Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

choroba morska
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=18&t=6682
Strona 3 z 9

Autor:  Carlo [ 22 gru 2010, o 14:13 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

hahaha niezłe ujęcie :D

Autor:  Piotr Kasperaszek [ 22 gru 2010, o 17:09 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Można też "rzygać" w innej pozycji.
Podobno wygodniej

Piotr Marek

Załączniki:
Komentarz: no i ta błoga mina już po
rejs kwiecień 046.jpg
rejs kwiecień 046.jpg [ 50.8 KiB | Przeglądane 5891 razy ]
rejs kwiecień 032.jpg
rejs kwiecień 032.jpg [ 38.28 KiB | Przeglądane 5891 razy ]
rejs kwiecień 031.jpg
rejs kwiecień 031.jpg [ 32.53 KiB | Przeglądane 5891 razy ]

Autor:  Cape [ 22 gru 2010, o 17:23 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Zdjęć nie mam, ale mam filmy z super dzwiękiem

Autor:  Katrine [ 22 gru 2010, o 18:56 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Wojciech1968 napisał(a):
Imbir...tak,na rzyganie i na kochanie. :lol:

Wojciech


to da się kochać i wymiotowac?:P interesujące:D ale chyba nie spróbuję:P

Autor:  Carlo [ 22 gru 2010, o 19:02 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Podobno dla niektórych to szczyt przyjemności :lol:

Autor:  Katrine [ 22 gru 2010, o 19:05 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Carlo napisał(a):
Podobno dla niektórych to szczyt przyjemności :lol:


oooo fuuuuuuj:P

Autor:  AIKI [ 22 gru 2010, o 19:37 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Carlo napisał(a):
Podobno dla niektórych to szczyt przyjemności :lol:

Cysta perwersyja, Mociumpanie :roll:

Autor:  Carlo [ 22 gru 2010, o 19:41 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

AIKI napisał(a):
Carlo napisał(a):
Podobno dla niektórych to szczyt przyjemności :lol:

Cysta perwersyja, Mociumpanie :roll:



Ja tego ani nie wymyśliłem ani nie pochwalam :lol:

Autor:  jstm [ 22 gru 2010, o 22:09 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Napisałem chyba przedwczoraj ,że nikt się nie odniósł do pomysłu rejsów adaptacyjnych, ale coś moja wypowiedź zniknęła.
Bo to że myśmy już przez to wszystko przeszli , że każdy z nas w końcu znalazł swój sposób na rzyganie nie oznacza ,ze nie powinniśmy pomóc kolejnym pokoleniom.
Nie rzygam już od 20 lat i sposobem okazało się przejęcie odpowiedzialności za ludzi i jacht.
Natomiast znam wielu fantastycznych wartościowych ludzi ,którym ktoś zrobił krzywdę i złamał ich na pierwszym rejsie. Tego właśnie chcę uniknąc !
Przykład z przed miesiąca:
Prowadziłem rejs po Kanarach z bardzo sympatyczną grupą młodzieży która na Mazurach spływała już wszystko, a przez 2 tyg umierali bo nikt im nie powiedział ,ze wokół wysp jest Atlantyk i z północy będzie chodziła duża martwa fala .
Może wiec zobowiązani jesteśmy do przekazania takiej małej instrukcji :
że najlepiej małymi kroczkami od łatwiejszych akwenów do trudniejszych . Zrezygnujmy na razie z piwa bez kolejki dla Kaphonowców !

Autor:  elektryczny [ 22 gru 2010, o 22:27 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

jstm napisał(a):
Napisałem chyba przedwczoraj ,że nikt się nie odniósł do pomysłu rejsów adaptacyjnych, ale coś moja wypowiedź zniknęła.

Jak to nikt się nie odniósł? Na tej stronie patrz u samej góry. Ustosunkował się Jaromir, a Twoja wypowiedź odnośnie rejsów adaptacyjnych, do której właśnie ustosunkował się Jaromir jest ostatnią ( w rozumieniu na samym dole) na stronie poprzedniej, czyli 2 (słownie: drugiej) :wink:

Autor:  -O- [ 22 gru 2010, o 22:27 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Ja tłumaczę załodze skąd się bierze choroba morska. Niektórzy dają sobie radę dużo lepiej jak poznają mechanizm działania.
Choroba morska jest atawistycznym odruchem obronnym organizmu. Organizm broni się w ten sposób zawsze, gdy dozna zatrucia pokarmowego. Następuje odruch opróżniający żołądek. Zatruciu pokarmowemu towarzyszą zaburzenia wzroku i właśnie ten objaw jest odpowiedzialny za chorobę morską.
W czasie jazdy samochodem nasz błędnik jest stabilny a wzrok obserwuje przesuwające się obrazy. W czasie rejsu, jest odwrotnie, obraz jest w miarę stabilny (szczególnie pod pokładem), a błędnik odczuwa wahnięcia. Te objawy mózg interpretuje jako zaburzenia wzrokowe wywołane zatruciem pokarmowym, i następuje odruch wymiotny.
W miarę upływu czasu i przebytych mil, mózg przekonuje się, że "zaburzenia wzroku" nie mają związku z zatruciem pokarmowym i nie ma potrzeby opróżniania żołądka.

Istnieje silny związek pomiędzy funkcją pełnioną w czasie podróżny. Kierowca i sternik rzadko chorują, mózg uznaje, że to nie jest najlepszy moment na chorowanie. Wielokrotnie stawiałem za sterem źle wyglądającego załoganta, pod pretekstem konieczności zejścia pod pokład, zostawiając los jachtu i załogi w jego rekach. Choroba zawsze ustępuje i to na długo.

Autor:  jstm [ 22 gru 2010, o 22:32 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Odnoszę się:
Przewiduję niejakie trudności w zamawianiu "dobrych warunków i niewielkiej fali" dokładnie na datę i godzinę rozpoczęcia żeglowania :lol:
A "bracia i siostry, którzy zaczynają" prędzej czy później muszą swoje Neptunowi zapłacić...[/quote]
O dzięki faktycznie przeoczyłem.
Dzięki szczególne też za odniesienie
Cieniutko się tu poruszam jak w 8 -ce :D
Myślę ,że warunków zamówic się nie da - ale akwen tak.

Autor:  Maar [ 22 gru 2010, o 22:49 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Z tym, że jeśli zamówisz akwen, to pod koniec rejsu on będzie taki sam :-(

Autor:  elektryczny [ 22 gru 2010, o 23:07 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

jstm napisał(a):
Będę organizował rejsy adaptacyjne czyli takie gdzie wypływa się na krótkie odcinki w dobrych warunkach i niewielkiej fali stopniowo podnosząc poprzeczkę .
Co o tym sądzicie?
Ale nikt się nie odniósł do tego pomysłu.
Może to jest metoda żeby nie zniechęcac braci i sióstr którzy zaczynają

Ja też się ustosunkuję.
Otóż w tym roku ze swoimi przyjaciółmi zorganizowaliśmy rejs ze Szczecina na Bornholm i spowrotem. Wychodząc ze Świnoujścia na Bałtyk jeszcze skręciliśmy na Peenemunde bo z prognoz otrzymaliśmy informacje o sztormowych warunkach. Płynęliśmy dwoma Albinami Viggenami (7,1m dł). Okazało się, że fale jest ale w przewadze martwa pozostałość po nocnym silnym wietrze i dla naszego kierunku rejsu nie wiedzieć czemu z NW kiedy w nocy wiało z E. Wiaterek mieliśmy z S w porywach do 2 B a tak normalnie 1 B. żegluga w takich warunkach nie była specjalnie przyjemna bo ta niewielka martwica (wys. fali może miała 20-30 cm i dosyć długa) kiedy jacht nie płynął bo brakowało wiatru dawała się we znaki niektórym członkom obu załóg, ale jakoś to znieśli. Można by rzec, że wystąpiły tu warunki "adaptacyjne". Następnego dnia wypłynęliśmy z Kroslin, bo tam właśnie przenocowaliśmy i przy sile wiatru 3-4 skierowaliśmy się na Bornholm. Po przebyciu ok 12-14 mil sytuacja się powtórzyła, wiatr zdechł i stworzyły się warunki podobne do dnia poprzedniego. Niestety połowa mojej załogi tego nie wytrzymała a oliwy do ognia dolał GPS, który wskazywał, że z obecną prędkością do Bornholmu dopłyniemy za 30 godzin. No i poproszono mnie o to aby dojechać do najbliższego portu w celu pozostawienia chorujących osób. Spłynęliśmy do Sasnitz i tam połowa mojej załogi pozostała. Z drugiego jachtu wszyscy (spośród trzech chorowało dwóch) pozostali. Następnego dnia wyruszyliśmy na Bornholm przy sile wiatru 6-7 i falach 3 metrowych i nikt nie chorował. Najgorzej jak widać było znieść warunki "adaptacyjne" kiedy jachtem mała falka miotała bezwiednie, natomiast pływanie po falach agresywnie, pod parą na żaglach, przez chorujących było znoszone względnie dobrze. :wink:

Autor:  skiper61 [ 22 gru 2010, o 23:54 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

witam i czytam z zainteresowaniem,moje wieloletnie obserwacje zaowocowały takimi wnioskami,każdy chorujący ma własną technikę leczenia lub przetrwania,chemia jak najbardziej ale również ssanie i gryzienie skórki od chleba,świeże powietrze i duuużo pracy.z chemii polecam duńskie tabletki nie mulą i są bardzo skuteczne,nazwy nie pamiętam ale mogę poszkac.pozdrawiam wszystkich miłośników "ptactwa morskiego" (milośniczek jest procentowo zdecydowanie mniej)

Autor:  Wojciech [ 23 gru 2010, o 00:22 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Katrine napisał(a):
Wojciech1968 napisał(a):
Imbir...tak,na rzyganie i na kochanie. :lol:

Wojciech


to da się kochać i wymiotowac?:P interesujące:D ale chyba nie spróbuję:P


Imbir jako afrodyzjak działa na zmysły instynktu pożądania i gdzież tu jest potrzeba myśleć o zwracaniu jak można pomyśleć o kochaniu...Katrina...nie wiedziałaś ? :D

Wojciech

Autor:  Blabloon [ 23 gru 2010, o 07:39 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Tez chyba jestem odporny na chorobe morska, natomiast strasznie mna kiwa po zejsciu na lad, szczegolnie w malych pomieszczeniach. Tez tak macie? Ciekawe czy istnieje zwiazek miedzy odpornoscia na ch. morska a rozkiwaniem na ladzie...

Autor:  Carlo [ 23 gru 2010, o 07:42 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Tym związkiem może być alkohol :lol:

ps. po/w trakcie rejsu.... jak się wejdzie do portu to na lądzie może bujać, błędnik znowu głupieje

Autor:  Maar [ 23 gru 2010, o 07:51 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Jeden z naszych (mało aktywnych co prawda) forumowych kolegów dzielnie znosił rozkołys pomiędzy Helem a Władkowem. Wszyscy nie najlepiej się czuli a on był zuchem! :-)

Po zacumowaniu we Władysławowie poszedł do toalety i tam, w małym pomieszczeniu przegrał nierówną walkę z własnym organizmem. Bujające się ściany spowodowały, że shaftował się jak kot :-)

Autor:  Stara Zientara [ 23 gru 2010, o 07:54 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Maar napisał(a):
schaftował

moje oczy !!!

Autor:  Cape [ 23 gru 2010, o 08:42 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Maar napisał(a):
Po zacumowaniu we Władysławowie poszedł

Dwukrotnie po wejściu do portu zdarzyło mi się haftnąć po ok godzinie po zacumowaniu. W morzu, jak pisałem żadnych problemów. Jednakże był to taki "impuls chwili" nie poprzedzony złym samopoczuciem.

Autor:  Katrine [ 23 gru 2010, o 09:27 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Wojciech1968 napisał(a):
Imbir jako afrodyzjak działa na zmysły instynktu pożądania i gdzież tu jest potrzeba myśleć o zwracaniu jak można pomyśleć o kochaniu...Katrina...nie wiedziałaś ? :D

Wojciech


Nie wiedziałam bo niby skąd miałam wiedzieć:P Wiem jedynie że herbatki imbirowe są okropnie niedobre:P bo kiedyś przez pomyłkę się napiłam... a z tym pożądaniem to jakaś ściema:P
Albo na mnie nie działa :P

Autor:  Janna [ 23 gru 2010, o 09:39 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Jeśli chodzi o smak, to polecam imbir kandyzowany. Naprawdę ciekawy. Co do skuteczności działania nie mogę się wypowiedzieć, ponieważ znajdowałam się daleko zarówno od żeglownej wody jak i obiektu godnego pożądania.

