Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

"Trudne" kursy żeglarskie
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=3&t=31827
Strona 1 z 2

Autor:  Dawid Kowalski [ 6 lip 2020, o 23:57 ]
Tytuł:  "Trudne" kursy żeglarskie

Patent żeglarski robiłem jakieś 20 lat temu (przez LOK) i mam dośyć długą przerwę w żeglowaniu - nawet bardzo długą natomiast znajoma ostatnio się mnie zapytała jak wspominam swój kurs i czy mógłbym jej coś polecić. Kurs na którym byłem wtedy jeszcze praktycznie jako dziecko wyglądał mniej więcej tak: apel, śniadanie, ok 20 min na ogarnięcie, żeglowanie do obiadu (praktycznie na styk lub lekkie spóźnienie), obiad, max 1h przerwy, żeglowanie do kolacji (też często na styk), kolacja, niewielka przerwa i wykłady z teori ok 3-4h i tak przez prawie 20 dni. Zastanawiam się czy jeszcze istnieją takie kursy czy wszystko idzie raczej w w kierunku "każdy może 10 dni", "książka do przerobienia wcześniej","zdawalność 100%" i "pływanie na zmiany"? Spoktaliście się obecnie z takimi relatywnie intensywnymi kursami? A może mam po prostu dziwne wyobrażenie o kursach (nie tylko żeglarskich, ale kursach wogóle) i wcale to nie idzie w kierunku jest "kasa jest papier", "klient nasz pan" i spada jakość? Moglibyście polecić jakieś firmy/organizatorów? Przejrzalem kilka ofery i wyglądają trochę na zasadzie "będzie Pan zadowolony", a może po prostu jestem przewrażliwiony.

Autor:  marioczewa [ 7 lip 2020, o 08:43 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

Też miałem takie kursy żeglarskie ale niestety nigdy nie kończyły się egzaminem chociaż przy wyjeździe mówiono, że na koniec każdy dostanie patent. To było coś na zasadzie koloni. Chociaż u mnie jak pamiętam o 6 były jeszcze biegi i gimnastyka. Pływanie teoria. Ogólnie fajnie wspominam tamte czasy Mikołajki, Otmouchów. Teraz na Mazurach można patent w jeden dzień zrobić. Rano nauka po południu egzamin i jesteś pełnoprawnym żeglarzem jachtowym.

Autor:  robhosailor [ 7 lip 2020, o 10:19 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

Byłem na takim kursie-obozie żeglarskim w puckim HOM-ie w lipcu 1974. Na końcu był podobno egzamin, do którego nie podszedłem, chociaż niby od kilku lat (1967) byłem opływany na rodzinnej łódce. Po prostu, wiosłowanie na Drużynie nijak się miało do wymagań egzaminacyjnych.

Autor:  MarekSCO [ 7 lip 2020, o 11:23 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

Dawid Kowalski napisał(a):
Spoktaliście się obecnie z takimi relatywnie intensywnymi kursami? A może mam po prostu dziwne wyobrażenie o kursach (nie tylko żeglarskich, ale kursach wogóle) i wcale to nie idzie w kierunku jest "kasa jest papier", "klient nasz pan" i spada jakość?

Z takimi kursami, jak opisujesz, spotykam się teraz tylko w przypadku latania. Sądzę, że
jednocześnie robisz dwie rzeczy. Masz rację i jednocześnie "dziwne" wyobrażenie o kursach.
Albo po prostu stawiasz "lotnicze" wymagania ;)
Zauważ jednak, że właściwie każda szkoła prowadząca takie czy inne kursy może te Twoje wysokie ( one są wysokie, jak na dzisiejsze czasy ) wymagania spełnić. Może zorganizować Ci indywidualny program szkolenia uwzględniający wszystko to czego oczekujesz.
Problem może się pojawić jedynie w tym ile będziesz musiał dopłacić .
Bo tak naprawdę problem który opisałeś właśnie w pieniądzach tkwi. Patrzymy z pozycji klienta i chcemy widzieć tani towar ( kursy ) w jakości jaka by nam odpowiadała.
Najpierw szukamy tego taniego towaru a dopiero potem, widząc, że żaden z oferowanych nie spełnia naszych wymagań, zastanawiamy się jakie dodatkowe koszty będziemy musieli ponieść.
A przecież szkoły organizujące kursy, często mają bardzo bogatą ofertę i mogą Ci naprawdę nawet "odbudowywanie nawyków" co miesiąc zorganizować, tylko kwestia ceny.
Realnie sprawa ( moim zdaniem ) wygląda tak, że towar "na niższej półce" owszem - marny ( tu masz rację ) ale na wyższych półkach leżą inne.
Pytanie tylko czy ich potrzebujemy ? Czy jesteśmy w stanie za nie zapłacić ?
Czy może lepiej by było, żeby skasować towary z niższych półek, bo kiedyś leżały na nich całkiem inne towary ... ? ;)

Autor:  waliant [ 7 lip 2020, o 15:16 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

MarekSCO napisał(a):
Patrzymy z pozycji klienta i chcemy widzieć tani towar ( kursy ) w jakości jaka by nam odpowiadała.

To nie tylko problem kasy, ale i czasu. Mało kto chce poświęcić np 2 tygodnie cennego urlopu na kurs, który można niby zrobić w weekend...

Autor:  Dawid Kowalski [ 7 lip 2020, o 16:20 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

Dziękuje za odpowiedzi.

Jeżeli chodzi o kwestie finansowe to nigdzie nie wspominałem o cenie. Oczywiście zdaje sobie z tego, że to co było kiedyś standardem jeżeli chodzi o szkolenia obecnie jest produktem premium.

Przyznam szczerze, że nie jestem na bierząco jeżeli chodzi o przepisy szkoleniowe - opieram się na tym co znam z dosyć odleglej przeszłości. Z ciekawości sprawidziłem jakie są obecnie wymagania godzinowe jeżeli chodzi o szkolenia i wychodzi na to, że 15h (praktyka) znalazłem nic na temat teorii. Pamięć mnie może trochę mylić, ale z tego co pamiętam to na moim szkoleniu było to ok 120h pływania (ostatecznie było to więcej) i 70h teorii, do tego prace bosmańskie chyba były liczone osobno. Na pierwszy rzut oka obecny program szkolenia nie odbiega jakoś znaczo od tego w którym brałem udział. Wychodzi na to, że zdolności przswajania wiedzy w ciągu 20 lat wzrosły 10 krotnie ;)

Oczywiście kurs nie jest jakimś złotym środkiem i trzeba doskonalić umiejętności, ale moim zdaniem obecna oferta idzie w stronę szybkości i bylejakośći. Może po prostu szukam jakiś utopijnych kursów, ze "starej szkoły" ;)

Autor:  Ognisty Szkwał [ 7 lip 2020, o 16:31 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

Kurs to kurs i jak to kurs ma byc krótki i zwięzły. A to co opisałeś:
Dawid Kowalski napisał(a):
Kurs na którym byłem wtedy jeszcze praktycznie jako dziecko wyglądał mniej więcej tak: apel, śniadanie, ok 20 min na ogarnięcie, żeglowanie do obiadu (praktycznie na styk lub lekkie spóźnienie), obiad, max 1h przerwy, żeglowanie do kolacji (też często na styk), kolacja, niewielka przerwa i wykłady z teori ok 3-4h i tak przez prawie 20 dni.

Bardziej mi zalatuje obozami, które rządzą sie trochę innymi prawami niż kursy.

Autor:  MarekSCO [ 7 lip 2020, o 17:57 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

waliant napisał(a):
To nie tylko problem kasy, ale i czasu. Mało kto chce poświęcić np 2 tygodnie cennego urlopu na kurs, który można niby zrobić w weekend...

Czas Tomku jest ( moim zdaniem ) ściśle związany z przedmiotem kursu.
W przypadku kursu żeglarskiego można po prostu poświęcić na to nie dwa tygodnie obozu ale kilka weekendów przykładowo.
Weźmy np taki zakres. Kurs płetwonurkowy, który możesz rozpocząć i kontynuować w warunkach sztucznych ( na basenie ). Kurs żeglarski, który może przebiegać np weekendowo ( kilka weekendów ). A na drugim biegunie - kurs paralotniowy. Gdzie po prostu warunków do zainicjowania szkolenia może nie być nawet przez 3/4 roku ( bądź cały rok ).
Trzy różne rodzaje aktywności i w każdym wypadku mamy inny problem z wygospodarowaniem ( czy zagospodarowaniem ) czasu.

Wydaje mi się, że Ognisty Szkwał celnie to ujął. Tęsknimy za obozami żeglarskimi ;)
I taką formę kursu/szkolenia mamy zakodowaną jako domyślną.

Autor:  waliant [ 7 lip 2020, o 18:10 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

MarekSCO napisał(a):
ale kilka weekendów przykładowo.

Można, ale jeżeli mówimy o kursach żeglarskich, to wiele osób woli na to poświęcić jak najmniej czasu.

Autor:  MarekSCO [ 7 lip 2020, o 18:23 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

To oczywiste, jeśli celem uczestnictwa w kursie jest chęć zdobycia uprawnień ( papieru ).
I tutaj tych ludzi rozumiem. Jeśli papier ma posłużyć tylko do wyczarterowania łódki.
Ale zastanawiam się, czy rzeczywiście takie atrakcyjne kursy ( ot choćby organizowane w uzupełnieniu obozów, czy w ofercie hotelowej gospodarstw agroturystycznych ) nie miałyby racji bytu. Czy byliby chętni ? Na moje oko sprawa nie jest przesądzona. A konkretnie - nie jest powiedziane, że chętnych by nie było :D

Autor:  Ognisty Szkwał [ 7 lip 2020, o 18:29 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

MarekSCO napisał(a):
Tęsknimy za obozami żeglarskimi

Ażsiemwiąłemirozmarzyłem. ;)

Autor:  MarekSCO [ 7 lip 2020, o 18:30 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

Ognisty Szkwał napisał(a):
Ażsiemwiąłemirozmarzyłem.

To powiedz jak Ona miała na imię ? ;)

Autor:  bury_kocur [ 7 lip 2020, o 18:35 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

waliant napisał(a):
Mało kto chce poświęcić np 2 tygodnie cennego urlopu na kurs, który można niby zrobić w weekend...


Chcesz powiedzieć Tomku, że żeglarstwa można się nauczyć od zera w weekend ?

Jakoś w to nie wierzę wybacz ... :rotfl:

Ja robiłem patenty zarówno żeglarza jak i sternika w Ośrodku YKP Jadwisin nad ZZ w latach 74 oraz 76 - potem zresztą kilka lat szkoliłem tam jako instruktor, także mam spojrzenie na takie szkolenie z obu stron.

I wyglądały one dokładnie tak jak opisuje autor wątku.

Całość obozu była skoszarowana na miejscu i nie były to warunki hotelowe - mieszkało się w wiatach przystosowanych na noclegi, ale byliśmy młodzi i nikomu to nie przeszkadzało:

Załącznik:
Jadwisin dawniej 0005.jpg
Jadwisin dawniej 0005.jpg [ 44.69 KiB | Przeglądane 6340 razy ]


Podobnie sanitariaty - dziś żaden sanepid nie dopuścił by ich do użytku, ale jakoś wszyscy przeżyli i byli zadowoleni...

Program dnia był prosty - jak najwięcej czasu na wodzie.

Rano pobudka, gimnastyka, apel, śniadanie, i zajęcia na wodzie do 13.00.

Potem obiad i zajęcia do 18.00.

Potem kolacja i wykłady - lub wykłady od obiadu.

Kurs trwał 21 dni, ale wspominam go bardzo dobrze - jak to mawiali - przez te 21 dni nawet małpę można było nauczyć pływać.

To była naprawdę dobra szkoła żeglarstwa.

Dzisiejsze kursy nie mają z taką szkołą nic wspólnego - tam uczyło się, aby ludzi nauczyć żeglarstwa i myślenia - dziś uczą pod egzamin a to duża różnica.

Takie jest moje zdanie, choć każdy może mieć inne.

Autor:  Ognisty Szkwał [ 7 lip 2020, o 19:00 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

Anka. :kiss:
Eeech, to były czasy i nie żebym nie tęsknił za komuną, ale takie obozy....
I kończę, bo wątek rozjadę.

Autor:  marioczewa [ 7 lip 2020, o 19:43 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

Włodziu kurcze tak było w 100% racja też tak miałem. W sumie to napisałem. Nikt sie nie certolił ze służbami. Mam kilka kwiatków z mojego kursu w Otmuchowie. ALe jak się wątek rozwinie to może dopiszę.

Autor:  Stara Zientara [ 7 lip 2020, o 20:06 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

bury_kocur napisał(a):
Kurs trwał 21 dni,
Pamięć Ci szwankuje, Kocurze.

Obozy trwały 25 dni (24 doby). Zaczynały się 1 lipca lub sierpnia, a kończyły 25 lipca lub sierpnia. Łączna liczba uczestników przekraczała 70 osób. Przeważnie 3/4 na żeglarza i 1/4 na sternika.

Robiłem tam żeglarza w 1973 r., sternika w 1974, potem byłem instruktorem, a na końcu jeszcze KWŻ-em (wtedy Kocur był instruktorem ;) ), ale to już były krótsze kursy.

Autor:  ins [ 7 lip 2020, o 20:11 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

Ja natomiast mając ofertę przebywania na kursie 7 dniowym w 3-4 osobowej załodze plus instruktor na sprzęcie w pełni odpowiadającym wymogom wybrałbym właśnie taką ofertę zamiast przebywania na 25 dniowym spędzie parudziesięciu osób, szumnie zwanym kursem żeglarskim.

Piotr Siedlewski

Autor:  marioczewa [ 7 lip 2020, o 20:24 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

Piotrze nie ujmując żeglarskiej praktyce ale tam też były dziewczyny. Nie oszukujmy się tam nie szkoliliśmy się na kosmonautów a póżniej astronautów. To były nasze pierwsze kontakty z laskami :rotfl: . Kto myślał o kursie dziennym po wyczrpującym kursie nocnym. Kto myślał wtedy o patencie , który mógl zdobyć na następnych koloniach będąc juz starszakiem. Ach to był piękne czasy. Ale mająć juz 4 dyszki mam patent no i co niedowiarki? :rotfl: No i mam już patent w końcu :rotfl: I nie żałuję.

Autor:  waliant [ 7 lip 2020, o 20:39 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

bury_kocur napisał(a):
że żeglarstwa można się nauczyć od zera w weekend ?

Niczego takiego nie twierdzę. Ale co to ma do rzeczy? Napisałem, że wiele osób chce jak najkrótsze kursy nie tylko z powodu kosztów, ale czasu, jaki chcą/mogą na to poświęcić.

Autor:  piotras [ 7 lip 2020, o 20:40 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

bury_kocur napisał(a):


Kurs trwał 21 dni, ale wspominam go bardzo dobrze - jak to mawiali - przez te 21 dni nawet małpę można było nauczyć pływać.

To znaczy, że przeciętnie rozgarnięty homo sapiens potrzebował góra 14 dni. To po co
21? Pomijam oczywiście fakt samej przyjemności żeglowania przez 7 dni dłużej.


Sent from my E6853 using Tapatalk

Autor:  Dawid Kowalski [ 7 lip 2020, o 20:41 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

Myślę, że nazwa ma drugorzędne znaczenie tzn czy to obóz, kolonia, szkolenie, kurs czy jeszcze coś innego.

Zastanawiam się po prostu czy takie "obozy" i forma kursu jeszcze gdzieś istnieją to znaczy skupienie się w 100% na tym co jest ważne i nie zgadzam się z tym, że głównym celem jest to zdobycie patentu, tylko raczej wiedzy, zapoczątkowania jakiś dobrych nawyków i utworznie dobrej bazy/podstawy do dalszego doskonalenia.

Podczas mojego kursu podobnie - mieszkaliśmy po 8-10 osób w "barakach z tektury", na stołówkę chodziło się pod górę kilkaset metrów, ale to nie było istotne. Bardziej to, że "barak" wykładowy ;) był na miejscu i ilość godzin pływania.

Autor:  Stara Zientara [ 7 lip 2020, o 20:44 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

piotras napisał(a):
To po co
21?
Byli tacy, którzy po kursie na żeglarza, zdawali na sternika.

Ale nie w naszej komisji, tylko w OZŻ. :rotfl:

Autor:  Ognisty Szkwał [ 7 lip 2020, o 20:46 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

piotras napisał(a):
To po co
21?

Chyba specyfika tamtych lat i epoki - obozy 3 tygodniowe.

Autor:  ins [ 7 lip 2020, o 20:47 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

marioczewa napisał(a):
Nie oszukujmy się tam nie szkoliliśmy się na kosmonautów a póżniej astronautów.

Szkolę właśnie w tej chwili, na kursie 12 dniowym trzy dziewczyny i trzech chłopaków 14/16 lat.
Do dyspozycji mam Omegi, Venuski, Fokusa, Majestica. Po jednym dniu szkolenia, jedna trójka pływa samodzielnie na mocno zrefowanych żaglach, inna ze mną na pełnych, po 2/3 h zmiana.
Najwięcej godzin będzie spędzonych bez instruktora na pokładzie.
Od samego początku nacisk na samodzielne podejmowanie decyzji.
Czy nauczyliby się więcej na 3 tygodniowym obozie dezetowym czekając w kolejce dziesięcioosobowej na trzymanie steru?

Piotr Siedlewski

Autor:  marioczewa [ 7 lip 2020, o 20:58 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

Oczywiście, że nie można porównywać tych dwoch juz chyba epok.To były piękne czasy ale poziom szkolenia też był różny. Teraz odkąd odkryto, że pieniądz żądzi światem wszystko się zmieniło. Nawet to co robiłem w 3 tyg na koloniach jestem w stanie nauczyć się w jeden dzień na mazurach. Po prostu wspominam to z łezką w oku i nawet na fejsbuku się nie moge pochawalić bo po prostu tego nie było. Może jakieś pojedyncze fotki gdzieś u kogoś. Ach piknie było.

Autor:  Stara Zientara [ 7 lip 2020, o 21:00 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

ins napisał(a):
Czy nauczyliby się więcej na 3 tygodniowym obozie dezetowym czekając w kolejce dziesięcioosobowej na trzymanie steru?
Na takim kursie się szkoliłeś?

W Jadwisinie były wachty 5 osobowe i każda z nich miała Omegę (na żeglarza) lub Deltę (na sternika) i stałego instruktora. Były też przechodni Szczupak i DZ dla kandydatów na sternika. Ale to były czasy, gdy kuratorium oświaty dokładało młodzieży do wychowania fizycznego, a nie religijnego.

Załączniki:
Komentarz: Rok 1973. Omegi dla kandydatów na żeglarza.
1973-08-jadwisin06.jpg
1973-08-jadwisin06.jpg [ 205.26 KiB | Przeglądane 6215 razy ]

Autor:  ins [ 7 lip 2020, o 21:08 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

Stara Zientara napisał(a):
Na takim kursie się szkoliłeś?


Na omedze, na ŻJ pływałem na początku w 4 plus instruktor, a po zdobyciu podstaw w 2/3 bez instruktora, na DZ podobnie 3/4/5 osób.
W Poznaniu.

Piotr Siedlewski

Autor:  Stara Zientara [ 7 lip 2020, o 21:24 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

Falochron portu w Jadwisinie miał nazwę Houston.

Przez ponad połowę kursu siedzieli tam instruktorzy, którzy nadzorowali "loty kosmiczne" - kilkanaście jachtów manewrujących jednocześnie w basenie portowym i podchodzących do pływającego pośrodku pontonu.

Załącznik:
1988-07-jadwisin03.jpg
1988-07-jadwisin03.jpg [ 416.97 KiB | Przeglądane 6187 razy ]


Ponieważ było blisko do Warszawy, to w niedzielę (sobota była robocza) przyjeżdżali rodzice w odwiedziny. W związku z tym zaraz po śniadaniu wszyscy płynęli na cały dzień na Bug do Popowa, aby uniknąć odwiedzin. W drugą niedzielę płynęliśmy do zapory w Dębem (instruktorzy na Szczupaku i "Bosmanie") - po drodze kładzenie masztu. W ostatnią niedzielę wszyscy wypływali w sobotę przed śniadaniem i wracali w niedzielę po kolacji - do Pułtuska z noclegiem po drodze na Omegach pod namiotami zrobionymi z żagli.

Autor:  ins [ 7 lip 2020, o 21:34 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

Stara Zientara napisał(a):
do Pułtuska z noclegiem po drodze na Omegach pod namiotami zrobionymi z żagli.

W związku z tym Pułtuskiem, to co? Kiedy zamierzasz organizować 3 tygodniowe obozy szkoleniowe zamiast tygodniowych na JSM, w Chorwacji pod egidą PZŻ, w których uczestniczyłeś, a nawet egzaminowałeś.

Piotr Siedlewski

Autor:  Stara Zientara [ 7 lip 2020, o 21:38 ]
Tytuł:  Re: "Trudne" kursy żeglarskie

ins napisał(a):
Kłamiesz, jak zwykle na mój temat.

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/