Nie jestem wrogiem komercji. Uważny czytelnik moich publikacji mógł przeczytać pełne uznania słowa, ze w warunkach polskich co najmniej 95% ludzi ma szanse uprawiać żeglarstwo dzięki firmom czarterowym. Te firmy mają świadomość, że oferując coś obcemu człowiekowi, muszą mu gwarantować poczucie bezpieczeństwa. Ale jak to w życiu, nie każdy tak uważa a państwo musi takie poczucie bezpieczeństwa zapewnić w drodze przepisów. Takie przekonanie panuje we wszystkich państwach, które z taką lubością niektórzy stawiają za wzór demokratycznych swobód. Ale wybiórczo.
Polski ustawodawca próbuje iść tą drogą ale PRL- owska prywyczka daje o sobie znać.
W imieniu SAJ jeden z kompetentnych członków Zarządu opiniuje projekt założeń do Ustawy. Tak się składa, że szanuję jego zdanie i znam projekt opinii.
Broni niezależności jachtingu ale i stara się ograniczyć nadmierną regulację w przepisach dotyczących komercji aby nie wylać dziecka z kąpielą. I to popieram całkowicie.Ale w całej dyskusji przewija się wątek dwuznaczny, który udało mi się wyjaśnić. Otóż Maciek Kotas nareszcie, otwartym tekstem dzisiaj pisze co następuje;
......trzeba walczyć o zniesienie podziału na komercyjne i niekomercyjne, .....Koniec cytatu.
Jego oczywiście święte prawo do takiego zdania... a moje święte prawo do zadania zasadniczego pytania do prezydium zarządu SAJ. Pytanie brzmi, czy prezydium może zdementować opinię członka zarządu i też otwartym tekstem stwierdzić że nie podziela opinii iż przepisy nie powinny odróżniać komercji od jachtingu ( bylibyśmy absolutnym wyjątkiem na mapie żeglarskiej świata)
Takie wyjaśnienie stanowiska sprawi, że stanie się jasne czy zabieranie głosu tu ma sens czy też decyzje już zapadły. Nie od rzeczy byłoby stanowisko w tej sprawie Bryfoka i Samosteru.
z szacunkiem
Zbigniew Klimczak
ps: ktoś kiedyś ( ponad 15 lat temu) godny najwyższego szacunku, napisał te słowa; ...Tego rodzaju działalność jest nazywana w państwach o rozwiniętym żeglarstwie jachtingiem zarobkowym, a używane w niej jednostki jachtami zarobkującymi lub – coraz częściej – Sail Training Ships (STS). W stosunku do STS-ów obowiązują państwowe przepisy budowy, nadzoru i inspekcji oraz zasady obsadzania minimalną załogą kwalifikowaną.
Myślę, że poważna liberalizacja wymagań w polskim żeglarstwie jest koniecznością. A dla zawodowców warto oczywiście utrzymać lub zaostrzyć wymagania. Ostatecznie wiozą pasażerów, którzy najczęściej słono zapłacili.

_________________
Pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
http://www.przewodnikzeglarski.pl

Jak "decyzje" zapadną, to bedzie komunikat podpisany przez Radę Armatorska. A najpierw będą konsultacje pomiędzy róznymi organizacjami...

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl

Z całym szacunkiem, ale nie rozumiem Mamy teraz w trybie alarmowym zwoływać posiedzenie Rady Armatorskiej bo Zbyszek żąda stanowiska na temat wypowiedzi Maćka? Wybacz, ale to chyba jakieś pomylenie pojęć...



Ja tylko nieśmiało przypomnę, że Rada Armatorska składa się z dziewięciu osób, tu na tym forum wypowiadają się trzy osoby z jej składu i wyrażają swoje prywatne opinie. Do wyrażania oficjalnego stanowiska mamy swoją stronę i tam w pierwszej kolejności pojawi się oficjalne stanowisko...

_________________
Pozdrowienia Jurek "Jurmak" Makieła

Jurku, przepraszam jeśli to zabrzmiało jak żądanie. Oczywiście bardzo mnie interesuje oficjalne stanowisko przedstawicieli ....ale oczywiście poczekam aż zostanie ono wypracowane.
Na pewno moim zamiarem nie było stawianie żądań ani nie posiadam takiego prawa.
Zbigniew Klimczak

_________________
Pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
http://www.przewodnikzeglarski.pl

Generalnie udało Ci sie jak Filip z konopiii...

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl

Rozumiem, że ten Palikot to ja?

Otóż Zbyszku, wyrwałes moją wypowiedź z kontekstu:)
po pierwsze to moje opinie a nie oficjalne stanowisko SAJ.
po drugie moje zdanie jest takie, że obecnie podział na komercje i niekomercję już jest. I na razie nic na to nie poradzimy. Więc nie ma sensu tworzyć sztucznych nowych definicji. Opcje jakie są to albo bronić dotychczasowej definicji albo próbowac dokonac drobnych zmian w propozycjach rządowych.
I w tym sensie szkoda bić piany na tworzenie kolejnych bardziej lub mnie wydumanych definicji komercji czy niekomercji, na semantyczne i filologiczne dyskusje na temat słowa "jacht" pojęcia "jachting" itp.
Możemy do upadłego dyskutować nad prawidłową definicją tylko co z tego wyniknie? Nic.
Mamy wąskie ramki. Albo próbować cos ugrać w ramach założeń do projektu zmiany ustawy, albo bronić definicji istniejącej. Propozycja załozeń jest moim zdaniem nie do przyjęcia, a dotychczasowa definicja jachtu komercyjnego moim zdaniem jest bardzo dobra. Wiara w mozliwość wprowadzenia całkiem nowej i w dodatku bardzo liberalnej definicji na obecnym etapie to naiwność.

A dopiero docelowo trzeba walczyć o zniesienie podziału na komercyjne i niekomercyjne. Ale jest to raczej trudne, bo nawet na tym forum znajdzie liczne grono przeciwne brakowi takiego podziału i ich argumenty też nie są bez znaczenia. A tym bardziej trudne skoro w całej Europie taki podział funkcjonuje. Ale walczyć moim zdaniem trzeba.

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...