać się przy rezerwowaniu "okrętu" wyłącznie dla jednostek wojennych.
Ale nie mogę zaprzeczyć, że "okrętownictwo" to ogół wiadomości o projektowaniu, o budowie, o remontach i o eksploatacji wszystkich jednostek pływających - czyli okrętów i...przede wszystkim statków.
Ba - Politechnika Gdanka słynęła kształceniem inzynierów w specjalności budowa statków...na Wydziale Budowy Okrętów. Dziś nazywa się on Wydziałem Oceanotechniki i... Okrętownictwa.
Podobnie z przedmiotem (średnie i wyższe szkoły morskie) "Wiedza okrętowa" - który obejmuje praktyczne zagadnienia z dziedziny budowy i eksploatacji... statków handlowych.
Gdzieś tam w piwnicy na półce tkwi dzieło "Okrętowe urządzenia napędowe" - traktujące o napędach statków handlowych. Podobnie z "Spawalnictwem Okrętowym", "Kotłami okrętowymi", "Sondami Okrętowymi", etc, etc...
Czasopismo o budowie wszelkich możliwych jednostek pływających miało (ma?) tytuł "Budownictwo Okrętowe - Polish Shipbuilding"...
Nie ma łatwo! :roll:

Autor:  Stara Zientara [ 26 lut 2011, o 17:27 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Jak już wołają do tablicy....

Według mnie konsekwentnie wszędzie powinno być okręt. Może ułatwi Ci tłumaczenie to:
okręt = ship
statek = vessel
okręt wojenny = warship

Jeśli chodzi o nazewnictwo różnych kawałków dawnych żaglowców, to burdel panuje niemiłosierny i to nie tylko w polskiej literaturze. Trochę próbuje to uporządkować niejaki Krzysztof Gerlach publikujący głównie w czasopiśmie "Morza, Statki i Okręty". W sprawie pokładów polecam szczególnie numer 3/2006 strona 74.

Autor:  Jaromir [ 26 lut 2011, o 17:39 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Stara Zientara napisał(a):
okręt = ship
statek = vessel
okręt wojenny = warship

Jakoś się kompletnie nie mogę zgodzić.
Moja praktyka w używaniu i zakresie znaczeniowym "ship" oraz "vessel" wynika z pracy na statkach handlowych, ostatnie paręnaście lat - na brytyjskich. Różne "cargo ship" albo "supply ship", ale też Reefer vessel"... Stosowano oba wyrazy by dowolny, cywilny statek opisać - niezależnie od wielkości i przeznaczenia.

Moim zdaniem z tego co powyżej napisałeś prawdziwe jest tylko tłumaczenie "warship". Reszta jest używana (przez brytyjczyków i innych takich) w innym zakresie znaczeniowym, przy czym podstawowym błędem jest ograniczenie "ship" do... okrętów tylko. Bo okręty to te, na których się służy, a statki to wszelkie inne :roll:

BTW - ciekawym co zrobisz z popularnym:
??????= naval vessel
Nie wspominając o:
??????=navy vessel
Zgodnie z Twoją propozycją to...."statki wojenne"....
"Naval Vessel" to trochę amerykanizm, ale to w końcu tam jest najwięcej okrętów na Świecie, więc może też trochę racji? Spis swoich okrętów (znaczy wojennych :wink: ) zatytułowali jak niżej:
http://www.nvr.navy.mil/
Edit:
Nie ma jednak jednoznaczności na tym Świecie - by odnaleźć konkretny okręt amerykański (znaczy wojenny :wink: ) w "Naval Vessel Register" - należy nadusić na link... opisany "Ships"
:lol: :lol: :lol:

Autor:  Zbieraj [ 26 lut 2011, o 17:45 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Stara Zientara napisał(a):
Jak już wołają do tablicy....

Według mnie konsekwentnie wszędzie powinno być okręt.

Mówiłem, mówiłem! Tatiana, ścierą go! Przez łeb! :lol: :lol: :lol:

Ps. Od dziś możecie mówić na mnie "prorok" :D

Autor:  Szczur Lądowy [ 26 lut 2011, o 17:47 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Rzeczywiście, "drogi szczurze" brzmi dość niefortunnie :) Na imię mi Łukasz.

Przyznaję, że obawiałem się podobnych problemów, tj. braku zgodności co do nazewnictwa wśród samych żeglarzy, a ja muszę być mądrzejszy i zdecydować się na jedną z wielu wersji ;) Ale nie spędza mi to snu z powiek, bo to nie jest książka techniczna, lecz fantastyczno-przygodowa. Jest tu trochę o okrętach i statkach, bynajmniej nie w zlewozmywakach, trochę o szermierce, trochę o voodoo (czy raczej vodun), trochę o miłości, trochę o nienawiści i wszystkim, co z tego wynika :) Wymóg wydawcy jest prosty: ma się czytać, bo przecież nikt nie będzie się z tej książki uczyć podstaw żeglarstwa. Czyli generalnie rzecz biorąc ma być spójnie, konsekwentnie i przyjemnie w odbiorze, sterburta po prawej, bakburta po lewej, bezanmaszt z tyłu a nie z przodu i tak dalej :)

Jeśli chodzi o spór statek-okręt, generalnie podoba mi się wersja reszty świata, choć też nie jestem do niej całkiem przekonany. Trzeba pamiętać o jednym - to jest książka przygodowa i wydaje mi się, że kwestie poprawnego nazewnictwa w niektórych przypadkach są bardziej, a w innych mniej płynne. O co mi chodzi: bezanmaszt jest zawsze masztem tylnym i skompromitowałbym się, gdybym nazwał tak maszt najbliższy dziobowi - i takich właśnie wpadek bardzo chcę uniknąć. Ale czy marynarz, widząc na horyzoncie jakieś "pływadło", będzie się zastanawiać, czy nazwać je statkiem, czy okrętem? W tym kontekście lepsza wydaje się wersja czterech docentów, tj. pewnie bardziej będzie skłonny nazwać okrętem wielkie bydlę niż malutki slup - przynajmniej na moje "wyczucie".

EDIT: Kurczę, w czasie pisania tego posta pojawiły się chyba cztery nowe :) Drogi Wojtku, popieram Twoją wersję z powodów opisanych powyżej. Wydaje mi się, że - szczególnie w tamtych czasach - pierwszy i najlogiczniejszy sposób klasyfikacji "pływadła" wynikał z jego wielkości, i to się rzeczywiście zgadza z oryginałem kubek w kubek z Twoim "słowniczkiem". Rzeczywiście gdy marynarz wypatrzył ten mały slup, zawołał "vessel", a nie "ship".

EDIT 2: Jaromierze, Twoje rady też są bardzo cenne, ale nie zapominajmy o jednym - akcja dzieje się na początku XVIII wieku, więc Twoje doświadczenia z obecnym nazewnictwem prawdopodobnie mają niewielkie zastosowanie do ówczesnej sytuacji.

Autor:  Stara Zientara [ 26 lut 2011, o 18:14 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Stara Zientara napisał(a):
W sprawie pokładów polecam szczególnie numer 3/2006 strona 74.

Gdyby był problem ze zdobyciem, mogę te parę stron zeskanować

Autor:  Zbieraj [ 26 lut 2011, o 18:44 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Szczur Lądowy napisał(a):
pewnie bardziej będzie skłonny nazwać okrętem wielkie bydlę niż malutki slup - przynajmniej na moje "wyczucie".
Rzeczywiście gdy marynarz wypatrzył ten mały slup, zawołał "vessel", a nie "ship".
Łukaszu, problem w tym, że w dawnych czasach ta sama nazwa znaczyła co innego niż dziś. Slup wojenny (sloop-of-war) nie był wcale "malutki". Miał wyporność dwa razy większą od karaweli, na pokładzie 14-18 dział i 70-90 osób załogi. Tylko niektóre slupy były slupami w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Na ogół były otaklowane jako dwumasztowce (brygi) lub trzymasztowce (fregaty). Jeden z najbardziej znanych slupów, bryg HMS "Speedy" był o kilka metrów większy od "Pelicana", przemianowanego przez Cooka na "Golden Hinde".
Załącznik:
HMS_Speedy.jpg
HMS_Speedy.jpg [ 138.45 KiB | Przeglądane 3768 razy ]

Masz jednak rację, że nie będzie to podręcznik do nauki żeglarstwa. Wystarczy, że unikniesz jakichś elementarnych błędów, a widząc, jak podchodzisz do tego tematu, jestem przekonany, że tak będzie.

Autor:  Colonel [ 26 lut 2011, o 18:46 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Jeszcze Ci cos poradze:
Jest ForumOKrętówWojennych, tam sa posty archiwalne i jest forum autorskie fimberships Krzystofa Gerlacha - to najlrpszy fachman w Pplsce od dawnych żaglowców, tyle że bardzo zasadniczy facet.

