„Ja, Chiara Vigo przyszłam na świat wieczorem 1-szego lutego roku pańskiego 1955, w niewielkiej miejscowości Calasetta niedaleko miasteczka Sant`Antioco. Nikt na mnie nie czekał, nawet moja matka spodziewała się mnie 3 miesiące później. Mój ojciec zmarł 26 lutego 1963 roku. Mam niewiele wspomnień związanych z moim tatą. Pamiętam jego wysoką sylwetkę, gdy wieczorami wracał po pracy, i gdy po odprowadzeniu do stajni konia wchodził do domu, witał się z mamą, a następnie siadał biorąc nas na ręce i opowiadał historię magicznego drzewa w Sisineddu, na którym rosną cukierki. Następnie częstował nas tymi cukierkami z magicznego drzewa, dziwnym zrządzeniem losu mając zawsze 2, jeden dla mnie a drugi dla mojego brata Savia. Moja mama wiodła życie w trudzie i znoju. Być może jej charakter był trochę oschły, ale spowodowane to było wysiłkami, aby utrzymać sześcioro dzieci. Wykonywała jednocześnie pracę położnej, aby zapewnić nam to, czego potrzebowaliśmy. Z tego też powodu coraz częściej ostoją dla mojej ogromnej potrzeby serdeczności i pieszczot była moja babcia. Moja babcia Maria Maddalena Rosina Mereu była Mistrzem tkanin antycznych (należy zdawać sobie sprawę z tego, że w rodzinie Mereu od zawsze szyło się garnitury, kostiumy i wyprawki), W jej pracowni przewijało się wiele młodych kobiet, które rozmawiając o sztuce, polityce i ludziach, spotykały się i wymieniały doświadczeniami. Uwielbiałam przebywać tam przez większość czasu. Moja babcia zaszczepiła we mnie miłość do tkactwa. Kochała mnie ogromnie i zawsze znajdywała dla mnie czas poświęcając mi mnóstwo uwagi. Między nami istniała niespotykana więź, rozumiałyśmy się bez potrzeby mówienia czegokolwiek. Babcia Leonide _tak ją wszyscy nazywali- była kobietą wyjątkowych zalet oraz szczególnych zdolności charyzmatycznych, nauczyła mnie wszystkiego, abym stała się Mistrzem Bisioru i Tkactwa. Jej brat Mons. Teofilo Dario Mereu mieszkał razem z nami. Bardzo lubiłam przebywać w jego gabinecie, pełnym antycznych ksiąg i tekstów biblijnych, gdzie kochałam czytać i pisać razem z dziadkiem, który siedział w swoim wielkim fotelu, obitym czerwonym aksamitem. Wujek Dario zastępował mi ojca i stał się moim duchowym i finansowym oparciem. Doskonale się rozumieliśmy. Pomagał mi w najmroczniejszych momentach mojego życia i w najcięższych próbach. Mama z powodu wykonywanej pracy została wysłana do Ortaceus koło Cagliari. Zabrała ze sobą Józefa, najmłodszego z rodzeństwa. Reszta nas została w Sant`Antioco z babcią Leonide i dziadkiem Luigim. Lata płynęły szczęśliwie, spędzałam czas podążając tropem artystycznym mojej babci. W jej pokoju – warsztacie czasu nigdy za wiele. Każda z osób, które ją odwiedzały miała jakąś historię do opowiedzenia. Uczyłam się reguł tkactwa, jego formuł, sekretów, historii antycznej, które często prowadziły mnie do wujka, prosząc go, aby móc przebywać z nim i poznawać starożytne języki. Moje życie płynęło szczęśliwie, mijały lata i z czasem zaczęłam uczyć Tkactwa. Podobał mi się jego świat i zrozumiałam, że tę wiedzę należy przechowywać i chronić , dlatego postanowiłam doskonalić moją wiedzę o Biologii morskiej. Dlatego też podjęłam pracę na farmie morskiej gdzie hodowano Pszyszynki szlachetne (Pinna nobilis setacea)...” Tyle o sobie Chiara. Ta niemłoda już, bo sześćdziesięcioletnia kobieta jest wulkanem energii. Pracuje, przyjmuje gości w swojej pracowni – muzeum, organizuje wystawy, bierze udział w spotkaniach w różnych miejscach świata, śpi po dwie godziny na dobę i nurkuje na piętnaście metrów bez aparatu tlenowego. Przyznaje skromnie, że to ostatnie zajęcie sprawia jej największą przyjemność i bardzo ją odpręża. Jest bardzo komunikatywna i tworzy wokół siebie przyjazną atmosferę. Przyjęła nas w swojej pracowni mimo, iż pojawiliśmy się niezapowiedzeni. Mimo kilku prób kontaktu z naszej strony, jej telefon milczał jak zaklęty. Niemniej ryzyko odwiedzenia jej bez pewności zastania w domu nikogo opłaciło się. I tak poznaliśmy jedynego na Świecie Mistrza Bisioru, starożytnej i bezcennej tkaniny. wspominanej już w antycznych księgach. Nić bisioru to proteina produkowana przez wspomnianego małża Pinna nobilis setacea. Zwany również jedwabiem morskim, bisior jest materiałem ultralekkim, odpornym na ogień, nie utrzymującym na swojej powierzchni farby, ale dający się barwić. Jego naturalny kolor to ciemny brąz, lecz wystawiony na światło słoneczne lśni jak szczere złoto. To królewska tkanina. Chiara wprowadziła nas w podwodny świat Przyszynki szlachetnej, pokazała nam wszystkie etapy produkcji nici bisioru, by na koniec zaprezentować kilka swoich prac. Wyprodukowana w trakcie prezentacji złocista nić spoczęła na nadgarstku Karoliny - jedynej kobiety w naszym gronie. Jedno z praw kodeksu mistrza bisioru mówi, że jeżeli wśród gości jest osoba, która spodziewa się dziecka, taka osoba ma prawo wysłać mistrzowi lniane płótno, a ten uszyje z niego ubranie dla oczekiwanego dziecka. Tym razem Chiarze się upiekło, jako że ostatnia zima nie była wystarczająco ostra. Wracaliśmy do portu w Calasetta zadowoleni z tego spotkania. Dopisała również pogoda. Dzień wcześniej wchodziliśmy do mariny przy 33-ech węzłach wiatru. Na szczęście przez noc się uspokoiło i rano powitało nas słoneczko. Marina w Calasetta choć niewielka, moim skromnym zdaniem jest godna polecenia. Ma cywilizowany węzeł sanitarny z prysznicem gratis (żetony pobiera się w biurze mariny), na kei prąd i wodę płatne ekstra, ale postój jest o połowę tańszy niż w pozostałych napotkanych portach. No i blisko stąd do muzeum bisioru, które znajduje się w Sant`Antioco przy Viale Regina Margherita 3. Warto odwiedzić to miejsce. Po południu znów wyjdziemy w morze, do Cagliari. Po dopłynięciu pozwolimy rozkoszować się naszym włoskim przyjaciołom polskimi wysokoprocentowymi wyrobami spirytusowymi, które nie ukrywam, przypadną im do gustu. Natępnie Paweł zapoluje z harpunem na rekina, co zaowocuje nieoczekiwanym zejściem Przemka na 9 metrów, czyli dno mariny po bosak. Potem już tylko pożegnania i snucie planów na rok następny. Jeszcze tylko kawa na lotnisku i...koniec.
Kilka statystyk: ilość godzin:90.55` w tym na żaglach: 55,25` na silniku: 35,30` ilość przebytych mil: 523 prędkość średnia: 5,5 węzła max. siła wiatru: 38 węzłów
|