Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Dla tych, co czasem wchodzą na mieliznę...
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=10&t=8119
Strona 1 z 1

Autor:  Moniia [ 28 kwi 2011, o 12:53 ]
Tytuł:  Dla tych, co czasem wchodzą na mieliznę...

... czyli wydawałoby się, że wszystkich :)
Otóż niekoniecznie. Oglądam sobie filmiki podrzucone przez Jacka (viewtopic.php?f=70&t=8083) i bardzo mi się spodobał jeden komentarz a propos echosondy.

Duncan Wells napisał(a):

We never run aground; we simply conduct a "controlled calibration of the depth sounder"



Przypominam tylko, żebyście, będąc na wodach pływowych, robili to na przypływie...
:D

Autor:  JasiekN [ 28 kwi 2011, o 20:00 ]
Tytuł:  Re: Dla tych, co czasem wchodzą na mieliznę...

Moniia napisał(a):
... czyli wydawałoby się, że wszystkich :)


Monia, wszystkich, wszystkich...

Z captainami to jest tak jak z właścicielami psów: dzielą się na tych, co pozwalają zwierzakowi spać we własnym łóżku. i na tych, co się do tego przyznają....

Takiego mastera, co naprawdę nigdzie nie przy.... to ja osobiście nie znam. Jeśli jest takowy - to łaska boska, znaczy, że nie jestem aż tak stary, jak mi się czasem wydaje :-)

Jak to było u mnie? Bardzo very paskudnie. Nawet nie jeśli idzie o wielkość spowodowanej szkody, ale towarzysko.

Słoneczne, niedzielne popołudnie. jacht z dobrym silnikiem, psiakość, za dobrym (było trochę powera pod ręką). Ster z rumpla. Gdynia. No, psiakrew, Gdynia! Żeby chociaż Szczecin, albo Świnoujście, ale Gdynia! Tak mi szajba odbiła, żeby odejść od kei z gracją i kawaleryjską fantazją, nie na szpringu rufowym, jak Pan Bóg przykazał, tylko na wsteczu, z zawiasem na szpringu dziobowym. I tak "pełną parą".

Na początek szło OK - do czasu, aż mi (już po oddaniu ostatniego sznurka) - manetka ("cała wstecz") została w ręku... Naturalną koleją rzeczy: rumpel mi wyrwało z ręki, ster się położył na burt, silnik (nim tą cholerę zamordowałem) - pełna moc... No to i jacht wykonał piękną cyrkulację w stronę kei i jebut.... Ino jękło.

No, a na dodatek te wszystkie cholery, znajome, zamiast Złotopolskich oglądać, to akurat były w porcie na niedzielnym spacerku... W mordę...

Kto sam nie widział, to innym opowiedział.

No i ja tu naprawiam tą cholerną manetkę - a mam na kei całą procesję tzw. znajomych, co to (w oczy) - tak Jasiu, miałeś pecha, manetka, tak, rozumiem.... A widzę jak w duchu rżą z radości - no, Jasiek przypier... :-)

Cóż, walnijmy się w piersi, żeglarze to narodek złośliwy, kto z nas nie przyglądał się z pieśnią na ustach "jakości podejścia do kei"? Cudzego podejścia, oczywiście, bo o swoich, zwłaszcza tych "bardziej udanych" jakoś szybko zapominamy :-)

Autor:  Cape [ 28 kwi 2011, o 20:11 ]
Tytuł:  Re: Dla tych, co czasem wchodzą na mieliznę...

JasiekN napisał(a):
Z captainami to jest tak jak z właścicielami psów: dzielą si na tych, co pozwalają zwierzakowi spać we własnym łóżku. i na tych, co się do tego przyznają....

JasiekN napisał(a):
Słoneczne, niedzielne popołudnie. jacht z dobrym silnikiem, psiakość, za dobrym (było trochę powera pod ręką). Ster z rumpla. Gdynia. No, psiakrew, Gdynia! Żeby chociaż Szczecin, albo Świnoujście, ale Gdynia! Tak mi szajba odbiła, żeby odejść od kei z gracją i kawaleryjską fantazją, nie na szpringu rufowym, jak Pan Bóg przykazał, tylko na wsteczu, z zawiasem na szpringu dziobowym. I tak "pełną parą".

Ale to nie miel, tylko przywalenie. Ja na mielu raz przytarłem, nie siadłem. w Górkach. Ale walnąłem kilem ostro.
Aaa, ja śpię z psem :D

Autor:  Moniia [ 28 kwi 2011, o 20:41 ]
Tytuł:  Re: Dla tych, co czasem wchodzą na mieliznę...

Hi, hi... tam powinien być uśmieszek, zapomniało mi się :) Ale w świetle tego zdanka - nie wszyscy. Toż to był planowany manewr, a nie wejście na mieliznę :lol:

Autor:  Wolfwind [ 19 maja 2011, o 10:52 ]
Tytuł:  Re: Dla tych, co czasem wchodzą na mieliznę...

Jest jeszcze trzecia kategoria- Ci co to dopiero będą dokonywać" kontrolowanej kalibracji" ... :P

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/