Forum żeglarskie https://forum.zegluj.net/ |
|
Żegluga w trudnych warunkach https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=3&t=2421 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | Cape [ 28 lis 2008, o 21:16 ] |
Tytuł: | Żegluga w trudnych warunkach |
Dosyć przypadkowo dyskutując na temat sposobu liczenia stażu rozwinęła się dyskusja o żegludze sztormowej. Myślę, że warto podyskutować i wymienić doświadczenia pt. sztorm, co robić ??? Oczywiście, najlepiej sztorm przeczekać w porcie, ale...kiedyś stałem Thyboron cztery dni i mając dobrą prognozę w Skagerraku dopadło nas 50 węzłów i to w bajdewińdzie. Dobrze, że było to porządne Bruceo, a dokładnie s/y Berg. Zapraszam do dyskusji i wymiany doświadczeń. [ Dodano: Pią 28 Lis, 2008 22:36 ] Do dyskusji i wymiany doświadczeń zapraszam również żeglarzy mazurskich. Osobiscie na Mazurach żeglowałem wiele lat i mam spore w tym zakresie doświadczenia. Dzisiaj mam dodatkowo doświadczenia sztormów morskich. Różnice są, ale ale są również analogie. |
Autor: | WhiteWhale [ 30 lis 2008, o 08:15 ] |
Tytuł: | |
cape napisał(a): porządne Bruceo, Faktycznie - masywny jacht daje większe poczucie bezpieczeństwa. Miałem kiedyś "okienko" między sztormami z SE i próbowałem objechać w tym czasie wierzchołek Jutlandii i schować sie w jakimś porcie od strony Kattegatu. Jachtem była równie masywna Jotka imieniem Merkury. Oczywiście nie zdążyłem i przyszło mi sztormować na N od Leso z wiatrem dochodzącym w porywach do 60 kn. Żaden port w okolicy nie pozwalał na bezpieczne schronienie a nie chciałem tracić z trudem zdobytej wysokości. Jacht na zrefowanych żaglach zeglował w beidewindzie nawet 6 kn ale niestety, dryf był taki, że praktycznie nie posuwalismy sie na południe, a uderzenia fal były okrutne. Zdecydowałem sie wypróbować polecane w podręcznikach sztormowanie w dryfie. Jacht opadał z wiatrem jak liść z wypadkową prędkością ca 1 mili na godzinę. Kołysanie oczywiście nie ustało, alę ponieważ szybkość względem fal była znikoma, nie było gwałtownych uderzeń. Po 12 godzinach wiatr się trochę wydmuchał i odszedł ku zachodowi, więc dało się podjąc żeglugę w stronę Kopenhagi. ![]() |
Autor: | Cape [ 30 lis 2008, o 15:41 ] |
Tytuł: | |
Sztormowanie w dryfie, skuteczna metoda, gdy z różnych powodów nie możemy kontynułować żeglugi w pożądanym kierunku. Kiedyś przylecieliśmy w kilkanaście godzin z wiarem z NW 35-40 Kn z Karlskrony pod Łebę i jak to w Łebie. Przy tym kierunku wiatru i jego sile wejść do portu się nie da. Staneliśmy w dryfie i regularnie łączyliśmy się z kapitanatem Łeby. Traciliśmy ca 1 Mm na godzinę, aby po 10 godzinach i po minięciu Stilo popłynąć do Władysławowa. Pragnę teraz omówić rolę silnika w żegludze w trudnych warunkach na wiatr. Przywołany rejs z Thyboron miał być do Bergen. Po czterech dniach stania w porcie przy wietrze z NW do 50 Kn podjeliśmy próbę przebicia się przez Skagerrrak. Żagle plus silnik, takie rozwiązanie umożliwiało płynięcie pełnym bajdewindem, albowiem silnik skutecznie ograniczał dryf i osiągnięcie Kristiansand. Bez silnika wylądowalibyśmy w ... Szwecji. I na koniec, dżentelmenii pływają z wiatrem !!! |
Autor: | Maar [ 10 lut 2009, o 23:38 ] |
Tytuł: | |
cape napisał(a): Pragnę teraz omówić rolę silnika w żegludze w trudnych warunkach na wiatr. Przywołany rejs z Thyboron miał być do Bergen. Po czterech dniach stania w porcie przy wietrze z NW do 50 Kn podjeliśmy próbę przebicia się przez Skagerrrak. Żagle plus silnik, takie rozwiązanie umożliwiało płynięcie pełnym bajdewindem, albowiem silnik skutecznie ograniczał dryf Bajdewind przy 50w? ![]() A w sprawie podpierania się silnikiem w warunkach silnego wiatru to... różnie jest. O ile silnikom generalnie nie przeszkadza rozkołys, o tyle ciągła praca w dużym i stałym przechyle może doprowadzić do 'wewnętrznej rozpierduchy' spowodowanej brakiem prawidłowego smarowania i problemami z chłodzeniem. Gdy wieje potępieńczo to wyznaję zasadę, że silnik trzeba oszczędzać na tzw. czarną godzinę. -- Pozdrawiam Marek Grzywa |
Autor: | vv3k70r [ 19 lut 2009, o 17:32 ] |
Tytuł: | |
Moze nie do konca zegluga, ale jednak na morzu... Kiedy zaczyna wiac najlepiej sie schlac. Szczegolnei zima. Niestety zdazylo mi sie byc trzezwym i dostac telefon ze jest robota pilna i kto trzezwy do portu. W porcie wsadzili na speedbota i poszlismy w Skagerak. Sztorm zlapal chemikaliowiec i cos tam naurywal rur i konstrukcji. Zalogi jak to zwykle na takich jednostkach jest "ekonomicznie", cale 6 osob, wiec byl tam cyrk. Ustawili sie pod wiatr, a nam przyszlo odczyniac malpi taniec po rurach na pokaldzie i skleic co popekalo. I fajnie jest miec linke jak tak wieje, bo zdmuchiwalo nas co chwile. Podobna historie ze zdmuchiwaniem mial kolega gdy most do Dani stawiali, tyle ze im tam robili zdjecia i fajnie wisiala cala ekipa na "sznurkach". A wlasnie, w jakim stanie sa jachty, ktorymi plywacie? Bo statki, to najczesciej plywaja "ekonomicznie" czyli poki ich rdza nie przezre i do doku nie trzeba zholowac, wiec zdazalo sie nie raz ze nie bylo czego z czym kleic bo sie na farbie wszystko trzymalo. |
Autor: | dzi [ 24 lut 2009, o 00:57 ] |
Tytuł: | |
Trochę dziwne że biegaliście po pokładzie uszkodzonego statku w czasie sztormu. Nie było zagrożenia przez potencjalnie źle umocowane albo urwane rzeczy z pokładu? |
Autor: | vv3k70r [ 24 lut 2009, o 08:11 ] |
Tytuł: | |
Dzi-oczywiscie ze bylo, wlasnie po to wyslali nas zeby zagrozenia zazegnac-taki zawod. Bylo tez kilka wypadkow, co w tej pracy jest standardem. Do tego liczyl sie czas, zawsze chodzi o czas, a jednostka jak wejdzie do doku to musi byc juz tak przygotowana zeby od razu zaczac prace ciezkim sprzetem, co najczesciej sprowadza sie do demontazu sprzetu zabezpieczajacego... |
Autor: | Banan [ 11 mar 2009, o 20:06 ] |
Tytuł: | |
ha ! Co Wy tam wiecie o sztormowaniu ![]() To ja Wam opowiem mrożącą krew w żyłach historię ..... …. był rok jakiś 1990, prowadziłem swój jachcik typu Kaczorek o nazwie Donald, z Płocka kursem na Włocławek, byliśmy gdzieś 20 KILOMETRÓW ![]() Wiatr się wzmagał a Donald dzielnie pruł coraz to większe fale, które to po jakieś pół godzinie zaczęły przelewać się przez kabinę. Dziewczynom kazałem schować się do kabiny i zamknąć wszystkie "bulaje" bo woda lała się już prawie do środka. Z kuzynem zaś podjęliśmy walkę. Patrzę na lewy brzeg - daleko, na prawy - to samo. Akwen w tym miejscu ma około 2 km. Fale szły od Włocławka coraz to większe i bałem się odpaść w stronę lądu, gdyż przechyły mogły by nas przewrócić. Podjąłem decyzję - i stanowczo zwróciłem sie do kuzyna - Krzysiek ! Zwalaj grota ! - On nie zdążył gał wybałuszyć jak usłyszeliśmy jak pruje się nasz nylonowy żagielek. Krzysiek już zwalał podarte nylonowe majty ![]() ![]() Na lądzie było już spokojniej , jak to na lądzie i nawet ta Wisła wyglądała przyjaźniej. Wdrapaliśmy się na stromy brzeg rozstawiliśmy namiot i spać. Rano znaleźliśmy jakieś gospodarstwo i żona gospodarza na swojej maszynie zszyła nam grota, łatając go jakimiś swoimi szmatkami ![]() ![]() Na tym to grocie wróciliśmy już w drogę powrotną do portu Morka w Płocku. Żeby bardziej udramatyzować tą historię przytoczę wymiary jachtu ![]() To był mój pierwszy jacht i pierwsze „sztormowanie” ![]() |
Autor: | Cape [ 11 mar 2009, o 20:12 ] |
Tytuł: | |
Maar napisał(a): Bajdewind przy 50w Ja wiem Marek, ze Ty dokładny jesteś. Napisałem do 50 w. banan70 napisał(a): Nagle jedna z naszych ślicznotek – zaczęła jęczeć że nie wytrzyma – siku jej się chciało. Pewnie ze strachu widząc nasze przerażone oczy. No i musieliśmy No widzisz, miała rację, z wiatrem na foku sztandrować, brzegi miękkie, a więc przyjazne. |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |