Forum żeglarskie https://forum.zegluj.net/ |
|
Za sterem https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=3&t=3721 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | Banan [ 27 sie 2009, o 13:58 ] |
Tytuł: | Za sterem |
Przeczytałem artykuł Kapitan (oficer wachtowy) za sterem autor Antoni Dudziński, kapitan żeglugi wielkiej. Na rejsie w którym brałem udział, gdy tylko jacht zbliżał się do główek portu, kapitan dziękował ładnie sternikowi i brał kolo w swoje ręce, wchodził, dobijał do nabrzeża, podobnie z wychodzeniem. Jak jest Wasza praktyka w rejsach morskich i Wasze doświadczenia ? |
Autor: | dzudzi [ 27 sie 2009, o 14:07 ] |
Tytuł: | |
Zwykle wchodzę i wychodzę z portu sam, chyba że ktoś mnie prosi że ma ochotę i chciałby się nauczyć. Takie zainteresowanie rzadko ktoś wykazywał, może ze 3-4 razy mi się zdarzyło. Chodzi oczywiście o manewry portowe, przez same główki, czy podczas podejścia do nich to raczej ktoś z załogi jest za sterem. |
Autor: | Banan [ 27 sie 2009, o 14:09 ] |
Tytuł: | |
dzudzi napisał(a): Takie zainteresowanie rzadko ktoś wykazywał kurcze, ja zawsze chciałem, myślę, że z poprawkami kapitana dał bym radę - ale się bałem zapytać czy mogę.
|
Autor: | dzudzi [ 27 sie 2009, o 14:15 ] |
Tytuł: | |
Myślę że niepotrzebnie się bałeś, w końcu do odważnych świat należy. No i nic strasznego to nie jest. Ale jestem ciekawy jak do takich próśb podchodzą bardziej opływani. |
Autor: | Maar [ 27 sie 2009, o 14:56 ] |
Tytuł: | |
W artykule kpt. Dudzińskiego jest wrzucone do jednego worka pływanie na akwenach trudnych, o dużym natężeniu ruchu oraz wchodzenie do portów a Ty się pytasz o jedynie o manewry podejściowe. Na małym jachcie (załóżmy do 50-60 stóp), ze względu na dynamikę ruchu, w większości przypadków wygodniej jest prowadzącemu wziąć koło/joystick/rumpel/whatever w dłonie żeby wprowadzić jacht do portu niż wydawać komendy sternikowi. Oczywiście żeby to robić bezpiecznie, prowadzący musi zapoznać się wcześniej z opisem portu w locji (albo znać port). Zdarza się, że na burcie jest "dobry i zaufany znajomy kapitana" i często jest tak, że tej osobie oddaje się ster w czasie manewrów, żeby można było samemu skupić się na wszystkim. Inaczej sprawa wygląda na większych statkach - na żaglowcach, większych jachtach. Tam standardem jest, że za sterem stoi sternik a prowadzący wydaje tylko komendy. Przy czym w portach, to tym sternikiem z reguły jest ktoś kto dobrze zna statek i kapitana (np. mechanik na Pogorii czy bosman na Zawiasie). Tutaj chodzi także o zaufanie! Znam jeden przypadek, że w czasie wyjścia z ciasnego portu, za sterem stał "zielony". Był to niewidomy Romek Roczeń a kapitanował Zbieraj i koniecznie chciał przestraszyć/zadziwić jaśniepana z jachtu stojącego obok ![]() Przy czym wcześniej Janusz dokładnie omówił z Romkiem manewry a w szczególności ustalili co znaczy "dwa w prawo" ![]() Romek z racji niewidzenia nie mógł jechać na wskazania wskaźnika wychylenia steru czy kompas - ustalili, że komendy Zbieraj będzie wydawał na... obroty koła ![]() ![]() |
Autor: | mors-k [ 27 sie 2009, o 14:58 ] |
Tytuł: | |
dzudzi napisał(a): chyba że ktoś mnie prosi że ma ochotę i chciałby się nauczyć.
Ja czasem to robie, ale pierwszy raz wchodziłem do portu na wyraźne życzenie kapitana, który siedząc obok w kokpicie kazał mi wjeżdżać miedzy główki jednego z portów na Bornholmie. Bylo to parę lat temu i jak już gdzies pisalem to spociłem się okrutnie zanim dobiłem do nabrzeża. Sprawiło mi to dużo satysfakcji i teraz gdy widzę, że w marinie jest sporo miejsca to chetnie staję za sterem. |
Autor: | Cape [ 27 sie 2009, o 15:27 ] |
Tytuł: | |
banan70 napisał(a): kurcze, ja zawsze chciałem, myślę, że z poprawkami kapitana dał bym radę - ale się bałem zapytać czy mogę
Często wychodzi ktoś inny, z wejściem trochę inna sprawa, bo to czasu na błąd mniej. Ale przy odbiciu, jak ktoś jest chętny, to pytam jak to zrobi i ewentualnie koryguję. Czyli omawiam manerwr "przed". Dlatego przy wejściu, jest to trudniejsze. Powinno to sie poprzedzić manewrówką na otwartej (spokojnej) wodzie. |
Autor: | Banan [ 27 sie 2009, o 17:16 ] |
Tytuł: | |
Maar napisał(a): a Ty się pytasz o jedynie o manewry podejściowe. pytam się o wejście do portu, dobicie i zacumowanie i odwrotnie, na jachtach żaglowych, turystycznych ![]() To jak Marku - dał byś poprowadzić ? Czy zaufania byś nie miał ? ![]() |
Autor: | Szaman3 [ 27 sie 2009, o 17:37 ] |
Tytuł: | |
banan70 napisał(a): To jak Marku - dał byś poprowadzić ? Czy zaufania byś nie miał ?
Ja pewnie bym Ci dał, ale tak do końca to nie jestem przekonany. ![]() ![]() I co? Miałbym oddawać ten najlepszy kąsek? ![]() Czasami oddaję. ![]() |
Autor: | Cape [ 27 sie 2009, o 17:44 ] |
Tytuł: | |
Mariusz Główka napisał(a): U mnie w praktyce wyglada to tak, ze na morzu, jestem ostatnią osobą, która siada do steru. No bo cóż jest w tym ciekawego. Natomiast jak już dochodzisz do portu i zaczyna się manewrówka, to wtedy masz najciekawsze z całego rejsu
Mariusz, wyjąłeś mi to z ust. Sterowanie na morzu, to kara i nuda. Co innego przy manewrach. Ale chętnym należy to umożliwić. Zacząć od odejścia, a nie podejścia. |
Autor: | gf [ 27 sie 2009, o 18:00 ] |
Tytuł: | |
banan70 napisał(a): Jak jest Wasza praktyka w rejsach morskich i Wasze doświadczenia ? Czytając artykuł trzeba wziąć pod uwagę różnicę (ogromną) skali jednostek, co przekłada się też na skalę czasową manewrów.
Na statku wszystko dzieje się trochę wolniej z uwagi na jego wielkość i masę. Można spokojnie podać polecenie sternikowi, bo czas jego reakcji w porównaniu do czasu reakcji statku nie będzie istotny. Na dodatek kapitan dzięki temu nie jest "przywiązany" do dżojstika i może przechodzić raz na jedno skrzydło, raz na drugie, zobaczyć co się dzieje u cumowników, krzyknąć im przez VHF itd. Dodatkowo dochodzi jeszcze kwestia pilota, który de facto kontroluje statek w tym momencie. Na jachcie, w zatłoczonej marinie, gdzie miejsca jest tyle, że ledwo da się obrócić, a jeszcze wieje boczny wiatr, czasu na reakcję jest mało i dwusekundowe opóźnienie lub błąd sternika mogą spowodować nieprzyjemne sytuacje typu oparcie się o czyjąś burtę (kotwicą dziobową ![]() Na rejsach na których byłem (czy prowadziłem czy nie) sterował raczej kapitan. Raz był wyjątek, że kpt. ze szkoły bardzo dawnej wywodzący się, wyznaczył mnie do sterowania, a sam dumnie podawał polecenia. Ponieważ działo się to na 9 m Carterze, wyglądało dość komicznie i budziło zrozumiałe zdziwienie wśród mieszkańców skandynawii ![]() ![]() Jeśli o żaglowce chodzi, to Marek napisał o Pogorii i Zawiasie, a ja dodam, że na Głowackim jest małe kółko sterowe, które ma kilkanaście(!) obrotów z burty na burtę. Nie ma opcji żeby kapitan wściekle nim kręcił sam, więc tam musi być "fizyczny", który przekłada ster z burty na burtę co 10 sekund, a kapitan tylko mówi kiedy i w którą stronę ![]() |
Autor: | Maar [ 27 sie 2009, o 21:02 ] |
Tytuł: | |
banan70 napisał(a): W artykule tym kpt. pisał też w odniesienie do małych jednostek, przy trudnych akwenach. Kpt. Dudziński pisał o tym, że prowadzący steruje na trudnych akwenach. Nie znam takich sytuacji, ale mogę sobie wyobrazić skipera dzielnie dzierżącego ster na podejściu do Londynu na ten przykład i zamiast prowadzić nawigację to taki wykonuje manewr pijanego węgorza ![]() Cytuj: To jak Marku - dał byś poprowadzić ? Czy zaufania byś nie miał ? Tomek, przecież w życiu razem nie pływaliśmy - skąd mogę wiedzieć czy jesteś totalnym lebiegą czy asem nad asy pośród asów. Jakoś na wianki byłem na Bornholmie z poznanymi tu na forum ludźmi - musiałem gościa namawiać żeby sam wszedł do Władysławowa ![]() Cape napisał(a): Ale chętnym należy to umożliwić. Zacząć od odejścia, a nie podejścia.
To też kwestia okoliczności jest. Wejście może być we flaucie i przy pustym porcie a wyjście w warunkach silnego wiatru i zmiany turnusu. Ale generalnie też uważam, że wyjście jest łatwiejsze. |
Autor: | Stara Zientara [ 27 sie 2009, o 21:16 ] |
Tytuł: | |
gf napisał(a): na Głowackim jest małe kółko sterowe, które ma kilkanaście(!) obrotów z burty na burtę. Nie ma opcji żeby kapitan wściekle nim kręcił sam, więc tam musi być "fizyczny", który przekłada ster z burty na burtę co 10 sekund, a kapitan tylko mówi kiedy i w którą stronę
![]() He, he... Konrad pierwszy raz funkcję sternika manewrowego na Głowackim (Rutkowskim) ćwiczył, jak miał 15 lat - w rejsie Trzebież-Edynburg-Brema. |
Autor: | wlodwoz_old [ 14 wrz 2009, o 14:02 ] |
Tytuł: | Re: Za sterem |
Nie pływam po morzu. Manewry na śródlądziu są, siłą rzeczy częstsze.Od lat nie mogę przekonać załogi, że potrafią sami. Satysfakcja, jednak z tego jest duża. Rok temu pływałem z ręką w gipsie. Też dziwiono się, że ten z gipsem steruje. |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |