Będzie odpowiedź na apel Colonela ale wcześniej muszę się rozprawić z tezą o Batiarze zachwycającym się ISSA i jednocześnie potępiającym PZŻ. Jak, czytając mnie od lat, bo niewątpliwie szanowni moi adwersarze czytają, można napisać taką wierutną bzdurę. Przecież wypowiedzi przeczące tej tezie są faktem istniejącym w sieci, czy w starych numerach Żagli, Rejsu i Jachtingu. Wiarygodność argumentów kolegów, którzy z jakichś powodów nie od dzisiaj wekslują wszelkie dyskusje „w pole” są tyle warte co zarzut, że ja, jako zwolennik braku drabinki stopni zachwycam się systemem ISSA, który jest rzekomo „drabiniasty”. Otóż nie jest! Kłamstwem jest, że zachwycam się kimkolwiek ( poza moim wnukiem) a świadczy o tym choćby artykuł w Jachtingu z 2007 r. pt: Szkoły żeglarskie Anno Domini 2007” Artykuł zawierał tabelę bodajże 23 szkół ale poprzedzony był wstępem. Tam, poza ISSA pisałem o tym, że w dniu 11.01.06 r . powstało w Polsce pierwsze licencjonowane centrum szkoleń operatorów bliskiego zasięgu SRC pod patronatem Royal Yachting Association , które prowadzi również szkolenia i przygotowuje do zdania egzaminów. Pisałem o kapitanie Andrzeju Pochodaju startującym z gromkim hasłem „ żadnych świstków tylko wiedza”. Obecnie to okrzepła szkoła w pełnym tego słowa znaczeniu. Tak samo zresztą szkoła Kanrada Tarasiewicza. Pisałem to wszystko dla pokazania, że coś dobrego dzieje się w polskim żeglarstwie i że to musi mieć również wpływ na program PZŻ a przede wszystkim na jego realizację. Patologie są w obszarze realizacji programu a krytyka PZŻ dotyczy tego, że swoim uporem przy monopolu, przyczynił się do ich powstania i trwania. Zawsze podkreślałem, bo to święta prawda, że te zjawiska nie dotyczą wszystkich. Pytam się, ile trzeba mieć złej woli aby znając te wypowiedzi tak manipulować opinią na tym ciekawym Forum? Czemu tu i teraz postanowiłem za clou postu wybrać przykład ISSA? Zrobiłem tak ponieważ w sensie logistycznym, masowości, ISSA może dużo więcej. Ale też wspomniałem, że racji tej masowości właściwa realizacja programu jest też narażona na niebezpieczeństwa. W przeciwieństwie do PZŻ, władze ISSA-Poland widzą to. Ale dawno temu swoje nadzieje na skuteczne złamanie monopolu PZŻ ulokowałem w wszystkich nowościach na „rynku” szkoleniowym. I ostateczne trafienie nietrafionych bredni; pisałem, że paradoksalnie te zmiany mogą uratować PZŻ. Brak monopolu natychmiast wyprostuje to co dzisiaj jest krzywe w wielu szkołach a szczególnie wakacyjnych efemerydach. To dopiero jest czyste szkodnictwo i masówka ale jak się o tym pisze, to jest się wrogiem PZŻ. Czas już pokazuje kto jest wrogiem a kto życzliwym recenzentem. A teraz wracam do pytań postawionych przez Colonela. jak promować samodoskonalenie się i chęć zdobywania umiejętności jak dobrze uczyć adeptów żeglarstwa, jak doskonalić i czego uczyć jeśli mają być uprawnienia państwowe do prowadzenia jachtów to jaki powinien być rozsądny zakres wymagań jak ograniczyć chęć i możliwości zachowań korupcyjnych Odpowiem też tezami bo do szczegółów będzie okazja wrócić w dyskusji. ad1/ W kilku krajach, ja to poznałem w Kanadzie, ich związek (CYA) ma program nazywany "od dziecka do późnej starości" albo "po grób". W Białej Księdze Sportu opracowanej przez Komisję Wspólnot Europejskich zawarty jest też apel o stwarzanie takich programów w wszystkich dyscyplinach sportu. W takich programach ( choć nie tylko) upatruję szansy na stymulowanie chęci do podnoszenia umiejętności. ad2/ Czego uczyć? Początkującego niezbędnej wiedzy i umiejętności do bezpiecznego prowadzenia jachtu a potem....wszystkiego na co pojawi się zapotrzebowanie. Jak ktoś kupi spinakera i chce się nauczyć stawiania go i zrzucania- proszę bardzo. To się nazywa szkolenie panelowe i już dzisiaj kilka szkół proponuje różne panele. Jak dobrze uczyć? Na pewno nie w masowych szkołach gdzie KWŻ jest Instruktorem żeglarstwa PZŻ ale już na łódkach siedzą MIŻ lub nawet nie. Szkoły powinny być autorskie. Może nią zarządzać jakiś manager ale uczeń jest dziełem jednego instruktora. ad3/ Rozsądny zakres wymagań determinuje określenie; uprawnienia państwowe. Ustawodawca jeśli już chce reglamentować jakieś dobro to musi konsekwentnie swoje wymogi ograniczyć do tego na czym ustawodawcy zależy i czego musi pilnować w interesie swoich obywateli. Moim zdaniem jest to znajomość: przepisów locji zasad bezpiecznego prowadzenia jachtów, w tym meteorologii ( stosowanej) To powoduje pewne konsekwencje w podziale uprawnień i dlatego opowiadam się , jestem skłonny opowiedzieć się za odrębnym uprawnieniem na morze i odrębnym na śródlądzie. Powód jest jasny, i locja i przepisy są różne a i zasady bezpieczeństwa i meteo tez mają pewne różnice. Nie wymyślam tu czegoś nowego, taki system działa. ad4/ Jeśli zniknie monopol do rozdzielania jakiegoś pożądanego dobra znikną pokusy korupcyjne, bo komu i z jakiej racji? To by było za tyle....jak mawiał prof. Stanisławski. Zbigniew Klimczak ps: szkoda, że PZŻ i MSiT w Ustawie o sporcie pominęło problem programów "od kołyski aż po grób" co postulowala Biala Księga ale zawarło pewne paragrafy o jakich w BK cicho sza!
_________________ Pozdrawiam Zbigniew Klimczak http://www.przewodnikzeglarski.pl
|