ziombek napisał(a):
Stopień żeglarza jachtowego,
Było lepiej, poprawiłeś na gorzej
W Polsce od dawna (to znaczy od paru rozporządzeń) nie ma stopni żeglarskich. Są patenty.
Okolice Skierniewic nie różnią się od okolic innych miast. W żadnych okolicach nie zrobisz patentu, bo na razie ich nie ma (to znaczy okolice są, ale patentów nie ma

)
Miłościwie nam panująca Pani Minister podpisała odpowiednie rozporządzenie i ono już weszło w życie, ale jest to akt prawny martwy, bo nadal nie ma rozporządzenia w sprawie kto ma prawo egzaminować i w jakim zakresie.
Na razie trwa dyskusja na szczeblu dwóch ministerstw, jaka ma być odległość egzaminowanego od kibla (Uwaga: To nie jest dowcip!!!) i jaki wymiar powinien mieć stolik, żeby zmieściła się na nim mapa. Dyskusji na temat wymiarów deski sedesowej, żeby zmieściła się na niej dupa na razie nie ma, ale jestem dobrej myśli.
Patent będziesz mógł dostać po tym jak:
1. Dwa ministerstwa uzgodnią między sobą, co trzeba.
2. Odbędą się konsultacje międzyresortowe (cokolwiek to znaczy).
3. Państwo Ministrostwo podpiszą rozporządzenie.
4. Minie karencja zwana
vacatio legis (z reguły dwa tygodnie).
5. PZŻ przygotuje drukarki, matryce, zamówi hologramy, plastyk etc. (miejmy nadzieję, że to zrobi w tzw. międzyczasie i w momencie mijania pkt. 4. będzie silny, zwarty, jasny i gotowy, jak na spotkanie z
zegarmistrzem światła.
W tym momencie nasz Kraj, zwany Najjaśniejszą Rzeczpospolitą, będzie gotów, aby spełnić Twoje marzenie o patencie żeglarza.
Niestety, Ty jeszcze nie będziesz na to przygotowany. Bo po tym wszystkim, co napisałem wyżej, musi powstać jakaś komisja, która musi być urzędowo zatwierdzona, ktoś musi zorganizować jakąś sesję egzaminacyjną, Ty musisz ten egzamin zdać, komisja musi posłać wyniki egzaminu do PZŻ, a onże musi wydrukować patent i wysłać Ci (głowy nie dam, ale ma na to czas chyba miesiąc).
Jak więc daleko jesteś od wyśnionego patentu?
Tu opinie są znacznie zróżnicowane. Skrajni pesymiści typu Smerf Maruda (Pamiętasz?
To się nie może udać, jesteśmy zgubieni 
) mówią o sezonie 2014.
Umiarkowani pesymiści przebąkują coś o najbliższej jesieni. Umiarkowani optymiści idą o zakład, że w połowie wakacji. Hurraoptymiści mówią o czerwcu (no, o końcu czerwca).
Przypuszczam, że zanim doczytałeś do tego miejsca, już walnąłeś setę. Wcale się temu nie dziwię, bo tego nie da się czytać całkiem na trzeźwo.
Ale stop! Nie powtarzaj kuracji! Alkoholizm to straszna choroba!
Mam dla Ciebie dobrą radę: Na chwilę zawieś na kołku swoje ambicje patentowe. Musisz zaczynać od full wypas 10-metrowych koromyseł? Pożycz (od kumpla albo z czarterowni) albo kup, jeśli Cię na to stać, dowolną łódkę, byle nie dłuższą niż 7,5 m i płyń! Jeśli jeszcze nie umiesz, to poproś kumpla, który umie, żeby Cię tego nauczył, albo - bardzo naukowo - zapisz się na kurs (są już takie, chociaż nie zakończone egzaminem). 60 km od Ciebie, w Warszawie, jest taka szkoła, która właśnie przysłała mi komunikat, że robi kursy za darmo! Piszą tak:
Uprzejmie informujemy, że od tej środy ruszają kursy teoretyczne (nieodpłatne) na stopień Żeglarza Jachtowego.
WIEK UCZESTNIKÓW: bez ograniczeń, przeważają dorośli i studenci.
ILOŚĆ UCZESTNIKÓW jest ograniczona rozmiarami sali.Nie podam, jaka to szkoła, bo nie wiem, czy ona życzy sobie mojej reklamy, ale chyba bez problemów możesz sobie to wyguglać.
Ale najważniejsze, żebyś zapamiętał:
Nie więcej, niż 7,5 metra!!! Świat będzie od razu piękniejszy!
