Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 24 lip 2025, o 00:11




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 117 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 11 lut 2012, o 03:39 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 lut 2007, o 13:28
Posty: 376
Lokalizacja: Kielce
Podziękował : 95
Otrzymał podziękowań: 93
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j
Spojrzałem dziś w swoja książeczkę żeglarską. Mój pierwszy rejs morski "kapitański" odbyłem w 1986 roku mimo że od 1982 roku byłem już st.morskim.Dlaczego? Bo przez okres 4 lata wydawało mi się że jeszcze wiem zbyt mało, nie wierzyłem w siebie. Ale w końcu przyszedł ten pierwszy raz.

Jacht z CWM s/y Wigry Conrad jak na tamte czasy super nowoczesna jednostka. 03.09.1986 r. start z Gdyni. Następny port Puck. Historie można by mocno rozwinąć, ale to co pamiętam najbardziej z tego rejsu to: Wypływając z Pucka na samych żaglach (silników nie było) w główkach portu z nerwów, dostałem rozwolnienia i nie mogąc wytrzymać zgoniłem załogę pod pokład, sternik za rumplem miał przykaz: nie odwracać się (sam nie mogłem zejść bo...manewry) a własną d**ę wystawiając za rufę dokonałem tego co i tak było nie nieuniknione.
Do dziś się śmieje że obsrałem bosmana z Pucka (Pan wybaczy). Wydawało mi się że to już koniec mojej mordęgi i stresów największych. Dopłynąłem do Jastarni i nastał ostatni dzień rejsu, powrót do Gdyni.

Wydawało mi się że już wszytko co najgorsze przeszedłem. Cała załoga chciał zdążyć na słynny wtedy serial "Powrót do Edenu" bodajże na godzinę 20.00 (w CWM był telewizor), więc o świcie wypłynęliśmy z Jastarni. I tu jak mówi moja najpiękniejsza połowa: jeżeli chcesz rozbawić Pana Boga powiedz mu o swoich planach. Wiatr w mordę, wiec hals pod Hel a potem zwrot na Gdynię. Fajnie wiało pomykaliśmy jak złoto.
I nagle od strony lądu (Gdyni mniej więcej) widzę coś czego jeszcze nigdy nie doznałem. Biała ściana "czegoś" wali prosto na mnie. W przypływie instynktu samozachowawczego wysłałem załoganta żeby zrzucił foka. I tyle... walnęło takim szkwałem z deszczem jakiego w życiu nie widziałem, grota nie zdążyłem zarefować, koleś na dziobie który zrzucił foka wpięty szelkami w kosz dziobowy, trzymający między nogami zwinięty żagiel drze się: czy on może wracać do kokpitu!
Drę się NIE! zostań! a jednocześnie czuję że jacht kładzie się na burtę bo grota mam pełnego. Strach, milion myśli na sekundę i... zacząłem pływać jak na śródlądziu, zacząłem luzować grota do łopotu żeby zmniejszyć przechył. S****e w Pucku to był pikuś.

To co wtedy przeżywałem to... (co ja tu piiiiiiii robię na tym morzu? nigdy więcej, aby przeżyć...). Halsowaliśmy się jeszcze po nocy i jeszcze raz dopadł nas "biały szkwał" horror ale już byłem bardziej przygotowany. Wpływając w nocy (na serial nie zdążyliśmy) do Gdyni i cumując pierw przy główce bosmana, kiedy zaszedłem do jego kanciapy z dokumentami jachtu powiedziałem do niego: Panie Bosmanie - jeszcze nigdy tak nie cieszyłem się tak z Pańskiego widoku. Widok jego miny, na mój tekst: bezcenny!
Po zacumowaniu do dalb CWM jeszcze długo w nocy rozmyślałem nad tym rejsem i czy żeglarstwo jest dla mnie... Do dziś mam taką teorię: jak z jazdą samochodem: im dłużej jeżdżę (pływam) tym bardziej się boję.

Wolę wolę być żywym tchórzem niż ... martwym bohaterem.I nie wstydzę się tego.

Ciekaw jestem Waszych doświadczeń.

_________________
Jacek Szczepaniak
www.bryg.pl
www.skipperklub.pl



Za ten post autor bryg otrzymał podziękowania - 23: -O-, Banan, boskijacus, bury_kocur, Były user, cinas, Colonel, Jaromir, JoEve, kinggg, Kuracent, Maar, Maro M, mat-mak, Moniia, morka, pluskwa, pough, Roman K, skiper61, Zbieraj, Zielony Tygrys, Zuzanna
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 09:23 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lut 2009, o 08:43
Posty: 9782
Lokalizacja: ....zewsząd
Podziękował : 5574
Otrzymał podziękowań: 2184
Uprawnienia żeglarskie: prawo człowieka wolnego
bryg napisał(a):
Wolę wolę być żywym tchórzem niż ... martwym bohaterem.I nie wstydzę się tego.

Za to dostajesz punkt!

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 09:33 

Dołączył(a): 20 wrz 2010, o 21:18
Posty: 1687
Podziękował : 313
Otrzymał podziękowań: 248
Uprawnienia żeglarskie: gorszego sortu
Bryg. Klikam za odwagę, że o tym piszesz.

_________________
każdy ma jak lubi, a jak nie ma jak lubi to lubi jak ma...
Najgorszego sortu Robert Karney (aka) pough


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 12:37 

Dołączył(a): 2 mar 2011, o 11:08
Posty: 1314
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował : 142
Otrzymał podziękowań: 90
Uprawnienia żeglarskie: k.j.bałtycki
bryg napisał(a):
im dłużej jeżdżę (pływam) tym bardziej się boję.