Autor:  Jac48 [ 23 gru 2010, o 10:22 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Witam.
Opowiem wam pewna historię. Gdy 30-kilka lat temu pływałem na " Zawiszy " i w drugim dniu rejsu warunki żeglugi zmieniły się na ciężkie - 70% załogi wisiała na burcie w pozycji na " jezuska " kuk wygrzebał z magazynu kilka młynków do mielenia pieprzu. Wszyscy chorzy siedzieliśmy na rufie , każdy z młynkiem na kolanach i z zadaniem zmielenia torebki pieprzu . Młynki były stare i duże ( rączka do kręcenia ok. 20 cm ) , a cechą wspólną tychże - tępe ostrza. Kilkunastu załogantów na zmianę kręciło i głośno śpiewało. U mnie od tamtego kręcenia "jak ręką odjął " - żadnego chorowania.
Pozdrawiam Jacek

Autor:  Wojciech [ 23 gru 2010, o 10:39 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Katrine napisał(a):
Wojciech1968 napisał(a):
Imbir jako afrodyzjak działa na zmysły instynktu pożądania i gdzież tu jest potrzeba myśleć o zwracaniu jak można pomyśleć o kochaniu...Katrina...nie wiedziałaś ? :D

Wojciech


Nie wiedziałam bo niby skąd miałam wiedzieć:P Wiem jedynie że herbatki imbirowe są okropnie niedobre:P bo kiedyś przez pomyłkę się napiłam... a z tym pożądaniem to jakaś ściema:P
Albo na mnie nie działa :P


W tym przypadku koniecznie musi zadziałać wyobraźnia i gdy po zażyciu afrodyzjaka
skupisz się na pożądaniu...to żaden facet Ci się nie oprze. :D :wink:

Wojciech

Autor:  Olek [ 24 gru 2010, o 02:15 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

jstm napisał(a):
Będę organizował rejsy adaptacyjne czyli takie gdzie wypływa się na krótkie odcinki w dobrych warunkach i niewielkiej fali stopniowo podnosząc poprzeczkę .
Co o tym sądzicie?
Ale nikt się nie odniósł do tego pomysłu.
Może to jest metoda żeby nie zniechęcac braci i sióstr którzy zaczynają


ile taka adaptacja będzie trwała?
Sam pomysł adaptacji jest dobry, ale wg mnie działa to tak, że jeżeli pływasz w maju i wywlecze cię na lewą stronę przez pierwsze dni to masz szansą na to, ze w czerwcu będzie lepiej. Niestety za rok adaptację trzeba powtarzać, dla samej idei biznesu jest to dobre, ale dla pływających niekoniecznie. Czy w umowie zawrzesz punkt że kontrahent będzie pływał z tobą aż do pełnej adaptacji? :)

Autor:  Stara Zientara [ 24 gru 2010, o 02:23 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Olek napisał(a):
Czy w umowie zawrzesz punkt że kontrahent będzie pływał z tobą aż do pełnej adaptacji? :)

20 lat przymusowo? to ja wchodzę w taki biznes :)

Autor:  kacfil [ 24 gru 2010, o 10:15 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Pomysł fajny ale co z reklamacjami :)

Autor:  AIKI [ 24 gru 2010, o 12:24 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Stara Zientara napisał(a):
Olek napisał(a):
Czy w umowie zawrzesz punkt że kontrahent będzie pływał z tobą aż do pełnej adaptacji? :)

20 lat przymusowo? to ja wchodzę w taki biznes :)

Nic nie wchodzę, nic nie wchodzę - Ty jesteś dostatecznie zaadaptowany :lol:

Autor:  jstm [ 24 gru 2010, o 16:28 ]
Tytuł:  Re: choroba morska

Mam już nawet na oku świetny akwen- Rugia .
Zawsze można pływac po zawietrznej , w razie gorszej pogody ma wody wewnętrzne, posiada świetną infrastrukturę w swoich malowniczych portach a przy lepszych warunkach można w każdej chwili wyjśc na większą wodę.
Wszystkiego najlepszego na Święta i Nowy Rok
Waldek Tietz
zasuwam do stołu bo mnie zlinczują

Strona 3 z 9 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/