Dotyczy każdego jachtu.

I znów stara żeglarska prawda się potwierdziła:
Nic tak nie konsoliduje załogi jak... nienawiść do skippera!

_________________
Jacek Szczepaniak
www.bryg.pl
www.skipperklub.pl

To trochę nie tak. Moja opinia dotyczy skipera a nie armatora. Armatora poznałem osobiście i sprawił na mnie dobre wrażenie. Natomiast nie chcę się mieszać w sprawę zwolnienia Wojtka i zaangażowania pana Grześka na jego miejsce.

_________________
Jedni mówią po to, żeby mówić, a inni po to, żeby powiedzieć.

Jeżeli można wiedzieć to ile kosztował Cię ten rejs? Sam chciałem wziąć udział w tym etapie ale później odpuściłem jak Wojtek nie kapitanował.

2300 kojowe, ok. 800 zł uczestnictwo w ARC, ok. 4000 bilety lotnicze, 750 zł ubezpieczenie no i wspólna kasa jakieś 1500.

_________________
Jedni mówią po to, żeby mówić, a inni po to, żeby powiedzieć.

I teraz nie wiem Szamanie czy wspólczuć nieudanego urlopu czy gratulować prawdziwego niedźwiedziego mięsa i integracji z załogą

_________________
Aniołek, kurła, aniołek.

kliknąłem, bo reszt to jednak spekulacje a nawet jeśli nie, to raczej teksty o armatorze średnio nadają się na otwarte forum. Takie plotkowanie jest słabe, moim skromnym zdaniem ,oczywiście

_________________
pozdrowienia piotr

Ja kliknąłem łapkę właśnie dlatego, że Mariusz chociaż zapewne bardzo rozgoryczony nie wdał się w dywagacje jak inni dyskutanci - ograniczając się wyłącznie do tego co wie na pewno i z własnego doświadczenia

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
https://jachtdonkichot.pl/


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.

"Inni dyskutanci" z wykopalisk… i nie na pewno. Tako rzeką Piotrki

Zauważ Marcinie, że Mariusz napisał precyzyjnie o co i do kogo ma pretensje i co się działo podczas rejsu. Myślę, że chodziło mu o ostrzeżenie innych przed ewentualnymi kłopotami, a nie wywołanie dyskusji na temat przyczyn rezygnacji armatora z usług Wojtka, i samego armatora.

Ale tutaj musi sie wypowiedzeć Mariusz, może ja nie mam racji i coś sobie ubzdurałem....

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
https://jachtdonkichot.pl/


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.

wypowiedział się precyzyjnie



* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

A z tego wszystkiego wyrazy współczucia dla Szamana, na szczęście i pomimo rejs się udał

_________________
pozdrowienia piotr

Dostałem taką informację:

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664

Kurczaku Przemiły - niektórzy wiedzą co piszą ...
Pzdr
Kocur

_________________
Pozdrawiam
Włodzimierz "Bury Kocur" Ring
S/y "Bury Kocur IV"
POL 8888
MMSI 261 03 14 50

"Jeżeli chodzi o podatki to nikt nie jest patriotą"
G.Orwell

Chciałbym jednak znów coś wyjaśnić.
Wcale nie jestem rozgoryczony. Mam nowe doświadczenie, przepłynąłem Atlantyk, wprawdzie niemal po najkrótszej drodze, w lajtowych warunkach, ale przepłynąłem. Kiedyś planowałem sam poprowadzić taki rejs, ale nie mogłem znaleźć łódki do przeprowadzenia. A może byłem za mało zdeterminowany?
Tak sobie myślę, że następnym razem może popłynę tam sam. A jeśli nie sam, to w gronie przyjaciół. Być może w gronie tych samych osób z którymi płynąłem teraz, bo niewątpliwą korzyścią wyniesiona z tego rejsu, było to, ze poznałem tam naprawdę fajnych ludzi stanowiących załogę Malborka. Oczywiście z wyjątkiem skipera, pana Grześka. Tego człowieka nie chciałbym kiedykolwiek znów spotkać. Mniej więcej takimi słowami pożegnał się z nim jeden z kolegów, gdy schodził z pokładu.
Startowaliśmy w ARC+ i bardzo się cieszę z tego. To wspaniała impreza o wspaniałej atmosferze. Będę wiele robił, żeby kiedyś znów się na niej pojawić, czy to w ARC+ czy w ARC.

_________________
Jedni mówią po to, żeby mówić, a inni po to, żeby powiedzieć.

Zdażyło mi się płynąć z tym kapitanem dwa lata temu
do jego zasług podczas rejsu na trasie Gdańsk-Visby-Władysławowo należało
-już w porcie powiedzenie że nie zna się na elektronice i wyznaczenie oficera do tych spraw(funkcję otrzymałem ja ponieważ pomimo małego stażu morskiego wtedy sporo wiedziałem o elektronice nie tylko jachtowej)kapitan nawet nie był w stanie skasować waypointów dodanych w dużej liczbie po zabawie poprzedniej załogi,VHF nie używał
-odejście z mariny w gdańsku przy braku wiatru w stylu kapitana bomby,,tępe huje zapierdalać na cumach nie odejdziemy"
-5 minut po wyjściu zignorowanie boi i otarcie o dno przy stacji benzynowej
-dojście do Visby,brak zorientowania gdzie stanąć długim jachtem,brak komunikacji przez VHF z obsługą portu natomiast omówił wszystkie możliwe manewry podejścia,nie mając nawet locji, staliśmy mając boję przy burcie opierając się na kei dużą liczbą poprawianych w nocy odbijaczy(niestety całą noc i następny dzień był sztorm i duża fala w porcie)
-po połowie dnia w Visby wyjęcie butelki rumu w czasie kiedy załoga zwiedzała miasto i spicie się w południe,leżenie w koi(żeby być uczciwym dodam że podczas płynięcia był trzeźwy)
-dopłynięcia do Władysławowa,próba wejścia na siłę w za ciasne Y-bomy,potem bardzo nerwowe podejście w innym miejscu pomimo że można je było zrobić spokojnie

Do tego dochodził brak kultury osobistej i żeglarskiej(wrzaski,przekleństwa,palenie w zejściówce tak że dymił w twarz pozostałej załodze-nikt inny nie palił).

Nie podaję nazwy firmy ponieważ nie składałem wtedy reklamacji [ponieważ był do skipper na zastępstwo i traktując to jako doświadczenie żeby sprawdzać z kim płynę a dzięki fajnym ludziom i dobrym warunkom ten krótki rejs był w miarę udany.

Zasada: Kiedy czytam, co napisał, wiem, z kim mam do czynienia.
Wystarczy zajrzeć na stronę kłodzkiego jachtklubu.

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski

Czy ktoś może mi na priva przesłac fotkę tej osoby? Tak na zaś żebym wiedzial.

Wejdź na stronę klubu
http://yachtclubklodzko.jimdo.com/
Na samym dole masz fotki z ludziamy i podpisamy.

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski

Niby nie powinno oceniać się ludzi po tym, jak piszą, ale mnie też się czerwona lampka zapala na widok Cheraklesa.

_________________
Aniołek, kurła, aniołek.

Czemu nie? Pisownia jako jeden z czynników oceny danego człeka, zwłaszcza jak się tego człeka nie zna...

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Mariusz,
dzięki za info na wczorajszej Wigilii, że założyłeś ten wątek. Jest jak najbardziej celowy, aby wykluczyć takich kapitanów "Bez Nazwiska" jak Janusz Grzesiek. Mam o nim kilka swoich uwag, po zaledwie tygodniowym rejsie na Malborku. Gratuluje Mariusz dużego samozaparcia i hartu ducha, ja bym z nim nie wytrzymał tyle czasu, chyba by się "krew polała". Po powrocie z odcinka A Coruna-Lizbona rozmawiałem z Wojtkiem i 13.10 wysłałem do armatora szanowny donosik z uwagami co do jachtu, a przede wszystkim co do kompetencji załogi stałej. Panu Andrzejowi N. zaleciłem trafniejszy wybór kapitana, bo obecny, poza beznadziejnym angielskim, dokonał kuriozalnych odkryć w nawigacji. Przy podejściu nocą do Porto, polecił obserwować nam latarnie morską z sektorowym światłem żółtym. Żółte były ale lampy sodowe na ulicy. Przed wejściem, prowadził rozmowę przez radio, łamaną angielszczyzną, choć deklaruje znajomość portugalskiego, w wyniku uzyskanych informacji wylądowaliśmy w porcie handlowym 30 km od Porto, zamiast w marinie przy ujściu Duero, blisko starej części miasta. Ale szczytem niekompetencji było przeliczanie pływów aby do Lizbony wejść przy wysokiej wodzie. Zajęło mu to dwa wieczory, jedna kłótnia z Bogusiem, a styl w jakim to robił wywołał u mnie i Bogusia (1.) chichot, czekaliśmy tylko jak ściągnie skarpetki, bo palców u rąk już brakowało. Gonił mnie jak chciałem trymlinkami poprawić profil żagli: "Nie ruszaj bo popsujesz!" Na początku listopada odezwał się do mnie Armator, ale byłem mocno zalatany i do dłuższej rozmowy nie doszło. Potem on był nieuchwytny, ale w e-mailu zasugerowałem mu aby zatrudniał na stanowisko kapitana ludzi np. jak Boguś. Z tego co Mariusz mówiłeś wczoraj, to armator właśnie z Bogdanem przyjechał na Martynikę. On chyba będzie teraz kapitanem na Malborku.
Jedno w tym wszystkim jest zatrważające, że taki kapitan "Bez Nazwiska" prowadzi szkolenia, a co może przekazać kursantom z astronawigacji !?
Przykro tylko, że taki bałwan z piskorzowatym armatorem "wyślizgali" naszego Wojtka.
Wojtek, ale trochę satysfakcji jest, że J. Grześka odstawili w końcu na bocznicę.
Może założyć czarną listę na takich gagatków?

