Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczni
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=22&t=32542
Strona 9 z 11

Autor:  silver_stas [ 29 wrz 2021, o 19:27 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

MarekSCO napisał(a):
Moniia napisał(a):
Jakie ciemno, jakie światła?

To taka "poetycka przenośnia poetyczna" ;) Po prostu tak to wygląda u mnie, jak kończę robotę. Za oknami mrok. W warsztacie wszystkie światła się jeszcze palą...
A ja patrzę na to co dzisiaj "nabroiłem" (narobiłem). Na swoje brudne urobione łapy i myślę...
O! Jak tu fajnie! :mrgreen:
Mam tak samo :rotfl:

Autor:  Moniia [ 6 paź 2021, o 16:32 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

Bardzo pracowite parę dni. Poza pracą przeprowadzka do naszego zimowego schronienia - robi się trochę zimno ostatnio a Nimrod to nie jest najlepsze miejsce do mieszkania nawet latem.

No cóż, tym razem dojeżdżam autobusem do pracy (Adam ma wygodniej, może pracować z domu):


Obrazek
Obrazek

A w pracy? Cóż, zdecydowanie nie doceniłam czasu potrzebnego na poszycie dolnych kadłubów. Pomyłki i stres z nimi związany nie pomogły.
Więc tym bardziej jest miło jak wreszcie wszystko pasuje jak trzeba, praktycznie od przyłożenia.
Oczywiście, poszczególne kawałki wymagają małych poprawek na krawędzi, bo nie były precyzyjnie wycięte ale to raz, że jest czymś oczekiwanym a dwa, że mało istotnym.
Najważniejsze, że tam, gdzie to jest ważne - na styku z sąsiednim panelem i na dziobowym końcu pasują idealnie i trafiają dokładnie w miejsca w które powinny trafić.
Zaczynam znowu lubić swoją robotę :)

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Sent from my iPhone using Tapatalk

Autor:  MarekSCO [ 6 paź 2021, o 18:21 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

Wypieściłaś tą sklejkę pięknie :)
Jakby Ci kiedyś przyszło do głowy nazwać mnie swoim kumplem, to ostrzegam - będę dumnie się puszył jak paw albo inny struś ;)
Jakie zimno ? Jak patrzę na Twoje fotki z warsztatu, cieplutko się robi, fajnie :kiss:

Autor:  Moniia [ 12 paź 2021, o 22:23 ]
Tytuł:  Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczni

Dobra, to dla tych wszystkich co myślą, że to tylko kwestia nałożenia trochę epoksydu i przyłożenia...

Kolejność prac przy panelach poszycia jest następująca:
- dopasowanie na sucho,
- trochę (bardzo delikatnego) szlifowania, coby lepiej dopasować,
- dopasowanie na sucho raz jeszcze,
- no dobra, jeszcze kilka razy, przerywane jeszcze delikatniejszym szlifowaniem, tak aby na pewno pasowało,
- ok, raz jeszcze. I teraz ze dwa wkręty coby przytrzymać. I jeszcze dopasować.

Obrazek

- No, skoro już się nie da znaleźć powodu do sprawdzania - wczołganie się pod krawędzią burty, co jest wysoce ekwilibrystyczne gdy już jedna z burt jest zamocowana,
- wyczołganie się, bo się zapomniało flamastra,
- wczołganie się na nowo,
- wyczołganie się znowu, bo to nie ten flamaster (jeden jest gorszy i nie dotrwa do końca),
- zamiecenie pozostałych wiórów z podłogi, przed ponownym wczołganiem się (i otrzepanie się z wiórów, które przy poprzednich wczołgiwaniach się udało zgarnąć z podłogi)