Autor:  Rafał [ 27 lut 2011, o 11:10 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Stara Zientara napisał(a):
Stara Zientara napisał(a):
W sprawie pokładów polecam szczególnie numer 3/2006 strona 74.

Gdyby był problem ze zdobyciem, mogę te parę stron zeskanować


A mógłbyś? Dla frajdy pasjonaty ;)

Autor:  Stara Zientara [ 27 lut 2011, o 15:30 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Chciałem dołączyć tutaj, ale się nie dało, bo za duże :(

Wrzuciłem więc na serwer mojej strony:
http://strony.aster.pl/zientara/tmp/skan0001.tif
http://strony.aster.pl/zientara/tmp/skan0002.tif
http://strony.aster.pl/zientara/tmp/skan0003.tif
http://strony.aster.pl/zientara/tmp/skan0004.tif
http://strony.aster.pl/zientara/tmp/skan0005.tif
http://strony.aster.pl/zientara/tmp/skan0006.tif

Autor:  Szczur Lądowy [ 27 lut 2011, o 16:57 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Wojtku, bardzo Ci dziękuję. Fantastyczna lektura, na pewno mi pomoże.

Autor:  Rafał [ 28 lut 2011, o 11:41 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Dzięki!

Autor:  Colonel [ 28 lut 2011, o 17:09 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Łukaszu, jest więcej tekstów Krzysztofa Gerlacha, patrz podane fora

Autor:  Szczur Lądowy [ 2 maja 2011, o 10:27 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Witam,

pozwolę sobie bezczelnie wskrzesić wątek :) Właśnie kończę tłumaczenie - pojawiło się kilka wątpliwości, ale pomyślałem, że lepiej będzie po prostu pytać hurtem. Raz jeszcze wielkie dzięki z góry za każdą pomoc!

Tym razem pytania są bardziej konkretne (a przynajmniej część z nich):

1) Jak brzmi komenda zawrócenia okrętu?
2) Czy istnieje polskie tłumaczenie terminu man-o-war inne niż okręt wojenny? Tutaj miałem kłopot, bo nie byłem pewien, czy man-o-war to rodzaj okrętu (jak np. galeon) czy raczej ogólna nazwa dla każdego dużego okrętu wojennego. Polskie tłumaczenie wskazywałoby na drugą wersję.
3) Kolejny kłopot, który spędzał mi sen z powiek :) Czasami autor w oryginale pisał, że okręt - dosłownie - zakręca/skręca. Czy w języku polskim jest to dopuszczalne? Mam dziwne wrażenie - jako osoba niezwiązana z żeglarstwem - że coś tam jednak "zgrzyta". Jak zatem napisać poprawnie: "Okręt skręcił" (np. na wschód)?
4) Czy mamy jakiś polsko brzmiący synonim "karenażu"? I jak się zwykle używa tego słowa w znaczeniu czasownikowy? "Dokonaliśmy karenażu okrętu"? Nic innego nie przychodzi mi do głowy.

Na razie to tyle, chociaż będę mieć pewnie kilka fragmentów do zacytowania, których nie jestem pewien :)

Autor:  Zbieraj [ 2 maja 2011, o 11:17 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Szczur Lądowy napisał(a):
1) Jak brzmi komenda zawrócenia okrętu?
Nigdy nie słyszałem o takiej komendzie. Chyba, że zastosujemy określenie z "Czerwonego Października": Szalony Iwan :lol: Specem nie do pobicia w tych manewrach jest niejaki Maar, czyli Grzywiasty :lol:
Szczur Lądowy napisał(a):
man-o-war
To chyba jakiś pisowniany skrót od "man-of-war", co oznacza okręt wojenny i chyba nic innego.
Szczur Lądowy napisał(a):
okręt - dosłownie - zakręca/skręca. Czy w języku polskim jest to dopuszczalne?
Tak. Okręt (statek) skręca.
Szczur Lądowy napisał(a):
Czy mamy jakiś polsko brzmiący synonim "karenażu"?
Nie słyszałem o synonimie. Karenaż - to karenaż. Gorzej z czasownikiem, zwłaszcza w formie dokonanej czasu przeszłego: skarenażowaliśmy? Brzmi trochę sztucznie. Ja bym napisał: zrobiliśmy karenaż okrętu (nie pisz "dokonaliśmy", bo to brzmi biurokratycznie, podobnie jak "posiadał" zamiast "miał")

Autor:  Milo [ 2 maja 2011, o 14:49 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

In re 1: na pewno nie masz na myśli zwrotu, tylko konkretne zawrócenie o 180 stopni? Jaką komendę podają w oryginale?

