Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 23 lip 2025, o 18:53




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 108 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 13 sty 2012, o 00:43 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2056
Lokalizacja: Nowa Zelandia
Podziękował : 779
Otrzymał podziękowań: 1679
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Wydzieliłem z kuracenciego wątku o rzygających koniach.


Choroba morska nie ma nic wspólnego z żeglarstwem.
Koń może mieć chorobę morską, podobnie jak człowiek.
Nie w każdym osobniku ludzkim, końskim (i innego zwierza) w jednakowym stopniu przetrwały atawizmy.
Mechanizm choroby morskiej wywołany jest brakiem korelacji pomiędzy bodźcami wzrokowymi i sygnałem z błędnika. Mózg interpretuje to zjawisko jako zaburzenie wzroku.
Zaburzenie wzroku towarzyszy silnemu zatruciu pokarmowemu. W takim przypadku mózg wywołuje odruch wymiotny w celu opróżnienia żołądka. Tak właśnie dzieje się również przy zatruciu pokarmowym na skutek nadużycia alkoholu. Spożycie, zaburzenie wzroku, opróżnianie żołądka.
Mózg w miarę pływania (picia) uczy się, że nie warto opróżniać żołądka, gdyż toksyna alkoholowa nie jest śmiertelna, a bujanie też jest niegroźne dla życia. Wystarczy jednak przerwa w pływaniu (piciu) i atawizm okazuje się silniejszy od pobranej nauki.

Miałem kiedyś psa który cierpiał bardzo w czasie jazdy samochodem. Znam też opowieść o rzygających kurach wożonych w łazience na jachcie jako żywy prowiant (w czasach, gdy lodówek na jachtach nie było).

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com



Za ten post autor -O- otrzymał podziękowanie od: Walen
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 sty 2012, o 11:59 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 cze 2010, o 18:03
Posty: 4814
Podziękował : 656
Otrzymał podziękowań: 355
Uprawnienia żeglarskie: k.j., kpt.mt.
Cytuj:
Mylisz się - Ty o koniu nie wiesz nic a odpowiedź na tytułowe pytanie zna Zbieraj.
On o koniu Szczepańskiego na Pogorii opowiada już trzecie dziesięciolecie


Jeśli to było ponad 30 lat temu, to chyba czwarte? :-)

No i nie ukrywam, że myślałem iż Janusz - jako specjalista w temacie - pierwszy odpowie na to pytanie. Przecież całe społeczeństwo, wie że na Pogorii była stajnia. ;-)
Ponieważ o bogactwie Macieja Szczepańskiego wszyscy wiedzieliśmy, to ja myślałem, że na Pogorii taka stajnia musi być conajmniej dla 100 koni.
No to Janusz powiedz szczerze, jaki ich procent miał chorobę morską?

Tymczasem Narcyza wyprzedziła wypadki.

Narjess napisał(a):
Jeżeli nie rzygają, to może mieć to związek z konstrukcją ich żołądka (jako przeżuwaczy).


Dokładnie tak jest. W wolnej chcili zacytuje większy fragment książki.
I tu należy dodać, że większość żeglarzy utożsamia chorobę morską z wymiotowaniem. Przy wypisywaniu opinii z rejsu, jeśli ktoś nie wymiotował i był cały czas zdolny do pracy, to kapitan zakreśli 'nie podlegał chorobie morskiej'. Na tej zasadzie - mam tak we wszystkich opiniach. Tymczasem wymiotowanie jest tylko z jednym elementów choroby morskiej. Można np. mieć lekkie objawy choroby morskiej i nie wymiotować. Ja np. czasem źle się czuję na wachcie kambuzowej i muszę na chwilę wyjść na pokład, aby zaczerpnąć świeżego powietrza i spojrzeć przed dziób. To chyba też objaw choroby morskiej?

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 sty 2012, o 21:32 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 cze 2010, o 18:03
Posty: 4814
Podziękował : 656
Otrzymał podziękowań: 355
Uprawnienia żeglarskie: k.j., kpt.mt.
skipbulba napisał(a):
Mozna mięć cięzkie objawy choroby morskiej i nie wymiotować.


Masz na myśli, że próbują wymiotować - ale nie mają czym, bo nic nie jedli np. od 2 dni?
Takie przypadki są dość częste.

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 sty 2012, o 22:47 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
Kuracent napisał(a):
skipbulba napisał(a):
Mozna mięć cięzkie objawy choroby morskiej i nie wymiotować.


Masz na myśli, że próbują wymiotować - ale nie mają czym, bo nic nie jedli np. od 2 dni?
Takie przypadki są dość częste.

O ile dla Ciebie 1-2% populacji to " przypadki dość częste" - to masz rację...

