Witajcie,
pod moim artykułem u Jurka Kulińskiego (
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=2077&page=0 ) znalazło się, w moim komentarzu, sformułowanie jak niżej:
no sama napisałam, że napisał(a):
Że miliony ludzi pływa mając raczej średnie pojęcie o tym (tak, to prawda...). Że krzywdy sobie nie robią. Co najwyżej spóźnią się na kolację po odstaniu kilku godzin na mieliźnie.
No i dostałam dość szybko po tym informację, że nie tylko spóźnią się na kolację, ale jeszcze będą mieć korowody w Izbie Morskiej. (najwyraźniej nie wzięto pod uwagę faktu, że nie piszę raczej o milionach polskich żeglarzy). Ponieważ wg obowiązującej definicji wypadku morskiego jest to wypadek, podlegający na wodach obcych zgłoszeniu do konsula... Nie wierzycie? to sprawdźcie punkt 4:
Cytuj:
Wypadek morski – zgodnie z art. 1 ust. 2 Ustawy z dnia 1 grudnia 1961 r. o izbach morskich (z późniejszymi zmianami) to zdarzenie na morzu otwartym lub wodach z nim połączonych, na których statki morskie uprawiają żeglugę, polegające na:
1. zatonięciu, zaginięciu lub utraceniu statku w inny sposób,
2. opuszczeniu statku,
3. zderzeniu statków,
4. zetknięciu statku z dnem, podwodną lub nawodną przeszkodą,
5. uderzeniu statku w budowlę, urządzenie lub instalację, w następstwie którego statek spowodował ich uszkodzenie lub doznał uszkodzenia,
6. powstaniu pożaru lub wybuchu na statku,
7. zanieczyszczeniu środowiska w następstwie utraty lub uszkodzenia statku,
8. zagrożeniu albo ograniczeniu bezpieczeństwa statku lub znajdujących się na nim osób, na skutek:
1. uszkodzenia lub niesprawności konstrukcji, urządzeń albo innych elementów wyposażenia statku,
2. zmian w zakresie stateczności statku,
9. zaginięciu człowieka przebywającego na statku,
10. śmierci lub uszczerbku na zdrowiu człowieka w związku z pracą lub pobytem na statku, zachowaniem się statku, działaniem lub stanem jego urządzeń albo innych jego elementów lub właściwościami ładunku statku
Zgodnie z tymi przepisami, gdyby mój jacht był zarejestrowany pod banderą polską, musiałabym założyć sobie gorącą linię do konsulatu - bo dzwoniłabym tam, jako praworządna obywatelka, dwukrotnie w ciągu dnia. Dno mojej przystani bowiem znajduje się na osuchu blisko 4 m ponad zerem mapy. Więc nie jest dziwnym, że w niej raczej brakuje wody i jachty przez długie okresy w ciągu jednego dnia STYKAJĄ SIĘ Z DNEM.
To samo robią, gdy kotwiczą na osuchach wszędzie gdzie się da. Stoją na dwóch kilach, dwóch kadłubach, jednym kilu i podporach, czasami po prostu leżą sobie na boku... I w każdym przypadku, jacht który to robi, jeśli jest pod polską banderą, ma wypadek morski

Co śmieszniejsze (a może po prostu tragiczne, bo organy sądownicze często nie mają poczucia humoru) - kapitan takiej jednostki może być jeszcze pociągnięty do odpowiedzialności za świadome doprowadzenie do wypadku... jak trafi na kogoś nadgorliwego.
No dobrze, ale ten absurd został już (częściowo) naprawiony. 27-10-2012 wchodzą bowiem w życie przepisy Ustawy z dnia 31 sierpnia 2012 r. o Państwowej Komisji Badania Wypadków Morskich - która to ustawa zmienia ustawę o izbach morskich. Wg tych zmian,
Cytuj:
art. 22 otrzymuje brzmienie:
„Art. 22. Izba morska wszczyna postępowanie na wniosek zainteresowanego lub organu administracji morskiej.”;
Co zasadniczo powinno nas zabezpieczyć od ewentualnego dochodzenia w tym wypadku

Zasadniczo, bo jednak pomimo, że Państwowa Komisja Badania Wypadków Morskich
Cytuj:
2. Komisja nie bada wypadków i incydentów morskich:
1) w których uczestniczyły wyłącznie:
(...)
b) statki rybackie o długości całkowitej do 15 m, c) jachty rekreacyjne
– z wyjątkiem bardzo poważnych wypadków;
to
Cytuj:
3. Armator i kapitan statku, których dotyczy wypadek lub incydent morski, obowiązani są niezwłocznie powiadomić o wypadku lub incydencie morskim Komisję oraz kapitanat pierwszego polskiego portu, do którego statek ma wejść po wypadku lub incydencie morskim, a także zabezpieczyć ślady i dowody dotyczące wypadku lub incydentu morskiego.
Czyli, dochodzenia w przypadku świadomego wejścia na mieliznę już nam nie grożą (nie da się tego podciągnąć pod 'bardzo poważny wypadek') - ale formalnie wciąż można nas ścigać za niezgłoszenie tego. Bo jacht wciąż jest statkiem na mocy Kodeksu morskiego, a definicja wypadku morskiego, zawarta od 27 października w tej nowej ustawie - nadal zawiera to samo stwierdzenie o 'zetknięciu z dnem"... Aha, ustawa przewiduje odpowiedzialność karną w przypadku nie zgłoszenia wypadku morskiego...
Znacie jakieś inne absurdalne przepisy, które potrzebują drobnych zmian?