Obrazek

- no dobra, jesteśmy wreszcie pod. Odrysowanie wzdłużników i grodzi to chwila (przerywana wyczołgiwaniem się z jednego przedziału do nastepnego, bo pod grodziami przeczołgać się nie da za bardzo),
- wyczołganie się, znalezienie małego wiertła, zabranie wkrętarko-wiertarki razem z mocnymi, długimi wkrętami - myślicie, że da się zapamiętać wszystko za jednym wczołganiem się? :)
- ok, za trzecim wczołganiem się wreszcie jestem we właściwym przedziale, ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami także w tym przedziale. Mogę nawiercić otwory pilotowe i wkręcić wkręty, które będą służyć jako moja trzecia, czwarta i piąta ręka...
- zrobione. Wyczołgujemy się. A nie, wracamy, przecież na razie muszę je wykręcić do poniżej powierzchni wzdłużników...
= Teraz sprawdzamy, czy na pewno pasuje, po czym wreszcie zdejmujemy po raz ostatni. Ale to jeszcze nie koniec pracy nad przygotowaniem - to dopiero połowa drogi!
- Ok, czas zająć się ulubionym zajęciem wszystkich budujących łodzie - szlifowaniem. W końcu cała ta sklejka została pokryta dwiema warstwami epoksydu jakieś wieki temu, więc trzeba wszystkie powierzchnie klejenia przeszlifować porządnie - zastanawiając się przy tym, czemu papier ścierny wystarcza tylko na pół długości wzdłużnika zaznaczonego na sklejce...
- jakieś pół wieku później wszystkie zaznaczone kawałki na sklejce są przeszlifowane. Hurra! Można obrócić się i zacząć szlifować same wzdłużniki i krawędzie grodzi, wszak te zostały pokryte epoksydem jakieś 100 lat wcześniej niż sklejka na burty!
- Ok, skończyliśmy szlifowanie. Czas zmienić rękę (bo w prawej przez jakiś czas nic nie będę w stanie utrzymać, znaczy - jak już usunę ten klocek z papierem ściernym spomiędzy bolących palców), zgarnąć butelkę z denaturatem i czystą, bawełnianą szmatkę i wyczyścić te wszystkie wzdłużniki, grodzie, sklejkę z pyłu epoksydowego i tłuszczu, i brudu...
- Skończone? Super, już coraz bliżej. Jeszcze tylko zaznaczyć otwory pilotowe dla wkrętów dociskujących panel poszycia do krzywizny wzdłużników, grodzi... Jakieś sto, sto kilkanaście otworków. Plus 3 na te duże wkręty, żeby wchodziły w miarę luźno i rzeczywiście mogły posłużyć jako dodatkowe ręce.
- aha, jeszcze trzeba te wkręty znów wkręcić, aby tym razem wystawały ze wzdłużnika odpowiednio daleko...

I w ten sposób po kolejnym dniu pracy mamy panel poszycia gotów do przyklejenia. Ale jest już czwarta, a klejenie zajmie 3 godziny nieprzerwanej pracy, więc będzie musiało poczekać do jutra.

I tak razy 12.
z panelami, które mają po circa 20kg. I do 4.2 m długości...

I ludzie się dziwią, że budowa jachtu trwa :rotfl:

#TIKI38 #IKAROA #THESEANATION #BUILDINGAWHARRAM #allelectricboatObrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Autor:  MarekSCO [ 13 paź 2021, o 20:07 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

Moniia napisał(a):
wyczołganie się znowu, bo to nie ten flamaster (jeden jest gorszy i nie dotrwa do końca),

Ja się wczołguję z korektorami ( takimi biurowymi, piszącymi na biało ) , ale efekt taki sam :mrgreen:
Piknie to wygląda :D

Autor:  Moniia [ 17 paź 2021, o 11:30 ]
Tytuł:  Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczni

Testujemy internet z Marsa. Wyląduje na jachcie później, na razie na tarasie…

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Obrazek

Autor:  bartuss1nowy [ 25 paź 2021, o 20:33 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

Może sie lepiej pochwal co tam dalej z utką?

Autor:  Moniia [ 25 paź 2021, o 20:41 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

A co mam die chwalić? Adam zaczyna chorować, ja właśnie skończyłam - nie cierpimy takich przeziębień!

Czyli zdychamy sobie cichutko w kąciku, ja troszkę bardziej żywa w tym tygodniu, Adam trochę bardziej zmarnowany.

Pochwalimy się, jak dotrę do hali…

Autor:  bartuss1nowy [ 25 paź 2021, o 21:03 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

No to zdrówka i do roboty :D

Autor:  Moniia [ 29 paź 2021, o 17:21 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

Cóż, pisałam o stresie, pisałam o dopasowywaniu, pisałam o szlifowaniu.

Czas się przyznać do czegoś.



Do tego cholernie głupiego uczucia…
…. Gdy przypominasz sobie, że masz w warsztacie narzędzie specjalnie do tego przeznaczone po RĘCZNYM przeszlifowaniu 7 paneli poszycia i 2/3 szkieletu…

O, takie:
Obrazek

Przy jego pomocy wyszlifowanie kawałka poszycia i przynależnego mu kawałka szkieletu trwa 15 minut. Nie 3 godziny

Obrazek

Obrazek

Ci obdarzeni darem spostrzegawczości dostrzegą dwie rzeczy. Po pierwsze, to ostatni kawałek poszycia dziobowego. Po drugie, warsztat doznał pewnej reorganizacji - bo zabrałam się już także za dopasowywanie poszycia na rufie. Jeszcze te cztery rufowe kawałki i poszycie dolnych kadłubów będzie wreszcie skończone!

A wtedy:

Obrazek

Aha, przy okazji cięcia sklejki na nakładkę na łączenie płatów poszycia (od środka, na zewnatrz będzie pas tkaniny szklanej dla wzmocnienia połączenia) przypomniałam sobie lekcję zerową z używania wyrzynarki.
W wielkim skrócie - gdy tniesz coś wyrzynarką, sprawdź najpierw, czy pod spodem masz wystarczająco miejsca. Zwłaszcza, jak poniżej jest betonowa podłoga :rotfl:

Efekt był raczej interesujący:
Obrazek
Obrazek

A przy okazji. Wiecie, ile wkrętów jest używanych przy dociskaniu poszycia do szkieletu? Dużo…

Obrazek
Obrazek


I z tych ponad stu wkrętów, jakieś 5 procent odmawia współpracy przy wykręcaniu. Odrobinę uszkodzona główka albo ułamany wkręt.
Zwykle ich wykręcenie kombinacją kombinerek i uporu zajmuje ok. 15 minut na sztukę. Niestety, zwykle przynajmniej 1 na 5 nie poddaje się kombinerkom, co oznacza konieczność użycia licznych narzędzi kompletnie niezgodnie z przeznaczeniem (nie wiem, czy wpadlibyscie na to, że dłuto będzie najbardziej tutaj przydatnym narzędziem?) i jakiejś godziny czasu aby wkręt obluzował się wystarczająco by kombinerki miały wreszcie szanse.

Jednym słowem paskudna robota i nic dziwnego, że odkładałam jak mogłam. Wczoraj spędziłam upojny dzień znów wypełniony wkrętami ;)

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Shabbat shalom!

Autor:  Catz [ 29 paź 2021, o 18:38 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

Kupowalem wkrety na wage z nierdzewnej. Byly do wielokrotnego uzytku. Czas to pieniadz i czas mi sie konczyl zawsze jeszcze szybciej.
Catz

Autor:  Mir [ 29 paź 2021, o 19:25 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

Moniia napisał(a):
Przy jego pomocy wyszlifowanie kawałka poszycia i przynależnego mu kawałka szkieletu trwa 15 minut.

Jeśli odpowiedni papier ścierny tam jest, o odpowiedniej gradacji i świeżości.
Uważać trzeba na rzep, który pod wpływem wibracji rozjeżdża się dość szybko.
Ale jego można wymienić na nowy.
Moniia napisał(a):
I z tych ponad stu wkrętów, jakieś 5 procent odmawia współpracy przy wykręcaniu.

Nooo, bo przed wkręcaniem dobrze jest nawiercić otworek o średnicy rdzenia wkręta oraz wkręt umoczyć w paście woskowej, smarze, tudzież kropelce oleju.
Widziałem to kiedyś w hangarze, gdzie kolega przykręcał listwy odbojowe do Omegi. Na moje pytanie:
- Michał, po co smarujesz wkręty smarem, przecież one się nie przykleją?
- Ale ktoś tą listwę będzie kiedyś odkręcał. :) I odkręci! :lol:

Autor:  waliant [ 29 paź 2021, o 19:47 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

Moniia napisał(a):
Niestety, zwykle przynajmniej 1 na 5 nie poddaje się kombinerkom, co oznacza konieczność użycia licznych narzędzi kompletnie niezgodnie z przeznaczeniem

To może warto zastosować do tego narzędzia odpowiednie?
Słowo klucz: wykrętaki.
https://www.youtube.com/watch?v=nqvKm83l92c

Autor:  Moniia [ 29 paź 2021, o 19:47 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

Catz napisał(a):
Kupowalem wkrety na wage z nierdzewnej. Byly do wielokrotnego uzytku. Czas to pieniadz i czas mi sie konczyl zawsze jeszcze szybciej.
Catz
To są wkręty ze stali nierdzewnej*. A ten wygięty to efekt usuwania przy pomocy narzędzi zdecydowanie do tego nieprzeznaczonych :rotfl:

*nic innego nie wkręcam w jacht…

Autor:  Moniia [ 29 paź 2021, o 19:52 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

Mir napisał(a):
Moniia napisał(a):
Przy jego pomocy wyszlifowanie kawałka poszycia i przynależnego mu kawałka szkieletu trwa 15 minut.

Jeśli odpowiedni papier ścierny tam jest, o odpowiedniej gradacji i świeżości.
Uważać trzeba na rzep, który pod wpływem wibracji rozjeżdża się dość szybko.
Ale jego można wymienić na nowy.
Moniia napisał(a):
I z tych ponad stu wkrętów, jakieś 5 procent odmawia współpracy przy wykręcaniu.

Nooo, bo przed wkręcaniem dobrze jest nawiercić otworek o średnicy rdzenia wkręta (…):


Papier jest, mam w dużej ilości, a multitool Dewalta ma doskonale rzepy :)

Tylko leżał cichutko w kąciku z założoną piłą a ja miałam zaćmienie umysłu. Po prostu przyjęłam, że wszystkie moje szlifierki są zbyt duże.

A jak zerkniesz na fotki to uświadomisz sobie, że tam są otwory pilotowe. Problem jest taki, że przy paru z setki główka (nacięcia w główce) uszkadzają się i przy wykręcaniu bit zaczyna się ślizgać…

Autor:  Moniia [ 29 paź 2021, o 19:54 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

waliant napisał(a):
Moniia napisał(a):
Niestety, zwykle przynajmniej 1 na 5 nie poddaje się kombinerkom, co oznacza konieczność użycia licznych narzędzi kompletnie niezgodnie z przeznaczeniem

To może warto zastosować do tego narzędzia odpowiednie?
Słowo klucz: wykrętaki.
https://www.youtube.com/watch?v=nqvKm83l92c
Jak gdzieś znajdę to z przyjemnością. Na razie mi się nie udało (a wiem, że istnieją i szukałam…)

Autor:  waliant [ 29 paź 2021, o 20:05 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

Moniia napisał(a):
Na razie mi się nie udało

Nie wiem jak w GB, tam ponoć ze wszystkim jest najlepiej, ale u nas:
https://toya24.pl/product-pol-10015763- ... ENTOW.html
https://yato.com/products/4/YT-0590
https://www.castorama.pl/zestaw-wykreta ... 82632.html
i kilka innych

Autor:  Catz [ 29 paź 2021, o 20:34 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

Moniia napisał(a):
To są wkręty ze stali nierdzewnej*

Nie watpie! Ale bardzo sie roznia od moich...
Powodzenia!
Catz

Autor:  Moniia [ 29 paź 2021, o 20:45 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

Catz napisał(a):
Moniia napisał(a):
To są wkręty ze stali nierdzewnej*

Nie watpie! Ale bardzo sie roznia od moich...
Powodzenia!
Catz
A to pewne! Moje są ordynarne A2 ze sklepu narzędziowego obok.

Te używane do zastosowań gdzie na jachcie zostaną - są kupowane u naszego dostawcy. Porządne, A4 - ale musiałam czekać na nie, nie mówiąc o różnicy w cenie. Tamte są zdecydowanie lepsze, ale z 5 procentami mogę żyć, a za tą cenę mogę je traktować jednorazowo ;) Tych z Westfield Fasteners wolałabym nie, 1200 sztuk już by trochę kosztowało :rotfl:

Autor:  Kurczak [ 30 paź 2021, o 06:18 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

Podstawa to dobranie odpowiedniego bitu do gniazda w śrubie i momentu dokręcającego.

Niewłaściwe jedno lub drugie powoduje zerwanie śruby lub obrócenie bitu w główce, szczególnie w przypadku śrub nierdzewnych, które są dużo bardziej "kruche" niż zwykłe, stalowe .

Np. w paczkowanych wkrętach kupowanych w Leroy Merlin jest informacja jakiego symbolu bitów używać do ich wkręcania i trzeba tego bezwzględnie przestrzegać.

Załącznik:
wkret-3-x-20-mm-35-szt-standers,large.jpg
wkret-3-x-20-mm-35-szt-standers,large.jpg [ 23.9 KiB | Przeglądane 3343 razy ]


Trzeba także pamiętać, że nawet porządne bity się zużywają i trzeba je wymieniać na nowe inaczej będą niszczyć główki śrub.


Od jakiegoś czasu jest też bardzo duży wybór wkrętów z "wiertłem", do wkręcania których potrzeba dużo mniejszej siły, mniejsze jest równiez ryzyko rozsadzenia materiału podczas wkręcania (szczególnie w przypadku cienkich listew). Maleje wówczas ryzyko uszkodzenia łba podczas wkręcania trzeba tylko uważać, żeby nie ukręcić.

Wadą takich wkrętów konfekcjonowanych po 10 - 20 szt. jest ich cena. Według moich obserwacji przy większych pracach kupowane na wagę są tańsze.

Autor:  bartuss1nowy [ 30 paź 2021, o 06:49 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

W sumie to tych wkretów nie powinno się uzywać przy takiej robocie, jak już, to z gniazdem "gwiazdkowym", no ale jak widać, raczej pozamiatane, wkrety już są i trzeba z nimi żyć.
Powód jest taki, że przy krzyzakowych trzeba się zapierać, bo stożek powoduje wypadanie wkrętaka, przy bicie szesciokatnym tego nie ma.
No narzędzia devalta są ok, sam używam, dziwne trochę że się uparła na ćwiczenie karate.

Autor:  Kurczak [ 30 paź 2021, o 07:24 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

Owszem, takie wkręty trzeba dociskać i starać się trzymać narzędzie w osi wkręta. "Przekoszenie" może zniszczyć łeb śruby nawet jeśli się używa prawidłowego bitu.

Chwila nieuwagi powoduje uszkodzenie, które później bardzo szybko postępuje i kończy się wyrobieniem gniazda na okrągło. .

Autor:  Moniia [ 30 paź 2021, o 09:50 ]
Tytuł:  Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczni

Kurczak napisał(a):
Owszem, takie wkręty trzeba dociskać i starać się trzymać narzędzie w osi wkręta. "Przekoszenie" może zniszczyć łeb śruby nawet jeśli się używa prawidłowego bitu.

Chwila nieuwagi powoduje uszkodzenie, które później bardzo szybko postępuje i kończy się wyrobieniem gniazda na okrągło. .
No i właśnie o to chodzi. Pozycja przy wkręcaniu tego to akurat optymalna nie jest, nie zawsze tez daje się odpowiednio docisnąć wkręt.

Bity są dopasowane :)

Bartus, jak mi powiesz jak mam docisnąć 1 m kwadratowy spoin w pełnym 3D, a nawet z wymaganym doginaniem - bez wkrętów, to chętnie posłucham.

I tylko posłucham, bo Hanneke, która nie tylko zaprojektowała ale i zbudowała tą łódeczkę, wprost pisze o „wkrętach co ok. 150mm na dużych podkładkach dla zapewnienia dobrego docisku.” :D
Obrazek

Gwiazdkowych szukałam, niezbyt intensywnie, fakt, ale wolałabym. Niestety, nie znalazłam w nierdzewce nigdzie obok ani nie znalazłam w potrzebnym mi rozmiarze…

Autor:  Kurczak [ 30 paź 2021, o 11:01 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

Gwiazdkowych także nie da się wkręcić jeśli narzędzie jest pod kątem do śruby.

Za to w przypadku jeśli da się ten warunek zachować przenosi dużo większe siły, patrz jeszcze łatwiej będzie ukręcić wkręt. :D

W przypadku gwiazdek po wstępnym wkręceniu w materiał da się go dociągnąć narzędziem z przegubem. I to jest przewaga tego rozwiązania.

Ja akurat mam przystawke kątową montowaną w uchwycie wkrętarki kupioną w Lidlu jakiś czas temu. Działa bez pudła. :)

Autor:  bartuss1nowy [ 30 paź 2021, o 15:52 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

Moniia napisał(a):
Bartus, jak mi powiesz jak mam docisnąć 1 m kwadratowy spoin w pełnym 3D, a nawet z wymaganym doginaniem - bez wkrętów, to chętnie posłucham.


Kilka (naście) pasów transportowych i kilka (naście) drewnianych klocków załatwia sprawe, wszystko zalezy od strzałki (wysokości) ugięcia i sprężystości sklejki, klocek podkładasz tam gdzie spoina, tak, że pas po napięciu robi takie jakby zastrzały, możesz naprzemiennie, zaleznie od miejsca gdzie chcesz docisnąć.

Autor:  MarekSCO [ 30 paź 2021, o 20:12 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

Moniia napisał(a):
Przy jego pomocy wyszlifowanie kawałka poszycia i przynależnego mu kawałka szkieletu trwa 15 minut. Nie 3 godziny

Moniia napisał(a):
Zwykle ich wykręcenie kombinacją kombinerek i uporu zajmuje ok. 15 minut na sztukę.

Pośpiech tylko w dwu wypadkach wskazany jest.
( Przy łapaniu pcheł i jedzeniu z jednej miski )
Systematycznej pracy nim nie zastąpisz ( chociaż próbuje chyba każdy ;) )

Te wkręty nie wyglądają źle. Jeśli jeszcze zaczniesz je wkręcać, zamiast wpychać i borować im łby wkrętarką :mrgreen:
No ja wiem, że osiowość ( pokrycie osi wkręta z osią wkrętarki ) uzyskać niełatwo. Ale wiem też, że uzyskać trzeba ;)
Co do tych kombinerkowo-dłutowych tricków... Ja wykręcam takie obrobione wkrętarką, tylko
z końcówką torx ( dobieram odpowiednią średnicę i wbijam/wciskam w obrobione gniazdo wkręta ) "odklejam" podobnie jak Ty - dłutem ( częściej zaostrzoną breszką do wyciągania gwoździ, albo łyżką do wyciągania kołków samochodowej tapicerki - mają otwór pośrodku )
Wkręty A2 może i gówniane, ale się nie zrywają. A to już coś :D

Bartuss posiada pewnie jeszcze wiele podobnych rad. Jak na człowieka z siódmym dan w "niebraniu pod uwage niczego co istotne". Ale ja bym raczej tej Hanny posłuchał...

Wolniej, nie takim szarpaniem. Poszukaj przyjemności w samej pracy i tępo złapiesz :)
"Powoli ale do przodu - do przodu ale powoli" ;)

Moniia napisał(a):
Shabbat shalom!

Black Sabbath! :mrgreen:

Autor:  Moniia [ 30 paź 2021, o 23:16 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

bartuss1nowy napisał(a):
Moniia napisał(a):
Bartus, jak mi powiesz jak mam docisnąć 1 m kwadratowy spoin w pełnym 3D, a nawet z wymaganym doginaniem - bez wkrętów, to chętnie posłucham.


Kilka (naście) pasów transportowych i kilka (naście) drewnianych klocków załatwia sprawe, wszystko zalezy od strzałki (wysokości) ugięcia i sprężystości sklejki, klocek podkładasz tam gdzie spoina, tak, że pas po napięciu robi takie jakby zastrzały, możesz naprzemiennie, zaleznie od miejsca gdzie chcesz docisnąć.
No właśnie, strzałka… to bardzo wąskie kadłuby a osiem na 12 kawałków poszycia jest albo na dziobie albo na rufie. Niemożliwy docisk pasami bo trzeba by to robić w kilku płaszczyznach i osiach… (skręcenie poszycia na dziobie i jeszcze większe na rufie, zakończenie poszycia na stępce z dziobu i z rufy i takie tam).

Autor:  Moniia [ 30 paź 2021, o 23:18 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

MarekSCO napisał(a):

Te wkręty nie wyglądają źle. Jeśli jeszcze zaczniesz je wkręcać, zamiast wpychać i borować im łby wkrętarką :mrgreen:
No ja wiem, że osiowość ( pokrycie osi wkręta z osią wkrętarki ) uzyskać niełatwo. Ale wiem też, że uzyskać trzeba ;)
(…)


5 na ponad sto na jednym kawałku poszycia to niecałe 5 procent. Nie jest tragicznie, niewystarczająco aby marudzić. Gdyby było 20 na sto, to bym kombinowała ;)

Autor:  bartuss1nowy [ 31 paź 2021, o 07:07 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

pewnie jeszcze wiele zależy od waszego budzetu przeznaczonego na budowę< chociaz podejrzewam że aż tak ściśle się nie trzymacie i po prostu ile wyjdzie tyle wyjdzie< ale też bez przesady> Bo możnaby jeszcze wykonać sobie przyrządy o jakiejs okreslonej geometrii< np rysujesz sobie jakis przyrząd potem dajesz go do wypalenia czy to plazmą czy laserem< coś powiercic coś pogwintowac i zastosowac w składaniu< no przynajmniej ja tak czasem robię< tyle ze pozniej te anszlagi niekoniecznie do czegokolwiek innego przydatne>

ps>coś mi klawiatura ześwirowała

Autor:  silver_stas [ 31 paź 2021, o 07:52 ]
Tytuł:  Re: Był sobie jacht... czyli kulisy stoczni z dala od stoczn

Przeczytałem dyskusję o wkrętach i z racji, że przerobiłem tysiące głównie małych wkrętów z nierdzewki, dorzucę swoje 3 grosze. Ja buduję w technologii, że nie usuwam wkrętów , ale oczywiście się z problemami o których pisze Moniia się zetknąłem . Dobre, dopasowane bity ułatwiają wkręcanie , ale tym bardziej powodują ukręcenie łba , lub uszkodzenie krzyża . Moment obrotowy jest inny nie tylko na środku, czy na dziobie, on się potrafi zmienić na krótkim odcinku. Przy montażu długich płatów sklejki i konieczności wkręcenia sporej ilości wkrętów przekoszenia trudno uniknąć. Dlatego w przypadku przykręcania elementów demontowalnych , lub potrzeby usunięcia wkrętów, używam zwykłych czarnych wkrętów do płyt GK. Sam wykańczałem poddasze domu, używałem ich do różnych prac, czyli przerobiłem pewnie dziesiątki tysięcy . Nie pamiętam przypadku urwania łba, czy problemu z wykręceniem, pomimo że bywały przeszlifowane czy zalane klejem . Skoro wkręty są usuwane , to jakie ma znaczenie z jakiego są materiału, a komfort pracy przy dużym projekcie ma znaczenie . No ale ja lubię zasadę "brzytwy Okhama" :rotfl:

Strona 9 z 11 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/