Już po wszystkim - jacht zdany bez szkód, więc to najważniejsze;-)
Trafiliśmy w sumie na całkiem niezłą pogodą - w zasadzie tylko dwa dni były całkowicie bez deszczu, a trzy z burzami. Dzięki temu było dużo żeglowania. Świadczy o tym to, że przez cały tydzień zużyliśmy ok. 40l paliwa.
Szkoda tylko, że nie udało się przekroczyć magicznej granicy 10 kn, ale ucieczka z Sibeniku przed dwiema burzami, schodzącymi się nad Sibenikiem i jazda dokładnie w linii fruntu tuż nad głowami, zaowocowała przekroczeniem 9 kn na półwietrze - jak na pierwszy raz to całkiem sympatycznie;-)
Stres był tylko jeden - w poniedziałek wiało na otwartym morzu tak, że na 1/3 żagli robiliśmy ponad 7 kn w bajdewindzie, a fala zmywała całky pokład. Odpuściliśmy w zasadzie tylko dlatego, że - jak pisałem wcześniej - 5 letni członek załogi zapoznawał się z ptactwem w gatunku paw pospolity i nie chcieliśmy go narażać na więcej;-)
Przez cały tydzień tylko jedna prognoza z 6 rano w czwartek była bez ostrzeżenia - poza tym wszystkie zaczynały się ostrzeżeniami o burzach z piorunami i porywach wiatru 35-45 kn.
Dziękuję wszystkim za dobre rady - bardzo mi pomogły.
Tak jak się spodziewałem największy problem na pierwszy raz nie jest z żeglugą, a z manewrowaniem w porcie. Pierwsze cumowania były stresujące, a nasze podejście do nadbrzeża w centrum Sibenika (nieudane zresztą) przy naprawdę mocnym wietrze wiejącym pod skosem do nabrzeża na długo pozostanie w pamięci widzów;-)
W każdym razie następny target to Bavaria 46, albo coś podobnej wielkości, ale na pewno ze sterem strumieniowym.
Moim zdaniem w każdej szanującej się marinie powinno być stanowisko z pomostami Y, solidnie obłożonymi oponami lub innym amortyzującym ustrojstwem, gdzie każdy odbierający jacht mógłby wykonać parę manewrów ćwiczebnych. Co z tego, że się zapoznaliśmy i po paru dniach mieliśmy Bavarię 36 w miarę opanowaną, jak na kolejny rejs pewnie może za dwa lata po pierwsze i tak wszystko "wyjdzie z rąk", a po drugie łódź będzie inna, więc trzeba się jej będzie na nowo uczyć. To by ograniczyło sporo stresów przy manewrach.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za rady i pozdrawiam serdecznie.
Mirek

_________________
Mirek

Jak mocno wieje, to w tym akurat urządzeniu, nadziei bym nie pokładał.
Gratuluję udanego rejsu.

_________________
Pozdrawiam,
rudekolek

"Ty mnie chroń od lądu, a ja Ciebie ochronię przed morzem" - rzekła łódź do swego kapitana.

No w Sibeniku keja miejska jest delikatnie mówiąc dość otwarta i przy małym doświadczeniu i podchodzeniu ze zbyt małą prędkością, odchyliło nas i położyło na sąsiednie jachty (na szczęście ze szkodą głównie dla nas), i wydawało mi się, że można by to jeszcze strumieniowym skorygować i dołożyć wstecz, ale może przy tak silnym wietrze ster strumieniowy nie dał by rady...
Pod koniec rejsu zrobilibyśmy to już zapewne na większej prędkości i z lepszą korektą na wiatr i fale i pewnie skończyłoby się znacznie lepiej;-)

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

A najlepiej to przy mocnym wietrze zapewne wybierać keje osłonięte z tego kierunku i tyle;-)

_________________
Mirek

Cześć Sajmon,
Wybieram się właśnie na Bisevo w majówkę, czy mogłbyś podpowiedzieć w którym miejscu te kraby widziałeś?
Mariusz