Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 29 mar 2024, o 13:13




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 71 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3
Autor Wiadomość
PostNapisane: 27 paź 2010, o 22:43 

Dołączył(a): 1 kwi 2009, o 11:28
Posty: 204
Lokalizacja: Londyn / Warszawa
Podziękował : 12
Otrzymał podziękowań: 58
Uprawnienia żeglarskie: RYA Yachtmaster Offshore
Zgodnie z życzeniem i odpowiadając na niektóre wątpliwości co do tego czy "trzeba" czy "nie trzeba". Nie mam dużej ilości czasu więc podaję co mam pod ręką...

W wypadku Pierwszej Pomocy można dostać po głowie (w zależności od kraju i okazji) między innymi jeśli:
1)Nie udzielisz pomocy
2)Rozpoczniesz CPR na pacjencie, który tego nie potrzebuje, i z tego powodu pogorszysz jego sytuację
3)Przerwiesz wykonywanie CPR bez wyraźnego polecenia ze strony wykwalifikowanego lekarza/ratownika bądź bez przekazania pacjenta osobie bardziej wykwalifikowanej.

Re 1 - odnosi się do niektórych krajów, które narzucają obowiązek udzielenia pomocy w sytuacji, w której taka pomoc nie stanowi dla Ciebie żadnego zagrożenia. Przykłady: tonące dziecko (wystarczy wyciągnąć rękę), czy też słynna francuska sprawa Państwa Fraisse gdzie organizator domówki był odpowiedzialny (karnie, 5 lat więzienia + spore odszkodowanie) za wypadek spowodowany przez upitego imprezowicza wracającego do domu. Bo dopuścił się zaniedbania - powinien był nie pozwolić mu prowadzić. Jeanneau podał przykład z prawa polskiego jeśli chodzi o pierwszą pomoc (NB: dzięki serdeczne za to!)

Re 2 - jakiekolwiek dotknięcie drugiej osoby w wielu krajach (Anglia, US etc.) stanowi prima facie napaść/pobicie (assault/battery). TY będziesz musiał udowodnić, że wystąpiła "konieczność" (necessity), czy też druga osoba się zgodziła (jak to ma miejsce np: podczas ogólnego obmacywania się w publicznych środkach komunikacji). Jeśli zaczniesz CPR i połamiesz 5 żeber a pacjent oddychał (tylko bardzo słabo) - trudno będzie Tobie udowodnić w/w.

Re 3 - w wielu krajach w chwili rozpoczęcia udzielania pomocy bierzesz na siebie odpowiedzialność za to co się z tym człowiekem dzieje.

Kilka kazusów, zgodnie z prośbą:
Cattley v St John Ambulance Brigade (1988) - Wolontariusz udzielający pomocy jest winny zaniedbania jeśli nie postępuje zgodnie z treningiem/wytycznymi. W tej sprawie facet udzielający pomocy spowodował trwały uszczerbek na zdrowiu (coś z kręgosłupem) - niewinny, bo podążał za książeczką z zakresu pierwszej pomocy, która czegośtam nie uwzględniła. I TYLKO dlatego.

Day v High Performance Sports Limited [2003] - Panienka źle założyła zabezpieczenie wspinając się po ścianie wspinaczkowej. Ktoś to zauważył i chciał jej pomóc. Źle udzielił pomocy, panienka spadła. Winny. Gdyby olał ją, nie byłby winny.

Pocieszająca informacja: niektóre kraje mają coś co się nazywa Prawem Dobrego Samarytanina. Zazwyczaj działa ono obosiecznie - 1)Nakłada obowiązek na przechodniów, aby udzielili pomocy; 2)Obniża odpowiedzialność za nieprawidłowe jej udzielenie.