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 sty 2012, o 22:53 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 wrz 2010, o 15:18
Posty: 1073
Lokalizacja: Kraków
Podziękował : 34
Otrzymał podziękowań: 182
Uprawnienia żeglarskie: wszystkie
Kuracent napisał(a):

Masz na myśli, że próbują wymiotować - ale nie mają czym, bo nic nie jedli np. od 2 dni?
Takie przypadki są dość częste.



Oooooo, Andrzejku, teraz to już będzie na poważnie, i na ostro.

Mam taką dolegliwość, że choroba morska się mnie nie ima. Trochę rejsów w życiu poprowadziłem, zanim zacząłem kapitanić - byłem - w różnych warunkach - tym "żyjącym" między chorującymi.

Jeśli "żyjący" dopuszczą do sytuacji, gdy chory "nie ma czym rzygać" - to jest to najgorsze możliwe świadectwo o "żyjących".

Ogólnie - choroba (o nie do końca rozpoznanej etiologii) dopada przeciętnie 90% żeglarzy. 5% choruje ostro (nic nie pomoże). Dolna gałąź krzywej Gaussa (też 5%) to tacy sami popierdoleni jak ja. Nie wiem, z czego to wynika, i nie chcę wiedzieć. Cieszę się, że tak mam.

Natomiast wiem, że tych 90% kolegów/koleżanek nie jest niczemu winnych. Ot, tak jest, temu przejdzie za godzinę, tamtej dopiero jutro.

A moim obowiązkiem jest im pomóc. Przede wszystkim - nie dopuścić do odwodnienia. Prośbą, groźbą, podaniem placebo - wszystko jedno.

"Częsta" - w Twojej opinii - sytuacja, gdy "chory nie ma czym rzygać" jest po prostu niedopuszczalna.

_________________
Pozdrowienia - Jasiek
Janusz Nedoma


Ostatnio edytowano 13 sty 2012, o 23:07 przez JasiekN, łącznie edytowano 1 raz


Za ten post autor JasiekN otrzymał podziękowanie od: Colonel
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 14 sty 2012, o 11:27 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 cze 2010, o 18:03
Posty: 4814
Podziękował : 656
Otrzymał podziękowań: 355
Uprawnienia żeglarskie: k.j., kpt.mt.
JasiekN napisał(a):
"Częsta" - w Twojej opinii - sytuacja, gdy "chory nie ma czym rzygać" jest po prostu niedopuszczalna.


Tak na szybko spróbowałem oszacować ile osób, mających chorobę morską mogłem widzieć na rejsach. Myślę, że ok. 80-100. W tym może 3, które chorowały naprawdę ostro przed ponad 3 dni. Jednak kolejne kilka - może 5-8, miało kłopoty, bo przechylali się przez relingi i usiłowali wymiotować a nie mogli. Może moje statystyki są wyższe, bo pływam przeważnie na małych jachtach i staram się wybierać też trudniejsze akweny.

Zdarzyło się to też na rejsie, który prowadziłem. I co? Nie działały ani prośby ani groźby. Byłem już bliski rozważenia polania go kubłem wody lub poproszenie innych załogantów, aby przytrzymali załoganta a ja wlałbym mu na siłę wodę do ust. Na szczęście po dość krótkim czasie załogantowi przeszło.

Po co o tym mówię? Bo po pierwsze załoganci, którzy mają chorobę morską mówią, że nienawidzili tych, którzy dawali im dobre rady w tym o piciu. Po drugie, bo byłem bezsilny. Ciekaw jestem jak Ty to dokładnie robisz? Chyba pojadę z Tobą w trudny rejs, by poobserwować choćby ten aspekt.

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 14 sty 2012, o 17:37 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 wrz 2010, o 15:18
Posty: 1073
Lokalizacja: Kraków
Podziękował : 34
Otrzymał podziękowań: 182
Uprawnienia żeglarskie: wszystkie
Kuracent napisał(a):
JasiekN napisał(a):
"Częsta" - w Twojej opinii - sytuacja, gdy "chory nie ma czym rzygać" jest po prostu niedopuszczalna.


Tak na szybko spróbowałem oszacować ile osób, mających chorobę morską mogłem widzieć na rejsach. Myślę, że ok. 80-100.

Zdarzyło się to też na rejsie, który prowadziłem. I co? Nie działały ani prośby ani groźby. ****
Ciekaw jestem jak Ty to dokładnie robisz?


Cóż, ja widziałem chyba kilkaset, tak bliżej tysiąca przypadków. Statystycznie - trzy czwarte stanu załogi. Również na żaglowcach (choć w tym przypadku już mi się to całkiem w pale nie mieści. Rzygać w hotelu? A jednak).

To moje obliczenie dot. "ilości obserwowanych delikwentów" wyszło mi z takiego mnożenia i dzielenia - 28 rejsów na Pogorii, razy 38 osób załogi (po odliczeniu stałej, kapitana i oficerstwa), razy 75%, plus 4 rejsy na Zawiszy, plus 9 na Gedanii, plus kilkadziesiąt rejsów ma opalach, jotkach, bruceo, rejach, nefrytach i co się tam jeszcze rusza...

Metoda?

Dobry humor. Śmiać się. Nie "z" tylko "do". Ożywić gościa. Na samym początku rejsu, w dowcipny sposób (albo i jeszcze przed wejściem na pokład), wyeliminować u klienta uczucie wstydu. Za czasów "małyszomanii" robiłem zawody w rzucaniu pawiem. "Wysoka Komisja" oceniała odległość, ale również przyznawała punkty "za styl". Zwycięzcy w obu kategoriach dostawali ode mnie w nagrodę tabliczkę czekolady, taką samą, jak przysługująca "prezesowi rejsu", czyli temu, co pawia puścił pierwszy.

To jedna z metod, znam jeszcze kilka :D :D :D

_________________
Pozdrowienia - Jasiek
Janusz Nedoma


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 14 sty 2012, o 18:14 

Dołączył(a): 2 mar 2011, o 11:08
Posty: 1314
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował : 142
Otrzymał podziękowań: 90
Uprawnienia żeglarskie: k.j.bałtycki
JasiekN napisał(a):
Na samym początku rejsu, w dowcipny sposób (albo i jeszcze przed wejściem na pokład), wyeliminować u klienta uczucie wstydu.

DOBRE i BARDZO TRAFNE.
Tylko jak sobie poradzić z tzw. "weteranami", którzy podczas pierwszego śniadania mówią do "gutków": ty nie jedz tak szybko tylko dokładnie gryź, bo jak za chwilę wyjdziemy w morze, to ci się cafnie i zęby powybija? ;)
Pozdrawiam
Roman

_________________
Pozdrawiam
Roman


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 14 sty 2012, o 18:24 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2006, o 15:07
Posty: 4811
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 675
Otrzymał podziękowań: 1715
Uprawnienia żeglarskie: j.st.m
Kuracent napisał(a):
Masz na myśli, że próbują wymiotować - ale nie mają czym, bo nic nie jedli np. od 2 dni?


Nie, mam na myśli przypadki kiedy choroba morska objawia się w inny sposób. Choroba morska niekoniecznie musi objawiać się wymiotami. Paradoksalnie może to być bardzo mocno zwiekszone łaknienie, mogą to być dojmujące bóle głowy, ciągła senność i wiele, wiele innych. Wymiotowanie jest najczęstszym i najprościej "diagnozowalnym" objawem, ale wcale nie jedynym i nie koniecznym.

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

Roman K napisał(a):
Tylko jak sobie poradzić z tzw. "weteranami", którzy podczas pierwszego śniadania mówią do "gutków": ty nie jedz tak szybko tylko dokładnie gryź, bo jak za chwilę wyjdziemy w morze, to ci się cafnie i zęby powybija?


Dawać na pierwsze sniadanie owsiankę, ryż na mleku ewentualnie jajka w majonezie :)
Raczej żaden "weteran" nie powie "gryź dokładnie owsiankę, bo jak wyjdziemy w morze to Ci żeby powybija", a jajka są miękkie i mają poslizg na majonezie. Zębów nie wybijają, a mają dużą szybkość początkową i pozwalaja walczyć o mistrzostwo u JaśkaN. :D :D :D

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 15 sty 2012, o 08:01 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 wrz 2010, o 15:18
Posty: 1073
Lokalizacja: Kraków
Podziękował : 34
Otrzymał podziękowań: 182
Uprawnienia żeglarskie: wszystkie
Catz napisał(a):
JasiekN napisał(a):
To jedna z metod, znam jeszcze kilka

O ktore pewnie trzeba poprosic... Prosze.
Catz Tez Z Dobrej Strony Krzywej Gaussa


Proszę uprzejmie.

Od zawsze wiadomo, że nic tak nie niweluje choroby jak zajęcie się uczciwą robotą. Delikwent przestaje "potrzebować być chory" - bo ma co robić.

I tu kolejny przewrotny sposobik, najlepiej działa na informatyków. Pomysł rodem z "Usterki" TVN. Dyskretnie odpinam kabelek od GPSa albo wykonuję podobną, niegroźną "usterkę", po czym ogłaszam "stan wyższej konieczności, tylko Ty nas możesz uratować" i inne tego typu pierdoły. Gość zaczyna dłubać przy komputrze (dyskretnie obserwuję, czy nie narozrabia zbyt dużo, miałem przypadek, że delikwent był już bliski reinstalacji Windowsów).
Ale mu przeszło. I chęć reinstalacji i chęć na chorobę.

Przedstawicielom innych profesji też zawsze jakąś (bezsensowną) robotę się znajdzie. Ważne, żeby dany osobnik był "jedyny na pokładzie, który umie rozwiązać problem". Anglista może na przykład w tempie ekspresowym, na cito, tłumaczyć instrukcję obsługi radaru (bo coś się spieprzyło), gość o zacięciu mechaniczno - elektrycznym szukać (wykręconego przeze mnie) bezpiecznika na GTRce...

Na jachtach drewnianych bardzo dobrze działa sposób "na pompę zenzową". "Kurczę, mamy przeciek, Kaśka do steru, Krzysiek niech pompuje, reszta na dół i szukać, gdzie się leje". Na dół idą zdrowsi i mogą grać w karty, bo przecież nic się nie dzieje, a te kilkadziesiąt pompek dziennie - to przecież normalka. No, ale Krzysiek z Kaśką w tym momencie mają głębokie przekonanie, że właśnie "ratują łódkę" i nie maja ochoty na pawia. Prawdy dowiedzą się pojutrze.

O działaniu placebo już pisałem w innym wątku. Trzeba być tylko baaardzo przekonującym. Ordynowany "cudowny lek prosto z Ameryki" musi być (w opisie) wsparty żargonem aptekarsko - medycznym. Mnie tu pomocna okazała się lektura z lat szczenięcych - "Długi deszczowy tydzień". Pamiętacie tytuł habilitacji, którą pisał Dyżurny Tata? "Farmakodynamika metyloksantyn ze szczególnym uwzględnieniem teobrominy i teofiliny". Jeśli do tego dodać bezwzględny zakaz picia herbaty i kawy ("wiesz, to świństwo ma silną interakcję z kofeiną i teiną") - skutek murowany. Delikwent jest tak zaabsorbowany tym, że mu nie wolno pić herbaty, że sam się domaga wody mineralnej. Oczywiście ordynuję niegazowaną, uprzednio sprawdzając skład anionowo-kationowy na etykietce, i wskazując (losowo) wyższość cisowianki nad nałęczowianką bądź odwrotnie. Zastosowałem kilka razy - i psiakość, zaczynam wątpić, czy to tylko efekt placebo, czy może jednak kwas askorbinowy (witamina C) ma działanie lecznicze.

_________________
Pozdrowienia - Jasiek
Janusz Nedoma



Za ten post autor JasiekN otrzymał podziękowanie od: Kuracent
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 15 sty 2012, o 16:53 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 wrz 2010, o 15:18
Posty: 1073
Lokalizacja: Kraków
Podziękował : 34
Otrzymał podziękowań: 182
Uprawnienia żeglarskie: wszystkie
Wracając do moich "sposobów i sposobików" oddziaływania na chorujących. Siedząc nad szklanką kawy pokusiłem się o ich systematyzację. No i mi wyszło coś takiego.

Nie ma uniwersalnej metody na dotarcie do konkretnego przypadku. Etiologia choroby morskiej jest do tej pory niezrozumiała, wszyscy lekarze natomiast są zgodni, że jest to przypadłość psychosomatyczna. Jak dla mnie - z przewagą czynnika psychicznego. Stąd moje "sposoby" idą w tym właśnie kierunku.

Znaczy - jest pewna uniwersalna zasada. Kapitan nie ma prawa pozostać bierny i olać sprawę. Jak zareaguje, i czy skutecznie - kwestia doświadczenia.

No to teraz ta systematyka:

1. Antykoncepcja naturalna. Rozładowanie sytuacji śmiechem, w naturalny sposób pobudzającym delikwenta do życia.

2. Umiejętne dawkowanie adrenaliny i pobudzanie ambicji. Mam tu na myśli stworzenie iluzji sytuacji kryzysowej, plus wskazanie, że "tylko Ty nas uratujesz". Tak, żeby facet poczuł się ważny, konieczny, niezbędny. Sposób ryzykowny, balansowanie na cienkiej lince, bo ociera się o granicę wywołania paniki na jachcie. "Zdrowi" muszą dokładnie wiedzieć "o co biega", że nic się nie dzieje, a cała inscenizacja jest na użytek tegoż właśnie delikwenta. Niektórym "zdrowym" wystarczy mrugnąć lewym okiem, przykładając palec do ust, innym trzeba wyjaśnić paszczowo.

3. Placebo (dość bezpieczne, bo ukierunkowane na konkretnego osobnika) - wymaga zdolności aktorskich i umiejętności twórczego rozwijania niezrozumiałych słów w spójnie brzmiące zdania. Prócz "Farmakodynamiki metyloksantyn", z równie dobrym skutkiem używałem tematu magisterki mojego starszego brata, Jurka. "Polimorfizm piroksenów szeregu diopsyd - enstatyt".

Muszę na koniec wyrazić pewną obawę. Jak sam zeznałem - niektóre z zabiegów polegają na tym, że kapitan jest oszustem.

No, a właśnie kilka tajników popełniania tego oszustwa ujawniłem. Niektórzy "zieloni" (przyszli) uczestnicy Waszych rejsów też to forum czytają. Mogą się uodpornić.

_________________
Pozdrowienia - Jasiek
Janusz Nedoma



Za ten post autor JasiekN otrzymał podziękowanie od: Roman K
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 15 sty 2012, o 17:40 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 lis 2011, o 15:03
Posty: 63
Podziękował : 4
Otrzymał podziękowań: 3
Uprawnienia żeglarskie: Sternik jachtowy
Ja muszę powiedzieć, że trwam w takim stanie zawieszenia. Ani nie jest mi do końca dobrze, ale też nie rzygam. Na Darze miałam "pink pills", aptekarsko zwane Locomotivem. Na mnie działają! Na mniejszych jachtach jest ok o ile siedzę na zewnątrz :-)

Wydaję mi się, że dobrym sposobem jest zająć czymś takiego delikwenta, niech nie leży w koi po próżnicy :-)

_________________
Żaglowiec ociera się bardzo blisko o strefę ciszy wszechświata, która uwalnia ludzi od powszednich trosk i kłopotów, jak gdyby widnokrąg, co ich otacza, był magicznym pierścieniem rzuconym na morze. J.C.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 15 sty 2012, o 20:29 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 maja 2009, o 13:15
Posty: 249
Podziękował : 78
Otrzymał podziękowań: 37
Uprawnienia żeglarskie: szyper łodzi rekreacyjnych
Z medykamentów które naprawdę działają jest Scopoderm lub Transderm Scope by Novartis. Wyłączają błędnik kompletnie na 72h.

_________________
Pozdrawiam,
rudekolek

"Ty mnie chroń od lądu, a ja Ciebie ochronię przed morzem" - rzekła łódź do swego kapitana.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 15 sty 2012, o 21:35 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 9 paź 2011, o 14:32
Posty: 458
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 284
Otrzymał podziękowań: 203
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
JasiekN napisał(a):
Mam tu na myśli stworzenie iluzji sytuacji kryzysowej,

znamy specjalistę od tworzenia sytuacji kryzysowych ... :) a konkretniej mówiąc od "sytuacji zagrożenia życia"
Czyli że co? - Kuracent -placebo? "jesteś lekiem na cale zło"?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 15 sty 2012, o 21:35 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 sie 2010, o 11:32
Posty: 14371
Lokalizacja: Miasto 178 Mm na południe od Bornholmu
Podziękował : 1959
Otrzymał podziękowań: 2054
Uprawnienia żeglarskie: Kurde, no, brzydzę się sobą ale mam.
Tzn. Czuje się człowiek jakby był w stanie nieważkości ? :D

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
https://jachtdonkichot.pl/


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 15 sty 2012, o 22:22 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 mar 2010, o 17:29
Posty: 28
Podziękował : 1
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: master of yacht
Polecam lekturę książki Adlarda Colesa "Żeglowanie w trudnych warunkach".

_________________
pozdrawiam,
cpt. Łukasz Labuda
armagedom@poczta.onet.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 16 sty 2012, o 03:45 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
armagedom napisał(a):
Polecam lekturę książki Adlarda Colesa "Żeglowanie w trudnych warunkach".

Popieram.
Ważne szczególnie dla tych, którzy przez "zapobieganie chorobie morskiej" rozumieją głównie faszerowanie się jakimiś medykamentami.
Zwróćcie uwagę na przypis na str 89.
I na uwagi na str 332.
------------------------------------

Tematy dotyczące choroby morskiej (w tym zapobiegania chorobie morskiej) były już męczone na forum (każdym...) wielokrotnie. Dlatego zamiast powtarzania link do instrukcji zapobiegania i łagodzenia objawów tej przypadłości:
viewtopic.php?f=3&t=6682&start=50#p61462

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 16 sty 2012, o 04:09 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 paź 2011, o 10:45
Posty: 6
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
Właśnie choroba morska to nie tylko wymiotowanie :) Ktoś tu już wspominał a ja potwierdzę. Nigdy w życiu nie bełtałem na pokładzie, za to dopada mnie wręcz nieprawdopodobny głód, taki że mogę zjeść 3 pełne obiady i za godzinkę przyjść do kambuza coś przekąsić... Efekt proporcjonalny do wielkości i nieregularności zafalowania..

Przyłączam się też do opinii, że duży wpływ na chorobę morską ma psychika.
Ilekroć jestem na morzu z cierpiącymi, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że chorują osoby w jakiś sposób do siebie podobne (nie fizycznie). Założę się, że mógłbym większość wytypować skutecznie jeszcze przed wejściem na pokład...

_________________
Maciej Bolanowski vel bolec

"Mimo całej swej lichoty światełko ledwo oświetlające kompas jest mocniejsze od tysięcy neonów, które spływają na miasta i zabijają gwiazdy"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 16 sty 2012, o 07:49 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 wrz 2010, o 15:18
Posty: 1073
Lokalizacja: Kraków
Podziękował : 34
Otrzymał podziękowań: 182
Uprawnienia żeglarskie: wszystkie
Milena napisał(a):
znamy specjalistę od tworzenia sytuacji kryzysowych ... :)


Milenko, pisałem nie o "sytuacji kryzysowej" tylko o "iluzji takiej sytuacji".

Prawie to samo, ale "prawie" robi dużą różnicę :D :D :D

PS. Przychylam się do zdania Maćka-Skipcia i Maćka-limpdursta. Najwyraźniej ja jednak też cierpię na chorobę morską. Na morzu przestaję jeść, a zaczynam żreć. Czego efekty niestety czasem widać. Na żaglowcach - pół biedy, jest gdzie pobiegać (na przykład na reje). Natomiast na "mniejszych" mam od lat prosty przelicznik: 1 tydzień rejsu = 1 (dodatkowy) kilogram nadwagi.

Jakkolwiek - "ponadnormatywne łaknienie" jest u mnie jedynym objawem. Nigdy nie odczuwałem np. bólu głowy bądź otępienia. Fakt "nie-odczuwania" otępienia umysłowego być może wynika z tego, że jest to stan normalny, nic się nie zmienia, nihil novi i w ogóle SNAFU :D :D :D :D

_________________
Pozdrowienia - Jasiek
Janusz Nedoma


Ostatnio edytowano 16 sty 2012, o 08:04 przez JasiekN, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 16 sty 2012, o 08:02 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 maja 2009, o 13:15
Posty: 249
Podziękował : 78
Otrzymał podziękowań: 37
Uprawnienia żeglarskie: szyper łodzi rekreacyjnych
Kurczak napisał(a):
Tzn. Czuje się człowiek jakby był w stanie nieważkości ? :D


Jak jacht jedzie z fali w dół to tak. Głownie w części dziobowej :)

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Zwróćcie uwagę na przypis na str 89.

Na 89 stronie mam przypis:

* Ang. Emergency Position Indicating Radio Beacon.

To znaczy że na chorobę morską pomoże EPIRB? :)

_________________
Pozdrawiam,
rudekolek

"Ty mnie chroń od lądu, a ja Ciebie ochronię przed morzem" - rzekła łódź do swego kapitana.


Ostatnio edytowano 16 sty 2012, o 08:17 przez rudekolek, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 16 sty 2012, o 08:13 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 14 wrz 2011, o 10:05
Posty: 3409
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 255
Otrzymał podziękowań: 309
Uprawnienia żeglarskie: blond bezpatencie
JasiekN napisał(a):
Na morzu przestaję jeść, a zaczynam żreć.

Coś w tym być może. Mnie zaczyna męczyć już w warunkach, w których nikt nawet nie pomyśli o chorowaniu (cholernie wrażliwy błędnik znaczy). Muli, ale potrafię jednak to przewalczyć - jak nawet warunki zrobią się bardzo złe, to ja chodzę lekko pijana, ale nie padam. Zdarzały się momenty kiedy nie wytrzymałam i skończyło się na oddaniu Neptunowi co jego..
Do tego przeplatane jest to okresami wielkiego żarcia. Normalnie nie jem mało, ale na rejsach zmieniam się w chodzący przewód pokarmowy, aż do pięt - po ilościach spożywanych sądząc. Na jednym z rejsów żaglowcem miałam wielokrotne napomnienia i uwagi od jednej z uczestniczek. Tłumaczyła mi że kobieta powinna być subtelna i nie zachowywać się jakby w domu nie dojadała. Że 8-10 kanapek na śniadanie dla kobiety to przesada, że chodzenie do kambuza i dojadanie superat nie mieści się w dobrym tonie. :roll:
Przywiało, padła, miałam ciszę i spokój. :lol: :lol: :lol:
Także można chorować na kilka sposobów naraz. :D

_________________
Narcyza
Nobody's perfect. Call me Nobody.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 16 sty 2012, o 08:22 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 wrz 2010, o 15:18
Posty: 1073
Lokalizacja: Kraków
Podziękował : 34
Otrzymał podziękowań: 182
Uprawnienia żeglarskie: wszystkie
pierdupierdu napisał(a):
Popieram.
Ważne szczególnie dla tych, którzy przez "zapobieganie chorobie morskiej" rozumieją głównie faszerowanie się jakimiś medykamentami.


Też popieram. Większość "cudownych leków", z avemaryją na czele - to po prostu "głupie Jasie". Zarówno w rejsach przez siebie prowadzonych, jak i przy okazji "szkoleń paszczowych", wykonywanych w autokarze do Genui - nie zabraniam. Jeśli ktoś uważa, że dzięki temu szybciej odzyska sprawność - proszę bardzo. Ale bezwzględnie żądam (tu się ciut wychylę z netykiety i napiszę jeszcze raz: ŻĄDAM!) aby było mi to zgłoszone. Z reguły - po prostu nie wypuszczam takiego faceta na pokład (znaczy - do roboty, rzygać - bardzo proszę). Ale też nakładam na niego dodatkowy obowiązek.

Szelki na sobie cały czas, nawet w koi i w kingstonie. Tak, żeby było cię za co złapać i do czegoś przypiąć.

_________________
Pozdrowienia - Jasiek
Janusz Nedoma


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 16 sty 2012, o 08:43 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 9 paź 2011, o 14:32
Posty: 458
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 284
Otrzymał podziękowań: 203
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
JasiekN napisał(a):
Milena napisał(a):
znamy specjalistę od tworzenia sytuacji kryzysowych ... :)


Milenko, pisałem nie o "sytuacji kryzysowej" tylko o "iluzji takiej sytuacji".

Prawie to samo, ale "prawie" robi dużą różnicę :D :D :D

Jasiek, ależ wszystko się zgadza; i ja myślalam o iluzji :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 16 sty 2012, o 09:04 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 14 wrz 2011, o 10:05
Posty: 3409
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 255
Otrzymał podziękowań: 309
Uprawnienia żeglarskie: blond bezpatencie
JasiekN napisał(a):
Też popieram. Większość "cudownych leków", z avemaryją na czele - to po prostu "głupie Jasie".

Co racja, to racja. Zientara miał kiedyś taki przypadek na rejsie - osoba spożywała te tableteczki i przekimała prawie cały rejs po Śródziemnym. Nie wyszła na większość wacht nawigacyjnych, dwie kambuzowe. Rejs sześciodniowy był - także piękne wspomnienia. :lol: :lol: :lol:
Gorąco polecam zatem tabletki! :evil:

_________________
Narcyza
Nobody's perfect. Call me Nobody.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 16 sty 2012, o 10:37 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
rudekolek napisał(a):
Na 89 stronie mam przypis:

* Ang. Emergency Position Indicating Radio Beacon.

To znaczy że na chorobę morską pomoże EPIRB? :)

To znaczy, że masz inne wydanie :lol:
W moim Coles o tabletkach zapobiegających chorobie morskiej napisał:
1) Ubocznym efektem działania takich tabletek często bywa pewne otępienie; stanowi to powód dodatkowego ryzyka, a ponadto upośledza zdolność żeglarza do aktywnej pracy na jachcie.

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 16 sty 2012, o 15:52 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 paź 2011, o 10:45
Posty: 6
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
JasiekN napisał(a):
Ale bezwzględnie żądam (tu się ciut wychylę z netykiety i napiszę jeszcze raz: ŻĄDAM!) aby było mi to zgłoszone. Z reguły - po prostu nie wypuszczam takiego faceta na pokład (znaczy - do roboty, rzygać - bardzo proszę). Ale też nakładam na niego dodatkowy obowiązek.

Szelki na sobie cały czas, nawet w koi i w kingstonie. Tak, żeby było cię za co złapać i do czegoś przypiąć.

No zgadzam się w prawie 100% :)

Dodam jeszcze, że o ile dobrze pamiętam to Coles w swojej książce pisze o sztormach 10-12 bft poniżej 40 równoleżnika, albo o takich przypadkach jak w słynnych regatach Fastnet 1979 (12 bft) czy Sydney-Hobbart 1998 (12 bft) - na jednostkach regatowych lub w samotnych rejsach...
Wątpię żeby wielu z nas miało okazję przeżyć coś takiego, a już na pewno nie osoby, które zastanawiają się nad przyjmowaniem aviomarinu na, czy pod pokładem. Nie przesadzajmy - podczas niezłej pogody na trasie z Gdańska na Bornholm albo z Dubrownika na Korculę raczej nie widzę problemu żeby delikwent przyjął sobie trochę głupiego jasia. I na 100% nie o takie przypadki chodziło Colesowi :)

_________________
Maciej Bolanowski vel bolec

"Mimo całej swej lichoty światełko ledwo oświetlające kompas jest mocniejsze od tysięcy neonów, które spływają na miasta i zabijają gwiazdy"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 16 sty 2012, o 17:24 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lut 2009, o 08:43
Posty: 9782
Lokalizacja: ....zewsząd
Podziękował : 5574
Otrzymał podziękowań: 2184
Uprawnienia żeglarskie: prawo człowieka wolnego
limpdurst napisał(a):
No zgadzam się w prawie 100%

I to błąd.
Rozumiem, że bft u Ciebie ma znaczyć stopnie Beauforta (B). Coles pisze nie tylko otak ekstremalnych warunkach. Po drugie z forumowiczów da się pewnie znaleźc kilku i to z trudem, którzy przerobili dwunastkę i to do tego jeszcze poniżej 40 równoleżnika.
Ale wystarczy poćwiczyć dłuższy niż kilka godzin sztomik bałtycki, żeby zobaczyć, że problem choroby morskiej wśród załogantów jest realny.
I wtedy jest wybór: mniej chorują ale otumanieni, czy więcej chorują ale przytomni. Oczywiście jeśli jeszcze bardziej chorują to też będą nieprzytomni.
'A więc: wszystko można, byle z wolna i ostrożna.
Pasażerce zabranej ze względu na zawartośc bikini pewnie łatwiej pozwolę na
"głupiego jasia", bo i tak nie nikt oczekuje od niej przytomnego dzialania żeglarskiego.
Ale ŻEGLARZY będe zniechęcałod tego. I bezwzględnie chcę wiedzieć, czy ktoś zażywa, żeby uwzględnić to w planowaniu i realizacji róznych czynności.

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl



Za ten post autor Colonel otrzymał podziękowanie od: Węzełek
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 16 sty 2012, o 17:30 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2006, o 15:07
Posty: 4811
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 675
Otrzymał podziękowań: 1715
Uprawnienia żeglarskie: j.st.m
Klika razy miałem na bałtyku sytuację, że załoganci chorowali tak, że byli nieprzytomni. Na Morzu Północnym ratowaliśmy kiedyś załogantkę farmakologicznie zastrzykami.
Nie lekceważyłbym Bałtyku i naszych szerokości :) ludzie potrafią ciężko chorować już od 5-6B.

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...



Za ten post autor skipbulba otrzymał podziękowanie od: Węzełek
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 16 sty 2012, o 17:43 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 wrz 2010, o 15:18
Posty: 1073
Lokalizacja: Kraków
Podziękował : 34
Otrzymał podziękowań: 182
Uprawnienia żeglarskie: wszystkie
Colonel napisał(a):
Po drugie z forumowiczów da się pewnie znaleźc kilku i to z trudem, którzy przerobili dwunastkę i to do tego jeszcze poniżej 40 równoleżnika.


Da się znaleźć. Okolice Bastii. Wedle wskazań wiatromierza "trzymało" 80 knotów, a widywałem w porywach trzycyfrówkę. Dowodził Adaś Busz, ja robiłem za zastępcę. Impreza trwała jakieś półtorej doby.

Oba marsle nie wytrzymały - choć pod dowództwem Henia robiliśmy wszystko, żeby je podnieść. Gordingi szlag trafił - i się nie dało.

Potem Heniek poszedł sam na górę, z nożem, by te resztki żagli poodcinać. Była już "tylko" dycha.

Jak wrócił na dół - to podałem mu zapalonego papierosa. Wtedy jeszcze palił, a był tak rozdygotany - że sam by sobie zapalniczką do pyska nie trafił.

Ukłon, głęboki ukłon dla Henryczka.

**************

Jeszcze jedna edycja - tym razem z kategorii "anegdotka".

Następnego dnia siedzimy sobie przy kawie na "kapitańskim stole", gadamy o dupie Maryni, ale jednak temat strat w żaglach - powraca. Nie jest to zgodne ze zwyczajami (w czasie coffee time mówi się o wszystkim, byle nie o służbie). No i tak, wyszło, że trzeba wysłać informację do STAPu o poniesionych stratach.

Gafel: "No, q..wa, trzeba wysłać Markowi informację".

Waldi: "Ale zróbmy to jakoś spokojnie. Na początek niech będzie, że potrzebujemy nowe ochronniki słuchu"

_________________
Pozdrowienia - Jasiek
Janusz Nedoma


Ostatnio edytowano 16 sty 2012, o 18:23 przez JasiekN, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 16 sty 2012, o 17:44 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 14 wrz 2011, o 10:05
Posty: 3409
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 255
Otrzymał podziękowań: 309
Uprawnienia żeglarskie: blond bezpatencie
skipbulba napisał(a):
Nie lekceważyłbym Bałtyku i naszych szerokości ludzie potrafią ciężko chorować już od 5-6B.

Na Zawiasie był rejsik - wiało sobie 6B. Długo wiało, to się ładnie rozkołysało. Najpierw była wspólna zbiórka na zawietrznej, a później pod pokładem około 20 denatów. :lol:
Akurat miałam kambuz - na obiad stawili się oprócz stałej załogi, ci z wachty nawigacyjnej (głównie oficerowie i starsi wacht, bo załoga nieczynna) i 3 sztuki kambuzowe. :roll:

_________________
Narcyza
Nobody's perfect. Call me Nobody.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 108 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 77 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL