Forum żeglarskie https://forum.zegluj.net/ |
|
Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=3&t=3799 |
Strona 1 z 5 |
Autor: | Maar [ 17 wrz 2009, o 00:28 ] |
Tytuł: | Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
Gdzieś w innym wątku prosiliście, żebym napisał relację z egzaminu RYA Yachtmaster – ponieważ wyznaję zasadę „vox populi, vox Dei” to… proszę bardzo ![]() Egzaminy RYA organizowane są w ten sposób, że wysyła się do nich, znaczy się Royal Yachting Association informację, że są chętni i podaje się proponowany rejon. Z RYA przysyłają listę kilku (dwóch/trzech) egzaminatorów operujących na danym obszarze. Wybiera się któregoś, dzwoni, umawia szczegóły dotyczące terminu i portu rozpoczęcia i… czeka się. Organizujący całe to zamieszanie i przy okazji właściciel Scaramouche’a (jachtu na którym zdawaliśmy) Darek Suchomski dostał listę dwóch egzaminatorów. Jednego znał (tego, który egzaminował Mariusza Główkę) i wiedział mniej więcej jakie on stawia wymagania, ale niestety (a może na szczęście) ten znajomy egzaminator pojechał do Szkocji i nie mógł przyjechać na południe więc zadzwonił do drugiego z listy. Umówiliśmy się na niedzielę, na 2000-2100 w Dover, bo nam się podoba czwarta zwrotka „Hiszpańskich dziewczyn”. Wcześniej były przygotowania, zapoznaliśmy się z łódką, na której mieliśmy zdawać, poćwiczyliśmy manewrówkę, przypomnieliśmy sobie trochę teorii (w szczególności sprawy związane z pływami) i czekaliśmy. Philip – tak miał na imię nasz egzaminator – przyjechał do Dover o 2030. Wszedł na łódkę, spytał o zdrowie i nastroje i się zaczęło. Chyba to standard w RYA - słyszałem od Mariusza oraz od innego kolegi, że mieli tak samo - egzaminator zaczął od tego, że chciałby zobaczyć jak pływamy, utwierdzić się w przekonaniu, że wiemy jak robić to bezpiecznie i co najważniejsze zaznaczył, że nie będzie robił nam żadnych numerów typu podchwytliwe pytania czy nienormalne zadania. Zaczęliśmy od safety briefing - poprosił żebyśmy opowiedzieli mu o kwestiach bezpieczeństwa. Ja miałem opowiedzieć o przedmiotach związanych z bezpieczeństwem znajdujących się na dziobie, Grzesiek (gf) dostał rufę a trzeci kolega (pozaforumowy :-) ) deck. Akurat na dziobie znajdowała się pirotechnika, apteczka, koce termiczne, EPIRB i gro przejść burtowych. To były w sumie pierdoletki - z jakiej odległości widać flarę, kiedy można a kiedy nie powinno się jej używać, kiedy użyć pochodni a kiedy dymu, coś tam o helikopterach i takie różne? Poopowiadaliśmy o bezpieczeństwie i przeszliśmy do głównej części - rejsu. Poszedłem na pierwszy ogień. Miałem przygotować plan przejścia z Dover do Ramsgate. Niby odcinek o rzut beretem (20 Mm), ale płytko i wąsko. Jedyna rozsądna droga prowadzi pomiędzy lądem a sławetnymi (naznaczonymi ponad dwoma tysiącami wraków) dziesięciomilowymi mieliznami Goodwin Sands. Trochę tam bojek, trochę namiarów z lądu można wziąć, ale generalnie nawigacyjnie nie jest to łatwa woda. Prąd w Dover odwraca się na zachód dwie godziny przed HW, która wypadała o 0641. Z mojego passage planingu wynikało, że powinniśmy odejść od kei około 0415. Philip poprosił mnie, żebym odszedł wcześniej - o 0300 zaczęliśmy się zbierać. Przez cały czas naszego pobytu w Anglii wiało, więc oczywiście w dniu egzaminu nie mogło być inaczej. Bajdewindowe NE 7 dało nam wszystkim w kość (także MOB’owi - odwiązało się wiadro od odbijacza) i musiałem podchodzić do nieszczęśnika kilka razy. W czasie tego mojego przejścia (zresztą nie tylko mojego - każdy z nas przeżywał to samo) egzaminator kilka razy spytał się gdzie dokładnie jesteśmy. Oczywiście nie muszę dodawać, że GPS był niedostępny a pytania były szersze, typu skąd wiem, że akurat tu. W ogóle to cały czas sobie gadaliśmy - pytał o światełka, o znaki dzienne, o żeglugę we mgle, o sygnalizację dźwiękową, o porty dołączone, o radio, o prawo drogi - generalnie o wszystko, ale pytania były luźne. Jeśli czegoś dokładnie nie pamiętaliśmy, to drążył temat do momentu aż sobie poukładaliśmy w głowach i daliśmy prawidłowe odpowiedzi. Do Ramsgate dotarliśmy około ósmej. Zjedliśmy śniadanie i Grzesiek dostał za zadanie dowieźć nas za Dover do „kropki na mapie”, którą postawił Philip. Może Grześ sam napisze o swoim zadaniu - ja tylko wspomnę, że szliśmy fordewindem a na wstępie było powiedziane, że niekontrolowana rufa kończy egzamin. Grzesiek halsował się pomiędzy baksztagami po 20 stopni na burtę a prędkość mieliśmy taką, że South Foreland Light jeno nam śmignęła ![]() Grzegorz prawie bezbłędnie (mapa nie zgadzała się z rzeczywistością) znalazł kropkę na mapie, wróciliśmy do Dover, zjedliśmy jakaś papkowato-obrzydliwą zupkę i znów w morze. Prowadził Radek - miał wjechać gdzieś głęboko do portu w Folkestone. Nawet pytałem się egzaminatora czy do tunelu pod kanałem też ![]() ![]() Philip był zachwycony (przynajmniej tak mówił ![]() [*] my używamy trójkątów z kątomierzem a Angole plotera, my pływy liczymy algebraicznie a oni jedynie z wykresu, etc, etc. |
Autor: | Magister [ 17 wrz 2009, o 03:23 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
Jeszcze raz gratuluje ![]() ![]() ![]() Wydaje mi się, że egazmin w RYA jest nastawiony bardziej na praktykę niż na teorię ![]() |
Autor: | Cape [ 17 wrz 2009, o 07:15 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
Kolos napisał(a): Jeszcze raz gratuluje ![]() ![]() ![]() Wydaje mi się, że egazmin w RYA jest nastawiony bardziej na praktykę niż na teorię ![]() Z całą pewnością. Egzaminator obserwuje, jak prowadzacy zaplanował trasę i jak realizuje przejście. Marek tego nie napisał, ale bardzo ważny jest stosunek do załogi, m/in informacja o planowanym przejściu, pogodzie itp. Piszę to na podstawie ludzi, którzy zdawali RYA. Tu widać jakie lata świetlne dzielą egzamin PZŻ od RYA. Chociaż uczciwie trzeba stwierdzić, że stare (nie plastikowe) kojoty i morsy PZŻ, są dobrymi fachowcami. |
Autor: | skipbulba [ 17 wrz 2009, o 18:23 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
cape napisał(a): Chociaż uczciwie trzeba stwierdzić, że stare (nie plastikowe) kojoty i morsy PZŻ, są dobrymi fachowcami. Naprawde uważasz, że plastikowość ma znaczenie? Moim zdaniem wielu "nieplastikowych" to gamonie, a wielu "plastikowych" to świetni fachowcy. Nie ma reguły, a "rozbujniki" o niczym nie świadczą. W tym jest własnie siła egzamin RYA, że sprawdza w praktyce umiejętności i wiedzę, a nie "z jakiego materiału ma być deska do krojenia w kambuzie" i inne teoretyczne pierdoły, bez większego związku z żeglarstwem. I z tego, że jest nieobowiązkowy. podobnie jest z polskim egzaminem na SRC. 3/4 pytań to chory absurd. Po co komu wiedzieć na jakiej wysokości latają satelity? Jak bardzo musiał byc chory na głowę człowiek, który wymyślił testowe odpytywanie z praktycznej obsługi radia na bazie schematycznego rysunku panelu przedniego jedynie słusznego radia? A co zrobić jak ktoś ma na łódce inne radio? Polska paranoja. |
