Może uda się wrócić do tematu wątku?


Do organizacji szkoleń nie jest potrzebne "zdolne środowisko" lecz chęci. Co stoi na przeszkodzie żebyś zorganizował ciekawe szkolenie?!

Dwa razy uczestniczyłem w fajnych szkoleniach zorganizowanych dla siebie samych. Miałem chęć na warsztaty nawigacyjne a nic nie było organizowane w Wawce, więc w czasie jednej szklanki piwa znalazłem wykładowcę, omówiłem z nim szczegóły i znalazłem chętnych tworzących minimalne kworum słuchaczy. Wszystko to naprawdę odbyło się na pomiędzy znacznikiem 0,5 litra a dnem
Po całej tej piwnej akcji, wspomogłem się internetem i dobrałem jeszcze kilku uczestników.

No to przykładem niech będzie Zbieraj, który zapragnął - niczym kania dżdżu - ARPY. Nie trzeba było wielkiej ekwilibrystyki organizacyjnej i logistycznej uprawiać, aby w sytuacji niemania czasu na wyjazdy do Gdyni zrobić kurs koło domu (a przynajmniej jego część).


Jeśli chodzi o działalność inną niż szkolenia patentowe, to też nie słyszałem, żeby OZŻ-y się czymś wykazywały, ale nawiązując do do tego co pisałem na początku posta (chodzi o chęci zorganizowania) to można IMHO wykorzystać ich bazę lokalową, wszak.


A po co chcesz budować silne środowiska? Po co Ci one? Pamiętaj, że Polacy to jednoczyć się potrafią jedynie w walce, w życiu i we współdziałaniu to raczej Polak, Polakowi wilkiem

I na koniec smutne ps.
W czasie samosterownych poniedziałków można się było dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy. Dla ludzi wybierających się w rejs, spotkania te były naprawdę skarbnica wiedzy, lecz życie pokazało, że edukacja przegrywa z show.
Ludzie - choć w znakomitej większości nie wyściubią nosa poza Bałtyk - wolą słuchać o metodach sztormowania na oceanie lub patrzeć na śliczne fotki z Polinezji niż zapoznać się z radami bałtyckiego remiechy, który Szkiery zna jak własną kieszeń a jego opowieść ociekała konkretami przydatnymi podczas rejsów na drugi brzeg.

W czasie różnych - słabych jeśli chodzi o aspekt edukacyjny - show sala TZH pękała w szwach a na prawdziwe, przydatne szkolenia przychodziła ledwo garstka słuchaczy

pss. Między innymi dlatego, średnio się palę do organizacji kolejnego sezonu spiczowego.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Ja bym wszakże sugerował wzmocnić... nawiew to i palenie się będzie lepsze - od średniego (dostatecznego) do dobrego niedaleko . No i pora by powoli szykować start...
BTW nie trzeba IMO bardzo narzekać - na szkoleniu radarowym Andy'ego Sz. też było pełno.

_________________
Zmieniona stopka - poprzednia lewaków uwierała
--
pozdrawiam
AIKI

usunięte przez autora (nie wiedzieć czemu wyszedł dubel...)

_________________
Zmieniona stopka - poprzednia lewaków uwierała
--
pozdrawiam
AIKI

Bo zdaje się musiał bym zorganizować je tylko dla siebie. Np. Moje załogi w 99% nie mieszkają już w Rzeszowie.
Zwróć uwagę, ile osób na naszym i innych forach jest z Rzeszowa.

Ale, ale spróbuję dotrzeć do ludzi z województwa. Trochę tych harcerzy-żeglarzy (w zasadzie u nas to chyba w dalszym ciągu większość żeglarzy wywodzi się z harcerstwa) jest, może akurat.



TO też dla przykładu - ROZŻ ogłaszał kilka lat z rzędu kurs SRC/RYA, potrzeba było tlko 6 osób - ani jeden się nie odbył, bo za mało chętnych DRAMAT! W mieście wojewódzkim nie znalazło się 6 osób.



W Rzeszowie na pewno można. Jest dostępna dla żeglarzy sala - może być wykorzystana do kursów.



Nie chodzi mi o jakiś zorganizowany ruch, a jedynie o to że żeglarze zaczną sami coś robić, kwestia zmian w świadomości.



To chyba też ulegnie zmianie, dopiero ze zmianą świadomości.

Ale to dokładnie nawiązuje do tego o czym pisał Maar ilu ludziom tak naprawdę potrzebne jest szkolenie radarowe?

Wic leży w tym, że zeglarzy w Polsce to jest bardzo mało. Głownie to jeziorni szantowcy
A poważnie większość żeglujących w Polsce to żeglarze okazjonalni. Parę dni w roku i to nie zawsze. Większość z nich pływa na organizowanych rejsach, więc od znajomości Szkierów jest skipper (najlepiej płatny) a nie załogant. Oni chca słuchac "morskich opowieści" i "niedźwiedziego mięsa", a nie pierdół p rozmieszczeniu beczek cumowniczych w Szkierach, czy kibli w Blekinge.
W końcu Szkiery czy Blekinge to takie mało egzotyczne mało morskie nawet nie pachną wanilią

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...

Może to i lepiej, ze nie pachną. Bo bywają miejsca, które na starcie pachną, za to po czasie... też pachną, tylko jakby inaczej

_________________
Zmieniona stopka - poprzednia lewaków uwierała
--
pozdrawiam
AIKI