Bardzo trafnie wyraziłeś to nad czym się coraz częściej zastanawiam.
Czy moja przesadna ostrożność wynika z doświadczenia, czy to już są początki "syndromu anankastycznego" :roll:
Gratuluję wypowiedzi.

_________________
Pozdrawiam
Roman


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 13:13 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 cze 2010, o 18:03
Posty: 4814
Podziękował : 656
Otrzymał podziękowań: 355
Uprawnienia żeglarskie: k.j., kpt.mt.
pough napisał(a):
Bryg. Klikam za odwagę, że o tym piszesz.


Zgadzam się.
Marek uważa, że to głupie, aby tak pisać. Bo to bez sensu - nic nie wnosi. Pełna zgoda!

No dobra - Marku! Coś dodam od siebie.

Po pierwsze - pełna zgoda. BRAVO za odwagę! Widać, że dużo pływasz i masz odwagę.
Ja pływam tak około 10 razy mniej od Ciebie po morzu. I też jestem dumny z tego, że jestem 'tchórzem'. Wielokroć - już teraz - po kilku doświadczeniach - mówiłem załogantom, że nie postawię grota czy cokolwiek innego. No co? Boisz się? OK - tak boje się! Jak będziesz skiperem - to będziesz sobie podejmować decyzje, stawiać wszystkie żagle na full w sztormie. Ale nie u mnie. Ja jestem cienias! Nie stawię pięciu żagli przy 9B. Tak! Jestem cienias! Jestem tchórz! Ty być może, jak będziesz skiperem - to zrobisz. Ja - nie.

Wiele osób, z którymi żeglowałem - postanowiło zrobić papiery w PZŻ. Ubolewam, że nie w RYA ani ISSA. Ale super, że to zrobili!

Aha! Z tego co wiem, to po zrobieniu papierów, są JUŻ TERAZ ... jeszcze bardziej ostrożni niż ja.

I ja tu myślę, że zgodnie z pierwszym wątkiem zaapeluje do skiperów:
Nie bójcie się przyznać, że jesteście 'tchórzami', którzy w czasie sztormów wolicie być w tawernach.

Może wytłumaczę Wam to inaczej! Ja sam zapisywałem się na 'najgorsze rejsy' czyli Północne w marcu czy listopadzie. Po co? Aby to przeżyć za sterem! Ale z góry wiedziałem, że może na tych rejsach będzie 10B, w szkwałach 11-12B. I wiedziałem, że jest tam kapitan, który dopłynie do portu schronienia.

I brałem udział w tych rejsach, aby samemu prowadzić rejsy nawet w warunkach 5B. Raz zdarzyło mi się namówić załogantów do rejsu 3-godzinnego przy 7B z pogarszającymi się prognozami. Załoga zdychała! Nikt nie był w stanie sterować - oprócz mnie. Ale wiecie co? Nie wszyscy załoganci zdecydowali się na ten przelot Ale Ci, którzy zdecydowali się, dziękowali mi potem, za 'przygodę życia'. Jak to? Wielu z nich dawało daninę Neptunowi. Nikt poza mną nie był w stanie zastąpić mnie za sterem.

I co?

Załoganci byli zachwyceni! Przeżyli coś wspaniałego! Każdy mnie krytykuje. Nikt mnie nie chwali. :-( Któż inny miałby mnie pochwalić? Nikt! No to muszę ja!

Z tą załogę nie popłynąłbym przy 8-9B. Ale jakoś tak wyczułem, że mimo lekkiej choroby morskiej wytrzymają 7B. I do dziś dnia wspominają tą przygodę pozytywnie

Ale przy gorszych prognozach nie popłynąłbym. Tak! Macie rację! Jestem tchórzem! Pływam tylko do 10-11B jako załogant i do 7B jako skiper. Dokładnie macie rację! Jestem totalnym tchórzem! A teraz uwaga: nie wstydzę się tego, podobnie jak założyciel wątku.

I powtórzę to po raz setny. Jak będziesz miał papiery, to prowadź Sasankę przy 10B. Ja w tym nie biorę udziału! Ale wiecie co? Jak ktoś zrobi papiery PZŻ, to w większości boi się pływać przy 6B.


pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 13:31 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 5 lut 2011, o 17:23
Posty: 224
Lokalizacja: Kalisz
Podziękował : 108
Otrzymał podziękowań: 127
Uprawnienia żeglarskie: Kapitan jachtowy
bryg napisał(a):
Wolę wolę być żywym tchórzem niż ... martwym bohaterem.I nie wstydzę się tego.


Cześć!
A ja sobie mówię pod nosem, że pierwszy raz, kiedy nie będę się obawiał wychodząc w morze - będzie moim ostatnim.

Pozdrawiam Jacku i punkcik ode mnie!
Piotrek

_________________
Szkoła Żeglarstwa MORKA
Czartery, szkolenia, wydawnictwa dla żeglarzy
http://www.morka.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 14:00 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Kuracent napisał(a):
Pływam tylko do 10-11B jako załogant i do 7B jako skiper.
A Chuck Norris pływa do 17-19B i do 14B jako skipper.

Jacek napisał fajny - do poczytania - esej o strachu dotykającym skippera, ale prawdę powiedziawszy oprócz krótkiej wzmianki o "luzowaniu grota jak na śródlądziu", brakuje mi w nim opisu radzenia sobie w takiej sytuacji a w szczególności opisu walki z tymi "strachami".
Podobnie w Twoim Jędruś tekście, piszesz, że się boisz, ale nie piszesz jak z tym strachem walczysz - no chyba, że źle odebrałem intencje założyciela wątku i chodzi o sam fakt bania się. Jeśli tak to przepraszam za offtop.

