Forum żeglarskie https://forum.zegluj.net/ |
|
artykuł https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=73&t=9678 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | Katrine [ 18 wrz 2011, o 12:25 ] |
Tytuł: | artykuł |
http://www.nie.com.pl/art9766.htm polecam;) |
Autor: | Narjess [ 18 wrz 2011, o 13:39 ] |
Tytuł: | Re: artykuł |
Znam tego Sławka - młody dzieciak, ma teraz 25 lat - ponad cztery lata temu z nim płynęłam z Amsterdamu do Kopenhagi. Same superlatywy - wtedy był jsm, robił staż na kapitana, był pierwszym oficerem na Chopinie. Nie było do czego się przyczepić - miły, sympatyczny, ogromna wiedza i umiejętności jak na swój (i nie tylko) wiek. Poza może jednym. Ponieważ czasem mam kłopoty ze wstawaniem na wachty i nawet dzwonek alarmowy nie jest w stanie mnie obudzić - musiałam być z kimś w kabinie, kto by mnie zreanimował skutecznie. Wyniosłam się z kabiny gdzie towarzystwo rzygało w kojach pode mną i nade mną, właśnie do jego kabiny. To jedno to higiena właśnie. Facet spał w opakowaniu i nierzadko w trampkach z którymi się nie rozstawał. W kabinie lekuchno, a czasem mocniej pachniało camembertem i rokpolem. Ale wolałam to od rzygania mi na głowę. Sławek zresztą na moje pytanie o opakowanie wyjaśnił, że jakby coś się działo, to chce być gotowy natychmiast, bo nie ma zaufania do pozostałych oficerów. Rejs był mocno niedozałogowany i Sławek był tam alfą i omegą - mieliśmy podział ze względu na niedużą liczebność na 3 wachty - on często wspomagał dwóch pozostałych oficerów. Żeglarsko naprawdę nie było się do czego przyczepić - potrzebował ktoś wiedzy - pięć razy tłumaczył i to w miarę przystępnie, póki zakuty łeb pytającego nie zrozumiał. Nawet do mnie miał cierpliwość ![]() Wiem że miał własną szkołę i czarterownię, którą zamierzał rozwijać. I tu takie wieści? Nie uwierzę dopóki nie usłyszę tego z wiarygodnego źródła, lub nie zobaczę. Wiem - ziarnko prawdy być musi - mniejsze lub większe. Ale być może jest to tak, że opisywała to osoba kompletnie zielona żeglarsko, drugiej osobie także zielonej i "stworzyły" taką opowieść. Kolega Słąwka wszak by go tak nie obsmarował, a z notki wynika że tylko on miał doświadczenie żeglarskie - czyli wiedział jak jacht wygląda od środka. A z pierwszorazowcami to różnie bywa. Sama mam przeżycia jak ludzie dziwili się: "to tutaj będziemy spali? nie w hotelu?" ; "a prysznic to dlaczego taki mały, jak ja tam głowę umyję?"; "a gdzie jest jakaś szafa gdzie ja swoje ubrania ułożę - tu w tej dziurze? przecież to się pogniecie"; "a czy na tym stole można prasować?"; " czy musimy tak krzywo płynąć? muszę zagotować wodę na herbatę! - jak to w czasie płynięcia się nie gotuje - herbatki bym się napiła"; "boże jakie to małe, pzrecież tu się podusimy"; "zamknij to okno , bo mi po nogach ciągnie"(forluk).. No i hit sezonu tegoroczny z Zawiszy "a gdzieś tu są jakieś leżaki?" Także z wrażeniami nuworyszy bywa różnie:) A co do Sławka, to uważam, że jest zbyt odpowiedzialny - takim go oceniłam - żeby narażać czyjekolwiek życie. Ale to może być moje prywatne zdanie, bez brania pod uwagę w dyskusji. edit: tu znalazłam na ten temat: http://groups.google.com/group/pl.rec.z ... 86587fdcf4 |
Autor: | Katrine [ 18 wrz 2011, o 14:09 ] |
Tytuł: | Re: artykuł |
wg mojej opinii rejs udany= załoga zadowolona. No tak tylko czy zawsze da się tak zrobić by załoga była zadowolona? IMHO czasem bezpieczeństwo jest ważniejsze. I jak tutaj wyważyć? znaleźć taki złoty środek? Kiedyś byłam na rejsie który prowadził młodziutki skipper na morzu, załoga zaczęła mu wchodzić na głowę (miała swoją koncepcje parkowania, swoją koncepcje portów w których mamy się zatrzymać). Przestało być miło i przyjemnie (skiper musiał zawalczyć o swój autorytet) i chyba dobrze że się tak stało bo na łódce jedna osoba powinna rządzić. Potem już było spoko jak panowie po 50 zrozumieli że muszą słuchać 18-letniego chłopaczka. Oj ciężko im to szło. ale czasem ludzie przeginają w drugą stronę... też. Nawet wydaje mi się że na mazurach jest to znacznie częstsze. Często ludzie (niemający o niczym pojęcia) kwestionują decyzje skippera no i jak w takich sytuacjach ma być miło no? Czy skipper (czy jak tam inaczej nazwać osobę odpowiadającą za łódkę) naprawdę musi prosić kogoś "by z łaski swojej postawił żagiel/przygotował cumę czy cokolwiek zrobił"? Jeszcze jak widzi taką maksymalną niechęć w oczach jakiejś panienki która sobie wymyśliła że ona chce jeszcze płynąć (choć plan przynajmniej w głowie skippera był taki by się zatrzymać w danym porcie?) spotkałam z tym na jeziorach i w sumie spoko niech i tak będzie dopóki coś naprawdę nie zacznie się dziać. |
Autor: | Narjess [ 18 wrz 2011, o 15:09 ] |
Tytuł: | Re: artykuł |
Widzisz bywa różnie.. Czasem obiecujące rejsy to klapa, a czasem najmniej obiecujące wypadają super. W tym roku dostałam propozycję porobienia za "wsparcie taktyczne" grupie Holendrów, którzy mają patenty ale nie znają mazur. Na szczęście to naród rozumny i wie że tego ich pohajnionego języka nikt nie będzie się uczył więc wszystkie gadają biegle po anglesku. Nie to co Polacy. Na miejscu okazało się, że słabo z tymi ich umiejętnościami, mają je w teorii i nijak nie umieją przełożyć na praktykę. U mnie zaś słabo z teorią książkową. Do tego nie znam angielskiego nazewnictwa łódkowego. Kiedy po kwadransie tłumaczenia jak postawić grota i dlaczego pod wiatr i co to konkretnie znaczy pod wiatr(nie mogłam być jednocześnie przy sterze i przy maszcie, fała na szczęście wiedzieli jak ciągać); już myślałam że nici ze współpracy, macki mnie opadli, usiadłam i westchnęłam cicho "ku*wa" - przeca miałam tylko wspierać, a nie uczyć podstaw żeglarstwa. Podchwycili - znają polskie przekleństwa - i już wiedzieli że nie jest dobrze.. Od słowa do słowa, żeśmy się dogadali, i od tej pory był to chyba jeden z najlepszych rejsów, z najlepszą załogą, jaki odbyłam. Totalne zero problemu, tak wyluzowanej i zgranej załogi nie widziałam dawno. I drugi - z dwoma "patentami" co na zmianę kapitanowali. Miło się zapowiadało, bo z większością pływałam i zawsze był luz blues. Problem stanowił ów drugi kapitan. Poszło na pyskówkę, bo chcieliśmy płynąć ostro, a kazał zwalić foka. No i ja bez mojej teorii(bezpatencie nieszkolone to nie wie dlaczego tak jest - wie po prostu i już) zostałam zakrzyczana że na grocie pojedziemy ostrzej. Takiej ilości fizyki i innych mądrości w życiu nie słyszałam. I nie umiałam odeprzeć - wszak teoretycznie to ja guano wiem i nic nie umiem wytłumaczyć. Fakt. Zadzwoniłam do help desku (czytaj Zientara) i poprosiłam o wsparcie na matoła. A właściwie na dwóch bo drugi patentowany też się dołączył. Pod argumentami i autorytetem Zientka, ulegli, chociaż i tak dalej nie wierzą w "jego i moje teorie". Do końca rejsu było kijowo, bo nie chciało mi się patrzeć na "wyczyny" żeglarzy. Mimo że zawsze w tej grupie były fajne rejsy, został niesmak, bo takich wyczynów codziennie było wiele. A ja jako bezpatencie zamkłam rya, i sobie tylko patrzałam i podziwiałam, co też za głupot uczą na tych kursach. Także bywa różnie, ale nie o to chodzi - chodzi o podejście ludzi którzy nigdy na łódce nie byli, naoglądali się tylko zachodnich filmów, gdzie laski w bikini opalają się na pokładach luksusowych jednostek i mniemają że to ma być to. A potem następuje starcie obrazu z rzeczywistością i ogromne zdziwienie. |
Autor: | Jaromir [ 18 wrz 2011, o 16:09 ] |
Tytuł: | Re: artykuł |
Katrine napisał(a): http://www.nie.com.pl/art9766.htm polecam;) Jesiotr trzeciej świeżości. To było ponad 4 lata temu... |
Autor: | Stara Zientara [ 18 wrz 2011, o 16:24 ] |
Tytuł: | Re: artykuł |
Katrine napisał(a): Czy skipper (czy jak tam inaczej nazwać osobę odpowiadającą za łódkę) naprawdę musi prosić kogoś "by z łaski swojej postawił żagiel/przygotował cumę czy cokolwiek zrobił"? Lepiej prosić niż rozkazywać ![]() Np. Postawcie żagiel, ale jak wam się nie chce, to dalej będziemy płynąć na silniku. Mnie hałas nie przeszkadza, a za paliwo też nie ja płacę. Przygotujcie cumy i odbijacze. Nie? OK, dziś nocujemy na kotwicy w bezludnej zatoce. Chleb kupicie pojutrze, jak już cumy i odbijacze przygotujecie. Aaaa... pontonem po chleb? Proszę bardzo - wiosła są w bakiście, to tylko 3 mile. Silnik do pontonu? A kto ma patent motorowodny, bo ja muszę pilnować jachtu? ![]() |
Autor: | Colonel [ 18 wrz 2011, o 17:01 ] |
Tytuł: | Re: artykuł |
Katrine, a czemu nie znalazłaś czegos z drugiej połowy XX wieku?? |
Autor: | zosta [ 18 wrz 2011, o 17:02 ] |
Tytuł: | Re: artykuł |
Stara Zientara napisał(a): Postawcie żagiel, ale jak wam się nie chce... Z życia wzięte? |
Autor: | Stara Zientara [ 18 wrz 2011, o 17:07 ] |
Tytuł: | Re: artykuł |
zosta napisał(a): Z życia wzięte? tak |
Autor: | Narjess [ 18 wrz 2011, o 17:27 ] |
Tytuł: | Re: artykuł |
zosta napisał(a): Stara Zientara napisał(a): Postawcie żagiel, ale jak wam się nie chce... Z życia wzięte? Bo Zientara ma wyjątkowo luzackie podejście do sprawy.. W końcu ludzie płacą, to mają to o co im chodzi - nic na siłę. Na mazurach, przekwalifikowany na kapitana sasanki, odpowiadając na pytanie Tatiany dlaczego oni(inne jachty) na dwóch żaglach:<nosowo, ze stoickim spokojem> no bo patrz! Stawiają dwa żagle, a potem się męczą(wiało tak ze 3 ze szkwałami).. A my spokojnie, na foku.. i szybciej będziemy niż ci co o życie walczą(jachty ładnie zielone brzuchy pokazywały), i namęczyć się nie trzeba! ![]() |
Autor: | Katrine [ 18 wrz 2011, o 19:41 ] |
Tytuł: | Re: artykuł |
Stara Zientara napisał(a): Lepiej prosić niż rozkazywać ![]() Np. Postawcie żagiel, ale jak wam się nie chce, to dalej będziemy płynąć na silniku. Mnie hałas nie przeszkadza, a za paliwo też nie ja płacę. Przygotujcie cumy i odbijacze. Nie? OK, dziś nocujemy na kotwicy w bezludnej zatoce. Chleb kupicie pojutrze, jak już cumy i odbijacze przygotujecie. Aaaa... pontonem po chleb? Proszę bardzo - wiosła są w bakiście, to tylko 3 mile. Silnik do pontonu? A kto ma patent motorowodny, bo ja muszę pilnować jachtu? ![]() genialne:) Thx ![]() |
Autor: | Moniia [ 19 wrz 2011, o 15:01 ] |
Tytuł: | Re: artykuł |
Hm... nie chce mi się wierzyć w takie nagromadzenie nieszczęść w jednym miejscu i czasie... Wojtek, bardzo mi się podoba Twoja metoda ![]() |
Autor: | oculus [ 9 lis 2011, o 17:13 ] |
Tytuł: | Re: artykuł |
Sławek prowadził mój jacht z Holandii do Polski zaraz po zakupie. Zna się niewątpliwie na rzeczy, trochę tylko za mało interesuje się prognozami pogody, albo może ja jeszcze za bardzo się nimi przejmuję. Był ze swoją dziewczyną, obecnie żoną, która zaganiał go przy każdej okazji pod prysznic, więc z tym nie było problemu. Niewątpliwie woli płynąć na silniku niż halsować. W każdym razie dopłynęliśmy do Polski, a to najważniejsze ![]() |
Autor: | Cape [ 9 lis 2011, o 17:29 ] |
Tytuł: | Re: artykuł |
Stara Zientara napisał(a): Silnik do pontonu? A kto ma patent motorowodny, bo ja muszę pilnować jachtu? A jak Ci powiedzą, że przy tych mocach patentu nie potrzeba ? ![]() * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * oculus napisał(a): Niewątpliwie woli płynąć na silniku niż halsować No to można z nim pływać |
Autor: | bury_kocur [ 12 lis 2011, o 10:15 ] |
Tytuł: | Re: artykuł |
Cape napisał(a): Stara Zientara napisał(a): A jak Ci powiedzą, że przy tych mocach patentu nie potrzeba ? ![]() To nalezy odpowiedzieć, że na tym jachcie patent potrzebny jest od 0,1 kW. Przecież każdy na swoim jachcie może może ustanawiać swoje prawa - Wojtek też - w końcu to On odpowiada za jacht. Pzdr Kocur |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |