A jaja kobyły 'przeręblista" popierając przedmówcę przypomnę, i dodam, że w zasadzie nagłe zanurzenie w lodowatej wodzie nie musi być problemem, ale dla kogoś kto to wcześniej przećwiczył.
Podobnie jak pływania, trzeba się tego nauczyć. Bo nieznane dla organizmu wstrząsem, czy jak dziś mówią "szok".

A uczyć się zawsze warto, znaczy zawczasu.

A prawdziwy żeglarz od wody stroni, a zatem do wody nie wpada.
I to je pierwsze a najważniejsze, choć zwolennicy kamizelek uspokajających sumienie sądzą inaczej

W zasadzie nie wiem @ladzik czy Ci odpowiadać, bo to lekka prowokacja, ale coś napiszę:

Macie, oczywiście, rację. Założyłem, że taka elementarna wiedza jak konieczność powolnego wychładzania ciała, jest oczywistością.
Dla mnie to trochę jak dodawać, żeby nie walić głową w burtę, bo sobie można krzywdę zrobić. I nie ciąć się nożem, bo może krew pójść.

Piękna Veronika = notorycznie Rabuje Traktory (wiem, to dla gazów doskonałych, ale jakościowo działa też dla cieczy czyli np. krwi).

Ps. co do uderzenia w coś głową to zawsze się może zdarzyć. Cegła na łeb też może spaść. Kolegę kiedyś w plecy walną chodnik.

_________________
Jeśli nie wiesz do jakiego portu chcesz dopłynąć, nie licz że wiatry będą ci sprzyjać.
Pozdrawiam, Krzysiek Gawor

-Czy jest bezpiecznie?
-Tak. Jest bezpiecznie.
-Czy jest bezpiecznie?
-Nie. Jest szalenie niebezpiecznie. Radzę uważać!

https://www.youtube.com/watch?v=c-OviftusB8

Dawniej było niebezpiecznie, ale później PZŻ wprowadził szkolenia, egzaminy i patenty. Można pływać spokojnie.