Czepiacie się. To metafora 'hartu ducha i ciała', a nie propozycja operacji zmiany płci...

_________________
Jeśli nie wiesz do jakiego portu chcesz dopłynąć, nie licz że wiatry będą ci sprzyjać.
Pozdrawiam, Krzysiek Gawor

Kilka lat temu chciałem wyciągnąć na morze mojego syna, który miał wtedy 13 lat. Wymyśliłem więc tzw. rejsy wakacyjne z dziećmi. Zagadałem znajomych z młodzieżą w podobnym wieku, oni swoich znajomych i tak zaczęliśmy się bujać co roku po greckich wodach. Przy założeniu, że nie pływam z ludnością <18 bez choć jednego rodzica. I bujamy się do dziś, choć teraz Młody ma 20 lat, j.s.m. i pływamy z jego znajomymi
A ten przydługi wstęp jest po to, żeby Ci zasugerować poszukanie wśród Twoich znajomych kogoś z rodzicem żeglującym. Jeśli okaże się, że z tym rodzicem pływał i nie blednie na samą myśl o powtórce, to może jest to sygnał, że warto tą drogą spróbować, przekonując do tego któreś z Twoich rodziców.
Pozdrawiam,

_________________
Adam Widmański

Znam tylko żeglujących po jeziorach, bo w tym towarzystwie się głównie obracam

_________________
Zakochana w żeglarstwie
Basia

A, może harcerze wodni coś we Wrocławiu organizują? Warto też sięgnąć po książkę "Żeglarstwo morskie" W. Głowackiego, ona otwiera horyzonty. https://allegro.pl/listing?string=żeglarstwo%20morskie%20głowacki&order=m&bmatch=baseline-cl-n-ns-uni-1-2-0107

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

Ale może oni znają kogoś, kto się szlaja po morzu

_________________
Adam Widmański

Zdefiniuj "obcy". Kiedy "obcy" przestaje być "obcym"? OIDP Forest Gump rozwiązał to przedstawiając się prowadzącej autobus (i vice versa).
Kilka(naście) lat temu - gdy miałem wysłać 11-letniego syna na obóz żeglarski też bałem się wysłania go z "obcymi". Zaprosiłem więc właściciela firmy (zarazem komendanta obozu) do domu i go (oraz KWŻ - jego siostrę) poznałem (wcześniej było drobne śledztwo internetowe). Kilka godzin rozmów przy piwku... i przestali być "obcy"...

Przecież jadąc na obóz/kolonie też jedziesz z "obcym". Idąc do szkoły - trafiasz na "obcych" nauczycieli. Idąc na basen, zapisując się na karate, balet, cokolwiek - wszędzie "obcy". Przy takim założeniu - jedyna rada namów "znajomych" żeby zaczęli uprawiać żeglarstwo morskie...

_________________

***********************************************
* Gdyby wszyscy byli bogaci nikt nie chciałby wiosłować *
***********************************************

Wojtku,
ja zrobiłam dokładnie tsk samo, tylko przez telefon; a utrudnieniem była odległość. Moja Młoda musiała jeszcze dojechać do Polski. Ale o tym wszystkim pisaliśmy już wcześniej.
SailingGirl,
jeśli rodzice pozwolili by Ci pojechać za granicę to mogłabym zaoferować pływanie na "damskiej" łódce, ale niestety w dalszym ciągu z nieznajomymi...
Opierając się na moich doświadczeniach, w dalszym ciągu obstawiałabym na początek rejs po zatoce, albo powiedzmy którymś z katamaranów w ciągu dnia. Możesz np. popłynąć z rodzicami. Regat, jako "wprowadzenia" do morza raczej bym nie polecała.

_________________
Pozdrawiam, Anna


"Arkę zbudowali amatorzy, Titanica -zawodowcy" Czeremcha

Nie chcę się za bardzo spierać, ale czemu nie? Nasze, wybitnie amatorskie regaty na Zatoce czy w Świnoujściu mogą być. Nie mówię, żeby wsiadać na wypasiony jacht regatowy typu Selma czy Vihuela, ale na całą gamę innych, bardziej turystycznych, można.
Także dlatego, że regaty mają jakiś harmonogram, jakiś cel i terminy. Nie ma czasu na nudę. No i to świetna nauka, bardzo szybka.

W klubie, czyli w Gryfie, nie raz była o tym mowa. Bardziej wyróżniających się (chęciami!) kursantów czasami, gdy jest okazja, zabiera się na weekend na jakieś regaty, i jest to zazwyczaj świetny pomysł.

Ale więcej nic nie mówię, bo temat jest już tak przegadany, że czas na wiosnę

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Z doświadczenia
Zabrałam chłopaka który przyjechał z synem. Uprzedzałam, że jak popłyniemy, to możemy wrócić, ale to potrwa, wiatr może się zmienić itd. Tak, tak wszystko OK.
Nie byłam do końca przekonana, ale to ojciec zadecydował że płyną*, bo syn chciał zobaczyć...
No i, hm...wiatr się zmienił.
Chłopaczek w sumie się bał. Żadnego niebezpieczehstwa nie było, ale... powiedzmy nie było to idealne wprowadzenie do pływania. Bauyjąc na tym doświadczeniu, drugi raz nowicjusza- nawet z rodzicem- nie wezmę.
A jednocześnie, pisałam o tym, pływamprzez całe wakacje czy w weekendy z "dzieciakami" tj. nastolatkami, kolegami moich własnych potomków, z dziećmi moich przyjaciół etc. Jak do tej pory wszystko jest ok. I oby tak zostało!

* Żeby było jasne, płynęli z nami obydwoje, tj.ojciec i ten jego nastoletni syn.

_________________
Pozdrawiam, Anna


"Arkę zbudowali amatorzy, Titanica -zawodowcy" Czeremcha

Na morzu zawsze jest ryzyko, że będzie coś nie tak.
Każdy ma swoje doświadczenia i przy nich zostanie
Generalnie każdy nowicjusz to niewiadoma.
W przypadku SailingGirl akurat widać determinację. To nie jest zupełnie przypadkowa osoba, która chce po prostu zobaczyć, i płynie bez przekonania. A to zmienia sytuację i ZMNIEJSZA ryzyko.


Ja bym powiedział, że zwłaszcza z rodzicem

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Powiem Ci Aniu tak - a ja jestem bardzo zadowolony, że zdecydowałaś się posłać Swoją osobistą Córkę - też Anię - na rejs z nami.

Nie boję się Ani obecności Jej - jako nowicjuszki - u nas.

Będzie Aniu zadowolona...

_________________
Pozdrawiam
Włodzimierz "Bury Kocur" Ring
S/y "Bury Kocur IV"
POL 8888
MMSI 261 03 14 50

"Jeżeli chodzi o podatki to nikt nie jest patriotą"
G.Orwell