Semestr VI




Egzaminy ze szkolenia obronnego, nauk politycznych, mechaniki technicznej, termodynamiki (bez zaliczenia). Ponadto brak zaliczenia z projektowania okrętu.

Ciekawy tytuł naukowy: prof. mgr. inż Staszewski i prof. mgr. inż. Pacześniak. Obaj dostali tytuły profesorskie za osiągnięcia praktyczne, czyli za zaprojektowanie serii dziesięciotysięczników.

Semestr VII




Egzaminy z hydromechaniki, techniki wytwarzania (technologii, bez zaliczenia - było tylko z laboratorium) i projektowania okrętów.

Egzamin z technologii był trudny i często zdawany wielokrotnie. Krążyły na jego temat różne legendy. Indywidualnie egzamin można było zdawać w dowolnym momencie, gdy tylko udało się złapać Doerffera - często np. na spacerze po sopockim molo. Był przypadek studenta, który trafił na wyjazd profesora i wsiadł z nim do ekspresu do Warszawy. Wysiadł w Malborku z oblanym kolejnym podejściem do egzaminu i... karą za jazdę bez biletu.

Autentyczne z mojego egzaminu - zdawaliśmy we trzech i siedzieliśmy przy stoliku razem z profesorem.
- Proszę powiedzieć, jaka jest wytrzymałość laminatu poliestrowo-szklanego.
- Zbliżona do wytrzymałości aluminium.
- Hmmm, taaak. To proszę powiedzieć, co pan wie o starzeniu aluminium.
No i kolega zrezygnował z dalszego zdawania.

Przy okazji przypomniała mi się anegdota z egzaminu z wytrzymałości.
- Niestety, będzie pan musiał jeszcze raz przyjść na egzamin.
- Panie profesorze, proszę jeszcze jedno pytanie... jakieś koło ratunkowe...
- Koło ratunkowe, mówi pan... To proszę opisać koło Mohra.
- To ja przyjdę następny raz.

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Semestr VIII




Egzaminy z fizyki, organizacji i zarządzania oraz siłowni okrętowych.

Semestr IX


Na zakończenie tylko jeden egzamin - obrona pracy dyplomowej. Na moim egzaminie był Wewiórski (jako promotor), Krężelewski (już profesor), a kto trzeci - nie pamiętam.

Pokazane przedmioty dotyczyły kierunku kadłubowego (były jeszcze siłownie okrętowe i urządzenia okrętowe). W ramach kadłubów były jeszcze specjalności: hydromechanika, technologia, projektowanie i konstrukcja. Ja kończyłem tą ostatnia - temat pracy magisterskiej "Konstrukcja kadłuba drobnicowca 4800 DWT"

Praktyki


Nieodłączną częścią studiów były praktyki robotnicze, które miały nam dać doświadczenie praktyczne. Pierwsza praktyka (tzw. zerowa) trwała 4 tygodnie i odbywała się w warsztatach szkolnych Stoczni im. Lenina. Poznawaliśmy się w tym czasie różne stanowiska pracy - spawanie, cięcie gazowe, toczenie, kucie itp. Na koniec każdy otrzymywał uprawnienia do cięcia gazowego i sczepiania elektrycznego. Po drugiej praktyce (6 tygodni po 1 roku) uzyskiwaliśmy uprawnienia montera kadłubowego. Niektórzy korzystali później z tego zatrudniając się w stoczni jako robotnicy. Trzecia praktyka to również 6 tygodni na stanowisku pomocnika montera.

Najciekawsza była ostatnia praktyka, która również nominalnie trwała 6 tygodni - rekordzista miał prawie półroczną. Była to praca na stanowisku praktykanta maszynowego na statku PLO. W moim przypadku był to rejs na m/s "Władysław Jagiełło" na Morze Czerwone od października 1981 do stycznia 1982. Trasa: Gdynia - Akaba (Jordania) - Jeddah (Arabia Saudyjska) - Assab (Etiopia) - Port Sudan (Sudan) - Ceuta (tylko tankowanie paliwa) - Rouen (Francja) - Rotterdam (Holandia) - Gdynia. Stan wojenny zastał nas w Sudanie. W Rouen zszedł ze statku I oficer, z którym podróżowała żona i córka, oraz dwóch praktykantów pokładowych (studentów WSM).

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664

Piękne dzięki.
W okresie, kiedy studiują bohaterowie praktyk przed studiami już nie było. Ostatni rocznik to chyba 80, który zaczynał praktykami. Ale fajny wątek może z tego być...

Na zajęciach z projektowania okrętu "ręcznie" liczyliśmy parametry drobnicowca (każdy trochę innego) - zajęło to cały semestr. W następnym semestrze przygotowaliśmy dane i program komputerowy policzył każdemu 9 takich statków - jeden podstawowy i wariacje z nieco zmienionymi parametrami.

Ten właśnie wstępny projekt wykorzystałem potem do pracy dyplomowej - miałem już gotowy kształt kadłuba i jego podział na poszczególne przedziały: maszynownię i ładownie. Musiałem "tylko" zaprojektować jego konstrukcję. Gdzieś nawet powinienem mieć jeszcze szkice do tego.... znalazłem, zaraz zeskanuję kawałek.

Z ciekawostek przydatnych w pisaniu - najgorszym projektem był projekt śruby okrętowej na czwartym semestrze. Gdy zbliżył się termin oddania trzeba było poświęcić dwie noce - ponad 48 godzin bez snu.

Fragment szkicu do pracy dyplomowej można pobrać tu:
http://wojtekzientara.pl/tmp/szkic.jpg
Ma 3 MB więc nie zamieszczam go bezpośrednio na forum.

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664

Witam
Ja na polibudzie wrocławskiej studiowałem i praktyki były w 87.
NIe wiem jak gdzie indziej.
Pozdrawiam Jacek

To jeszcze inna anegdotka (trochę OT, ale niech będzie) pochodząca tym razem z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, mającego siedzibę przy ulicy Banacha: Na jednym z wykładów profesor tłumaczy i mówi, że na lewej tablicy można to zobaczyć w przestrzeniach Banacha, ale jak niektórzy nie widzą, to niech lepiej sobie popatrzą bardziej w lewo, przez okno.

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

Skrót wyszedł - chodziło o praktyki "zerowe"

Ze styków żeglarskich:
Wf prowadzil Aleksander "Dziadzia" Bereśniewicz, najbardziej medialnie znany z listopadowego snieżno-lodowego samotnego rejsu na "Swarozycu" - trzeba zapytać Wojtka, czy w latach 80 jeszcze był, czy przeszedł na emeryturę (wydaje mi sie, że nastąpiło to przed 1980),
Przy basenie do prób modelowych (to może być ciekawe Nataszo) zetknałem sie z Krzystofem Paulem. wtedy młody asystent, dziś na emeryturze, forowiczom wystarczy powiedizeć "Duży Ptak".

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl

Bereśniewicz był już na emeryturze. Spotykałem go jeszcze na przystani w Górkach Zachodnich. BTW. Wiele osób wybierało studia na IO właśnie z powodu żeglarstwa. W efekcie około połowa mieszkańców akademika to byli żeglarze.

Z basenem był związany fajny zwyczaj. Każdy doktorant z katedry hydromechaniki po obronie (skutecznej) pracy doktorskiej musiał przepłynąć ten basen.

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664

Nie wiem kto jak wybierał ale też wśród nas Piotr Adamowicz - Amateur. Wiesiek Rakowski opłynął świat na "Woziwodzie" - "Wojewodzie Pomorskim" (obecnie "Lady B"). Włodek Pstrągowski zaginął z "Janosikiem", Krzysztof Wajnikonis pływał w CWM i AKM, przetlumaczył Patrica Van Goda "Trismus w Antarktyce"...

Z innych postaci związanych z wudzialem, a mogących przewinąć się w latach 60.:
Jacek Merkel, absolwent 1976, potem Stocznia Gdańska i "Solidarność", w roku 1981 jeden z twórów tzw. "sieci wiodących predsiebiorstw" - samorządowego pomysly na ograniczenie wszechwładzy pezetpereru w gospodarce.

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl

Przed wojną studiował na tym wydziale również sobowtór niejakiego Hansa Klossa

PS. Można sprawdzić w książce i to już na pierwszej stronie:


*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Uczył mnie ściganctwa zatokowego na "Jacku".

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664

Wracając do realu, w latach 70 przez wydzial przewinął sie także Rudi Schuberth ("Wałył Jagiellońskie", albo cytując Laskowika: "Hm, hm.. Jagiellońskie").

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl

Już pisałem:
viewtopic.php?p=161274#p161274

Jeszcze jeden aspekt:
Koło Studentów Techniki Okrętowej "Korab"
Różne kręgi zainteresowań, nie tylko technicznych.
Wydaliśmy kilka numerów pisemka "Okręty wojenne" poświęconych historii.

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664

Się nie wypłacę Wam. Dzięki.

Koło Studentów Techniki Okrętowej "Korab" - googlałam, ale historie urwali na 78 (Bal Murzynów - cuudnie) ... nic to pójdę tropem niczym polski gończy. Jesssu, jak mi pasuje... jak mi uzupełnia oczka takie Koło!

Witam
Nie wiem czy to dla Ciebie ważne, ja właśnie o zerowych pisałem. Zaczynałem studia w październiku 87 i byłem ostatnim rocznikiem z praktykami zerowymi. Cały wrzesień zasuwaliśmy w Stacji Hodowli Roślin w Kobierzycach. Swoją drogą oprócz tego, że żal trochę było wakacji to jednak potworzyły się wtedy grupki znajomych/przyjaciół w których trzymamy się do dziś.
Potem się okazało, że część ludzi z roku miała praktyki w wytwórni win przy Wittiga i tym zazdrościli wszyscy .
Pozdrawiam
Jacek

Kurczakfelek, to ja chyba trafiłam towarzysko na felerne roczniki - znam dość dobrze 80,81,82. Rocznik 80 (budownictwo) na pewno miał praktyki (badania wątrobowe po powrocie), 81 na pewno nie uniwerek, 82 - teraz się zaczynam wahać nad polibudą...ale chyba uniwerek nie.
Roczniki te za to miały "ubaw" strajkowy.

O praktykach przy produkcji win słyszałam - ponoć praktykujący do dziś nie ruszą wina.

Ale z budownictwem byłam na wycieczce naukowej na hydrobudowach w Czechosłowacji - poezja! Jeden się śluzował pół nocy w wannie i to był jedyny akcent hydro. Nie pamiętam działań naukowych. Nikt nie pamiętał.