Faktycznie, przepraszam, gdzieś umknał mi ten post.

_________________
***** ***

dostał:

_________________
pozdrawiam
Bartek
S/Y Villemo POL 14366

Nie zauważyłem. Jak nie ma słupów (nie wiem jak one się oficjalnie nazywają) to ludzie na noc luzują mocno cumy, zostawiają dyżurnego, albo ustawiają budzik. Ale knagi używają normalnie.
Raz, w Holandii, widziałem patent automatyczny - cumy to były taśmy parciane (albo podobne) nawinięte na elektrycznie sterowane bębny - tam żadnego węzła nie było

Jak masz pływ o niewielkim skoku to możesz cumy luzować na zapas. ale tam gdzie pojawia się na przykład 5 metrów to już nie.
Czy jak wyczarterujesz jacht 50 " to w sąsiedztwie, podobnych dasz na każdej cumie 6 metrów zapasu i pójdziesz spac?
Wystarczy spóźnienie o paręnaście minut, nieprzewidziane zahaczenie się liny by zwykły knagowy tak się zacisnął, że go bez noża nie "rozwiążesz:

Piotr Siedlewski

Sposoby są, jak wiadomo, różne. Zresztą nie chcę się kłócić co i jak, po prostu mówię co widziałem. Nie twierdzę przy tym, że wszyscy postępują optymalnie

Na tych fotkach niekoniecznie musi być pokazany "prosty" może być równie dobrze "mańkut"

Piotr Siedlewski

Ktoś napisał poprzednio, wszystko zostało już wymyślone po 50 razy.
Niestety, nasz system szkolenia nie uczy zadawania sobie pytania "dlaczego robię to co robię?"
Uczą jedynie bezmyślnie małpować.

W przypadku knagi istnieją trzy podstawowe "funkcje" tego węzła.
- ma pewnie trzymać
- ma się dać odwiązać pod obciążeniem
- ma się dać zawiązać i rozwiązać szybko

I proponuję poeksperymentować
- co tracimy nie robiąc "kółka" wokół knagi, tylko od razu "na krzyż"?
- co tracimy robiąc "za dużo" kołek?
itp, itp

Szczegóły - diabeł w nich siedzi przecież.

pozdrawiam

_________________
Każdy rejs czegoś uczy.