Czy znane Ci są takie pojęcia jak gwarancja czy rękojmia.?
Okres gwarancji jest zawity ( ściśle określony) i biegnie niezależnie od tego czy przedmiot jest użytkowany czy też "odłożony na półkę". Jeżeli w okresie gwarancji rzecz okaże się wadliwa, "producent" jest zobowiązany do dokonaniu naprawy a termin gwarancji biegnie od nowa.
Trudno jest wykryć wadę produktu jeżeli tego produktu się nie używa lub używa rzadko.
Dlatego niczym zdrożnym jest uruchamianie ( nawet na "pusto"} zespołu ( śluza/most) nie tylko by ale również w celu sprawdzenia czy napędy wrót funkcjonują i automatyka połączeń śluza/most działa poprawnie. I nie widzę powodu by ukrywać to przed publiką. Nie wiesz też jakie są zapisy określone w warunkach gwarancyjnych.
Jak ma coś nawalić to chyba lepiej żeby padło w okresie obowiązywania gwarancji. Nie dość że producent/wykonawca gratisowo naprawi to i gwarancja ulega przedłużeniu.
Dziwi Cię zamykanie/otwieranie śluzy "na pusto", nie zgłaszasz jednak żadnych zastrzeżeń do "pustego" obrotu mostu pieszego w Ustce, czy też mostu rozsuwanego w Darłówku. Przecież obowiązkowo otwierają/zamykają o każdej pełnej godzinie, mimo iż nikt czasem nie przepływa.
O rękojmi doczytaj sobie sam

Zgadza się. Tyle tylko, że (chyba) z innej strony

_________________
Pozdrawiam
Wiesław

Ja tam Cię z Twojej drogi nie będę zawracał.
Wybacz, ale mam swoje zdanie na pewne działania co do powyższych tematów wynikające z doświadczenia życiowego i obserwacji tegoż.
Wybacz, nie dam sie sprowadzić do Twojego poziomu, żebyś mnie przeciągnął jak Tomka.
Po prostu - byłem, widziałem, stwierdziłem fakt.
Ja też uważam że Bareja wiecznie żywy.

_________________
Pozdrawiam - Paweł Dąbrowski
Stopy wody pod kilem i pełnych zbiorników.

Niezły sposób na likwidację tłoku na Guziance, zamiast budowy nowej śluzy nawet:

Wprowadzić nakaz meldowania się przez radio, wprowadzić obowiązek tarcz przeciwszczurowych itd itd, a potem złośliwie machać wrotami na pusto.

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

Gdybyś przedstawił sensowne argumenty, to może byś mnie "nawrócił" , ale takimi" wybacz, nie masz szans.

Wolno Ci być, widzieć i stwierdzać fakty. Szkoda tylko, że po "stwierdzeniu faktu" nie zapytałeś na miejscu czemu takie działanie miało służyć. Być może po przedstawieniu tego wyjaśnienia ( lub jego odmowy) rechotalibyśmy wspólnie z "bezmyślnych" działań , a może dowiedzielibyśmy się czegoś ciekawego, lub Twój post wyglądałby całkowicie inaczej.
PS. Kiedyś tam prowadziłem mały zakład w skład którego wchodził jaz na rzeczce Świder. Ot taki otwierany korbą. Pozwoleniem wodnoprawnym zobowiązany byłem do stałej
kontroli jego działania ( zamulanie) poprzez podnoszenie i opuszczanie zastawy. Głupie, nie.

_________________
Pozdrawiam
Wiesław

Robert, fajnie że to napisałeś. Też żałuję, że przepisy dotyczące meldowania się przez radio i stosowania tarcz przeciwszczurowych na śródlądziu nie obowiązują. To byłaby przednia zabawa. Ale nic straconego. Zawsze możesz poprosić o wprowadzeniu takiego nakazu. Będziemy śmiali się razem.

_________________
Pozdrawiam
Wiesław

Wasze słownw przepychanki są bardzo nader ale przyznam, że wolałbym aby ktos opisał od A do Z całą procedurę przejscia przez śluzę z osobistego doświadczenia.

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl

Nie wiem czy uznasz to za miarodajne, gdyż przejście dotyczyło "czarteru z obsługą" łodzi rybackiej, a dla znanych "swojaków" mogą być inne procedury. Ale opiszę.
Odbyło się to przy okazji wizyty u przyjaciół w Marzęcinie. Niby tambylcy, a też nie widzieli Przekopu. Krótka dyskusja, samochód, 30 km i jesteśmy w Kątach. Chłodny, siąpliwy dzień majowy. "Zaokrętowanie" , krótki rejsik po gładkim jak stół Zalewie, przed śluzą około 11,5o. Szyper przez UKF " Kąty czydzieściczy, Kowalski*, turysty na zatoke" . Chwila i pada odpowiedź "Dobrze, można wchodzić". Śluza była już otwarta więc wpłynęliśmy, kilka minut min oczekiwania, wpłynęła druga łódź , tym razem z Krynicy. Cumownik w żółtej kamizelce na brzegu więc cumowanie sprawne, za odbijacze robią dwie stare opony. Zaraz potem zasuwa się zamknęła a po 15 minutach otworzyła ta przed nami. Most odjechał i pada informacja " Kąty czydzieściczy można ruszać". Cumownik oddał cumy i..hajda do przodu.
Około 13oo jesteśmy z powrotem. I znów procedura " Kąty czydzieściczy, Kowalski, jestem z powrotem". Pada odpowiedź: "Proszę czekać, za 20 minut otworzymy". Kolejne kółeczko i upragniona komenda " Kąty czydzieściczy można wchodzić" , inny głos "byliście gdzieś" i odpowiedź szypra " nie, tylko kółko". Siąpawka przeszła w deszcz , więc cumownik nawet nie pokazał się. W śluzie nikogo, cała dla nas. Operacja się powtarza. Zasuwa północna z szuflady, obrót mostu, zasuwa południowa do szuflady, obrót mostu, kolejna komenda " Kąty czydzieściczy możesz do przodu". Po 20 minutach jesteśmy już w samochodzie, po następnych 30 minutach raczymy się gorącą herbatką i obiadem, o 1700 w samochód i do własnego domku.
Wrażenia: dla mnie ( zaliczone śluzy w Brunsbuttel) żadne, tym bardziej iż nie było szans na wyjście na brzeg i zwiedzanie "na piechty" czy też pogawędkę z obsługą. Ot, ciekawostka. Pozostała trójka miała japy tak otwarte, że było widać migdałki.
Koszt wyprawy "morskiej" - 4 osoby x 100 zł, ( cena ulgowa, przedsezonowa i po znajomości).
Jak dla mnie obrót mostu niepotrzebny, łódź z ogromnym zapasem mieściła się pod nim. Szyper coś tam gadał, że to zautomatyzowane i inaczej się nie da. Zasuwa w szufladzie = most nieprzejezdny, zasuwa całkowicie wysunięta = most przejezdny. Ale kto by tam wierzył w takie bajki.

_________________
Pozdrawiam
Wiesław

Jakaś sygnalizacja świetlna też jest?


Sent from

_________________
"nigdy nie polemizuj z idiotą, najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu a potem pokona doświadczeniem" M Twain

Wojtku, zawiodłeś mnie. Sądziłem że człowiek z taką dociekliwością w szukaniu sensu, przecinka, zgodności jednego z drugim, itp. przynajmniej pomyśli, że "puste" otwieranie śluzy ma jakąś przyczynę. Np. będzie związane z godzinami śluzowanie w te czy w tamte, że może być analogiczne do cyklu świateł sygnalizacyjnych na przejściach, gdzie niezależnie od tego czy ktoś przechodzi/coś przejeżdża, światełko "zbędnie", i na "na pusto" zmienia się z zielonego na czerwone i odwrotnie.
Może tu, gdy przyszła godzina zmiany kierunku przeprawy, otworzyli jedne "wrota" zamykając drugie?
Mieli może czekać aż się trafi coś do przepłynięcia "tam", żeby inni mogli dokonać śluzowania "tu"???
Jestem dokładnie załamany.

Wszędzie piszą że jest. Ja nie widziałem niczego działającego. Zakładam, że dla 2-3 "mikrobów" dziennie nie opłaca się włączać. Wystarczy komunikacja głosowa.
Ale mogę się mylić w założeniach.

_________________
Pozdrawiam
Wiesław

Nikt nie pisał o światłach, więc pewnie nie zmieściły się w budżecie.

Ty to masz chyba jakieś problemy z percepcją

https://marcinpalacz.pl/wp-content/gall ... G_3237.JPG
Wystarczy czytać.
Jak "chwilę" poczekasz to może zobaczysz inne kolorki. Cierpliwosci.
https://marcinpalacz.pl/wp-content/gall ... G_3241.JPG

_________________
Pozdrawiam
Wiesław

I dlatego konieczne są UKF-ki

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664

I to było bez wcześniejszej zapowiedzi 2 godziny przed?

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Dokładnie tak.

_________________
Pozdrawiam
Wiesław

Tak bez zapowiedzi to tylko dla znajomych jednostek, czy ogólnie przestali tego przepisu przestrzegać?
Czy po prostu jest to losowe?

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

I tak z innego punktu widzenia, ciąg dalszy wyprawy kajakowej, którą zresztą miałem okazję widzieć w Buczyńcu na wózku pod górkę:
https://expressbydgoski.pl/z-ponad-500k ... gq-JCwBN1k .
Warto być elastycznym. Warto by przepisy były elastyczne.
Warto mieć zdrowy rozsądek i czasami z niego korzystać.
Gospodarce nakazowo - rozkazowej mówimy stanowcze NIE!

_________________
Pozdrawiam - Paweł Dąbrowski
Stopy wody pod kilem i pełnych zbiorników.

Wygonić kajaki z portu na morze może tylko ktoś, kto nie ma prawa nazywać się człowiekiem morza. Tutaj się zgadzam w zupełności.* Podobna zresztą sytuacja jak wyrzucenie z portu jachtu.
BTW. Wystąpili o zgodę na przejście śluzy, bo tak chyba musieli (tak wynikało z jednej wypowiedzi, nie chciało mi się sprawdzać, czy to było uzasadnione).
W odpowiedzi dostali zgodę z bezsensownymi wymaganiami. To akurat znam świetnie z organizacji regat, przerabialiśmy to dobre kilka razy (uwaga, w tym roku było trochę lepiej, ku mojemu zdziwieniu).
Bareizm w czystej postaci.

* Nie jestem doświadczonym kajakarzem, ale na kilku długich spływach byłem.

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

NIK skontrolowała przekop Mierzei Wiślanej:
https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/marian-banas-kontra-przekop-mierzei-wislanej-nik-nie-zostawia-suchej-nitki-na/9ydchhr

A UM nie tylko idzie w zaparte, ale dodatkowo nawet nie chce poprawić użyteczności tej inwestycji przez zwiększenie choćby minimalnej przyjazności dla turystów.

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Mam wrażenie że te ogromne wydatki na ten przekop służyły finalnie do niczego. Bo użyteczność tego jest na razie mała i nie zapowiada się większa. Dodatkowo Główny port jaki ma Elbląg to przecież nawet trudno nazwać portem. Poszły na to ogromne pieniądze, ale nie widać na horyzoncie realnych zwrotów tej inwestycji.

Taki post radziecki projekt jak osuszenie jeziora u rusków swego czasu.

Aralskiego? Bo jesli tak, to nie byl to projekt.
Catz

_________________
Wszyscy jestesmy winni - jak od zawsze pouczal Winniczek Slimak

Ponad 10 lat i sto kilkadziesiąt stron wątku temu już o tym wiedzieliśmy...

_________________
Daniel
***** ***
"W demokracji wolno głupcom głosować, w dyktaturze wolno głupcom rządzić." Bertrand Russell
"Propaganda u ruskich jest bardzo potrzebna. bo jak im wyłączycie TV to się zorientują, że są głodni." Internet

A tak naprawdę - to grubo ponad dziesięć lat temu.
Początki były imponujące: dwie rzeki Amu-Daria i Syr-Daria miały nawodnić miliony hektarów pustyni dzięki czemu miała tam obficie rosnąć kukurydza.
Niestety, z tysięcy kilometrów otwartych kanałów nawadniających - woda wsiąkała w piasek i parowała, aż morze wyschło...
Miało być świetnie, ale nie wyszło; z Morza Aralskiego pozostało dziś około ledwo 10% powierzchni, a pustynia - jak była tak jest...

_______________________________________

Pozdrawiam
tomasz