Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Ciemne barwy przesadności
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=3&t=10922
Strona 1 z 3

Autor:  Maar [ 24 lut 2012, o 13:21 ]
Tytuł:  Ciemne barwy przesadności

Marek Żanu w wątku o przesądach, wciskając niedokładnie klawisze ALT+a napisał, że "Moim zdaniem, żeglarz nie powinien być przesadny".
I słusznie napisał, bo moim zdaniem każda forma przesadyzmu zabija fun, który z kolei jest praprzyczyną istnienia żeglarstwa przyjemnościowego.

Przezornie nie pytam, czy uważacie, że sami przesadzacie, bo zaraz posypią się frazesy o przesadzaniu z bezpieczeństwem i temu podobne głupoty.
Natomiast chętnie poczytam o waszych spostrzeżeniach odnośnie przesadzania przez innych.

Najgorzej, to IMHO gdy skipper przesadza - potrafi to rozłożyć całą radość pływania na łopatki, ale nie tylko kapitan swoim przesadyzmem potrafi zatruć życie (lub przynajmniej obniżyć jego jakość :-) )

Autor:  Sąsiad [ 24 lut 2012, o 13:57 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

Zetknąłem się w życiu z dwoma rodzajami przesadyzmu w rejsach.
Pierwszy, w zasadzie przyjemnościowo obojętny, to matkowanie. "Mało zjadłeś, naprawdę się najadłeś?", "Niedługo masz wachtę, zdążysz się wyspać?" itp. pytania mogą być lekko denerwujące dla dorosłego faceta. Ale, jak już pisałem nie mają wpływu na fun ogólny.
Drugi, znacznie bardziej upierdliwy przesadyzm, to reagowanie na straty. Wynikające często z węża w kieszeni. Jak po tygodniu rejsu ciągle słyszę narzekanie na załogantkę, że pierwszego dnia utopiła beczkę, albo po roku przerwy, że w zeszłym roku nie uważaliśmy na ponton i trzeba go było łatać, uznaję to za wykroczenie przeciwko zasadom rejsu przyjemnościowego.
Więcej antyfunowych zachować nie pamiętam, może miałem farta ;)

Autor:  Kuracent [ 27 lut 2012, o 18:28 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

Maar napisał(a):
Przezornie nie pytam, czy uważacie, że sami przesadzacie


A szkoda, bo mógłbym długo na ten temat.

Maar napisał(a):
Natomiast chętnie poczytam o waszych spostrzeżeniach odnośnie przesadzania przez innych.


Powiem tak - pływałem z różnymi skiperami. Także po Trzebieży. I właściwie zawsze uważałem, że przesadzają. Np. gdy jako oficer wachtowy schodziłem na dłużej niż 5 minut pod pokład - aby wypełnić Dziennik, to kapitan budził się i dostawałem ochrzan, że zostawiłem 'bez opieki' załogantkę. itd. itp.

Ale od kiedy zacząłem prowadzić własne rejsy sam zacząłem przesadzać ... jeszcze bardziej. Punkt widzenia się zmienia.

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia

Autor:  skipbulba [ 27 lut 2012, o 18:52 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

Kuracent napisał(a):
Ale od kiedy zacząłem prowadzić własne rejsy sam zacząłem przesadzać ... jeszcze bardziej. Punkt widzenia się zmienia.


Nie uogólniaj, komu się zmienia temu się zmienia :) ja nigdy nie miałem ciągot do RSMSS :D

Autor:  Maar [ 27 lut 2012, o 19:18 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

skipbulba napisał(a):
ja nigdy nie miałem ciągot do RSMSS
Przesadność może być też w drugą stronę.
Gdy zakładałem ten wątek, to myślałem sobie o kapitanie z poczuciem humoru ciężkim niczym sześć stóp ziemi nad trumną. Uwielbiam pływać z ludźmi wesołymi i rozgadanymi dykteryjkowo. Sam często robię jaja, ale trafił mi się kiedyś prowadzący burak, który uważał, że jest zabawny.
Takie miał subtelne poczucie humoru, że myślałem, że drugiego dnia zrobię sobie harakiri.

Autor:  Olek [ 28 lut 2012, o 00:48 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

Maar napisał(a):
Sam często robię jaja, ale trafił mi się kiedyś prowadzący burak, który uważał, że jest zabawny.
Takie miał subtelne poczucie humoru, że myślałem, że drugiego dnia zrobię sobie harakiri.

Rozumiem że piszesz to po dogłębnej "obiektywnej" samoanalizie swojego poczucia humoru i odbierania go przez resztę ;) ;)

Autor:  Kuracent [ 28 lut 2012, o 11:56 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

skipbulba napisał(a):
Kuracent napisał(a):
Ale od kiedy zacząłem prowadzić własne rejsy sam zacząłem przesadzać ... jeszcze bardziej. Punkt widzenia się zmienia.


Nie uogólniaj, komu się zmienia temu się zmienia :) ja nigdy nie miałem ciągot do RSMSS :D


Nie użyłem tym razem skrótu RSMSS. Chodzi mi o bezpieczeństwo. Załoganci prawie zawsze będą uważać, że skiper przesadza. Bo mówi, aby założyć kamizelki/szelki a jeszcze tak bardzo nie wieje. itd.
Powiedziałbym tak, że w rolę skipera niejako 'wbudowana' jest upierdliwość.

Z dwojga złego czyli skipera-luzaka i skiera-przesadzającego/upierdliwego wolałbym tego drugiego. Tak będzie bezpieczniej.

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia

Autor:  Maar [ 28 lut 2012, o 12:07 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

Kuracent napisał(a):
Załoganci prawie zawsze będą uważać, że skiper przesadza. Bo mówi, aby założyć kamizelki/szelki
Siakoś wypowiedzi w tym wątku wskazują, że Twoje spostrzeżenia mają się nijak do rzeczywistości.

Autor:  piotr6 [ 28 lut 2012, o 12:31 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

Maar, której rzeczywistości?

Autor:  Maar [ 28 lut 2012, o 12:34 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

piotr6 napisał(a):
Maar, której rzeczywistości?
Tej, w której załoganci prawie zawsze będą uważać, że skipper przesadza nakazując im zakładanie kamizelek/szelek.

A masz inne spostrzeżenia?

Autor:  skipbulba [ 28 lut 2012, o 12:50 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

Ja mam :D :
Kuracent napisał(a):
Powiedziałbym tak, że w rolę skipera niejako 'wbudowana' jest upierdliwość.


III prawda tischnerowska :D

Autor:  piotr6 [ 28 lut 2012, o 13:16 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

Maar napisał(a):
piotr6 napisał(a):
Maar, której rzeczywistości?
Tej, w której załoganci prawie zawsze będą uważać, że skipper przesadza nakazując im zakładanie kamizelek/szelek.

A masz inne spostrzeżenia?


mam takie same spostrzeżenia jak Ty.
Czasami wydaje mi się, że Kuracent porusza się w innej rzeczywistości ,powiedziałbym ,
że często w w równoległej

Autor:  Maar [ 28 lut 2012, o 13:25 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

skipbulba napisał(a):
Ja mam :D :
To - niby - odnośnie spostrzeżeń?

Flauta, powierzchni morza nie marszczy najmniejszy podmuch wiatru, lejący się z nieba żar rozgrzewa deck do takiej temperatury, że wydaje się, że za chwilę laminat stopi się i skapnie do wnętrza jachtu niczym kropla cyny filuternie dyndająca na końcu grota lutownicy.
Nagle, absolutną ciszę, w jakiś niezrozumiały sposób otulającą nasze ciała i kojącą przedśmiertne męki, przerywa chrapliwy baryton Kapitana.
- Dlaczego siedzicie bez kamizelek?!
Krzyknął, wychylając głowę z zamontowanej w kambuzie elektrycznej lodówki.
- Do cholery jasnej, tyle razy mówiłem wam, że bezpieczeństwo musi być na pierwszym miejscu!
Na dźwięk dobiegający z ust Kapitana, nasze serca ze zdwojoną energią zaczęły przepompowywać gęstą od upału krew, próbując dostarczyć do mózgu porcję tlenu pozwalającą na zrozumienie słów. Na nic jednak wysiłki naszych organizmów. Załoga siedząca w kokpicie nie zareagowała z należytą estymą. Nikomu nie drgnął żaden mięsień, żadne oko nie zwróciło się w kierunku skąd dobiegał awanturniczy bełkot.
Kapitan - nasz Pan i Władce wyciągnął z przepastnych czeluście jachtu jaskrawopomarańczowe kamizelki "STOGI II" i wrzucił je nam na kolana i jakby spodziewając się braku reakcji dodał: "Załóżcie je! Bezpieczeństwo musi być na pierwszym miejscu!".

Trafiło Ci się coś takiego? :-)

Autor:  skipbulba [ 28 lut 2012, o 14:32 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

Nie MArku, nie trafiło mi się. gdyby mi się zdarzyło, to nie banglałbym teraz na kompie tylko odsiadywałbym 25-letni wyrok za brutalne zabójstwo :D

PS teza jakoby "bezpieczeństwo ponad wszystko" wpienia mnie do granic możliwości. Jeśli dla kogoś "bezpieczeństwo ponad wszystko" to nie powinien wsiadać na jacht. J au siebie, wbrew zaleceniom Don Jorgego, wcale nie każę chodzic cały czas w kamizelkach, chociaż mam bardzo ładne pneumatyki od Burego kocura :D

Autor:  Maar [ 28 lut 2012, o 15:28 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

skipbulba napisał(a):
teza jakoby "bezpieczeństwo ponad wszystko" wpienia mnie do granic możliwości.
Mam w całej rozciągłości takie samo zdanie.

Tak w ogóle, to niektórzy (słyszałem, ale na szczęście nie widziałem) kwestię bezpieczeństwa traktują jak modlitwę. Współczuje im.

Autor:  Zgrzyb [ 28 lut 2012, o 16:06 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

Maar napisał(a):
Kapitan - nasz Pan i Władce wyciągnął z przepastnych czeluście jachtu jaskrawopomarańczowe kamizelki "STOGI II" i wrzucił je nam na kolana

Maar, a Tobie to się zdarzyło? Mnie nie. Przez lata pływałem na Gwarku , gdzie były takie Stogi, co innego szelki, bez szelek po zmierzchu nie wypuszczam, bo tak mnie nauczono.

Autor:  Maar [ 28 lut 2012, o 16:32 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

Zgrzyb napisał(a):
Maar, a Tobie to się zdarzyło?
Zgrzybku, to był komentarz do Skipciowego "Ja mam" :-)

Zgrzyb napisał(a):
bez szelek po zmierzchu nie wypuszczam, bo tak mnie nauczono.
Bo Cię tak nauczono? Hmmm - nie zawsze powód jakiegoś działania musi być mądry szczególnie, ale ja z Tobą nie pływam, więc mi nic do tego.

A tak przy okazji, to dlaczego akurat ilość światła w okolicy jest determinantem stosowania szelek?

Autor:  noone [ 28 lut 2012, o 17:05 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

Szelki po zmierzchu nie są takie głupie, nie mówię o siedzeniu w kokpicie w oczekiwaniu na wiatr, a o szwędaniu się po deku. Plum za burtę może być nieusłyszane, a po ciemku niezauważone, a i potknąć się łatwiej typowi zwiedzającemu pokład.

Maar napisał(a):
Bo Cię tak nauczono?

Jak czytam niektóre posty, odnoszę wrażenie, że wszystko, co nauczone, to złe ;-)
Rozumiem, że nauczone == wykute bez zrozumienia jest złe, tak?

//po przemyśleniu:
Każda sytuacja może być inna, czasem nie ma zagrożenia zupełnie, czasem ryzyko jest trochę większe. Z punktu widzenia skippera wygodniej jest zarządzić szelki po zmroku globalnie i uchylać w razie potrzeby, niż co noc analizować ryzyko wypadnięcia każdego załoganta osobno.

Autor:  Colonel [ 28 lut 2012, o 17:15 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

skipbulba napisał(a):
25-letni wyrok za brutalne zabójstwo

Dostałbyś 4 w zawiasach... za "w afekcie" :D

Autor:  Zgrzyb [ 28 lut 2012, o 17:37 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

noone napisał(a):
Szelki po zmierzchu nie są takie głupie, nie mówię o siedzeniu w kokpicie w oczekiwaniu na wiatr
W 2007 roku miałem takie lajtowe pływanko po Atlantyku. Siedziałem sam w kokpicie przy sterze, środek nocki to był. Przypięty byłem szeleczkami, jak dzidziuś w spacerówce. Lajtowe sterowanie, żadne tam ciężkie warunki, a do tego jachcik solidny stalowy, mający jakieś 21 metrów po pokładzie. Prawie usypiałem za tym sterem , bo nic się nie działo i nagle znalazłem się za burtą. Wisiałem na tych szeleczkach i trzepałem się o burtę, jak jakiś mazurski obijacz. Nie licowało to z moją godnościom osobistom takie obijanie się o burtę, więc siłom woli i tymi ręcami wdrapałem się na pokład, chociaż nie było to łatwe. Tej nocy jeszcze drugi raz wypłukało mnie z kokpitu, a potem na drugi dzień dowiedziałem się , że taka samą przyjemną przygodę miał kolega, który przejął po mnie wachtę. Oczywiście powiedziałem mu, aby się wpiął szelkami do bezanmasztu i na szczęście mnie posłuchał. Gdybym był nie przypięty, nie pisał bym tych słów.

Autor:  Maar [ 28 lut 2012, o 17:40 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

noone napisał(a):
Każda sytuacja może być inna, czasem nie ma zagrożenia zupełnie, czasem ryzyko jest trochę większe.
No właśnie! Każda sytuacja jest inna i decyzja - jakakolwiek by ona nie była - powinna mieć związek z sytuacją.

noone napisał(a):
Z punktu widzenia skippera wygodniej jest zarządzić szelki po zmroku globalnie i uchylać w razie potrzeby, niż co noc analizować ryzyko wypadnięcia każdego załoganta osobno.
Najwygodniej to jest... w fotelu posiedzieć :-)
Czym się to "uchylanie w razie potrzeby" różni od "analizowania ryzyka każdego osobno"?

Ja wychodzę z założenia, że dorośli jesteśmy, wiemy co nas może spotkać (jak nie wiemy, to na początku rejsu sobie o tym rozmawiamy i... wiemy) i szelki z wyjątkiem pewnych sytuacji* zakładamy dla własnego dobra a nie z nakazu skippera.

[*] Prowadzący w pewnych sytuacjach - bardzo rzadko - gdy widzi, że delikwent powinien mieć szelki a ich nie ma, powinien mu o owych przypomnieć i ewentualnie nakazać. To bardzo rzadko to w sytuacjach, gdy choroba morska wyłączyła klientowi myślenie i moce wszelakie, leży i rzyga przez szpigaty, albo wylazł na chwilę zapalić w sztormie i chojrakuje a fale takie, że wyjęłyby z kokpitu prosiaka.

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Zgrzyb napisał(a):
Lajtowe sterowanie, żadne tam ciężkie warunki, a do tego jachcik solidny stalowy, mający jakieś 21 metrów po pokładzie. Prawie usypiałem za tym sterem , bo nic się nie działo i nagle znalazłem się za burtą.
Chcesz powiedzieć, że na spokojnym morzu, nagle ni stąd, ni zowąd, fala taka, że Cię zza steru wyjęła na łódce 21 metrowej?

Jeśli ktoś uważa, że to lajtowe warunki, to faktycznie, niech się lepiej o zmierzchu wpina w cokolwiek.

Autor:  noone [ 28 lut 2012, o 18:01 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

Maar napisał(a):
Chcesz powiedzieć, że na spokojnym morzu, nagle ni stąd, ni zowąd, fala taka, że Cię zza steru wyjęła na łódce 21 metrowej?

Jeśli ktoś uważa, że to lajtowe warunki, to faktycznie, niech się lepiej o zmierzchu wpina w cokolwiek.

Dokładnie to samo sobie pomyślałem ;-) i złapałem się na tym, że szukam przcisku "mi lajk it" ;-)
Inna sprawa, że siedzenie samotnie w kokpicie bez szelek to jak ...porównałbym do sexu bez zabezpieczenia, ale tam życie powstaje ;-)

Autor:  Zgrzyb [ 28 lut 2012, o 18:01 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

Maar napisał(a):
Chcesz powiedzieć, że na spokojnym morzu, nagle ni stąd, ni zowąd, fala taka, że Cię zza steru wyjęła na łódce 21 metrowej?
Maar, w rzeczy samej. Szliśmy na pełnych żaglach. To był odbity od burty tzw. dziad, który wszedł na pokład i dosłownie tak jak to ująłeś "wypłukał" mnie z kokpitu. A że przesadnie troszczę się o własną du...e, to miałem szeleczki, a do tego przypięte tam gdzie było trzeba.

Autor:  Maar [ 28 lut 2012, o 18:35 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

Zgrzyb napisał(a):
A że przesadnie troszczę się o własną du...e
Ale Twoja du..a rozróżnia własną troskę od cudzego nakazu?

Bo w tym co podkreślone leży clue tej zabawy IMHO.

Autor:  pough [ 28 lut 2012, o 18:43 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

W pewnych sytuacjach nakaz może być troską o własną du..ę.

Autor:  Kriss [ 28 lut 2012, o 22:34 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

To ja z innej beczki: niektórzy przesadzają po to, aby się np. polansować przed większą widownią. Oto przykład: dość znana, i nawet nie najgorasza firma komercyjna organizująca rejsy ze Świnkowa. Godzina 0200, wchodzimy do portu, warunki: totalna flauta, zero fali. Ja z I wachtą śpimy - zeszlismy o 2400, takoż i wachta III.
Nasz kapitan, jadnak każe budzić wszystkich, bo trzeba kompletnej obsady do cumowania. Odbieram to nie inaczej jak upierdliwą chęć popisu kolejnym udanym (bardziej lub mniej) manewrem.
A przecież to można wykonać w 2 osoby - jak pływam z żoną, spokojnie dajemy sobie radę. Dają także radę szwedzcy, czy niemieccy emeryci szwendający się od portu do portu na całkiem sporych jachtach.
Jemu jadnak II wachta - zresztą 3 osobowa - nie wystarcza: chyba za mała widownia.
Znaczy się: wielki aktor, a może kolejny szaman morski?

Autor:  elektryczny [ 28 lut 2012, o 23:05 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

Kriss napisał(a):
Znaczy się: wielki aktor

Kriss napisał(a):
nie ważne dokąd, nie ważne z kim, ważne aby dopłynąć do celu.

Pogrubienie moje.
Jednak ważne :D

Autor:  skipbulba [ 29 lut 2012, o 07:21 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

noone napisał(a):
Rozumiem, że nauczone == wykute bez zrozumienia jest złe, tak?
złe
Colonel napisał(a):
Dostałbyś 4 w zawiasach... za "w afekcie"
ale dołożyli by mi 20 za szczególną brutalność w postać ćwiartowania oraz za profanacje zwłok w postaci skarmienia go rybkom :D

Autor:  Eryk [ 29 lut 2012, o 08:45 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

Przesadą było posądzanie jednego z załogantów, który przyjął rolę szefa kuchni na rejsie, o zatruwanie załogi. Posądzającym był inny załogant (armator w roli załoganta) który jako swoją argumentacje mówił że składał hołd neptunowi PIERWSZY raz od 5 lat!
I to nic że warunki były takie że nawet kapitana wzięło, a pyszne potrawy naszego kucharza ratowały nam nasze żołądki. :-)
Wiele ciekawych rzeczy tam przeżyłem.
Na temat tego jednego tygodniowe rejsu można by napisać całą książkę.

Autor:  Magister [ 29 lut 2012, o 14:55 ]
Tytuł:  Re: Ciemne barwy przesadności

skipbulba napisał(a):
za profanacje zwłok w postaci skarmienia go rybkom :D

No ale o co niby mieli by Cię oskarżyć skoro nie było by ciała :?:
Brak ciała = brak sprawy :D

Strona 1 z 3 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/