Pozdrawiam
Robert

Pozwoliłem sobie poprawić moje imię w tym poście
Szaman3

_________________
Robert
http://timon.com.pl

https://www.facebook.com/sy.malbork?fref=photo


pod datami 13 i 19 listopada są stosowne fotki

_________________
“We are all travellers on the earth. We come...we see...we go...”

Sorry Mariusz,
całkiem niechcący !!!

_________________
Robert
http://timon.com.pl

Nie znam wejścia do Lizbony. Czy tam jest na tyle płytko, że trzeba wchodzić na wysokiej wodzie? Bo jeśli nie, to ja bym wchodził wcześniej, z przypływem, a nie dopiero jak będzie wysoka woda. Wtedy wchodzę z prądem pływowym i mam czas na wejście. Nie ryzykuję, że gdyby zaczął się odpływ to prąd mi się odwróci.

_________________
Jedni mówią po to, żeby mówić, a inni po to, żeby powiedzieć.

Coś przeoczyłeś jeszcze:
Podpisy nad zdjęciami:
"bosman pod salingiem po sztormie usówa awarie"
"Po trzech tygodniach bez londu Pagaj z tancerką z Brazyli"
"Pagaj z latajaca rybą wersja Śrudziemnoorska - duża, wieksza od Atlantycjkiej"

Pzdr
Kocur

_________________
Pozdrawiam
Włodzimierz "Bury Kocur" Ring
S/y "Bury Kocur IV"
POL 8888
MMSI 261 03 14 50

"Jeżeli chodzi o podatki to nikt nie jest patriotą"
G.Orwell

Przecież facet chwalił się znajomością języka portugalskiego, a nie polskiego.

Mariusz,
Masz całkowitą rację. Jest tam małe wypłycenie, ale nawet przy niskiej wodzie Malbork by przeszedł.
I ta wysoka woda była powodem kłótni. Mówię do Bogusia: "po co, trzeba z przypływem". Boguś poszedł negocjować i awantura gotowa. Okazało się, że kpt. "Bez Nazwiska" nie wpływał nigdy do Lizbony. W końcu udało mnie się wyklarować kapitanowi, że musi płynąć z przypływem, bo Tag wypływa z prędkością 3-4 kts i trzeba sobie pomóc pływem. Więc rano max 10:00 trzeba być w Zatoce Lizbońskiej, aby 8-9 Nm do Alcantary przejść wspomagany przez przyrodę, a popołudniu Tag przyspiesza do 6 kts i do Alcantary płynie się 4-5h. Jakoś go przekonaliśmy, choć trudny materiał do "obróbki".
Ciekawe jakby mu wyszły obliczenia prędkości płynięcia z prądem i pod prąd !?
Pozdrawiam

_________________
Robert
http://timon.com.pl

Tak sobie myślę, że ten przypadek "kapitana" to fragment większej całości. Niestety ta "fucha" jest podatna na tego typu przypadki, kiedy to brak kompetencji zastępowane jest pozerstwem i "pokrzykiwaniem". Jak widać pokusa posiadania "wadzy" jest zbyt dużym wyzwaniem dla tego typu osobowości, a może to taka specyficzna metoda ukrywania braku umiejętności.

_________________
Pozdrawiam
Krzyś

Płytko, jak cholera. Na wejściu zaledwie 15-18 metrów. Na szczęście potem jest trochę głębiej, 25-30 m.
A na wejściu do basenu Alcantara - zupełna miel. Zaledwie 6 metrów. Po prostu straszno!
Wchodziłem tam kilkanaście razy różnymi Zawiasami, Borchardtami, Pogoriami i innymi Sodomiami. I nie siadłem! No cud, panie, po prostu cud.

Wężykiem, wężykiem.

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski

My płynęliśmy z N/Porto i niebezpieczeństwo czaiło się po lewej stronie kanału wejściowego, gdzie wypłycenie sięga 4,8 m, prawa strona poza szlakiem to dla lokalnych rybaków, których widziałem tam wiele razy.

_________________
Robert
http://timon.com.pl