Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Dojście do Amsterdamu od południa
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=28&t=8445
Strona 1 z 1

Autor:  Maar [ 25 maja 2011, o 21:56 ]
Tytuł:  Dojście do Amsterdamu od południa

Czy jachtem żaglowym o zanurzeniu 2 m. i maszcie ok. 16 m. możliwe jest przejście z morza Północnego koło Den Helder, morzem wewnętrznym, przez śluzy w Den Oeven i Enkhuizen na Markermeer i dalej przez IJmeer do Amsterdamu w okolice Dworca Głównego?

Jeśli jest możliwość, to czy warto? Ciekawe jest przejście tamtędy?
Jak jest z ruchem na śluzach - jakieś kolejki, długie czekanie? Ile czasu powinienem przeznaczyć na odcinek od Texel do Amsterdamu?

Autor:  Maar [ 26 maja 2011, o 15:22 ]
Tytuł:  Re: Dojście do Amsterdamu od południa

@Zygmunt odpowiedział mi mailem. Może komuś się przydać ta informacja, więc wklejam list od Zygmunta:

<odtąd\>
Moje doswiadczenia sa zdobyte
a) na "nieco" mniejszej lodce
b) weekendowo-wakacyjnie,
a wiec nie maja zbyt wielkiej wartosci praktycznej dla wiekszych jednostek "przelatujacych" mile morskie.
Mimo to:

1) Waddenzee (plycizny) potrafi byc stressujace.
2) Przeplyniecie przez Ijssel- i Markermeer do Amsterdamu w czasie jednego dnia jest mozliwe, ale jak mozna przeplywac obok Hoorn i nie wstapic majac taka sygnaturke ;).
Przy zanurzeniu 2m trzymalbym sie tras frachtowcow, ale w zasadzie jest to konieczne dopiero na przejsciu z Markermeer do Amsterdamu.
3) Czasy otwarcia mostow i sluz pod
http://www.rijkswaterstaat.nl/images/Bedieningstijden%20bruggen%20en%20sluizen%20%28mei%202011%29_tcm174-301068.pdf

Wejscie do Amsterdamu to Schellingwouderbrugg i Oranjesluizen. Most otwieraja ~ co 20 minut na 1 minute i bezlitosnie zamykaja (maszt ustapi), nie cumowac przed mostem tylko na silniku tanczyc, tak jak to Holendrzy w zwyczaju maja. Dotyczy to oczywiscie weekendow i wakacji, ale nie wierze zeby w tygodniu bylo lepiej.
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/5b/Zeeburgereiland.png.

Jezeli Sixhaven - nie ma co planowac opuszczenia portu przed 12:00, wjazd do portu przed 12:30 tez raczej sie nie uda (znowu - doswiadczenia weekendowo-wakacyjne).

Broszurki wodnych wezlow komunikacyjnych -
http://www.varendoejesamen.nl/article/article/id/5/

Czy warto - raczej tak. Zaciekawic moze nawiduct w Enkhuizen
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/c ... iduct2.jpg
http://www.youtube.com/watch?v=AozOK1FOFX0

Na Markermeer - latarnia Paard van Marken
http://www.youtube.com/watch?v=tKCyr9p5ZPU
</dotąd>

Autor:  gf [ 27 maja 2011, o 22:57 ]
Tytuł:  Re: Dojście do Amsterdamu od południa

Maar napisał(a):
Czy jachtem żaglowym o zanurzeniu 2 m. i maszcie ok. 16 m. możliwe jest przejście z morza Północnego koło Den Helder, morzem wewnętrznym, przez śluzy w Den Oeven i Enkhuizen na Markermeer i dalej przez IJmeer do Amsterdamu w okolice Dworca Głównego?
Część tej trasy przepłynąłem 2 lata temu na Bavarii 37, wysokość 17,5 m. Przejście koło Den Helder i przez śluzę Den Oever bezproblemowe, śluzowała się z nami jedna łódka, więc nie było czekania w ogóle.