Autor: | Cape [ 17 wrz 2009, o 18:52 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
Co do plastikowych (sam taki jestem, chociaż, gdy zostawałem, miałem ok 2000 h w większości jako skiper), to jakoś mi nie pasuje mors za 600 h kambuza bez samodzielnych. Jeśli chodzi o "starych", to za wielu ich nie znam, ale zawsze dobrze trafiałem. To właśnie "cząstkowe i zbój" spowodował, że nie robiłem morsa w starej edycji. Nie był mi też potrzebny. A RYA ? Wzór do naśladowania. SRC hmm tego Sailora z egzaminu nigdy nie spotkałem na żywo, ale może się uda. A jak wysoko latają satelity ? ![]() |
Autor: | Szaman3 [ 17 wrz 2009, o 19:07 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
Rzeczywiście, zgodnie z obowiazujacym prawem w naszym kraju, mozna dojść do morsa włącznie nigdy nie prowadząc samodzielnie rejsu. Dopiero przy k.j. jest wymóg posiadania stażu jako skiper. Z drugiej strony, nawet jesli jest jakiś mors, który nigdy nie prowadził rejsu, to jest to margines, śladowa historia i nie ma co sobie zawracać tym głowy. PS. Markowi składłem juz gratulacje telefonicznie. Gratuluję Grześkowi i Radkowi zdania egzaminu. Myślę, że wszyscy trzej macie dużą satysfakcję z Waszego osiągniecia. |
Autor: | tommy [ 17 wrz 2009, o 19:23 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
cape napisał(a): A jak wysoko latają satelity ? ![]() to zależy co mają do roboty ![]() ![]() |
Autor: | Maar [ 17 wrz 2009, o 21:32 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
Kolos napisał(a): Wydaje mi się, że egazmin w RYA jest nastawiony bardziej na praktykę niż na teorię? I na jedno i na drugie. Chodzi o to, żebyś umiał pływać a (jak myślę powszechnie wiadomo) do pływania bezpiecznego jest potrzebna i praktyka i teoria. Jak znajdę więcej czasu to pewnie się rozpiszę (teraz to w panelu administracyjnym spędzam 99% czasu) ale zaskoczyło mnie podejście. W Najjaśniejszej dawano na morsowym egzaminie z nawigacji pytanie ze zliczeniówki na pływach i chciano odpowiedź z dokładnością co do minuty i co do centymetra głębokości. Na taką odpowiedź było kilka godzin czasu i mnóstwo liczenia. Angole chcą wiedzieć, czy wjadę w miałkie i ile mam czasu na lunch a na odpowiedź masz kilka minut i... prawie zero liczenia. Nie kupiłem (bo nie zdążyłem*) plottera. Tyle lat bezsensownie jeździłem na trójkątach popełniając mniejsze lub większe (w zależności od wielkości i gładkości stolika nawigacyjnego) błędy pomiaru. Ploterem, stojąc w zejściówce i trzymając w jednej ręce mapę a w drugiej rzeczony kawałek plastiku potrafię ustalić kurs czy namiar w sekund kilka. Naprawdę oni mają inne podejście. [*] se kupie na sail-ho u Jacka ![]() |
Autor: | Szaman3 [ 17 wrz 2009, o 21:56 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
Podejście Angoli jest takie jak pisze Marek. Ja tez byłem zaskoczony tym jak łatwo liczy się pływy. A plotter mam ![]() |
Autor: | dzudzi [ 17 wrz 2009, o 22:25 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
