Jako, że prawdopodobnie sezon 2011 przyjdzie mi rozpocząć w maju w Portugalii i stopniowo przesuwać się do góry mapy prosiłbym kolegów i koleżanki co to po Biskajach pływali o porady w sensie żeglarsko turystycznym Jakie porty warto odwiedzić, na co zwrócić uwagę i wszystko co Wam przyjdzie do głowy.

Witam,

Powiem tak... postaraj się Portugalię przepłynąć jak najszybciej się da. Zachodnie wybrzeże jest nuuudne, puste i pełne rybackich sieci, które bywają oznaczone butelką coca coli etc.

Jedyne miejsca, które warto IMO odwiedzić na wybrzeżu to Lizbona i Porto. Jeżeli uda się Tobie wpłynąć do tego drugiego - super. Po przeczytaniu kilku przewodników etc. zdecydowaliśmy nie wpływać -> a)Spora szansa, że trafisz na mieliznę b)Nie ma gdzie stanąć (brak mariny, planują nową od 10 lat, może coś się zmieniło?)

Polecam natomiast Baiona, Combarro (przepiękne miasteczko!), La Coruña (szczególnie jeśli macie marynarkę, co by do królewskiego klubu jachtowego wejść, gdzie Król nierzadko przechadzać się ma w zwyczaju ;]).

Co do zatoki biskajskiej - myśmy ją, że tak brzydko powiem, "przelecieli". Ale gdybym miał czas to bym bardzo chciał zobaczyć La Rochelle...

Serdecznie,
M.

A ja powiem tak: postaraj się zaliczyć parę porcików portugalskich, bo są fajne. Miłosz, mimo stopniowego angliczenia, dalej jest żeglarzem polskim. A to wybrzeże ma jakiegoś pecha do polskich żeglarzy. Zapewne lekki strach przed Atlantykiem powoduje, że Lizbona, ew. Porto i chodu.
No to przejedźmy (przepłyńmy) się.
Zakładam, że zaczynasz z Lizbony. Zaraz po wyjściu z Tagu, po prawej masz Marinę de Cascais, dalej, koło Cabo Carvoeiro - Peniche (marina) (ok. 40 mil), potem Sao Maritimo do Porto.
Mariny nie ma, ale jest duża, naturalna zatoka z kotwicowiskiem. 30 mil dalej jest Nazare (marina). Dalsze 30 mil - Figueira do Foz (marina wewnątrz portu). Kolejne 30 mil - Aveiro. Mariny nie ma, ale port jest "sailors-friendly". Tu był start Tall Ships do regat "Funchal 500".
Kolejne 30 mil - i Porto. Miasto przepiękne, ale nie bardzo jest gdzie stanąć. Jeszcze gorzej jest w pobliskim Matosinhos (Porto de Leixoes), bo to w zasadzie port handlowy.
No to płyniemy dalej na północ, 15 mil i masz dwa miasteczka połączone w 2-city: W pierwszym, Vila do Conde nie ma mariny, ale są całkiem wygodne do stania nabrzeża, choć bez pomostów, więc trzeba luzować i wybierać cumy, jak to na pływach. W drugim (3 mile), Povoa de Varzim jest wewnątrz portu marina z pływajacymi pomostami.
I wreszcie 20 mil dalej - Viana do Castelo, bardzo ładna marina w centrum miasta.
No a dalej to już koniec Portugalii.

Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski

A jeżeli ta stopniowość przesuwania nie będzie zbyt chyża, to 26 czerwca (będziesz w rejsie jeszcze, czy już nie?) po drugiej stronie Biskajów w Lorient, jest szansa spotkać się z dwoma forumowiczami zmieniającymi się na Polonusie w ramach "śladów Śmiałego a nawet jeszcze dalej"

Lorient jest wielki i przemysłowy, ale za to marina (w porcie) jest z fullwypasem pralniowo-sraczykowo-prysznicowym i pływającymi pomostami

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Januszu - ale pytanie było nie o to, gdzie są porty (co w wypadku Portugalii, przyznaję, pytaniem głupim nie jest!), tylko raczej o to, co warto zobaczyć . W końcu nie bez powodu Portugalia miała tak wielu wielkich odkrywców -> bo szybko się zorientowali, że trzeba stamtąd uciekać, bo są ciekawsze miejsca...

Povoa de Varzim, Figuiera de Foz, Peniche* - no są. Dla żeglarzy wygodne, ale... nie jest to jakiś specjał tamtejszych stron. Do zwiedzania niewiele (albo mi się nic znaleźć naprawdę ciekawego nie udało). Lepiej IMO ten czas poświęcić na zwiedzanie zatoczek które, o dziwo, zaczynają się tuż za granicą Portugalii... i są całkiem sympatyczne. Bardzo fajnym pomysłem byłoby również wybranie się do Santiago de Compostela - jakieś 30km od wody.

* - do kolekcji można by dodać jeszcze Nazare, które swego czasu spisywałem jako dobry port schronienia (przyjmując za definicję "dobry" = "jedyny w okolicy"). No, ale marina jest chyba kilkanaście kilometrów od miasta czy coś takiego...

Serdecznie,
M.

Niestety będzie trochę bardziej chyża bo kilka dni przed 26 czerwca wysiadam w Stavanger także już kawałek dalej niż zmieniać się będą Polonusowe załogi.

A jakieś ciekawe przewodniki żeglarskie polecacie? Bo póki co dysponuje jedynie Reedsem i internetem.

Tak przy okazji Biskajów.
Śpiesz się, okoliczności przyrody w rejonie Ci się rozpadają

Zawalił się "Most diabła"
Zniknęła jedna z atrakcji turystycznych hiszpańskiej miejscowości Santander. W piątek, ku rozpaczy okolicznych mieszkańców i podróżników, zawalił się "Most Diabła", naturalny łuk łączący dwie skały.
Przyczyną zawalenia się "Mostu Diabła" były prawdopodobnie wpływ wiatru oraz erozja skał spowodowana przez opady deszczu.

Niezadowolenia nie kryją z tego powodu okoliczni mieszkańcy. Podkreślają, że urzędnicy za długo odkładali projekty, które miały zatrzymać szkodliwe działanie natury. Przez ich opieszałość to pogoda i wpływ morza wygrały. Miejscowi protestowali od 10 lat, aby zapobiec takiemu zakończeniu."

Całość artykułu na TVN24 tu:http://www.tvn24.pl/12691,1681179,0,1,zawalil-sie-most-diabla,wiadomosc.html

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Port handlowy, w którym jest bardzo przyjemna i tania marina. Można też kotwiczyć przy falochronie mariny wewnątrz portu - czyli bezpiecznie i gładko.
Do Porto dojeżdża metro naziemne.

40 mil na południe od Lizbony jest przyjemny port Sines - wygodna marina, miasteczko malownicze. Można kupić ryby w porcie rybackim, wypić kawę, zjeść ciastko - całkiem tanio.
Zdjęcia z Sines w 2009 roku

A co do Biskajów to fajne mariny są w Bilbao, La Rochell, Camaret sur Mer. Brest mało ciekawy.
W la Rochell jest duża marina, ale mało miejsc dla gości.
We Francji trzeba się liczyć z niemiłą wizytą celników.

_________________
Ania

Rejsy morskie - www.syberg.pl

Dzięki za wszystkie uwagi. Mam nadzieję, że jakieś ciekawe okoliczności przyrody mi do zobaczenia jeszcze zostaną Aniu czemuż to taka niemiła wizyta francuskich celników się zapowiada? Czepiają się po prostu czy jakieś szczególne przygody mieliście. Już Milo parę postów wcześniej La Rochelle polecał i teraz Ty...no to będzie trzeba spróbować tam zajrzeć

Celnicy byli u nas dwa razy (w Cherburgu i Camaret sur Mer) i za każdym razem rozbierali nam jacht...
W Cherburgu wypatrzyli nawet zbyt luźny pasek klinowy w silniku.
W Camaret sur Mer zaglądali wszędzie, wertowali portfele i rzeczy osobiste, sprawdzali czy cukier to cukier, a kawa to kawa, rozkręcali zbiorniki z wodą itp.
Niezbyt są miłe takie wizyty.

_________________
Ania

Rejsy morskie - www.syberg.pl