In re 2: Man o' war jest trochę bardziej dokładnym określeniem niż okręt wojenny - odnosi się głównie do okrętów wywodzących się z karaki/karaweli, wyposażonych dodatkowo w armaty i inne pukawki -> np: galeon, fregata, okręt liniowy. Tak mniej więcej do połowy XIX wieku, kiedy to żagle stały się passe. Norwedzy zachowali Angielską nazwę i mówili na takie okręty "manovar". W j. polskim - "okręt" jest chyba jedynym określeniem, jakiego się dorobiliśmy...

Tak w ogóle to jesteśmy wielcy. Jest taka ryba (? zwierz, stworzenie, istota podwodna) co się nazywa "Portuguese Man o' War". Jakiś tłumacz bardzo rozsądnie przetłumaczył to jako... zeglarz portugalski. Ale nie jest najgorzej, bo inne nacje tłumaczyły: portugisisk krigsskip, caravela-portuguesa... a to o zwykłą Fizalię chodziło.

In re 3: A nie ładniej byłoby "obrał kurs na..." ?

Serdecznie,
M.

Autor:  Jaromir [ 2 maja 2011, o 15:03 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Milo napisał(a):
Tak w ogóle to jesteśmy wielcy. Jest taka ryba (? zwierz, stworzenie, istota podwodna) co się nazywa "Portuguese Man o' War". Jakiś tłumacz bardzo rozsądnie przetłumaczył to jako... zeglarz portugalski. Ale nie jest najgorzej, bo inne nacje tłumaczyły: portugisisk krigsskip, caravela-portuguesa... a to o zwykłą Fizalię chodziło.

Physalia physalis
Polskie tłumaczenie było jak najbardziej właściwe:
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBeglarz_portugalski
http://en.wikipedia.org/wiki/Portuguese_Man_o%27_War

Autor:  Jaromir [ 2 maja 2011, o 15:33 ]
Tytuł:  Re: Pomoc w tłumaczeniu książki przygodowej

Szczur Lądowy napisał(a):

1) Jak brzmi komenda zawrócenia okrętu?

może napisz "prawo (czy lewo) na burtę - na kontrkurs!"
Szczur Lądowy napisał(a):
2) Czy istnieje polskie tłumaczenie terminu man-o-war inne niż okręt wojenny? Tutaj miałem kłopot, bo nie byłem pewien, czy man-o-war to rodzaj okrętu (jak np. galeon) czy raczej ogólna nazwa dla każdego dużego okrętu wojennego. Polskie tłumaczenie wskazywałoby na drugą wersję.

To generalnie duży, pełnowymiarowy okręt wojenny - od xvi do xix w.
Fajnie, że tu pytasz, ale najprostsze źródło wyjaśnia to pojecie lepiej niż mógłby którykolwiek z nas:
http://en.wikipedia.org/wiki/Man-of-war
Szczur Lądowy napisał(a):
3) Kolejny kłopot, który spędzał mi sen z powiek :) Czasami autor w oryginale pisał, że okręt - dosłownie - zakręca/skręca. Czy w języku polskim jest to dopuszczalne? Mam dziwne wrażenie - jako osoba niezwiązana z żeglarstwem - że coś tam jednak "zgrzyta". Jak zatem napisać poprawnie: "Okręt skręcił" (np. na wschód)?

Okret czy statek może skręcać, chociaż lepiej jakoś mi brzmi, jeżeli "zmienia kurs" albo "wykonuje zwrot" czy też "kładzie się na kurs".
Szczur Lądowy napisał(a):
4) Czy mamy jakiś polsko brzmiący synonim "karenażu"? I jak się zwykle używa tego słowa w znaczeniu czasownikowy? "Dokonaliśmy karenażu okrętu"? Nic innego nie przychodzi mi do głowy.

Marian Mickiewicz ("Z dziejów żeglugi", NK1971) pisał o "kilowaniu" statków, ale nigdzie indziej tego nie spotkałem... Może lepiej zostać przy karenażu i unikać po prostu zastosowań czasownikowych.

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/