Przepisy mówiły o 15 kg na topie masztu.

Tak wymagania (były jak je czytałem) - 10kg na topie przy 90 stopniach przechyłu.
Nikt nie mówi nic o 100 czy 110 stopniach. a jak sam wiesz, dzisiejsze jachty mają przy tych przechyłach pokaźny niedomiar stateczności... znaczy walą się na grzyba bardzo chętnie.

Prototyp PIPa podnosił 24kg/90* na maszcie o metr dłuższym niż ten, co go dziś mam...

A ten jest chyba zgodny z dzisiejszymi przepisami klasowymi, które w klasie cruiser (czy jak się ona teraz nazywa) ograniczyły długość masztu, ale podniosły wagę na topie do 15 kg.

Nie mierzyłem, ani wagi balastu, ani siły podnoszenia z topu dla tego konkretnego jachtu*, mam to "zaraz" zrobić, ale dla mnie ważniejsze jest, aby jacht nie zrobił grzyba, niż ile podniesie przy pochyleniu.

*Szacuję, że balastu około 150 kg plus bardzo ciężkie poszycie dna (sam dolaminowałem ~ 60 kg laminatu w denną cześć kadłuba). Więc liczę, że na topie podniesie wymagane wiadro wody.

MJS

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":
"Dla tych co nie lubią szerokich ruf "
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/

Nie mam wglądu do źródeł, ale pamiętam z pierwszych przepisów Micro, że były oddzielne wartości masy na topie, dla prototypów i cruiserów.
A był też jeszcze podział na trzy kategorie: prototyp, turystyczno-regatowy (cruiser-racer) i turystyczny (cruiser). Potem z tego zostały dwie: prototyp i cruiser. A i wymagania się zmieniły.

Mnie to już nie interesowało, bo miałem kadłub prototypu z osprzętem turystycznym i on nie spełniał żadnych wymogów przepisów klasowych.

Idea małej łódki na przybrzeżne morze u nas była długo blokowana wymogami formalnymi i jakoś w sumie, poza wyjątkami, umarła. Polskie Micro zostały głównie na śródlądziu.

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

Z tego co ja pamiętam: inny był kąt przechyłu od pionu przy wytyku (2,25cm? - spinakerbom od okucia wantowego na burcie) kąt 7,5 stopnia dla turystycznych i chyba 12 stopni dla proto.
Ale wago zawsze była: plastikowy kanister 10l.

MJS

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":
"Dla tych co nie lubią szerokich ruf "
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/

Opowiem Wam jak zaoszczędzić tysiąc złotych przy pomocy szkła powiększającego.

Kilkanaście dni temu (przy letnich porządkach) Odkryłem, że mój maszt ma pęknięcie wzdłużne (pionowe) na 10cm w miejscu, gdzie kiedyś było okucie salingowe.
Przypomnę, że jest to profil przedpotopowy zdjęty z drewnianego Ramblera, który dawno temu poszedł na ognisko. (Łódka nie maszt.)

Robiąc dwa lata temu wanty bezokuciowe z dyneemy nie przyglądałem sie zbyt dokładnie miejscu po poprzednim okuciu, bo moje "latające" salingi i wanty topowe specjalnie omijały to miejsce z daleka.

Dopiero zdejmując zimowy, brezent wymacałem pęknięcie i:

Byłem do tego stopnia zdziwiony, że nie przyjrzałem się dokładnie.

Domyślając się, że pęknięcie nastąpiło z powodu dawniejszego okucia i śruby przechodzącej w poprzek masztu, a (pewnikiem) zbyt mocno dokręcanej.
To, że nie widziałem rysy wcześniej, złożyłem na karb faktu, że jej tam nie było i że dopiero w zeszłym roku zacząłem maszt wyginać w czasie żeglugi i, że to był powód pęknięcia.
Potem myślałem, że mogło to też nastąpić po wypadku przy wodowaniu jachtu dwa lata temu, albo też przy wiezieniu jachtu na zimę na działkę.

Nawet zacząłem już szukać masztu na zastępstwo i/oraz spawacza aluminium co by załatać pękający profil.
Cały czas uznawałem, że mój ciąg myślowy jest prawidłowy: że to było następstwo ściśnięcia rury śrubą, bo przecież maszt jest prosty.
Jest tylko trochę skręcony w osi: to znaczy top masztu patrzy o ~10 stopni w stosunku do pięty.

Dopiero dyskutując na forach wadach masztu, kolega Plitkin zauważył, że maszt jest lekko wygięty w górnej części nad salingami, a fotki były sprzed dwóch lat, czyli to nie było powodem pękania.

Ja takich rzeczy cały czas nie zauważałem ... dziwne. Myślę, czy to fakt zbytniego optymizmu w patrzeniu na fakty, a i oczy już nie te. ;-(

No i wczoraj odkryłem maszt w pełni, (przy słonecznej pogodzie) wziąłem lupę i...

To nie jest pęknięcie!
To jest rysa po tarczy "diaksy".

Tylko dlaczego ja tego nigdy przedtem nie zakonotowałem?
Przecież "certoliłem" się z tymi wantami, dziurami, przelotkami dość długo.

MJS

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":
"Dla tych co nie lubią szerokich ruf "
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/