Płynęliśmy tam ze Stavoren, gdzie w środku lata ustawiła się kolejka wszelkich możliwych pływadeł do śluzy. Chyba ze dwie godziny czekania przy długim nabrzeżu postojowym i ciągłego przeburłaczania się w kierunku wrót :)

Autor:  JasiekN [ 28 maja 2011, o 06:27 ]
Tytuł:  Re: Dojście do Amsterdamu od południa

Maar napisał(a):
Czy jachtem żaglowym o zanurzeniu 2 m. i maszcie ok. 16 m. możliwe jest przejście z morza Północnego koło Den Helder, morzem wewnętrznym, przez śluzy w Den Oeven i Enkhuizen na Markermeer i dalej przez IJmeer do Amsterdamu w okolice Dworca Głównego?


Bez problemów. Przechodziłem tamtędy dwukrotnie Jotką-80, raz Regą-40.

A jak jedziesz ze wschodu - to nawet możesz sobie skrócić drogę (lub schować przed ewentualnym sztormem) już wcześniej, spadając na Harlingen już - powiedzmy - z Wysp Fryzyjskich, np. z Terscheling. Odcinek bardzo ciekawy, trzeba jechać "po palikach", a tuż przed samym Harlingen ciekawostka hydrotechniczna: północna strona toru wejściowego jest zabezpieczona przed rumoszem ścianką Larsena, znajdująca się w całości pod wodą. Nie ma obaw - wyznakowane wspaniale, nie nadziejesz się.

Zygmunt ma rację - od śluzy (obojętne, czy Den Oever, czy Makkum) do Amsterdamu raczej w jeden dzień nie dojedziesz. Polecam bardzo sympatyczną marinę w Enkhuizen. W Hoorn - nie byłem :-)

Co do ruchu w SixHaven - mam nieco inne doświadczenia. Wyjścia zaczynają się praktycznie od 8 - 9 rano. Wiem, bo stałem tam prawie tydzień, oczekując na zmiennika. I - w sumie - moim zdaniem największa szansa na załapanie się na miejsce jest właśnie w godzinach poranno - przedpołudniowych. Pod wieczór jest już z reguły bardzo ciasno, jakkolwiek bosmani dokonują cudów, ustawiając łódki w pakiety. W ostateczności można nockę przespać w tym kanaliku tuż obok mariny, przed śluzą Wilhelma I (niby są znaki "zakaz cumowania" - ale nikt się tym specjalnie nie przejmuje, zawsze tam parę jachtów stoi). No i przenieść się do mariny w odpowiednim momencie.

A na sam Amsterdam warto poświęcić sporo czasu. O ile nie leje jak z cebra - co niestety dość często się zdarza (albo może miałem 3 razy pecha - i dopiero za czwartym udała mi się wspaniała pogoda, a ja na dodatek miałem wolne) :-)

Autor:  Maar [ 25 lip 2011, o 19:47 ]
Tytuł:  Re: Dojście do Amsterdamu od południa

Zadałem pytanie i... zostawić tak bez odzewu? Wypadałoby skomentować chyba? :-)


Wychodząc z Helgolandu mieliśmy zapas czasu, prognozę bez zamurowań, żarcia i wody w bród, więc... ogłosiłem demokrację :-) Poprosiłem szanowną załogę statku sportowego o wymyślenie jakiegoś portu, który moglibyśmy odwiedzić.
Część załogi zaczęła intensywnie myśleć (a przynajmniej po ich bezmyślnym obliczu tak można było sądzić), część się zaczęła modlić, część udała się w objęcia Morfeusza, część zaczytywała się w Reedsie a pozostali mieli wszystko w dup%e.

Wygrali ci, którzy język Szekspira mieli w głębokim poważaniu. Odkryli mianowicie, że w Reedsie są gwiazdki określające trudność podejścia i (inne gwiazdki) pokazujące jaki będziemy mieli fun gdy szczęśliwie zacumujemy.

