Czyli Speed on the water Sp. z o.o.
Oto dalszy watek rozwojowej sprawy "
PZMWiNW = Speed on th Water"
Ciekawy artykuł z netu. W środowisku instruktorskim z oburzenia aż wrze... sprawa trafiła m.in. do UOKiK...
Dopóki nie powstanie rzeczywista konkurencja (podmioty upoważnione poza związkowe) egzaminacyjny monopol będzie trwał...
A teraz poniżej artykuł z netu.
==========================================================
"Centrala Polskiego Związku Motorowodnego i Narciarstwa znalazła nowy sposób na "stabilizację" kieszeni podatnika. Tym razem szara rzeczywistość pod pustacią Związku kopnie w przysłowiowe cztery litery instruktorów motorowodnych, którzy będą musieli znieść kolejne dwa ciosy.
Pierwszy: maja zapłacić prywatnej firmie panów prezesów PZMWiNW haracz za zezwolenie na egzaminowanie.
Drugie: Muszą zobligować się do pełnej "lojalności" wobec "jedyni słusznych władz".
To ni żart. wszystko można przeczytać na stronach internetowych PZMWiNW. Myszkowanie w przepisach, naciąganie, terroryzowanie i straszenie braci wodnej (instruktorskiej) wchodzi w nowa erę. Nie udało się zatrzymać liberalizacji prawa, to można próbować blokować wolny rynek. Nie od dziś wiadomo, że Związku panicznie boi się utraty dochodów z egzaminów i szkoleń, które w głównej mierze finansują wszelkie wynagrodzenia "ciężko pracujących działaczy". panaceum na ten strach ma być MONOPOLIZACJA EGZAMINÓW>
Niedowiary? Oto fakty.
Pierwszy "kop" zrealizowany będzie poprzez "zlecenie" prywatnej spółce obowiązkowych szkoleń dla przyszłych egzaminatorów.
Kuriozum!!!
Oddelegowany ustawa Związek nie jest w stanie samodzielnie [przeszkolić swoich instruktorów i wynajmuje do tego spółkę Speed on the Water Sp. zoo.
bez przymusowej 500 złotowej "opłaty" egzaminatorem związku być nie można.
Co ciekawsze, spółka zarządzają panowie P. Szabelewski , A.Marcinkowski, Z.Kasprzak i F. Haber, czyli te sam osoby , które zasiadają w zarządzie PZMWiNW.
Można zarobić "na boku" ?
Można. O przyzwoitość i moralność przecież nikt władz nie zapyta.
Drugi "kop" został sprytnie zakamuflowany w treści umowy narzucanej związkowym egzaminatorom, bez której nie można wstąpić w ich "szeregi".
Pod groźba kary zabrania im się [pracy na wolnym rynku, a za naruszenie "lojalności" egzaminator zapłaci związkowi 3000 PLN.
Dodatku to związek będzie wskazywał kto i gdzie ma egzaminować , więc wszelkie przejawy oporu można tłumić w zarodku.
W praktyce instruktorowi pozostaje wybór: zniewolić się w pracy dla związku albo... nic.
Upoważniona prawem konkurencja związku jeszcze nie istnieje, a zainteresowani mogą wystąpić z wnioskami do ministerstwa dopiero w czerwcu i czekać nie wiadomo jak długo.
Związek upoważnienia nie potrzebuje wiec prezesi atakują!!! pewni swego bezkarni i zacierający ręce na myśl o szybkiej kasie.
Co pozostaje instruktorom egzaminatorom?
Albo zgoda na niewolnictwo albo bojkot PZMWiNW i niepewność losu.
Ktoś może powiedzieć, że "skoki na kasę" były i będą, a afera tyczącą egzaminatorów zwykłego obywatela nie dotknie... Nic bardziej mylnego.
Monopolizacja rynku w rekach związku okroi i tak już małą kadrę egzaminacyjna, to zaś może skutkować jedynie pogorszeniem umiejętności przyszłych (przystępujących do egzaminu) motorowodniaków wraz z wszystkimi tego konsekwencjami, albo zawyżeniem kosztów uzyskania uprawnień (wielokrotne powtarzanie egzaminów).
Albo jednym i drugim.
Braci motorowodna! Larum grają! czas wstać i przemówić!============================================================
Tyle strachów i złości instruktorów związkowych.
Na temat etycznej strony działalności prezesów "właściwych - własnościowych" związków wobec swojej kadry wolę się nie wypowiadać...
Pomysł z obowiązkowymi "para kursami" za kilkaset złotych i o programie (dostępny na stronie związku), który był w ramach narad szkoleniowych "konkurencyjnych obecnie" okręgach oferowany instruktorom za darmo oraz niedozwolonych klauzul w "umowach" kwalifikujących się do rzecznika UOKiK (treść umów na stronie związku) niech ocenią sami instruktorzy... Jak ich "Matuszka związkowa" pragnie nadal objąć "opieką"...
Myślę ,że instruktorzy egzaminatorzy spełniający wymogi prawa wybiorą podmioty egzaminacyjne nogami szybciej niż się związkom obojga wydaje...
Związki swoimi przeszłymi i obecnymi działaniami otwierając szeroko oczy już nie tylko urzędnikom ale także swojej kadrze...
To co planuje PZŻ aby 'wykorzystać" swoje okręgi nie będące formalnie ani częścią związku ani "podmiotami upoważnionymi" to osobna historia...

)