PUENTA: Sąd bierze pod uwagę kwalifikacje (lub ich brak) ratownika. Ogólnie - primum non nocere. Jeśli znasz CPR - wykonuj zgodnie z tym, jak Ciebie wyszkolili - vide zalecenia Europejskiej Rady etc.
->W wielu krajach (włączywszy UK) nie jest prawdą w oczach prawa "lepiej udzielić pomocy niż nie udzielać". Oczywiście, w wypadku wspólnego żeglowania zazwyczaj będziesz obarczony ab initio obowiązkiem udzielenia takiej pomocy. Podobnie jest z nurkami - odpowiadasz za partnera/partnerkę.
->W innych krajach (np: Francja) za nieudzielenie pomocy grozi odpowiedzialność (W niektórych stanach Australii - np: Terytorium Północne - odpowiedzialność karna, 7 lat więzienia).

Także kochani - reasumując - wszystko zależy :). Osobiście uważam, mimo iż spaczony prawniczymi myślami jestem, że jedynym sensownym rozwiązaniem jest: 1)Przeszkolić się z BLS 2)Udzielić pomocy każdemu kto jej potrzebuje jak najlepiej potrafię i zgodnie z tym, czego mnie uczyli. W takiej sytuacji będę miał czyste sumienie oraz w 99% nie grozi mi żadna odpowiedzialność.

P.S. Nie rób mi żadnej osobnej grupy... ja ciągle chcę wierzyć, że jestem normalny, że jest jeszcze dla mnie jakaś szansa... ;(.

Serdecznie,
M.



Za ten post autor Milo otrzymał podziękowanie od: Maar
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 27 paź 2010, o 22:53 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17288
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2165
Otrzymał podziękowań: 3581
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Milo napisał(a):
Osobiście uważam, mimo iż spaczony prawniczymi myślami jestem, że jedynym sensownym rozwiązaniem jest: 1)Przeszkolić się z BLS 2)Udzielić pomocy każdemu kto jej potrzebuje jak najlepiej potrafię i zgodnie z tym, czego mnie uczyli. W takiej sytuacji będę miał czyste sumienie oraz w 99% nie grozi mi żadna odpowiedzialność.
O ile pkt.1 prowadzony zgodnie z wytycznymi juz omówiłem :-) o tyle z pkt.2 zgadzam się w całej rozciągłości!
Cytuj:
P.S. Nie rób mi żadnej osobnej grupy... ja ciągle chcę wierzyć, że jestem normalny, że jest jeszcze dla mnie jakaś szansa...
A tę biblijna przypowieść o nadziei co jest matką niektórych to słyszałeś? :-)


Dzięki za ciężką (i uspakajającą mnie) pracę. Za to, że się przegrzebałeś przez orzecznictwa, klikam "pomógł".

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 27 paź 2010, o 23:17 

Dołączył(a): 1 kwi 2009, o 11:28
Posty: 204
Lokalizacja: Londyn / Warszawa
Podziękował : 12
Otrzymał podziękowań: 58
Uprawnienia żeglarskie: RYA Yachtmaster Offshore
Nie ma sprawy. Każdy argument jest dla mnie dobry aby zapomnieć choć na chwilę o ilości zobowiązań "na wczoraj" ;p.

Prawda jest taka, że tzw. "Medical Law" czy "Emergency Law" to temat rzeka - i książek znajdziesz multum. Często prawo będzie "w miarę logiczne". Ale i tak nieraz trafisz np: na sprawę człowieka, który z pełnym powodzeniem przeprowadził w warunkach polowych tracheotomię, ratując w ten sposób życie kobiecie, a ta podała go do sądu i wygrała - bo zabieg ten zgodnie z prawem mógł być wykonany tylko przez kwalifikowany personel...

Serdecznie,
M.


Ostatnio edytowano 27 paź 2010, o 23:19 przez Milo, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 27 paź 2010, o 23:18 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 sie 2009, o 15:04
Posty: 14323
Lokalizacja: Stara Praga
Podziękował : 606
Otrzymał podziękowań: 5395
Milo napisał(a):
ja ciągle chcę wierzyć, że jestem normalny, że jest jeszcze dla mnie jakaś szansa... ;(.

Serdecznie,
M.


Studiujesz casusy common law? Nie jesteś normalny i nie ma przed Tobą żadnych szans :wink:
Mimo to pozdrawiam
Janusz Zbierajewski
PS. Jak powiedział mój przyjaciel adwokat, po odbyciu rocznego stypendnium w Stanach - niech mi q...a nikt nie mówi, że w tym kraju istnieje jakikolwiek cywilizowany system prawny :lol:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 paź 2010, o 06:14 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 sie 2010, o 11:32
Posty: 13995
Lokalizacja: Miasto 178 Mm na południe od Bornholmu
Podziękował : 1930
Otrzymał podziękowań: 2006
Uprawnienia żeglarskie: Kurde, no, brzydzę się sobą ale mam.
Bo nie istnieje :lol:

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
www.jachtdonkichot.pl


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 paź 2010, o 09:38 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8653
Lokalizacja: sv Nimrod, Newhaven, UK
Podziękował : 3578
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
Milo napisał(a):
PUENTA: Sąd bierze pod uwagę kwalifikacje (lub ich brak) ratownika. Ogólnie - primum non nocere. Jeśli znasz CPR - wykonuj zgodnie z tym, jak Ciebie wyszkolili - vide zalecenia Europejskiej Rady etc.
->W wielu krajach (włączywszy UK) nie jest prawdą w oczach prawa "lepiej udzielić pomocy niż nie udzielać". Oczywiście, w wypadku wspólnego żeglowania zazwyczaj będziesz obarczony ab initio obowiązkiem udzielenia takiej pomocy. Podobnie jest z nurkami - odpowiadasz za partnera/partnerkę.


Tak, dokładnie. Litera w literę. Bo oprócz tego w UK szaleje jeszcze coś takiego jak "Health and Safety Act", na podstawie którego ostatnio dwójka PCSO (Police Community Support Officer) nie ratowała tonącego, bo nie byli do tego przeszkoleni... :( I może się okazać, że z pomocą poszło wszystko dobrze, a tu ktoś Cię pozwie z tytułu naruszenia Health and Safety Act (no bo to albo twój pracodawca - odpowiada - albo namówiłeś przechodnia żeby Ci pomógł...). Nie chce nawet myśleć co, jeżeli coś pójdzie źle... (ja osobiście się tym PCSO nie dziwię, lubią widać swoją pracę...)

Aha, uprzedzając pytania - H&S Act stosuje się praktycznie do wszystkiego. Nie sposób od tego uciec... Poza tym, jak Milo napisał, osoba udzielająca pomocy może w wielu przypadkach odpowiadać za to, co zrobiła (jeśli nie jest profesjonalistą, nie za to czego nie zrobiła) więc większość woli poczekać na profesjonalistów. Paramedyk, Coastguard, śmigłowiec z lekarzem, RNLI - w zaleźności od sytuacji. Na szczęście to nie Australia i z reguły pojawiają się bardzo szybko.

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 paź 2010, o 20:39 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 14 lut 2009, o 20:42
Posty: 45
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 3
Otrzymał podziękowań: 9
Uprawnienia żeglarskie: sternik morski
Milo napisał(a):
W wypadku Pierwszej Pomocy można dostać po głowie (w zależności od kraju i okazji) między innymi jeśli:
1) …
2)…
3)Przerwiesz wykonywanie CPR bez wyraźnego polecenia ze strony wykwalifikowanego lekarza/ratownika bądź bez przekazania pacjenta osobie bardziej wykwalifikowanej.

Re 3 - w wielu krajach w chwili rozpoczęcia udzielania pomocy bierzesz na siebie odpowiedzialność za to co się z tym człowiekem dzieje.

uwaga - pominełem punkty z orginalnego teksu, co do punktu 3) i Re 3

albo zastosowałeś skrót myślowy, którego nie wyłapałem...
albo będę miał odmienne zdanie.
CPR prowadzisz tak długo aż:
powrócą ("odznaki życia u pacjenta" - opisowo, nie kłoćmy się o te stwierdzenie)
ulegniesz wyczerpaniu,
pacjenta przejmą służby ratunkowe

i chyba powoli zbliżamy się do jakiegoś podsumowania tego wątku


Milo napisał(a):
Także kochani - reasumując - wszystko zależy :). Osobiście uważam, mimo iż spaczony prawniczymi myślami jestem, że jedynym sensownym rozwiązaniem jest: 1)Przeszkolić się z BLS 2)Udzielić pomocy każdemu kto jej potrzebuje jak najlepiej potrafię i zgodnie z tym, czego mnie uczyli. W takiej sytuacji będę miał czyste sumienie oraz w 99% nie grozi mi żadna odpowiedzialność.
M.

_________________
Pozdrawiam,
Kuba Bałaban

........................
FirstAid.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 paź 2010, o 21:05 

Dołączył(a): 1 kwi 2009, o 11:28
Posty: 204
Lokalizacja: Londyn / Warszawa
Podziękował : 12
Otrzymał podziękowań: 58
Uprawnienia żeglarskie: RYA Yachtmaster Offshore
[Jakubal - tak, in re 3 to był skrót myślowy -> podałem przykłady kiedy przerwanie CPR jest bezzasadne i może grozić za to odpowiedzialność. Co do Twojej listy - jest jeszcze kilka innych okazji "oficjalnie" uprawniających do przerwania w niektórych wypadkach/krajach np: nagłe pojawienie się niebezpieczeństwa]

Serdecznie,
M.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 paź 2010, o 22:18 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 sie 2010, o 11:32
Posty: 13995
Lokalizacja: Miasto 178 Mm na południe od Bornholmu
Podziękował : 1930
Otrzymał podziękowań: 2006
Uprawnienia żeglarskie: Kurde, no, brzydzę się sobą ale mam.
Może się zdarzyć , że mimo wyrzutu adrenaliny nie będziesz już dalej w stanie ....
To co wtedy winny - skazany .....
Bzdura.

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
www.jachtdonkichot.pl


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 gru 2010, o 12:20 

Dołączył(a): 28 lis 2010, o 22:32
Posty: 35
Podziękował : 1
Otrzymał podziękowań: 1
Uprawnienia żeglarskie: sternim jachtowy
Dużo gadania na tym forum a mało zdrowego rozsądku. Jest rzeczą oczywistą że jesli jest potrzeba to trzeba pomóc potrzebującemu. Chyba nie jest wielkim problemem aby w apteczce jachtowej były rękawiczki jednorazowe, ktore należy założyć przed udzielaniem pomocy np wykonywaniem opatrunku. Jeśli chodzi o sztuczne oddychanie czy też wentylację nieprzytomnego, który nie oddycha to można mieć tzw. Worek ambu, który kosztuje moż 100 zl, lub można nie prowadzić sztucznej wentylacji wcale. Okazuje się że uciskanie klatki piersiowej powoduje wystarczającą wentylację płuc. W czasie prawidłowo prowadzonego masażu serca ratownik uciskając rytmicznie klatkę piersiową wypycha i zasysa do płuc powietrze powodując tym samym wystarczającą wymanę gazową. Jeśli chodzi o leki to są takie ,które trzeba podać i już, jak się nie wie to lepiej nie podawać nic. Ja woż ze sobą adrenalinę w ampułkostrzykawce. Jeśli nie ja to każdy moż ją podać w przypadku np wstrząsu. Instrukcja na opakowaniu jest prosta. Jeśli chodzi o standarty to zmieniają się i dobrze. Kiedyś defibrylatora mógł użyć lekarz i to ze specjalizacją z anestezjologii. Teraz defibrylatory wiszą w wielu miejscach publicznych i wiele osób uratowano dzięki temu że przypadkowy przechodzień go użył. Uczmy siebie i nasze dzieci że trzeba pomagać ale rozsądnie


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 gru 2010, o 14:34 

Dołączył(a): 23 lis 2010, o 23:26
Posty: 319
Podziękował : 205
Otrzymał podziękowań: 44
Uprawnienia żeglarskie: ...
Jeżeli chodzi o te przykłady z krajów anglosaskich. Oni tam godzą się na takie prawo, bo oni nie mają doświadczeń z życia w kraju posttotalitarnym, gdzie prawo służyło do udupiania ludzi, gdzie obowiązywała zasada: dajcie mi człowieka, a paragraf sam się znajdzie. Oni ufają systemowi. Gdyby u nas wprowadzono takie prawo, to strach się bać. Tutaj ludzie nie mają szacunku do prawa tylko się boją prawa jak jakiejś głęboko zakorzenionej w podświadomości atawistycznej bestii, a z tym to już tak jak w tej piosence DeMono: "to już nie to samo".

Dlatego w Polsce jest prawo, które zwalnia udzielającego pomocy z odpowiedzialności za skutki. Gdyby w Polsce działało prawo takie jak w GB, czy USA w tych sprawach, to podejrzewam, ze ludzie postępowali by wg zasad podobnych do tych poniżej:

Jak zobaczy się potrzebującego pomocy, to najlepiej się rozejrzeć i sprawdzić czy cie ktoś widział:
1) jak nie widział, to masz farta, uciekaj gdzie pieprz rośnie i jak by co mów że nigdy cię tam nie było (sprawdź czy nie ma monitoringu w okolicy).
2) jak ktoś cię widział, to
2a) zagaj tą osobę i zwróć jej uwagę na potrzebującego pomocy. Jeżeli się przejmie, to masz problem z głowy, szybko się wycofaj i zostaw jego na polu bitwy, on będzie miał problemy z sądem (systemem).
2b) Jeżeli nie daje się zagaić, to od razu dzwoń do prawnika, bo jak udzielisz pomocy to mogą posadzić cię za udzielenie pomocy (a ten którego próbowałeś zagaić zrobi się nagle kontaktowy i będzie świadczył przeciwko tobie jako świadek), jak nie udzielisz to za nieudzielenie, nigdy nie wiesz z której strony oberwiesz. Uwaga: W tej sytuacji najlepiej na wszelki wypadek zadzwonić pod numer alarmowy i powiedzieć że widzisz kogoś kto potrzebuje pomocy żeby być krytym, zawsze to coś. Przeszkolenia moim zdaniem lepiej nie mieć. Dlaczego? Zawodowcem nigdy nie będziesz, więc i błąd jakiś zawsze może się trafić. Jak nie masz przeszkolenia, to jak by co możesz powiedzieć, że nie udzieliłeś pomocy bo nie czułeś się kompetentny. Gorzej jeżeli masz przeszkolenie i ten co potrzebował pomocy się o tym dowie że nie udzieliłeś pomocy, uuuu...


Dlatego my, gdy czytamy te przykłady z GB i USA, to mamy takie jakieś dziwne odczucie. Oni tam tymczasem prawdopodobnie promują takie zasady uważając je za bardzo słuszne i moralne, a ktoś, kto udzieli sam pomocy nie mając "udokumentowanego przeszkolenia" nie tylko może liczyć na przegraną w sądzie, ale prawdopodobnie będzie ogólnie potępiony przez tamtejszych ludzi za to, że zrobił coś czym mógł zaszkodzić. I nie chodzi tylko o to, że tamtejsze służby potrafią dobrze lobbować u ustawodawcy. To kwestia ich mentalności. Mój ojciec był kiedyś w USA i jak wrócił to opowiadał różne rzeczy. Np to ze tam podobno nie wolno samemu wymienić zaworu w kranie, tylko trzeba wezwać wykwalifikowanego specjalistę.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 71 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: cors i 133 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL