SIRK napisał(a):
A czy ty jakoś nas tj. forumowiczów poznaczyłeś? Podbije temat to może będzie więcej odpowiedzi.
Ankieta jest anonimowa. Mam data-tagi przy konkretnych rekordach. Wiem kiedy wrzuciłem ankietę na forum.
SIRK napisał(a):
Ale odpowiedz proszę, jak zamierzasz połączyć incydentalne doświadczenie młodego człowieka ze statystycznie uśrednionymi cechami charakteru przypadkowego użytkownika internetowego forum dyskusyjnego?
Kwestionariusz, który wypełniłeś jest badaniem pilotażowym. To znaczy, że jest sondowaniem jak rozkładają się badane użytymi narzędziami cechy w grupie żeglarzy. Ponieważ nie ma dla tych narzędzi opracowanych norm (nie wiadomo jak przeciętnie ma człowiek), to potrzebuję sprawdzić to samemu. Nie potrzebuję norm dla całej populacji, wystarczą mi normy dla żeglarzy. Jest to taki punkt odniesienia, żeby nie operować w próżni. Można także założyć, że młodzież przychodząca na rejs będzie osiągała wyniki poniżej przeciętnej, a także, że jeżeli rejs będzie skutecznym oddziaływaniem wychowawczym, to po rejsie wyniki będą powyżej przeciętnej. A może będzie inaczej. Nie wiem. Na tym polegają badania. Opierasz się na jakiś założeniach, które wynikają z Twoich dotychczasowych doświadczeń lub wiedzy i sprawdzasz jak to się ma w praktyce do Twoich nowych pomysłów. Czasami z tego nic nie wychodzi, a czasami odkrywasz coś dużego.
SIRK napisał(a):
Do napisania tego postu sprowokowała mnie lektura twoich zalinkowanych prac.
Fajnie wiedzieć, że ktoś je czyta!
SIRK napisał(a):
Moim zdaniem trochę idealizujesz i wyraźnie przeceniasz wychowanie morskie czy raczej tzw. szkołę pod żaglami.
Piszę o swoich doświadczeniach i o tym co zmierzyłem. To znaczy, że piszę o faktach. Nauka polega też na dyskutowaniu i konfrontacji danych ze sobą. To jest podstawą rozwoju. Chętnie wysłucham Twojego zdania, jeżeli jest poparte doświadczeniem.
SIRK napisał(a):
W swoich opracowaniach dosyć dużo uwagi poświeciłeś na precyzyjne zdefiniowanie takiego wychowania.
To się nazywa operacjonalizacja i jest podstawą w badaniach naukowych. Chodzi o to, żeby każdy wiedział co mam na myśli mówiąc "wychowanie morskie".
SIRK napisał(a):
Z drugiej natomiast strony w przedstawionej ankiecie dość ogólnikowo i chyba całkowicie niemerytorycznie pogrupowałeś potencjalnych respondentów. Tak naprawdę to doświadczenie żeglarskie sprowadziłeś do doświadczenia bardzo wąskiej grupy osób zainteresowanych turystyką żeglarska na pokładzie dużych jednostek żaglowych.
Może Ci się tak wydawać, ale to badanie pilotażowe. Ono nie dotyczy wychowania morskiego. Ono ma pokazać jaki jest rozkład badanych cech w grupie żeglarzy.
SIRK napisał(a):
Dla przykładu kto według ciebie posiada większe doświadczenie żeglarskie i czyją wypowiedź potraktujesz z większą estymą;
- właściciela żółtej(czerwonej?) chusty który corocznie korzysta z komercyjnej oferty rejsów na Antarktydę, wody Arktyki i/lub harcerskich rejsów oldbojów.
- żeglarza turysty spędzającego każdy urlop na pokładzie osobiście wyczarterowanego jachtu na ciepłych wodach południowych
- armatora „dzielnego bałtyckiego jachtu” uwielbiającego „niedźwiedzie mięso”
- członka uznanej załogi regatowej biorącego udział wyłącznie w kilkudniowych morskich regatach lub kilkugodzinnych treningach.
A może posiadacza „sasanki i bandery pirackiej” który od pięćdziesięciu lat spędza przynajmniej jeden miesiąc na WJM. Przykłady można powielać i to nie sztucznie wymyślone tylko takie wzięte prosto z życia.
Potraktuję je z taką samą uwagą. Potem ewentualnie sprawdzę, czy turyści w jakiś sposób różnią się od regatowców itp.
SIRK napisał(a):
Nie jest moim zamiarem dyskredytowanie twoich poglądów ale praca z młodzieżą może być dobra lub zła i nie ma to nic wspólnego z pokładem żaglowca.
Ja nie piszę o swoich poglądach. Ja piszę o wynikach swoich badań. One mają wiele wspólnego z pokładami statków. Jeżeli ktoś przeprowadzi badania dotyczące tego samego, czego dotyczyły moje, i wyjdą mu inne wyniki, wtedy będziemy się zastanawiali dlaczego.
SIRK napisał(a):
Twoje odwołanie się do historii niestety nie ma przełożenia na teraźniejszość i co ważniejsze nie podajesz żadnych dowodów popierających swoją tezę.
Które odwołanie do historii? Jaką tezę?
SIRK napisał(a):
Pasjonaci lotnictwa, wspinaczek górskich, łowiectwa czy innych społecznych aktywności mogą równie dobrze lobbować za własnymi metodami kształtowania charakteru młodego człowieka.
Oczywiście, że tak. To się nawet nazywa outdoor education i adventure education. Chyba nawet o tym pisałem. Tyle, że tam mogą dziać się inne rzeczy. To można oczywiście zmierzyć, i pewnie ktoś to robi. Tu nie chodzi o to, że wychowanie morskie jest jedyną słuszną metodą. Ja tylko mówię co ono zmienia, z czym to się może wiązać i szukam sposobu na podniesienie efektywności tego procesu. Trochę chodzi też o to, że warto zaproponować młodzieży takie formy aktywności, które będą dla nich atrakcyjne i wartościowe. Mając w ręku twarde dowody skuteczności działania jesteś w innej pozycji, niż operując poglądami czy opiniami.
SIRK napisał(a):
Emocje związane z przejściem pod tzw. rybą na polach legnickich mogą być porównywalne do opłynięcia Hornu i zapewne mieć taki sam a nawet większy wpływ na rozwój młodzieży.
Nie. Emocje to jedno. Wpływ to drugie. Rozwój to trzecie.
SIRK napisał(a):
Każdy z nas ma do zdobycia swój własny Mount Everest i doprawdy nie rozumiem dlaczego deprecjonujesz „wychowanie wodno-harcerskie” oraz żeglarstwo śródlądowe. Młody żeglarz na optymiście na środku jeziora może bardziej przeżywać „bezkres oceanów” od twojego kaczora czy innego kanaki. Zajęcia na DZecie mogą dać więcej niż nie jedno wejście na bombramreje.
Dlaczego uważasz, że deprecjonuję? Po prostu badam inne rzeczy.
SIRK napisał(a):
Jeżeli natomiast faktycznie dopuścisz do sytuacji, że nie będziesz mógł na czas odstawić do najbliższego portu swojego młodego wychowanka to doprawdy może to niezbyt dobrze świadczyć o twoich metodach wychowawczych.
Nie wiem co to ma do rzeczy. To raczej dotyczy kompetencji żeglarskich, planowania trasy, interpretacji sytuacji pogodowej itp.
SIRK napisał(a):
Idąc dalej to mamy XXI wiek i aby poznać inne kraje lub kultury to naprawdę nie musimy korzystać z „morskiego okna na świat”. Dla przykładu zaangażowani pedagodzy w najzwyklejszych szkołach gminnych potrafią zorganizować atrakcyjny wyjazd z możliwością wszelakich kontaktów międzykulturowych a komercyjne biura turystyczne prześcigają się w różnorodnych ofertach dla młodzieży.
Świetnie! I co w związku z tym? Niech się prześcigają. Konkurencja powoduje, że wygrywają lepsi. Jedni pojadą na all inclusive do Egiptu z rodzicami, a ktoś inny wybierze Szkołę pod Żaglami. To fajnie, że jest wybór.
SIRK napisał(a):
Równocześnie przytaczasz wiele dość kontrowersyjnych i nieprzystających do współczesnego świata elementów składających się tzw. „wychowanie morskie” i tak;
- z choroba morską obecnie „walczy się” farmakologią
- doprowadzenie młodego organizmu do zmęczenia i niewyspania jest dyskwalifikujące dany program wychowawczy oraz jest zagrożone odpowiedzialnością karną
Nie bardzo rozumiem co masz na myśli. Ja nigdy nie napisałem ani nie powiedziałem, że należy karmić młodzież lekami przeciwko chorobie morskiej, ani że trzeba ich doprowadzać do granicy wytrzymałości. Mój tekst o chorobie morskiej i m.in. farmakologii znajdziesz
tu. Myślę, że to powinno wyklarować ten temat.
Co do zmęczenia fizycznego, to można powiedzieć, że na obozach sportowych też się męczy dzieci, bo mają dużo treningów. A na obozach harcerskich przez nocne podchody nie mogą się wyspać. Bądźmy rozsądni.
SIRK napisał(a):
- przed przemoczeniem i wychłodzeniem zabezpiecza odpowiednia odzież ochronna która powinna być udostępniona przez armatora dla całej załogi jest to nie tylko wymóg prawny ale i element wychowawczy o czym organizatorzy szkolnych rejsów chyba świadomie zapominają.
Powinna być udostępniona? Dlaczego tak uważasz? Czy mógłbyś podać źródło tego wymogu prawnego, na który się powołujesz? Nie wiem jak odzież może być elementem wychowawczym. Na Zaruskim są sztormiaki dla załogi, ale i tak każdy przyjeżdża ze swoim. Mało kto lubi się przebierać w cudze ciuchy.
SIRK napisał(a):
- wychowanie przez prace to może być pusty slogan nie zawsze prawidłowo wcielony w życie
Jasne, że może tak być. Każdą robotę można spartaczyć. Ale może też tak nie być. Można naprawdę dobrze to przygotować. Moje dane wskazują, że nie jest to pusty slogan. Po raz kolejny warto uściślić (zoperacjonalizować) co rozumiemy przez "wychowanie przez pracę". Jeden może rozumieć obóz pracy, a inny fajne i merytoryczne szkolenie z dobrym nauczycielem.
SIRK napisał(a):
Nie mam przygotowania pedagogicznego i nie rozumiem twoich wywodów o rodzajach pedagogiki. Ale nie wierze aby podczas stosunkowo krótkiego i bardzo często jedynego w życiu rejsu można było zrealizować tak wiele wymienionych celów. Piszesz o przygotowaniu do życia, rozwoju fizycznym oraz kulturalnym i to wszystko podczas kilkunastu (kilkudziesięciu?) dni.
Piszę o zapoczątkowaniu zmian, które mogą przekładać się na dalsze decyzje życiowe. Czy te zmiany są trwałe? Badania innych naukowców wskazują, że tak. Czy można zrealizować wiele celów w trakcie kilkutygodniowego rejsu? Tak. Czy sam rejs jest remedium na wszystko? Nie.
Tu mógłbym także odpowiedzieć Ci cytatem z Ciebie:
SIRK napisał(a):
nie podajesz żadnych dowodów popierających swoją tezę
Ja też nie wierzę. Ja stawiam hipotezy i je sprawdzam, a potem prezentuję fakty.
SIRK napisał(a):
Powołujesz się na podobne programy wychowawcze w innych krajach. Czy mógłbyś podać przykłady oraz określić ile osób korzysta z takich programów. Jaki to jest procent w krajowym systemie edukacyjnym i jak to się przekłada na wyniki.
Prosisz mnie o dokonanie metaanalizy dotychczasowych publikacji i przeprowadzenie badań o światowym zasięgu. Żeby Ci odpowiedzieć rzetelnie potrzebuję około dwóch, może trzech lat. Przydałoby się także finansowanie i zespół do pomocy.
SIRK napisał(a):
Jako przeciwnik tradycyjnego szkolenia zawodowego studentów szkół morskich na pokładzie wszelakich żaglowców wiem na przykład, że kraj dostarczający najwięcej wysoko kwalifikowanych marynarzy nie posiada żadnej żaglowej jednostki szkoleniowej.
Inny kraj uznany jako tradycyjnie związany z morzem gdzie większość jego mieszkańców ponoć urodziła się na łodzi raczej także nie eksploatuje żaglowca szkolnego na preferowanych przez ciebie zasadach. A kraj ten jest równocześnie liderem w najbardziej zaawansowanych technologiach związanych z morzem. Od specjalistycznego transportu morskiego po przez działalność offshore, współczesne rybołówstwo oraz budownictwo okrętowe.
Natomiast wyspiarski kraj na którym zapewne chciałbyś się wzorować chyba już bezpowrotnie stracił wszystko ze swojej dawnej imperialnej świetności choć nadal prowadzi bardzo szeroką kampanie wychowania morskiego.
Piszesz o edukacji morskiej i kształceniu zawodowym. Ja się zajmuję wychowaniem morskim. To co innego. Po raz kolejny - operacjonalizacja.
SIRK napisał(a):
Jednakże już teraz twierdze, że to wszystko co było aktualne np. 100 lat temu nie musi sprawdzić się we współczesnych czasach.
Zgadzam się. Ale może część rzeczy jest uniwersalna i niezależna od czasów (prawda, piękno i dobro
)? Tak czy inaczej, warto to sprawdzić!
SIRK napisał(a):
Jako średni nadmorski kraj powinniśmy oferować różne formy edukacyjne dla młodzieży. Nie jestem za likwidacją „Błękitnej szkoły” czy stowarzyszenia STAP ale należy pamiętać o skali zjawiska i nie kierować się idealistycznymi marzeniami. Tak jak sam napisałeś, pierwsze wyobrażenie o rejsie młodych ludzi powstaje na podstawie literatury marynistycznej lub co gorsza „hollywoodzkiej kinematografii” i nie chciałbym aby inni w ten sposób patrzyli na „wychowanie morskie”.
Zgadzam się z Tobą! Warto opierać się na faktach, a nie na wyobrażeniach. Warto oferować różne formy edukacji. Warto sprawdzać, ewaluować, eksperymentować, działać, poszukiwać, zastanawiać się, myśleć, ulepszać itp.
SIRK napisał(a):
Obok wywiadu z tobą jest na jednym z portali żeglarskich informacja o Akademickim Klubie Wychowania Morskiego Ligi Morskiej i Rzecznej i o ile nic nie mam do „studenckich klubów żeglarskich” to działalność statutowa AKWMLMiR oraz idea o „morskim wychowywaniu studentów” jest po prostu kuriozalna.
Chodzi Ci o to, że algorytm strony zaproponował Ci lekturę artykułu o podobnym tagu, co wywiad ze mną? Nie mam na to wpływu. Podobnie jak na treści pojawiające się na stronie.
SIRK napisał(a):
Obawiam się, że przy takiej bezkrytycznej twojej narracji ktoś może kiedyś podsumować w ten sposób wychowanie morskie młodzieży.
Operacjonalizacja
Wiesz, ja zaproponowałem taką definicję. Można się z nią nie zgadzać. Ja nawet się cieszę, jak ktoś robi badania, które pokazują coś innego. To jest motywacja do rozwoju, do szukania błędów, do ulepszania warsztatu itp. Ale jak ktoś pisze "nie znam się, ale mam inne zdanie, a Ty nie umiesz robić badań" to nawet mi oko nie drgnie.
W byciu naukowcem ważne jest bycie sceptykiem. Krytyczne podejście (nie krytykanckie), jak najdokładniejszy pomiar, rzetelność, trafność i jeszcze wiele innych rzeczy. Ja sprawdziłem niewiele rzeczy, ale starałem się zrobić to porządnie. Tego będę bronił i chętnie wejdę w polemikę, ale merytoryczną i na dane oraz fakty, a nie opinie i przekonania. Wiele rzeczy chciałbym jeszcze sprawdzić, ale naukowo zajmuję się tematem wychowania morskiego dopiero od 8 lat. To bardzo mało, biorąc pod uwagę, że temat jest niszowy, mało naukowców go bada, nie jest związany z zarabianiem kolosalnej ilości pieniędzy, jest mniej medialny niż piłka nożna itp. Wielu rzeczy nie wiem. Wiele chciałbym jeszcze się dowiedzieć. A co, jeżeli nam się wydaje, że dbamy o młodzież, jesteśmy empatyczni, wspieramy ich w trudnych chwilach, oni do nas wracają na kolejne rejsy, przychodzą pomagać w wolnym czasie, okazują sympatię i podtrzymują znajomości przez lata, a tak naprawdę doznają ogromnej traumy w trakcie nocy przechorowanej na relingu? To akurat mało prawdopodobne, ale może warto zapytać o negatywne doświadczenia z tego typu rejsów. A może jeden program jest lepiej przygotowany niż drugi? A może jeden jest lepiej realizowany niż drugi? A może jedna kadra jest lepsza niż druga? A może ktoś myli wychowanie morskie z obozem przetrwania i wojskową musztrą? Wiele pytań, wiele niewiadomych, wiele do sprawdzenia. Trzymaj za mnie kciuki