Padło tak jak radził Jasiek na West Terschelling. Jechaliśmy po palikach, uważaliśmy jak bobry w sklepie z kosiarkami do trawy aż tu nagle podjechał RIB, wysiadło z niego dwóch smutnych panów i całą uwagę, nawigację i banie się o wjechanie na miałkie/larsenówkę scedowaliśmy na sternika - zająłem się biurwokracją.
Smutne pany były miłe, ale trzepały nas chyba z godzinę. Papiery takie, siakie i owakie chciały a na koniec, gdy już zacumowaliśmy, jeden (ten smutniejszy) wyciągnął gruszkę do lewatywy i serce mi stanęło. Spytałem czy mój tyłek był poza Schengen i gdy miałem właśnie stracić przytomność :-) pan wsadził gruchę do... dziurki w jachcie i wyssał paliwo. Na szczęście nie okazał się zachłannym pastuchem i nie wyssał wszystkiego. Popatrzył czy aby nie czerwone (to jakiś kumpel Tomjaniego IMHO był), uścisnął prawicę i sobie poszedł.
Aha, dały pany nam numer telefonu do innych, ważniejszych panów i powiedziały, że jak nie zadzwonimy do nich przed opuszczeniem kraju skuna i trawki, to mamy w RYA.

Terschelling warto odwiedzić, ale nie warto tam stać zbyt długo. Na następny dzień wyszliśmy (trochę na skróty) w kierunku Den Helder. Miejsce w którym Zbieraj z Jaworskim leżeli na Spanielu minęliśmy już o zmroku. Walnęliśmy po browarku ku chwale tych co ujemne wartości mają pod kilem i po jakimś czasie zacumowaliśmy w Den Helder.

Zacumowaliśmy w tej marinie zaraz przy wejściu. Plan był taki, że do miasta nie idziemy (bo i po co?) a jedynie wybierzemy się na wycieczkę do muzeum morskiego. Tak zrobiliśmy i po południu wyszliśmy w kierunku śluzy Den Oever i tam przenocowaliśmy - zadupie straszne, brak czynnej knajpy, sklepu, czegokolwiek.
W śluzie kolejne dwa smutne pany chciały się wpakować na burtę, ale przekonaliśmy ich, że już jesteśmy dogłębnie zbadani, mamy numer do innych, ważnych smutnych panów i generalnie niech się w końcu od nas odwalą, co uczynili.

Rano w dobrych humorach wyszliśmy w kierunku Amsterdamu. @Zygmunt namówił mnie na miasteczko Hoorn. Planowaliśmy tam wejść tylko po to, żeby pstryknąć fotkę pod napisem z nazwą miasta, ale okazało się, że miasteczko jest prześliczne - żywcem przeniesione z XV wieku i ma wiele dobrych chińskich restauracji :-) Zostaliśmy do rana.

Z Hoornu do Amsterdamu tylko rzut beretem. Most zwodzony akurat otworzył się nam przed dziobem a na śluzie Oranjesluizen czekaliśmy może z 5 min.

SexHeven było nabite na maksa, ale udało się wyprosić jedno miejsce :-) Gdy się udało tam wepchnąć, to... dowiedzieliśmy się, że o bunkrowaniu w marinie możemy zapomnieć i... musieliśmy wyjść poszukać diesla. Wychodząc spotkaliśmy wchodzących Niemców, chyba nie zmieścili się w nasze miejsce, bo po powrocie było puste :-)

Paliwko wzieliśmy na pływającej stacji Esso, 2 mile na E od mariny - to jest chyba jedyne rozsądne miejsce do tankowania tamże.

Za wszelkie rady Zygmuntowi i Jaśkowi wielkie dzięki!

Autor:  Cypis [ 26 lip 2011, o 00:35 ]
Tytuł:  Re: Dojście do Amsterdamu od południa

Maar napisał(a):
Za wszelkie rady Zygmuntowi i Jaśkowi wielkie dzięki!
A ja Tobie za post, chyba w nieodpowiednim dziale :)

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/