Kiedyś - chyba po wypadku Rzeszowiaka - była w sieci dyskusja o sytuacjach powodujących strach. Przeczytałem wówczas zdanie, które szczególnie utkwiło mi w pamięci. Ktoś pisał o własnym strachu, który przeszywał go w wyniku "pytającego wzroku ośmiu par ocząt".

Jako frazes można rzucić, że im więcej doświadczenia i wiedzy, tym mniej strachu - pewnie Jacek @Bryg (i wielu innych) się z tym zgodzi.

Natomiast takie osiem par ocząt pytających "co teraz z nami będzie?" powoduje strach, na który nie żeglarska wiedza i doświadczenie, tylko psychologia może pomóc. I żeby ktoś nie wiem jak wielkim kapitanem był z setkami tysięcy mil na logu, ale wykazywał nieporadność psychologiczną, to może głupią odpowiedzą (lub jej brakiem) doprowadzić do sytuacji, w której na strach będzie już za późno.

I tego właśnie się boję. A najbardziej to tego, że zamiast wiedzą i doświadczeniem, zacznę się kierować strachem bijącym z tych kilku par przestraszonych ocząt i zrobię... coś głupiego.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 14:15 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2006, o 15:07
Posty: 4811
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 675
Otrzymał podziękowań: 1715
Uprawnienia żeglarskie: j.st.m
Maar napisał(a):
Jako frazes można rzucić, że im więcej doświadczenia i wiedzy, tym mniej strachu - pewnie Jacek @Bryg (i wielu innych) się z tym zgodzi.

Nie wiem Marku czy masz rację. Więcej wiedzy i doświadczenia to też więcej wiedzy na temat potencjalnych zagrożeń. Nie wiem czy to się równoważy, czy jest w ogóle jakiś balans pomiędzy wiedza o zagrożeniach i wiedzą jak sobie z nimi radzić. Parę razy mi się zdarzyło zadac sobie pytanie " Stary, po co Ci to?" a w miarę upływu lat zdarza mi się to coraz częściej. gdy sobie przypomnę w jakie warunki potrafiłem dawniej wychodzić nie bojąc się zanadto, to dzis mi sie skóra na dupie marszczy :)

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 14:18 
Kuracent napisał(a):
Ale przy gorszych prognozach nie popłynąłbym. Tak! Macie rację! Jestem tchórzem! Pływam tylko do 10-11B jako załogant i do 7B jako skiper

qrcze.. a jak się robi więcej to wtedy wysiadasz sam czy wzywasz SAR?..
Poza tym większe sranie będziesz miał często na 7,5m jachcie niż na "Zawiasie".
Nie można ustalić takich arbitralnych granic, i nic to nie ma wspólnego z odwagą lub jej brakiem.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 14:23 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
skipbulba napisał(a):
dzis mi sie skóra na dupie marszczy
Dawaj fotkę! :-)

skipbulba napisał(a):
Więcej wiedzy i doświadczenia to też więcej wiedzy na temat potencjalnych zagrożeń.
I więcej wiedzy na temat radzenia sobie z owymi zagrożeniami.

skipbulba napisał(a):
gdy sobie przypomnę w jakie warunki potrafiłem dawniej wychodzić nie bojąc się zanadto
Myślę, że nie strach tylko doświadczenie powoduje, że zagrożenie pt. "wieje potępieńczo" rozwiązujesz w ten sposób, że nie wychodzisz wówczas w morze.

Nie myl strachu z zimną kalkulacją, a to, że tylko głupiec się nie boi to fakt.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 14:35 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
bryg napisał(a):
Wolę wolę być żywym tchórzem niż ... martwym bohaterem.I nie wstydzę się tego.
bryg napisał(a):
jak z jazdą samochodem: im dłużej jeżdżę (pływam) tym bardziej się boję.
skipbulba napisał(a):
Parę razy mi się zdarzyło zadac sobie pytanie " Stary, po co Ci to?" a w miarę upływu lat zdarza mi się to coraz częściej. gdy sobie przypomnę w jakie warunki potrafiłem dawniej wychodzić nie bojąc się zanadto, to dzis mi sie skóra na dupie marszczy


Myślę, że Marek ma poniekąd rację, mówiąc o zimnej kalkulacji a nie strachu :) Ale w pełni się zgadzam. Im więcej wiedzy, doświadczenia w danej dziedzinie - tym więcej wiedzy o tym, co może pójść nie tak (i że prawdopodobnie coś pójdzie nie tak :) ). To tak, jak z tym szlifowaniem wielkiego diamentu - niedoświadczonemu czeladnikowi ręka nie zadrży, bo nie ma pojęcia co szlifuje...

Ale najlepiej to kiedyś ujęła moja mama - a propos ogólnego nastawienia do ryzyka, stwierdziła, że się nie nadaje, bo jest najgorszy rodzaj tchórza - z wyobraźnią. Niezupełnie się z nią zgadzam, dla mnie to najlepszy :)
Ja się najbardziej (i na wodzie, i na lądzie) boję ludzi bez wyobraźni. I myślę, że kwestia doświadczenia właśnie ma tutaj dużo do powiedzenia - potrafimy wyobrazić sobie znacznie lepiej i więcej sytuacji, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia...

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 14:39 
Kuracent napisał(a):
I brałem udział w tych rejsach, aby samemu prowadzić rejsy nawet w warunkach 5B. Raz zdarzyło mi się namówić załogantów do rejsu 3-godzinnego przy 7B z pogarszającymi się prognozami. Załoga zdychała! Nikt nie był w stanie sterować - oprócz mnie. Ale wiecie co? Nie wszyscy załoganci zdecydowali się na ten przelot Ale Ci, którzy zdecydowali się, dziękowali mi potem, za 'przygodę życia'.


Poczytaj ostatnie numery YM albo PBO. Tam znajdziesz wywiady z takim specjalistą od żeglarstwa, co w ramach zapewnienia "atrakcji" płacącej załodze - takiej "przygody życia" wyszedł przy podobnej prognozie, skończyło się ewakuacją przez SAR i holowaniem przy 11-12B. Na szczęście nikt nie zginął.
Poprzednik tego pana z tej samej firmy ("Liquid Vortex) musiał się ostatnio tłumaczyć ze złamanego kręgosłupa załogantki po podobnej "przygodzie życia".
Ja wiem, że w czasie sztormu z jachtu nie da się zsiąść. Należy wiec tak kombinować, żeby jak najrzadziej musieć w czymś takim pływać.
Natomiast skipper, który zamiast sterować w taką pogodę do baru razem z załogą wychodzi szukać "przygód życia", dla mnie jest.... (wpisz sobie stosowny epitet).
Gratuluję pomysłowości...


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 15:08 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 12 lip 2006, o 18:19
Posty: 2986
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 422
Otrzymał podziękowań: 1060
Uprawnienia żeglarskie: sternik morski
Kuracent napisał(a):
Pływam tylko do 10-11B jako załogant i do 7B jako skiper.


Ustalmy jasne reguły - "Pływam" tzn. że pływałeś w takich warunkach, czy wydaje się Tobie, że byś popłynął?

_________________
Pozdrowienia Jurek "Jurmak" Makieła


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 16:01 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2011, o 00:42
Posty: 14118
Lokalizacja: Przedmieścia Gdańska
Podziękował : 354
Otrzymał podziękowań: 2454
Uprawnienia żeglarskie: Do pływania tym czym pływam wystarczają
Roman K napisał(a):
im dłużej jeżdżę (pływam) tym bardziej się boję.


Na początki swojej kariery żeglarskiej, po zrobieniu stosownego patentu rzecz jasna, byłem chojrak jak mało kto...
Rozumowałem prosto: "Mam patent więc umiem wszystko przecież inaczej bym go nie miał".
W miarę przepływanych mil rozumiałem powoli jak wiele jeszcze nie umiem i jak mała jest moja wiedza o żeglarstwie.
Dziś pukam sie w głowę na wspomnienie tych paru numerów, które wyciąłem na wodzie 30 lat temu.
OGROMNY punkt dla założyciela wątku !!!
Pzdr
Kocur

_________________
Pozdrawiam
Włodzimierz "Bury Kocur" Ring
S/y "Bury Kocur IV"
POL 8888
MMSI 261 03 14 50

"Jeżeli chodzi o podatki to nikt nie jest patriotą"
G.Orwell


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 16:41 

Dołączył(a): 2 mar 2011, o 11:08
Posty: 1314
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował : 142
Otrzymał podziękowań: 90
Uprawnienia żeglarskie: k.j.bałtycki
bury_kocur napisał(a):
Roman K napisał(a):
im dłużej jeżdżę (pływam) tym bardziej się boję.

To akurat nie było moje :D
Ja pisałem o być może trudniejszym problemie "starych kojotów" .
Stoisz pod Zamkiem, patrzysz i ...być/wychodzić ,albo nie być/nie wychodzić, oto jest pytanie?.
Na Kattegacie było NNW6 ( od 18-tu godzin), na następne 24h-NW6-8.
Dla 13-to metrowej "jotki" to chyba nic szczególnego? :D .
Widziałem że nasz kapitan (j.k.ż.w.), siedział przez parę godzin na pokładzie i w końcu podjął decyzję.
Zgadnijcie jaką?

_________________
Pozdrawiam
Roman


Ostatnio edytowano 11 lut 2012, o 17:08 przez Roman K, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 17:03 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 4 lut 2011, o 02:02
Posty: 226
Lokalizacja: Eire
Podziękował : 15
Otrzymał podziękowań: 36
Uprawnienia żeglarskie: Żeglarz
bryg napisał(a):
im dłużej jeżdżę (pływam) tym bardziej się boję.


W moim przypadku brzmiało by to tak: im dłużej pływam, tym większa u mnie nerwica natręctw (myślę, że do komory silnika zagląda częściej niż ja, tylko Bury Kocur :D )

_________________
Pozdrawiam Sebastian


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 19:06 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 12 paź 2011, o 21:52
Posty: 66
Podziękował : 14
Otrzymał podziękowań: 13
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Witam Wszystkich.
Było to pod koniec września 83. Pędziliśmy do portu na wszystkim co sie dało bo prognaoza o 13tej na nastepne 12godzi była na prawdę bardzo kiepska.
Ok 22 powoli podchodzimy Mas-em do Władysławowa. Razem z kumplem rozluznieni, rozesmiani, siedzimy na rufie i palimy papieroski. W końcu za chwilę bedziemy w porcie. Nasz kapitan jakiś taki dziwnie pobudzony i skoncentrowany, rozwala miłą atmosfere i nakazuje różne dziwne czynności łącznie z sondowaniem dna ręczną sondą. Tak jakby się czegoś obawiał. Wiatr przydycha ale juz wpływamy do portu...
Ok 02 w nocy wypływa ratownik na poszukiwanie Polarisa...
Miałem 23 lata, byłem odważny i nie za bardzo zdawałem sobie sprawę z tego co sie dzieje wokól mnie...
Dzisiaj jak mam wątpliwości (a mam je często) zapraszam załoge do baru na kilka piwek lub cos mocniejszego i automatycznie rozwiązuje problem kwestji wychodzić czy nie..
i bardzo rozumiem mojego kapitana z tamtego wrześniowego rejsu.
Lotnicy mawiają " lepiej siedzieć na ziemi i żałować że nie jest sie w powietrzu niż byc w powietrzu i żałować że nie jest sie na ziemi"

