Witam ja dopiero zaczynam swoja przygode z zeglarstwem. Lecz to ze wciagnelo mne to tak bardzo to zasluga mojego kolegi, z ktorym pierwszy raz wyplynalem na wode mielismy takie przechyly i tak fajnie sie plywalo ze mi sie to na dobre spodobalo. I teraz jak sam plywam to te przechyly sa najlepsze, zaznaczam ze jestem poczatkujacym i dopiero mam moze ze 20 godzin wyplywane nie wiecej (kurs jeszcze przedemna ) ale kiedy mnie przechyla czuje strach ale on mnie mobilizuje i chce jeszcze wiecej heh troche to moze zwariowane ale uwielbiam ta adrenalinke heheh i to ze wszystko zalezy ode mnie. No i ta przyroda, szum fal i wiatru coś pięknego Pozdrawiam :D:D Proponuje koledze ktory ma lęk w oczach ze nalezy sie przelamac najwyzej znajdziesz sie w wodzie (oczywiscie nalezy wlozyc kapok ja zawsze tak robie szalenstwo szalenstwem ale bezpieczenstwo najwazniejsze), a zaglówke postawic zawsze mozna :D:D

Walczymy z błędami! Koledzy - Evert, White Whale i Bocian 813 - jakoś nie bardzo się tym przejmują.

Przypomniałeś mi pewne zdarzenie sprzed wielu dziesięciu lat, kiedy na obozie zdobywałem patent żeglarza jachtowego. Jak to na takim kursie po pewnym czasie, "człowieka za burtą" robiliśmy niemal z zamkniętymi oczami. Wydawać by się mogło, że potrafimy. Aż tu kiedyś trzeba było podjąć dziewczynę z wywróconej Omegi. No i oczywiście wszystko źle: udane podejście dopiero za 3 razem, a dziewczyna, którą na plaży można było podnieść jedną ręką ważyła chyba z tonę. Nie miała na sobie zbyt dużo ubrań. Koszulka i spodenki jak to w lecie przy pięknej pogodzie. Ale w wodzie wszystko było śliskie, nie było za co złapać. Jakoś ją wreszcie wciągnęliśmy za przysłowiowy tyłek mimo, że wogóle z nami nie współpracowała i była kompletnie bezwładna - chociaż przytomna i kontaktowała .
Od tej pory zdarzało mi się ratować ludzi parę razy i już wiem czego można się spodziewać , ale ten pierwszy raz to naprawdę było duże zaskosczenie.