"Od CWM kadłub kupił Michał Bogusławski, który działał w PCYC (Port Credit Yacht Club). Niektórzy lingwiści starali się rozwinąć skrót jako Polish-Canadian itd Niestety klub tuż po zakupie zmienił zdanie i stwierdził, że nie da finansowania"


1. Jacht został zakupiony dla Klubu "Biały Żagiel" w Toronto, tak jak to podał Wojciech1968.
2. Klub nie zmieniał zdania co do tej transakcji, gdyż takiego zakupu nie zlecał, a ofertę przejęcia zakupionego jachtu po burzliwej dyskusji po prostu odrzucił.
3. Z tym Port Credit Yacht Club to jakaś bzdura. Roczna opłata członkowska w tym klubie-marinie wynosi więcej niż cena zakupu Rigla i jestem pewien, że nikt z ludzi tam należących nie byłby zainteresowany zakupieniem "złomu" z Polski wymagającego długotrwałych prac remontowych w odległym i nieznanym im kraju.
4. Michał Bogusławski był współzałożycielem i przez długie lata Komandorem Polsko-Kanadyjskiego Klubu Biały Żagiel w Toronto co nie wyklucza, że miał znajomych w Port Credit Yacht Club.

A może ktoś z Was zna dalszą historię pewnego Rigla, który był bodajże w 1983 roku budowany w basenie jachtowym w Gdyni. Historia była o tyle ciekawa, że koledzy którzy go zbudowali, wypłynęli na pierwszy krótki rejs krajowy i... popłynęli na Zachód z cokolwiek innymi planami na przyszłość. Pamiętam tylko, że całe wydarzenie było dosyć szeroko komentowane wśród załóg jachtów w Gdyni. Niestety nie pamiętam nazwy jachtu,a tylko typ, bo w tych czasach taki jacht to było coś.

Pozdrawiam
Krzys

_________________
Pozdrawiam
Krzyś

Trochę to trwało zanim dostarczono mi zdjęcia wyjazdu jachtu z Rybnika...

_________________
Wojciech1968 Port Rybnik
W życiu piękne są tylko chwile...

Jeszcze na ośrodku "Kotwica" w Rybniku...

_________________
Wojciech1968 Port Rybnik
W życiu piękne są tylko chwile...

Oj, jak Cię PAC-nę!

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski

A Zbieraja już miało nie być a tu jeszcze PAC-e w głowie przed rejsem ?

_________________
Pozdrawiam
"Stary" szkutnik

www.szkutnik.bydgoszcz.pl

ZZCJW co znaczy
"Zbieraj Zawsze Czujny Jak Ważka "

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
https://jachtdonkichot.pl/


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.

A czy ja mówiem, że jezdem? Mnie tu nie ma, ale jak cza PAC-nąć, to ja z ziemi włoskiej do Polski...

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski

Ech, Zbieraju. Jeżeliby "coś" strzelało z Zatoki w stronę Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte, to na linii ognia byłby i Schleswig-Holstein i niemieckie oddziały atakujące lądem.

1 września dziewczyny mogły co najwyżej zobaczyć na Zatoce któryś z polskich okrętów walczący pod Helem z samolotami niemieckimi, np. ORP Gryf. Ewentualnie było to 3 września i widziały niemieckie niszczyciele ostrzeliwujące Hel.

Jacek, nie próbuj dyskutować na serio z legendami. Niby skąd dziewczyny miały wiedzieć, że te strzały, wybuchy i kilometry sześcienne dymów, to wszystko działo się właściwie na lądzie. Manewry to manewry.

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski

Płynąc od strony Helu do Gdyni z pokładu niewielkiego jachciku, to one niewiele dymów i wybuchów na Westerplatte były w stanie zobaczyć (sama odległość + drzewa porastające teren Składnicy). Nota bene, to nie ostrzał przez S.-H. spowodował największe straty (większość pocisków artylerii głównej nie wybuchła po uderzeniach z powodu zbyt krótkiego dystansu albo przeleciała na półwyspem lądując w morzu), ale intensywne bombardowanie lotnicze 2 IX. Myślę, że jeśli było coś widać 1 IX 1939 r. ze środka Zatoki na kierunku Gdańska, to raczej dym podpalonego gmachu Poczty Polskiej niż dymy z luf S.-H. (który przecież nie strzelał bez przerwy - Niemcy przypuścili kilka szturmów lądem, przecież nie strzelali wtedy sami do siebie).
Natomiast, jak pisałem wcześniej, żeglarki mogły widzieć po drodze, 1 IX jakieś walki okrętowo-lotnicze w okolicy Helu. A one są już bardzo widowiskowe tak w dzień, jak i w nocy.
Jeżeli nie dyskutuje się na serio z legendami to właśnie takie półprawdy i g...prawdy krążą w obiegu i im więcej lat po wojnie tym trudniej ustalić co i jak było.

O jeżu

A jednak ostrzał Westerplatte z morza miał miejsce - tyle, że 4 września, z torpedowca T-196 oraz trałowca "Von der Groeben" (T-963).

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...

Powinno być "na osirodku"

_________________
"Bałtyk nocą skłania do przemyśleń.Ciemno i tylko woda dookoła.Czasem jakieś światełko w oddali, które szybko znika.Szum wiatru w olinowaniu i bulgot wody od dzioba jachtu." cytat z drugiego tomu " Przygód na Morzu"

Ale nie tyle "z Zatoki", jak napisał Zbieraj, co ze wschodu, z okolicy obecnej redy Portu Północnego. I w sumie bardzo krótko, bo część pocisków przeleciała właśnie nad Westerplatte w Kanał Portowy i na pozycje Niemców w porcie. Zresztą trudno raczej napisać, że "strzelało coś dużego", skoro T-196 miał tylko dwa działa kal. 105 mm. Współczesne czołgi mają większe armaty. http://www.graptolite.net/Facta_Nautica/torpedoboats/T196.html