_________________
Marek Konieczny
sp3rnf


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 19:10 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 lut 2007, o 13:28
Posty: 376
Lokalizacja: Kielce
Podziękował : 95
Otrzymał podziękowań: 93
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j
Maar napisał(a):
Kuracent napisał(a):
Pływam tylko do 10-11B jako załogant i do 7B jako skiper.
A Chuck Norris pływa do 17-19B i do 14B jako skipper.

Jacek napisał fajny - do poczytania - esej o strachu dotykającym skippera, ale prawdę powiedziawszy oprócz krótkiej wzmianki o "luzowaniu grota jak na śródlądziu", brakuje mi w nim opisu radzenia sobie w takiej sytuacji a w szczególności opisu walki z tymi "strachami".


sie pisze...

_________________
Jacek Szczepaniak
www.bryg.pl
www.skipperklub.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 19:51 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 sie 2009, o 15:04
Posty: 14323
Lokalizacja: Stara Praga
Podziękował : 606
Otrzymał podziękowań: 5397
Kuracent napisał(a):
Wiele osób, z którymi żeglowałem - postanowiło zrobić papiery w PZŻ. Ubolewam, że nie w RYA ani ISSA. Ale super, że to zrobili!
Kuracent napisał(a):
Ale wiecie co? Jak ktoś zrobi papiery PZŻ, to w większości boi się pływać przy 6B.
Andrzej, czy Ty naprawdę nie czytasz tych pierdół, które piszesz? :lol:

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 22:36 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12595
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1768
Otrzymał podziękowań: 4264
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
parkad napisał(a):
Poczytaj ostatnie numery YM albo PBO. Tam znajdziesz wywiady z takim specjalistą od żeglarstwa, co w ramach zapewnienia "atrakcji" płacącej załodze - takiej "przygody życia" wyszedł przy podobnej prognozie, skończyło się ewakuacją przez SAR i holowaniem przy 11-12B. Na szczęście nikt nie zginął.

Natomiast skipper, który zamiast sterować w taką pogodę do baru razem z załogą wychodzi szukać "przygód życia", dla mnie jest.... (wpisz sobie stosowny epitet).
Gratuluję pomysłowości...


Podepnę się tutaj, bo ten post mi najbardziej pasuje. I wsadzę trochę kij w mrowisko. Co do problemu bania się/nie bania to sprawa jest jakby jasna. Człek się boi albo przynajmniej powinien. Choć trochę. Wtedy jest rozsądniejszy. Ale... i teraz przechodzimy do tego, co napisał parkad. Ja wiem, że współczesnym bożkiem jest bezpieczeństwo. Ale jak ktoś sam chciał popłynąć w "przygodę życia" to jest jego problem i jak coś mu się stało to też jest jego problem. Ludzie skaczą na bungee, latają paralotniami, wspinają się po skałach i tak dalej i tak dalej. Ich sprawa i nam nic do tego.
Ale to był tylko wstęp, teraz czas na ten kij w mrowisku. Wszyscy piszą, jak to należy być ostrożnym i unikać ciężkich warunków. Tylko nie popadajmy w przesadę. Jakiś sztorm każdego w końcu dopadnie, mniejszy lub większy. Bardzo, bardzo warto mieć wtedy doświadczenie. A jakoś to doświadczenie trzeba zdobyć, prawda? Ci którzy już umieją, mogą sztormów unikać. A i tak czasami im się trafi, może nie sztorm, ale dość ciężka pogoda. I co wtedy? Trzeba umieć, trzeba wiedzieć co i jak, żeby się choćby za bardzo nie bać. O znanym Piotrze Adamowiczu krąży anegdotka, jak się kiedyś wściekał przed bosmanatem, że nie chcą go wypuścić na trening, bo za mocno wieje. "A kiedy, jak nie wtedy, załoga ma się nauczyć sobie radzenia w takich sytuacjach?".
Moim zdaniem sztormów nalezy unikać, ale ciężkiej pogody to już nie. Wszystko oczywiście zależy od akwenu, załogi, jachtu, różnych niuansów. Trzeba przemyśleć sprawę i może jednak wyjść, mimo że pogoda nie wygląda najlepiej.
Nie dajmy się zwariować aż tak, bo niedługo skończymy żeglując wirtualnie przy kompie.
Bo bezpieczniej.

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 22:58 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 lut 2007, o 13:28
Posty: 376
Lokalizacja: Kielce
Podziękował : 95
Otrzymał podziękowań: 93
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j
waliant napisał(a):
Wszystko oczywiście zależy od akwenu, załogi, jachtu, różnych niuansów. Trzeba przemyśleć sprawę i może jednak wyjść, mimo że pogoda nie wygląda najlepiej.


i tu się całkowicie się z tobą zgadzam. Czasami nawet trzeba wyjść bo na morzu lub na kotwicy będzie bezpieczniej.Na ten temat można dywagować na milion sposobów ,stron, zdań. Ja chciałem tylko przekazać że im dłużej człowiek pływa z tym większą pokorą powinien patrzeć na morze.Ale też jeżeli uczysz się przez całe życie i wyciągasz wnioski, będziesz pływał bezpieczniej.

_________________
Jacek Szczepaniak
www.bryg.pl
www.skipperklub.pl


Ostatnio edytowano 12 lut 2012, o 10:29 przez Magister, łącznie edytowano 1 raz
Poprawiłem cytowanie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 23:08 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
waliant napisał(a):
Wszystko oczywiście zależy od akwenu, załogi, jachtu, różnych niuansów.

Obiema łapami się podpisuję.

Czym innym jest wyjście przy prognozie NW6-7 (8)'B z Władka do Karlskrony, na Nefrycie, z żoną i synem w załodze - a czym innym wyruszenie w taką pogodę z szóstką wyjadaczy w załodze, "jotką" - ze Svalbardu do Tromso...

Dlatego koniecznie unikajmy tworzenia na siłę jakiś uniwersalnych, jedynie słusznych reguł...
Trzeba pielęgnować i kształcić umiejętność ważenia i podejmowania ryzyka a nie tworzyć mentalne wytrychy- po to tylko by ryzyka za wszelką cenę unikać...

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...



Za ten post autor Jaromir otrzymał podziękowania - 3: Catz, Colonel, Maar
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 23:10 
Rozczaruję Cię:

Twój post nie jest kijem wetkniętym w mrowisko. To jest druga strona medalu; ten wspomniany miły Pan, razem z właścicielami wspomnianej firmy, tłumaczyli się, że wyposażenie łodzi w środki bezpieczeństwa przekraczało wymagane, skipper był doświadczony i panował nad sytuacją etc. I że generalnie o co tyle szumu..
Problemem jest coś innego.
Porównujesz to do skakania na bungy i innych sportach generujących adrenalinę. Tylko, jak się urwiesz z liny albo odpadniesz od skały to spadasz na łeb i umierasz. Koniec zabawy.
Natomiast SAR i inne służby zajmują się ratowaniem życia, ale niekoniecznie mają ochotę zginąć, bo np.pięciu znudzonym życiem jegomościom zachciało się "adrenaliny". Polataj śmigłowcem przy zmiennym wietrze 11-12B, zrozumiesz...
"Blondie" Hasler utrzymywał, że nie zamierza wzywać pomocy i na "Jesterze" jak się coś stanie, to zamierza utonąć jak dżentelmen, nie ciągnąc nikogo za sobą z powodu swojego hobby.
Ciekaw jestem, czy ta dziewczyna z pękniętym kręgosłupem, patrzyłaby z radością na taką "przygodę życia", będąc przykutą do wózka - lub łóżka.
RYA ( taka wiekowa już,szanująca się organizacja, nie taki jakiś poniewierany przez Kuracenta PZŻ..) cofnęła na szczęście całej tej sympatycznej ekipie prawa do szkolenia pod swoimi auspicjami. Widać nie mają Twojego szerokiego spojrzenia na kwestie szkolenia w pływaniu w trudnych warunkach - widać nie znają się, głupi wyspiarze...
"Gwoździem do trumny" w tej sprawie m. in. był debilny wpis skippera na fejsie w rodzaju - "Hurra, będzie może 10, poużywamy trajsla...)

Znajdą się zawsze chętni, żeby za duże pieniądze sobie przypomnieć, że jednak chcą żyć.

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

bryg napisał(a):
Czasami nawet trzeba wyjść bo na morzu lub na kotwicy będzie bezpieczniej


W rzeczy samej. Określenie "sea room" często się przewija w literaturze na temat sztormów i sztormowania. Sam Cunliffe podkreśla, że prawdziwe żeglarstwo to właśnie umiejętnosć wykorzystania korzyści, jakie daje, zamiast ryzykować zetknięcie z nawietrznym brzegiem..


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 23:26 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 5 lut 2011, o 17:23
Posty: 224
Lokalizacja: Kalisz
Podziękował : 108
Otrzymał podziękowań: 127
Uprawnienia żeglarskie: Kapitan jachtowy
waliant napisał(a):
Ale to był tylko wstęp, teraz czas na ten kij w mrowisku. Wszyscy piszą, jak to należy być ostrożnym i unikać ciężkich warunków. Tylko nie popadajmy w przesadę. Jakiś sztorm każdego w końcu dopadnie, mniejszy lub większy. Bardzo, bardzo warto mieć wtedy doświadczenie. A jakoś to doświadczenie trzeba zdobyć, prawda? Ci którzy już umieją, mogą sztormów unikać. A i tak czasami im się trafi, może nie sztorm, ale dość ciężka pogoda. I co wtedy? Trzeba umieć, trzeba wiedzieć co i jak, żeby się choćby za bardzo nie bać.


Cześć!
Masz rację. Tylko według mnie co innego jest jak Cię prędzej czy później dopadnie sztorm/ciężka pogoda/nieprzewidziana sytuacja (niepotrzebne skreślić), a co innego szukanie guza.

Przypomniał mi się mój pierwszy raz w morzu. Zaciągnąłem się na rejs: Ustka - Północne - Gdynia, pojawiłem się na jachcie i okazało się, że tylko ja i jeszcze jedna dziewczyna z załogi nie byliśmy nigdy w morzu. Podczas pierwszego wieczoru, jeden koleś z załogi opowiadał jak to by chciał, żeby przez całe dwa tygodnie wiało co najmniej 6B. Bałem się wtedy odezwać, ponieważ w duchu sobie życzyłem, żeby wiało nam 3-4B :)
Jak później się okazało, jak przywiało 7 i potem więcej, kolega "twardziel" zszedł z jachtu tłumacząc się jakimiś obowiązkami, zobowiązaniami, czasem itp.
Nie ważne - może to i była prawda (chociaż szczerze w to wątpię), ale do dzisiaj mam zasadę, że lepiej mieć niezadowolonego, ale żywego klienta i jeśli chodzi o bezpieczeństwo nie dyskutuję z załogą.

W przypadku decyzji pozostania w porcie mam trzystopniową skalę tłumaczenia czemu nie płyniemy:
1. Nie płyniemy, ponieważ (i tu następuje tłumaczenie dlaczego),
gdy pojawiają się to samo pytanie o tych samych osób, a warunki się nie zmieniły:
2. Nie płyniemy, bo nie.
na kolejne to samo pytanie od tych samych osób mam odpowiedź, która nie za bardzo nadaję się do publikacji :)

Pozdrawiam
Piotrek

_________________
Szkoła Żeglarstwa MORKA
Czartery, szkolenia, wydawnictwa dla żeglarzy
http://www.morka.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 lut 2012, o 23:34 
morka napisał(a):
ale do dzisiaj mam zasadę, że lepiej mieć niezadowolonego, ale żywego klienta


To najuczciwiej gwarantujący bezpieczeństwo tekst reklamowy, jaki spotkałem w żeglarstwie.
Naprawdę skutecznie zachęca :-) :-)


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 12 lut 2012, o 00:00 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 lut 2007, o 13:28
Posty: 376
Lokalizacja: Kielce
Podziękował : 95
Otrzymał podziękowań: 93
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j
morka napisał(a):
ale do dzisiaj mam zasadę, że lepiej mieć niezadowolonego, ale żywego klienta i jeśli chodzi o bezpieczeństwo nie dyskutuję z załogą.)
Pozdrawiam
Piotrek


Całkowicie się zgadzam z Piotrem. Oczywiście żeby nie wdawać się w dyskusje z ludźmi którzy przyjechali na rejs i chcą: "pożeglować w sztormie" mamy wynikający z doświadczenia wachlarz psychologicznego podejścia do " klienta" aby w sposób tylko nam znany, sami stwierdzili że pływanie w ciężkich warunkach jest bez sensu.To podejście wynika z naszego wieloletniego doświadczenia i obserwowaniu ludzkich zachowań i potrzeb.

_________________
Jacek Szczepaniak
www.bryg.pl
www.skipperklub.pl


Ostatnio edytowano 12 lut 2012, o 10:34 przez Magister, łącznie edytowano 1 raz
Poprawiłem cytowanie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 12 lut 2012, o 00:01 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12595
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1768
Otrzymał podziękowań: 4264
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
parkad napisał(a):
Porównujesz to do skakania na bungy i innych sportach generujących adrenalinę. Tylko, jak się urwiesz z liny albo odpadniesz od skały to spadasz na łeb i umierasz. Koniec zabawy.
Natomiast SAR i inne służby zajmują się ratowaniem życia, ale niekoniecznie mają ochotę zginąć, bo np.pięciu znudzonym życiem jegomościom zachciało się "adrenaliny". Polataj
śmigłowcem przy zmiennym wietrze 11-12B, zrozumiesz...


To samo dotyczy wszelkich służb ratowniczych, które generalnie nie powinny istnieć. Na morzu jest trochę inaczej, bo na morzu ludzie też pracują (rybacy, marynarze etc.). Natomiast w przypadku takich przygód życia sytuacja powinna być jasna - wychodzimy, nie ratujcie nas.

parkad napisał(a):
"Blondie" Hasler utrzymywał, że nie zamierza wzywać pomocy i na "Jesterze" jak się coś stanie, to zamierza utonąć jak dżentelmen, nie ciągnąc nikogo za sobą z powodu swojego hobby.


No widzisz, sam napisałeś to co ja wyżej. Taka powinna być zasada.

parkad napisał(a):
Ciekaw jestem, czy ta dziewczyna z pękniętym kręgosłupem, patrzyłaby z radością na taką "przygodę życia", będąc przykutą do wózka - lub łóżka.


Sama chciała, nikt jej nie kazał. Zrozum w końcu jedno - ludzie biorą udział w takich imprezach bo chcą. A skoro chcą, to niech ponoszą konsekwencje gdy coś się nie uda. Była kiedyś taka zasada, obecnie już prawie zapomniana: "chcącemu nie dzieje się krzywda".

Ale to jest jedna rzecz, jakby poboczna. A Ty tak naprawdę pomijasz to co ja przede wszystkim napisałem. I nie odpowiadasz na pytanie - jak nauczyć się radzić sobie w trudnych warunkach, gdy się wcześniej w nich nie było?

parkad napisał(a):
Znajdą się zawsze chętni, żeby za duże pieniądze sobie przypomnieć, że jednak chcą żyć.


To niech potem płacą za akcję ratunkową.

A teraz jeszcze raz, już nie dla Ciebie, ale dla innych:
Trzeba sobie umieć radzić w trudnych warunkach i trzeba się gdzieś tego nauczyć. Dlatego sztormów należy unikać, a trudnych warunków niekoniecznie. Ze wszystkimi zastrzeżeniami, które napisałem w poprzednim poście.

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

morka napisał(a):
waliant napisał(a):
Ale to był tylko wstęp, teraz czas na ten kij w mrowisku. Wszyscy piszą, jak to należy być ostrożnym i unikać ciężkich warunków. Tylko nie popadajmy w przesadę. Jakiś sztorm każdego w końcu dopadnie, mniejszy lub większy. Bardzo, bardzo warto mieć wtedy doświadczenie. A jakoś to doświadczenie trzeba zdobyć, prawda? Ci którzy już umieją, mogą sztormów unikać. A i tak czasami im się trafi, może nie sztorm, ale dość ciężka pogoda. I co wtedy? Trzeba umieć, trzeba wiedzieć co i jak, żeby się choćby za bardzo nie bać.


Cześć!
Masz rację. Tylko według mnie co innego jest jak Cię prędzej czy później dopadnie sztorm/ciężka pogoda/nieprzewidziana sytuacja (niepotrzebne skreślić), a co innego szukanie guza.


To jest oczywiście racja. Ja wcale nie propaguję "szukania guza" oraz głupoty.
Ale nie uznaję też bezpieczeństwa za wszelką cenę.

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 12 lut 2012, o 00:11 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 lut 2007, o 13:28
Posty: 376
Lokalizacja: Kielce
Podziękował : 95
Otrzymał podziękowań: 93
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j
waliant napisał(a):
To samo dotyczy wszelkich służb ratowniczych, które generalnie nie powinny istnieć. Na morzu jest trochę inaczej, bo na morzu ludzie też pracują (rybacy, marynarze etc.). Natomiast w przypadku takich przygód życia sytuacja powinna być jasna - wychodzimy, nie ratujcie nas.


Jeżdżę w rajdach- nie ratujcie nas
Jeżdżę na nartach - nie ratujcie nas
Latam na lotni - nie ratujcie nas
Biegnę w maratonie mam zawał serca - nie ratujcie nas... i etc...
Chyba jeszcze nigdy nie byłeś w w sytuacji zagrożenia swojego życia...
Ale spokojnie z wiekiem zmienisz zdanie.

_________________
Jacek Szczepaniak
www.bryg.pl
www.skipperklub.pl


Ostatnio edytowano 12 lut 2012, o 10:36 przez Magister, łącznie edytowano 1 raz
Poprawiłem cytowanie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 12 lut 2012, o 00:42 
waliant napisał(a):
No widzisz, sam napisałeś to co ja wyżej. Taka powinna być zasada.

Tak, tylko Hasler z tego powodu pływał samotnie przez Atlantyk bez radia (EPIRB-ów nie było). Masz tyle odwagi?...
Bo większość "odważnych" jednak w naprawdę krytycznym momencie chce być uratowana.

waliant napisał(a):
To niech potem płacą za akcję ratunkową.

Ten temat był niedawno poruszany na Forum - patrz tamten wątek. Generalnie większość Forumowiczów wypowiadała się przeciwko, podobnie jak np. ludzie z GOPR, SAR-u, czy RNLI.

waliant napisał(a):
Sama chciała, nikt jej nie kazał

Do Twojej wiadomości: brała udział w regatach na zasadzie "paying for racing". Była o ile pamiętam 2 razy na żaglach. Wiało 5B(!). Została postawiona za sterem przez takiego skippera od szkolenia "na żywioł" - wystraszyła się kutra rybackiego, wykręciła niekontrolowaną rufkę i trafiona talią została ciśnięta o relingi. To był przykład na podejście do szkolenia niektórych skipperów. Nie wspominano nigdzie, ze podpisywała, że chciała dobrowolnie umrzeć...

Moim zdaniem, podchodzisz na zasadzie nauki jeżdzenia w poślizgu - musisz pojeździć, żeby się nauczyć. Tylko tu, w żeglarstwie ryzyko jest bardzo duże, i nie tylko dla zainteresowanych.

bryg napisał(a):
Chyba jeszcze nigdy nie byłeś w w sytuacji zagrożenia swojego życia...
Ale spokojnie z wiekiem zmienisz zdanie.

Dokładnie...


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 12 lut 2012, o 03:52 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 15 cze 2009, o 04:47
Posty: 13170
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 3101
Otrzymał podziękowań: 2699
Uprawnienia żeglarskie: młodszy marynarz śródlądowy
waliant napisał(a):
sztormów należy unikać, a trudnych warunków niekoniecznie

Co innego złapać złą pogodę na morzu, a co innego świadomie wychodzić w sztorm.

Staliśmy kiedyś czterema trzebieskimi jotkami w Nexo. Na początku trzeciej flaszki kolega Irek powiedział: "Mam rejs 19 dni, przy tym kierunku będę miał z wiatrem, nawet w sześciu (bo tylu ich było) sobie poradzimy. W połowie czwartej flaszki Irek wrócił - z wiatrem też się nie dało... pod koniec tej (czwartej) flaszki kolega Adaś stwierdził: "Wy macie dobrze - 19, 12 dni... ja mam rejs 6-dniowy i jutro MUSZĘ być w Trzebieży". Adaś idąc "ostrym" bajdewindem dotarł do polskiego wybrzeża, a po zrobieniu zwrotu i paru kolejnych godzinach dziabania po morzu wszedł do... Nexo. Po spożyciu karniaka został zawołany: "Kapitanie, obiad gotowy". Adaś popatrzył na zegarek, westchnął i powiedział "Według mojego zegarka, to jest wczorajsza kolacja". Spokojnie wypiliśmy zdrowie Adasia. Adaś wrócił i.... "pamiętacie, chłopaki, przed wyjściem zawsze są takie cwaniaki... natychmiast w morze... kapitan się boi... kapitanowi się nie chce, bo już się napływał, a lepiej pójść z kumplami na piwo...". Teraz też taki był... I właśnie przed chwilą, w trakcie obiadu ten chojrak powiedział: "Następnym razem, gdy kapitan powie, że nie wychodzimy, a ktoś będzie innego zdania... to osobiście skuję mu mordę".

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 117 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 80 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL