Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Żeglowanie od niemowlaka
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=3&t=10235
Strona 1 z 3

Autor:  Kuracent [ 2 gru 2011, o 23:57 ]
Tytuł:  Żeglowanie od niemowlaka

Zbieraj i Marek zniechęcili mnie do zabierania głosu na jakikolwiek temat na forum. Poza bieżącymi. I poza takimi, w których po prostu muszę się wypowiedzieć. Chyba, że znajdę kolejne genialne tematy.

Np. dzieci na jachcie. U mnie było to tak: prowadziłem rejs, gdzie było małe dziecko (Jego a właściwie Jej strata) ;-) potem rejs dziecięcy. A teraz krok dalej rejs dziecięco-niemowlęcy w Grecji.

Żagle 12/2011 str. 84-86.

Monika Bronicka ma świetny artykuł. Zachęcam Was do przeczytania Żagli a także szczególnie tego artykułu. I nie bójmy się dzieci! Jakże wspaniale żegluga morska wychowuje dzieci. Ile dowiedzą się o geografii czy przyrodzie! Niech stracą nawet rok szkoły. Ich przygotowanie do życia będzie stokroć lepsze niż szczurów lądowych. Nie mówiąc o szkole życia. Nauczą się, że nie są centrum świata. Że muszą pełnić różne obowiązki. Że płacz nic nie pomoże. Bo są niezależne od nich sytuacje.

I chciałbym Was zawstydzić! Bo boicie się wziąć dzieci na pokład na Mazury. A Monika? Rafa? Wielogodzinny sztorm 35kn.? Pływanie z dziećmi w wodzie, gdzie są krokodyle? Co za problem? I pływają z dziećmi. I pływają z niemowlakami. Nie znam Moniki. Ale już ją lubię. Mam nadzieję, że zawstydziłem Was i popłyniecie w tym sezonie z całą rodziną. Choćby na początek na Mazury!
Tam nie ma krokodyli. Nie bójcie się!

I na zachętę do przeczytania artykułu mały cytacik:
Cytuj:
Złapanie kolorowej rybki, znalezienie na plaży urwanego korala czy postawienie żagli - to wszystko widziane oczami malutkiego człowieka jest ponownie nowe i jakże inne. A potem serce rośnie, gdy jedne z pierwszych wypowiedzianych przez dziecko słów to: jacht, boja, "Talavera"...


Łezka się w oku kręci. Monika potrafi wyrazić uczucia.

A Wy? Jakie wspomnienia ze śródlądzia czy morza macie? (związane z niemowlakami/małymi dziećmi).
Czy podobnie jak tysiące Anglików, Monika czy ja i wielu żeglarzy innych nacji uważacie, że na jachcie jest miejsce dla dzieci do 9 miesięcy życia, niemowlaków czy w wieku przedszkolnym?

Czy tak jak większość koleżanek z pracy uważacie, że narażam życie niemowlaków? ;-)
Jakich to czasów dożyliśmy. Wszyscy chuchają i dmuchają na dzieci. :-(

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia

Autor:  Katrine [ 3 gru 2011, o 00:12 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Kuracent napisał(a):
I chciałbym Was zawstydzić! Bo boicie się wziąć dzieci na pokład na Mazury. A Monika? Rafa? Wielogodzinny sztorm 35kn.? Pływanie z dziećmi w wodzie, gdzie są krokodyle? Co za problem? I pływają z dziećmi. I pływają z niemowlakami. Nie znam Moniki. Ale już ją lubię. Mam nadzieję, że zawstydziłem Was i popłyniecie w tym sezonie z całą rodziną. Choćby na początek na Mazury!
Tam nie ma krokodyli. Nie bójcie się!


A Wy? Jakie wspomnienia ze śródlądzia czy morza macie? (związane z niemowlakami/małymi dziećmi).
Czy podobnie jak tysiące Anglików, Monika czy ja i wielu żeglarzy innych nacji uważacie, że na jachcie jest miejsce dla dzieci do 9 miesięcy życia, niemowlaków czy w wieku przedszkolnym?

Czy tak jak większość koleżanek z pracy uważacie, że narażam życie niemowlaków? ;-)
Jakich to czasów dożyliśmy. Wszyscy chuchają i dmuchają na dzieci. :-(



Nie wiem czemu uważasz że ludzie boją się brać dzieci na mazury? Moja mama pływała będąc w ciąży więc chyba raczej się nie bała....
Niemowlęcia nie wzięłabym na morze. Na mazury tak. a dzieci w wieku przedszkolnym to już zupełnie nie widzę przeciwwskazań. oczywiście w kamizelkach niech latają po łódce...

Autor:  Jaromir [ 3 gru 2011, o 00:18 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Wszystko już było i rak i ryba a gdy nie było śniło się chyba...
http://www.siz.org.pl/dziecko/dziecko.html

Autor:  Moniia [ 3 gru 2011, o 00:20 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Katrine napisał(a):
(...)Niemowlęcia nie wzięłabym na morze.(...)


Dlaczego?

Autor:  Katrine [ 3 gru 2011, o 01:20 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Moniia napisał(a):
Katrine napisał(a):
(...)Niemowlęcia nie wzięłabym na morze.(...)


Dlaczego?


Bo to moje dziecko by było;) Pewnie nie ma jakiegoś racjonalnego uzasadnienia po prostu "nie bo nie".
Bałabym się przede wszystkim odległości "od cywilizacji", trudniejszych warunków z utrzymaniem idealnej higieny, dostępu do lekarstw gdyby zachorowało np.
Mówię o wieku noworodkowo - niemowlęcym.

Autor:  Stara Zientara [ 3 gru 2011, o 04:06 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Kuracent napisał(a):
boicie się wziąć dzieci na pokład

Ja się nie boję...

Moje dziecko 15 lat temu było sternikiem manewrowym na Rutkowskim, parę lat później było przez miesiąc bosmanem na Głowackim, było już także bosmanem i oficerem na Zawiszy, że nie wspomnę o paru samodzielnie prowadzonych rejsach.

Kuracent napisał(a):
boicie się wziąć dzieci na pokład

Ja się nie boję...

W tym roku znowu wezmę na pokład swoje dziecko i zrobię go (ponownie) oficerem i sternikiem manewrowym...


I zamiast mówić "ster, 10 lewo; ster, pięć prawo, ster, 20 lewo itd." znów powiem po prostu: "Konrad, złóż się do tej kei, najlepiej między drugą a trzecią latarnią" :lol: :lol: :lol:

Autor:  Michal [ 3 gru 2011, o 07:33 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Mój Tata pływał Piratem po Mazurach a Mama chodziła z dziećmi wzdłuż brzegu twierdząc że tak będzie bezpieczniej \zawsze się bała żeglować\. Ja pływałem z dzieciakami od etapu pieluch bo albo mogłem pływać z nimi albo wcale.

Autor:  robhosailor [ 3 gru 2011, o 10:12 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Mój pierwszy rejs pod żaglem (na Wiśle) odbyłem w wieku 2 lat z Mamą, a Tata udokumentował to na fotce:
Obrazek
Nawet wymogu stosowania kamizelek nikt wtedy nie egzekwował...

Autor:  -O- [ 3 gru 2011, o 11:02 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Kuracent napisał(a):
Zbieraj i Marek zniechęcili mnie do zabierania głosu na jakikolwiek temat na forum. Poza bieżącymi. I poza takimi, w których po prostu muszę się wypowiedzieć. Chyba, że znajdę kolejne genialne tematy.

To jest brutalny zamach na Twoją wolność osobistą oraz dyskryminacja ze względu na płodność tematyczną.
Kuracent napisał(a):
boicie się wziąć dzieci na pokład

Mam spore doświadczenie w pływaniu z dziećmi. O ile większość dzieci odnajduje się na pokładzie bez problemu, to są również dzieci, które nie czują się dobrze na jachcie. Są takie, które nie chorują, są takie które cierpią bardzo z powodu choroby morskiej. Są takie, które interesują się wszystkim, co się wokół dzieje,ale i takie, które nie wypuszczają z rąk PlayStation.
Odradzam branie dziecka na pierwszy rejs na morze i dłuższe przeloty. Warto zacząć od jezior, później krótsze odcinki w Chorwacji, a dopiero potem większa woda i dłuższe przeloty.
Od sześciu lat pływa ze mną (dużo pływa) syn Kasi (mojej Kasi). Wiktor pływa od czwartego roku życia. Ma za sobą kilkanaście tysięcy Mm i kilka sztormów. Nie wykonuje jeszcze wszystkich czynności na jachcie, ale wie, jak się to robi. Stał się "zwierzęciem morskim". Ciągle zaskakuje umiejętnościami i wiedzą, którą pozyskuje przez osmozę, zupełnie bez wysiłku.
Takie efekty można uzyskać, gdy maluch pływa co najmniej kilka miesięcy w roku.
Dodatkowe korzyści, to obycie ze światem, otwartość na innych ludzi, oraz praktyczne doświadczanie dobrodziejstwa porozumiewania się w obcych językach. Dla rodziców jest to natomiast niebywała okazja do spędzania czasu z dziećmi, czasu innej jakości - niezakłóconego np. brzęczącym w tle telewizorem. Wtedy, aż się prosi o długie rozmowy, grę w szachy, wspólną lekturę, czy gry planszowe, choć na początku może być trudno. Codzienność na lądzie jednak zwykle wymusza trochę inne relacje.
Na jachcie dzieci uczą się pokory, cierpliwości i nabywają cenną umiejętność znajdowania sobie zajęcia. W tym roku, w czasie wakacji, Wiktor przeczytał siedem książek.
Warto zabierać dzieci na pokład, co do tego nie mam żadnych wątpliwości.

Autor:  Koma5 [ 3 gru 2011, o 12:37 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Moje dzieci pływały na Mazurach "od zawsze", od pieluch. Pieluszek jednorazowych wtedy nie było, więc trzeba było sobie radzić - prane ręcznie suszyły sie na wantach.
Jacht własny był niewielki, więc pakując sie na rejs liczyłam dokładnie wszystkie majtki, kaloszki, sweterki...aby zmieściło się to w bakistach foki, a jednocześnie nie zabrakło tego, co dziecko mieć musi. Zwłaszcza zupki, jarzynki, dobre mięsko...Wszystko było w robionych w domu słoiczkach.

Teraz dzieci mają przeróżne sprawności wodne, patenty...

Wnuczka była na wodzie po raz pierwszy, gdy miała roczek.
Jest jeszcze maleńka, ale juz wie, co do czego i który sznurek wybierać.
Na morze jeszcze jej nie braliśmy, ale zamierzamy.

Autor:  Kuracent [ 3 gru 2011, o 12:39 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Cytuj:
Wszystko już było i rak i ryba a gdy nie było śniło się chyba...
http://www.siz.org.pl/dziecko/dziecko.html


Jest to bardzo cenne źródło informacji. W większości dotyczyło to Mazur. Stąd rady czasami trudne do zastosowania w przypadku mojego planowanego rejsu czyli Grecja samolotem. Tam były rady, aby mieć wanienkę, fotelik samochodowy, wózek z parasolką? Pewnie kilka osób z forum leciała na rejs z rocznym niemowlakiem.

Czy możecie zarekomendować jakiś składany wózek, który zmieściłby się zarówno w samolocie jak i na 36ft. jachcie?

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia

Autor:  Zbieraj [ 3 gru 2011, o 13:01 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Kuracent napisał(a):
Zbieraj i Marek zniechęcili mnie do zabierania głosu na jakikolwiek temat na forum.
Ależ Andrzeju, zabieraj głos ile razy chcesz i na temat, na jaki chcesz. Tylko rób to mądrze!
Kuracent napisał(a):
Czy możecie zarekomendować jakiś składany wózek, który zmieściłby się zarówno w samolocie jak i na 36ft. jachcie?
No właśnie! Czy widziałeś kiedyś wózek składany? Miałeś go w ręku?
Co mamy rekomendować?
Każdy wózek składany mieści się i w samolocie, i w jachcie 36-stopowym.
Powtórzyć?
Każdy!

Autor:  Banan [ 3 gru 2011, o 13:47 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Zbieraj napisał(a):
Każdy wózek składany mieści się i w samolocie, i w jachcie 36-stopowym.

Po temu jest składany ;) :)

Autor:  Moniia [ 3 gru 2011, o 14:27 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Katrine napisał(a):
Moniia napisał(a):
Katrine napisał(a):
(...)Niemowlęcia nie wzięłabym na morze.(...)


Dlaczego?


Bo to moje dziecko by było;) Pewnie nie ma jakiegoś racjonalnego uzasadnienia po prostu "nie bo nie".
Bałabym się przede wszystkim odległości "od cywilizacji", trudniejszych warunków z utrzymaniem idealnej higieny, dostępu do lekarstw gdyby zachorowało np.
Mówię o wieku noworodkowo - niemowlęcym.


No i o to mi chodziło.. Ciekawa byłam po prostu, bo znam dzieci które w różnym wieku zaczynały pływać. Znam też relacje osób, które pływały z dziećmi. I akurat ten okres jest wg wszystkich relacji - najprostszy "w obsłudze". Wszyscy zgodnie też uważają, że najgorzej jest (co nie znaczy źle, po prostu pracochłonnie) z dzieckiem 1-3 - po prostu już nadmiernie ruchliwe a jeszcze ciężko liczyć że da się coś (skutecznie) przetłumaczyć...

I w sumie nie wiem, po co te ciekawostki sobie zbieram, dzieci nie mam :roll:

Autor:  WhiteWhale [ 3 gru 2011, o 14:36 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

No to proszę

Załączniki:
IMG-20110816-00005.jpg
IMG-20110816-00005.jpg [ 1.94 MiB | Przeglądane 5169 razy ]

Autor:  Kuracent [ 3 gru 2011, o 17:37 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Banan napisał(a):
Zbieraj napisał(a):
Każdy wózek składany mieści się i w samolocie, i w jachcie 36-stopowym.

Po temu jest składany ;) :)


Czyli sugerujecie, żeby kupić po prostu najtańszy? Przy założeniu, że nie będzie wykorzystywany inaczej niż raz do roku na tygodniowym rejsie.

Np. taki za 149 PLN:

http://allegro.pl/wozek-spacerowy-sklad ... 81015.html

I tu mam wątpliwości.
Waga: 7,4kg.

Rozmiary:
złożony: 113 cm. / 31 cm. / 30 cm.
rozłożony: 113 cm. / 50 cm. / 83 cm.

Innymi słowy po złożeniu nadal ciężki i duży.
Pewnie w samolocie policzą to jako kolejną sztukę bagażu? Za dodatkowy bagaż? I za nadwagę. Wyszłoby wtedy drogo.

Poza tym mam takie wyobrażenie, żeby niemowlak spał sam w mesie. Czyli wózek powinien być stabilny mimo przechyłów a dziecko bezpiecznie przypięte.

Jak radziliście sobie, gdy lecieliście samolotem na rejs żeglarski? Braliście wózek? Jak go mocowaliście?

Kolejna kwestia:
Jeden z kolegów dał linka do FAQ SIZ o dzieciach. Tam było napisane, że trudno przypiąć takiego niemowlaka. W sensie, że nie takich rozmiarów szelek? kamizelek?
nie będzie to stabilne?


pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia

Autor:  Narjess [ 3 gru 2011, o 18:05 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Drogi Andrzejku. Wózek 7kg to lekki wózek. Do tej poleciłabym jeszcze parasolkę firmy Graco. Też około 7 kg. Lżejszego nie znajdziesz. Ino nie jest to wózek dla niemowlaka, tylko dla dziecka powyżej roku. I kolejne -do spania ten wózek absolutnie się nie nadaje. Tym bardziej na jachcie.
Do spania poleciłabym taką gondolkę:
http://www.2o2.pl/produkt,13543,nosidelko-gondolka-do-wozkow-dzieciecych-kees.html
Dziecior nie wyleci,nie będzie się turlał; można postawić na koi obok siebie.
Trudno dziecko przypiąć bo niemowlak jak każdy człowiek w czasie snu się wierci, a przykuwając go w pozycji na wznak, sprawiasz że jacht będzie pełen przeuroczego wrzasku (ty byś nie wrzeszczał przypięty pasami do wyra, zmuszony do spania w tej pozycji?).
Dla dziecka najzdrowsza do spania jest pozycja na boczku. Primo ze względu na kształtowanie się główki, drugie primo częste gile w nosie - zapobiega podduszaniu, trzecie primo - bo tak najwygodniej. :D

Autor:  Katrine [ 3 gru 2011, o 18:09 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Kuracent napisał(a):
Jak radziliście sobie, gdy lecieliście samolotem na rejs żeglarski? Braliście wózek? Jak go mocowaliście?


Jak leciałam samolotem do Bodo to patrzyłam przez okienko w samolocie jak panowie pakują nasze bagaże. Były tam też wózki dziecięce, ale Ci ludzie tak nimi rzucali że wcale bym się nie zdziwiła gdyby te plastikowe spacerówki po wyjęciu z samolotu były połamane....

Polecam je dokładnie obkleić jakąś folią, jak tam patrzyłam to tak niektóre wózki były popakowane.

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Narjess napisał(a):
Dla dziecka najzdrowsza do spania jest pozycja na boczku. Primo ze względu na kształtowanie się główki, drugie primo częste gile w nosie - zapobiega podduszaniu, trzecie primo - bo tak najwygodniej. :D


z pkt widzenia stomatologii główka powinna być położona na niewielkiej poduszeczce tak normalnie a nie na boku....;)

Autor:  Narjess [ 3 gru 2011, o 18:29 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Katrine napisał(a):
z pkt widzenia stomatologii główka powinna być położona na niewielkiej poduszeczce tak normalnie a nie na boku....

I potem doskonale płaska potylica. Polecam!

A wózki parasolki nie są z plastiku. Aluminium najczęściej.

Autor:  Ketiw [ 3 gru 2011, o 18:47 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Cytuj:
I chciałbym Was zawstydzić! Bo boicie się wziąć dzieci na pokład na Mazury. A Monika? Rafa? Wielogodzinny sztorm 35kn.? Pływanie z dziećmi w wodzie, gdzie są krokodyle? Co za problem? I pływają z dziećmi


Czy ktoś te dzieci pytał czy one chcą w tym sztormie?
Cóż może robi kilkuletnie dziecko w czasie sztormu? Położyć się i leżeć. Chyba nie jest to to ,
o czym marzy rozbrykany pięciolatek. Wszystko dobrze gdy pływamy w Chorwacji. Z Rabu, powiedzmy na Mali Losinj, jakoś dzieciak przetrzyma. Ale jak przyjdzie dłuższy dystans posztormować?
Zagrożenie spowodowane odległością od lekarza tez nie jest wydumanym problemem. Znam to z autopsji.
Wyruszając na rejs z dzieckiem, potem z dziećmi , miałem dla żony dziesiątki argumentów za wspólnym pływaniem. Ale przypominam sobie jak płynęliśmy z Teneryfy na Lanzarote, 36 godzin pod wiatr 5 - 6.
Było mi autentycznie głupio, wstyd i żal dziecka.
Nie żebym kogoś próbował odwodzić od żeglowania z dziećmi, bo pomimo tych rozterek ciągle zabieram , już teraz dorosłego 11-nasto letniego syna. Ale trzeba pamiętać ,że dziecko może miec całkiem inne zdanie w kwestii żeglowania.
Tak dla uwiarygodnienia tych moich wynurzeń.
Córka zaczęła pływać z nami w wieku trzech lat w Jugosławii ( ktos pamięta takie państwo?) a syn dopiero co zaczął chodzić gdy został zabrany do Chorwacji .
Pływajcie z dziećmi , ale pamiętajcie ,że dziecko może zupełnie inaczej reagować na zagrożenie.
Zeby wam dziecko nie wypominało jakie to traumatyczne przeżycia zafundowali mu rodzice na jachcie. Bo ja to usłyszałem od mojej dwudziestoczteroletniej córki. :-(
Co do wózka, to my pływaliśmy ze zwykłą parasolka. Można to było zapakować nawet na mały pontonik.
pozdrawiam
Witek

Autor:  Katrine [ 3 gru 2011, o 19:24 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Narjess napisał(a):
Katrine napisał(a):
z pkt widzenia stomatologii główka powinna być położona na niewielkiej poduszeczce tak normalnie a nie na boku....

I potem doskonale płaska potylica. Polecam!


chyba sobie żarty robisz:/ mam Ci przynieść do korsarza książkę na ten temat?

Autor:  robhosailor [ 3 gru 2011, o 19:25 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Ketiw napisał(a):
Czy ktoś te dzieci pytał czy one chcą w tym sztormie?

Dzieci traktują rzeczywistość bardziej naturalnie od dorosłych - znakomicie opisał to David Lewis w swoich książkach: "Córy wiatru" i "Dzieci trzech oceanów". Dwie jego córki opłynęły, z nim i jego żoną, jachtem świat, a sztormy ich wcale nie omijały. Dzieci nie zostały przez ten rejs skrzywione psychicznie, czy unieszczęśliwione.

Autor:  Ketiw [ 3 gru 2011, o 19:45 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

robhosailor napisał(a):
Dzieci traktują rzeczywistość bardziej naturalnie od dorosłych .


Mógłbyś ten lemat jakoś mi przybliżyć?
Jak się na ten przykład dziecko naturalnie traktuje rzeczywistość gdy wieje 40 kn ?

Pozdrawiam
Witek

Autor:  robhosailor [ 3 gru 2011, o 20:10 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Ketiw napisał(a):
Jak się na ten przykład dziecko naturalnie traktuje rzeczywistość gdy wieje 40 kn ?

Normalnie - boi się, a gdy wieje więcej, to boi się bardziej.

A na lądzie, jak wiatr wyrywa drzewa, to się nie boi?

Autor:  Colonel [ 3 gru 2011, o 20:16 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Ketiw napisał(a):
Jak się na ten przykład dziecko naturalnie traktuje rzeczywistość gdy wieje 40 kn ?

Jeśli dziecko żegluje "od zawsze" to dla niego jest to stan naturalny. A więc jeśli dorośli okaża, że te 40kn to problem, to i dziecko będzie miało problem, jeśłi nie, to dla dziecka będzie to stan naturalny.

Autor:  Wojciech [ 3 gru 2011, o 20:18 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Ketiw napisał(a):
Jak się na ten przykład dziecko naturalnie traktuje rzeczywistość gdy wieje 40 kn ?

Jak tak pizga , to i " staremu " kolana się uginają. ;)

Autor:  Ketiw [ 3 gru 2011, o 21:04 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

robhosailor napisał(a):
Normalnie - boi się, a gdy wieje więcej, to boi się bardziej.


No, tu się zgadzamy, a już myślałem ,że czegoś nie rozumiem.
ale to
Cytuj:
A na lądzie, jak wiatr wyrywa drzewa, to się nie boi?

jak jest w domu i ogląda bajki , to nawet nie wie, że jest wichura.

A tu mamy inny pogląd.
Colonel napisał(a):
Jeśli dziecko żegluje "od zawsze" to dla niego jest to stan naturalny. A więc jeśli dorośli okaża, że te 40kn to problem, to i dziecko będzie miało problem, jeśli nie, to dla dziecka będzie to stan naturalny.


Znaczy się dziecko boi sie tylko wtedy gdy rodzice spanikują. Hmmmm.....
Jest to jakaś teza, ale na ile prawdziwa? ( staram się nie brać tego do siebie).
Czy masz jakieś własne obserwacje?
Bo z moich obserwacji wynika, że ludzie w większości, w tym i dzieci, reagują na symptomy niebezpieczeństwa. Takie jak: silne przechyły, uderzenia fali o kadłub, hałas, wycie wiatru. Oczywiście zdenerwowanie kapitana też może być takim symptomem.
Ale nawet jeżeli tata jest spokojny, to dziecko może się zacząć bać.

Pozdrawiam
Witek

Autor:  robhosailor [ 3 gru 2011, o 21:08 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Ketiw napisał(a):
jak jest w domu i ogląda bajki , to nawet nie wie, że jest wichura.

Jak wieje na prawdę mocno i dach z chałupy zwiewa, to boi się i tyle - niezależnie od bajki w TV.

EDIT: ochrona dzieci przed stresem jest naturalnym odruchem rodziców, ale pełnej ochrony przed wszystkim i tak nikomu nie uda się zapewnić; dzieci przeżywają swoje życie, jak wszystkie inne istoty, czyli czują strach, lęk, rozpacz, radość, szczęście itd. i to jest naturalne.

Autor:  Ketiw [ 3 gru 2011, o 21:44 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

robhosailor napisał(a):
Jak wieje na prawdę mocno i dach z chałupy zwiewa, to boi się i tyle - niezależnie od bajki w TV.


Skończyłem 50 tkę ( no , pare lat temu) ale czegoś takiego nie przeżyłem, za to 40kn i owszem, więc czego mamy sie obawiać ,zrywania dachu?
Ale wracając do meritum, chodzi o to aby nie wystawiać dziecka na stres bez potrzeby.
Tyle ,że różne są te potrzeby u różnych ludzi.
Ahoj
Witek

Autor:  robhosailor [ 3 gru 2011, o 21:56 ]
Tytuł:  Re: Żeglowanie od niemowlaka

Ketiw napisał(a):
Skończyłem 50 tkę ( no , pare lat temu) ale czegoś takiego nie przeżyłem, za to 40kn i owszem, więc czego mamy sie obawiać ,zrywania dachu?
Ale wracając do meritum, chodzi o to aby nie wystawiać dziecka na stres bez potrzeby.
Tyle ,że różne są te potrzeby u różnych ludzi.

Przeżyłem 50-tkę już parę lat temu, od 12 lat mieszkam na podwarszawskiej wsi. Kilkakrotnie już, przez te ostatnie 12 lat, wiało tu powyżej 10 stopni w skali Bft i niejeden dach w mojej okolicy odleciał (mój jeszcze nie, ale najbardziej bałem się, nie o siebie wcale, jak z sąsiedniej budowy zrywało blachy z dachu - taka lecąca blacha może nawet przypadkowej osobie ściąć głowę) zrywało linie energetyczne i łamało drzewa.

Nie wiem, czy wspomniany przeze mnie rejs Davida Lewisa z małymi dziećmi, był narażaniem ich na stres bez potrzeby. Moim zdaniem - nie był.

Strona 1 z 3 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/