Przejrzałem wątek "Doposażenie jachtu śródlądowego na Zalew Wiślany" i w wątku tym forumowicz "gurool" podał taki przykład kotwiczenia:

Jego post pozostał bez odpowiedzi. Z tamtej wypowiedzi sądziłem, że nie był pewny czy to się praktykuję. Ponawiam pytanie, czy to ma sens przy planowanym postoju na kotwicy?

Pozdrawiam Marian Janaś

Niestety, ten pewnie też merytorycznych odpowiedzi nie doczeka.
Nic na tym rysunku nie widać.


Pozdrawiam, Darek

Ja ten rysunek odczytuję tak: kotwica, lina kotwiczna prowadząca do jakiejś rolki przed dziobem jacht, obciążnik na linie kotwicznej i tu pytanie jaki? Czy 0,5 kg czy 5,0 kg? druga rolka przy dziobie a według mnie to bez rolki zamocowanie liny kotwicznej do jachtu.

Jeśli to jest tak jak piszesz to obciąznik powinien byc zblizony masą do jachtu, inaczej go podniesie.
Stosowałem (i to na Mazurach) obciążanie liny kotwicznej kilkukilowym ciężarkiem, po to żeby kilka metrów najblizsze kotwicy lezało płasko na dnie. Było to w czasach, gdy plywałem na Venusce w pojedynke bez silnika i żeby odejśc od brzegu przy noclegu na dziko musialem byc zdolny wyciagnąć sie na linie kotwiocznej na głebokośc umożliwiajaca opuszczenie miecza i odejście po postawieniu zagli, cześto przy dopychającym wietrZe.

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl

Colonel:
"Jeśli to jest tak jak piszesz to obciąznik powinien byc zblizony masą do jachtu, inaczej go podniesie."

Chyba ten obciążnik jest na bloku ruchomym. Czyli dwie masy jachtu trzeba by stosować.

Pozdrawiam, Darek

On przecież nie ma podnieść kilkutonowego jachtu, tylko przesunąć go po wodzie.

Zdaje się, że to o szarpanie chodziło, tak?

Moim skromnym, to zawracanie tyłka jest.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa