Przypomnieć warto, że Polska mogłaby skorzystać nie z kredytu lecz z dofinansowania w wysokości do 85% kosztów, gdyby zdeklarowała modernizację Odrzańskiej Drogi Wodnej do klasy minimum IV (międzynarodowej). Klasa III jest klasą regionalną i taki "kaprys" trzeba realizować za pieniądze podatnika. Kredyt z Banku Światowego trzeba przecież oddać i to z odsetkami. Tzw. "rewitalizacja" do klasy III jest więc dużo droższa niż modernizacja do klasy IV lub V.

Hydrze znów odrastają łby. Gierkowski plan kaskadyzacji Wisły odżył w planach poprzedniego rządu, a obecna ekipa rządowa z zapałem zabrała się za jego realizację w rozszerzonej formie. Plan zakłada m.in. budowę 9 nowych zapór na Wiśle odcinku od Warszawy do Gdańska. Uchwalone przez obecny rząd „Założenia do planów rozwoju śródlądowych dróg wodnych w Polsce na lata 2016–2020 z perspektywą do roku 2030” przewidują rewitalizację Odrzańskiej Drogi Wodnej, przywrócenie żeglowności Wisły od Warszawy do Gdańska oraz połączenie Odry, Noteci, Wisły i Bugu poprzez budowę Kanału Śląskiego łączącego Wisłę i Odrę.(…) Priorytetem jest połączenie, we współpracy z południowymi sąsiadami, Odry, Łaby i Dunaju.

Jak podaje utworzone w celu realizacji tych planów Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, modernizacja śródlądowych dróg wodnych przyczyni się do wzrostu udziału żeglugi śródlądowej w rynku usług transportowych, a także do wzrostu konkurencyjności portów morskich ujścia Odry i Wisły i aktywizacji gospodarczej obszarów usytuowanych wzdłuż głównych szlaków żeglugowych. Ma też wpłynąć na poprawę warunków funkcjonowania żeglugi pasażerskiej oraz turystyczno-rekreacyjnej i poprawę bezpieczeństwa powodziowego. Jednym z efektów ma być także wzrost produkcji „czystej” energii elektrycznej, uzyskiwanej z elektrowni wodnych. Z danych za 2011 r. wynika, że 8 elektrowni wodnych na Wiśle, które mogłyby zostać wybudowane wraz z budową kaskady dolnej Wisły, może wytworzyć rocznie 4 153 GWh (3–4 proc. krajowej produkcji energii).

Czy to wszystko prawda? Niekoniecznie. Eksperci niezależni od czynników rządowych i betonowego biznesu już od dawna ostrzegają, że:

Wisła i Odra regularnie zamarzają w zimie, więc nie uda się uczynić je żeglownymi na wzór Renu, Łaby czy Dunaju – rzek, które nie zamarzają już od 150 lat. Poza tym przepływ w Wiśle jest 4 razy mniejszy niż w Renie i 7 razy mniejszy niż w Dunaju, więc do regularnego transportu po prostu będzie brakować wody – tak jak to się dzieje obecnie nawet na uregulowanych odcinkach Odry. W praktyce trzeba więc będzie równolegle pozostawić i utrzymywać transport samochodowy i kolejowy, co położy na łopatki obliczenia zwrotu inwestycji szacowanej w pierwszym etapie aż na 70 miliardów złotych.
Budowa zapór i regulacja Wisły z całą pewnością spowoduje pogorszenie bezpieczeństwa powodziowego a nie jego poprawę – co pokazuje spektakularny przykład skaskadyzowanego i użeglownionego Renu. Tego uczą obecnie nawet w hydrotechnicznym przedszkolu. Realizując rządowe plany zafundujemy sobie więcej groźniejszych powodzi – już je mamy na Wiśle – zatorowe, na wlocie Zbiornika Włocławskiego, oraz na Odrze – z powodu jej regulacji.
Poprawa żeglugi turystyczno-pasażerskiej i turystyczno-rekreacyjnej to utopia. Jak zwraca uwagę prof. dr hab. Tomasz Żylicz z Uniwersytetu Warszawskiego, przewidywano, że wybudowanie Zbiornika Włocławskiego zachęci ludzi do żeglowania i ożywi cały region. Przeprowadzone po ponad 30 latach drobiazgowe badanie konsekwencji owej sławetnej inwestycji unaoczniło całkowite fiasko tych rachub. Ruch turystyczny nie wzrósł, region nie „awansował”, a ceny nieruchomości wręcz spadły realnie. Kto nie wierzy profesorowi, niech choć raz spędzi urlop pod żaglami na włocławskiej Riwierze cuchnącej 30-letnim mułem.
Straty środowiskowe spowodowane realizacją rządowego planu rozwoju wód śródlądowych będą nie do naprawienia. Ulegnie zniszczeniu wiele obszarów Natura 2000, parków krajobrazowych i rezerwatów przyrody. Wyginą największe w Polsce populacje rybitwy białoczelnej i rzecznej, mewy siwej i białogłowej, sieweczki obrożnej i rzecznej, zimorodka i jaskółki brzegówki. Zanikną całe populacje ryb prądolubnych: brzany, świnki, klenie. Bezpowrotnie stracimy szansę na odbudowę w Wiśle populacji węgorza, jesiotra atlantyckiego, łososia, troci wędrownej i certy, na co wydano już sporo publicznych pieniędzy.

Biorąc pod uwagę powyższe argumenty stawiam tezę, że plan rozwoju polskich dróg wodnych jest szkodliwy społecznie i nie służy zwykłym obywatelom, a jego głównym celem jest skierowanie szerokiego strumienia pieniędzy do branży hydrotechnicznej, podobnie jak w wypadku masowych, niepotrzebnych nikomu melioracji, które zamieniły ponad 60% naszych rzek w martwe kanały.

Abstrahując od przytoczonych argumentów należy zadać pytanie, czy nasz rząd wziął pod uwagę opinie zwykłych obywateli, którzy chętnie spędzają swój wolny czas na łonie przyrody, nad jeszcze naturalną Wisłą, Wartą, Notecią czy Bugiem, z wędką lub bez wędki – a jest ich bardzo wielu. Jestem jednym z nich i nie życzę sobie, aby nasz rząd jedną ręką fundował mi i moim potomkom dobrobyt (jeszcze w to wierzę…), a drugą bezpowrotnie odbierał i bez skrupułów niszczył wartości bezcenne, których nie można kupić za pieniądze.

Wolę być w przyszłości ubogim polskim emerytem, którego stać jedynie na spacer brzegiem łęgowego lasu rozszczebiotanego śpiewem ptaków nad dziką, żyjącą Wisłą, z chlapiącymi się boleniami i furkoczącymi brzanami, niż bogatym emerytem „niemieckim” wylegującym się na luksusowym motorowym jachcie, kołyszącym się w kilwaterze cuchnących ropą barek, sunących prostym jak autostrada, brudnym „holenderskim” kanałem, który dawniej był malowniczą rzeką. Pływałem po holenderskich kanałach – i niedobrze mi się robi na ich wspomnienie. Obym nie dożył czasów, w których krótkowzroczni politycy dopną swego i przerobią nasze piękne rzeki w takie kanały.
Galeria zdjęć (0)
Autor artykułu
Jacek Kolendowicz
redaktor naczelny
https://wedkarskiswiat.pl/hydrze-znow-o ... -lby,n,950

Kim jestem

Jako wodniak tamę włocławską bym zburzył...

Pytam, bo nie chciałbym pływać po najmilszej mi Zatoce Gdańskiej w zupie pełnej związków rtęci, ołowiu, chromu, miedzi, niklu, chloru... oraz z oleju mineralnego, węglowodorów aromatycznych, pestycydów... you name it..

A jako kto przyjąłbyś konsekwencje zburzenia tamy włocławskiej - w postaci "spuszczenia" do Bałtyku większości z ca 60 milionów m³ silnie toksycznych osadów zalegających obecnie dno Zalewu Włocławskiego?

Pytam, bo nie chciałbym pływać po najmilszej mi Zatoce Gdańskiej w zupie pełnej związków rtęci, ołowiu, chromu, miedzi, niklu, chloru... oraz z oleju mineralnego, węglowodorów aromatycznych, pestycydów... you name it..

A jako kto przyjąłbyś konsekwencje zburzenia tamy włocławskiej - w postaci "spuszczenia" do Bałtyku większości z ca 60 milionów m³ silnie toksycznych osadów zalegających obecnie dno Zalewu Włocławskiego?

Bałtyk jest mocno zanieczyszczony. I wciąż jest zanieczyszczany, bodaj najmniej przez Polskę.

O ile się orientuję, to i tak pływasz, Bałtyk jest mocno zanieczyszczony. I wciąż jest zanieczyszczany, bodaj najmniej przez Polskę.

Rysiu z twoją orientacją jest średnio. Wystarczy zajrzeć na Zatokę i porównać jej stan dziś, 10 i 28 lat temu.

Rysiu z twoją orientacją jest średnio. Wystarczy zajrzeć na Zatokę i porównać jej stan dziś, 10 i 28 lat temu.
Podobnie na całym Bałtyku. Nie znaczy, że jest dobrze ale trend odwrócił się.

BTW - mimo ograniczenia "polskiego" zanieczyszczania Bałtyku w ostatnich dziesięcioleciach to wciąż zanieczyszczenia z terenu Polski stanowią największy ułamek zanieczyszczeń trafiających do tego morza. Innymi słowy, zupełnie odwrotnie niż sugerujesz, wśród zanieczyszczeń trafiających do Bałtyku w większości ich kategorii wciąż najwięcej jest tych, które trafiają doń z terenu Polski. Jak nie wierzysz - to sobie znajdź dane HELCOM... ~40% azotu, ~30% fosforu, etc, etc...

Mama Ci nie mówiła o kolejności między pisaniem i myśleniem?