Przygotowując sie do YM korzystaliście z jakiś pomocy np: RYA Yachtmaster - advanced navigation theory, safety and seamanship The Complete Yachtmaster - Tom Cunliffe ??? |
Autor: | Maar [ 17 wrz 2009, o 23:21 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
Trochę poczytałem i nawet miałem z sobą The Complete Yachtmaster, ale... bardzo przydała się książeczka Pearsona "Reeds Skipper's handbook" - można było zobaczyć jak Angole podchodzą do poszczególnych zagadnień a poza tym cała wiedza jest zawarta w pigułce. Jako "przypominajkę" bardzo polecam te książeczkę (ca. 8 GBP). ps. Zobaczyłem, że na sail-ho jest http://sklep.sail-ho.pl/index.php3?towid=3888&r=1 i kosztuje nie całe 6 dych Dodano: Kolega przysłał picassowaty link do zdjęć. Trochę ich za dużo i trochę nieostre, i ze spaceru też są, ale... może ktoś chciałby zerknąć jak Scaramouche wygląda: http://picasaweb.google.pl/Radziell/Scaramouche2009# |
Autor: | Szaman3 [ 18 wrz 2009, o 08:35 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
dzudzi napisał(a): Przygotowując sie do YM korzystaliście z jakiś pomocy np: RYA Yachtmaster - advanced navigation theory, safety and seamanship The Complete Yachtmaster - Tom Cunliffe ??? Ta pierwsza to takie kompendium wiedzy. Taka pigułka, gdzie zagadnienia są właściwie tylko sygnalizowane i skrótowo omawiane. Ta druga książka jest moim zdaniem lepsza i bardziej obszernie traktuje materiał jaki później jest wymagany na egzaminie. |
Autor: | dzudzi [ 18 wrz 2009, o 10:34 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
Szukam czegoś na długi zimowe wieczory a Vademecum wydaje mi się trochę nie "życiowe" |
Autor: | Banan [ 18 wrz 2009, o 10:40 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
Szkoda że to wszytko w ciężkim angielskim. Dużo fajnych książek ale mógłby je ktoś przetłumaczyć - po co się i z tym męczyć ![]() |
Autor: | dzudzi [ 18 wrz 2009, o 10:44 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
Ale czytając ją, ucząc się z niej robisz 2 pieczenie na jednym ogniu:) |
Autor: | Szaman3 [ 18 wrz 2009, o 10:49 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
banan70 napisał(a): Szkoda że to wszytko w ciężkim angielskim. Dużo fajnych książek ale mógłby je ktoś przetłumaczyć - po co się i z tym męczyć ![]() Tylko początek jest trudny. Jak już opanujesz terminologię, to dalej idzie łatwiej. |
Autor: | gf [ 19 wrz 2009, o 21:50 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
Maar napisał(a): Może Grześ sam napisze o swoim zadaniu Skoro już wywołany do tablicy, to napiszę ![]() Jak zrelacjonował Marek, on płynął z Dover do Ramsgate, a potem ja z powrotem. W sumie dobrze miał, że leciał pierwszy, bo po dopłynięciu do Ramsgate byliśmy już trochę zmęczeni - w końcu wstawaliśmy w środku nocy i całą drogę mieliśmy egzamin. Marek płynął pod wiatr, więc mi wypadło z wiatrem. Dziwnym nie jest - jakby to powiedział Entombet z Wilqa. Philip wspomniał dzień wcześniej, że dwa przypadki kończą egzamin definitywnie: nieudany manewr człowiek za burtą i niekontrolowana rufa. Nie było wyjścia, trzeba się było halsować baksztagami pilnując kierunku wiatru i przy okazji trymu żagli. Nasz egzaminator okazał się być regatowcem i średnio raz na godzinę pytał kogoś o to co należy zrobić z żaglami, żeby poprawić szybkość. Tak sobie płynęliśmy aż za Dover, gdzie zaczęła się ciekawsza część zadania. Mianowicie Philip zaznaczył kropkę na mapie w małej zatoczce i kazał się tam dowieźć. Nie do zatoczki, ale dokładnie do tej kropki! Oczywiście cały czas bez GPS i pod żaglami, bo z pomocą satelitów i diesla byłoby za łatwo. No więc sobie tam podjechaliśmy, a miejsce było interesującym, bo ~ 100 m od gwałtownie się urywającego nad wodą klifu. Darek, właściciel jachtu, kilkakrotnie dawał wyraz niepokojowi kiedy celowaliśmy prosto w skały z prędkością 6 węzłów. Koniec końców, pseudonabieżnik który sobie ułożyłem z masztu radiowego na górze i stawy na dole okazał się nie do końca działać, ale za pomocą trochę mniej dokładnej metody namiarowej udało się dojechać "close enough", więc było "well done" i błyskawiczny zwrot na kurs odlądowy ![]() Wtedy właśnie wypadł nam za burtę człowiek. No to my go siup na pokład. I tak jeszcze dwa razy, wysoki sądzie ![]() Do Maarowego opisu egzaminu kolegi Radka dodam tylko, że oprócz zaliczenia kilku burz po drodze, miał on niepowtarzalną możliwość znalezienia się w główkach Dover w czasie kiedy deszczem (deszczem z gradem?) po prostu lunęło. Właściwszym byłoby użycie mocniejszego słowa, ale pewnie zostałbym ocenzurowany ![]() Kolos napisał(a): Wydaje mi się, że egazmin w RYA jest nastawiony bardziej na praktykę niż na teorię Na YM teorii musisz umieć tyle, ile potrzebne jest w praktyce. Sprawdzana jest w czasie rejsu, a egzamin trwa długo - u nas 27 godzin. Nie pytano nas z historii światowego żeglarstwa, tempa samorozładowania akumulatora ani nie kazano całkować powierzchni żagla.![]() Na starego morsa jedyną częścią praktyczną była portowa manewrówka na jotce lub opalu. Za to egzaminy teoretyczne to dwa pisemne, jeden komisyjny i chyba 8 ustnych. W Gdyni nawet 9, bo "przepisy" rozbijano na dwie części: MPDM i całą resztę. Większość z pytań było z gatunku "co by pan zrobił gdyby...", a zasadnicza ich trudność polegała na odgadnięciu co za jedyną słuszną odpowiedź uznaje pytający. Jedynie kpt. Woźniak (bo jest praktykiem!) na egzaminie z sygnalizacji dał mi do ręki UKF-kę i przepytał z obsługi, a na meteo puścił prognozę pogody po angielsku z Witowo-Radio każąc przetłumaczyć sobie na polski. Ogólnie punkt dla RYA. dzudzi napisał(a): Szukam czegoś na długi zimowe wieczory a Vademecum wydaje mi się trochę nie "życiowe" Masz na myśli "Vademecum żeglarstwa morskiego"? Poszukującym czegoś przekrojowego, a jednocześnie świeższego i napisanego przez praktyka proponuję "Jachtową żeglugę przybrzeżną" Władysława R. Dąbrowskiego. Zakres wiadomości jak w Vademecum, a jednak napisane sensowniej, bardziej życiowo i już w XXI wieku ![]() |
Autor: | dzudzi [ 26 wrz 2009, o 21:32 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
gf napisał(a): Masz na myśli "Vademecum żeglarstwa morskiego"? Poszukującym czegoś przekrojowego, a jednocześnie świeższego i napisanego przez praktyka proponuję "Jachtową żeglugę przybrzeżną" Władysława R. Dąbrowskiego. Zakres wiadomości jak w Vademecum, a jednak napisane sensowniej, bardziej życiowo i już w XXI wieku ![]() Tak chodziło mi o "Vademecum żeglarstwa morskiego" Pewnie się pokuszę na kupno "Jachtowej żeglugi przybrzeżnej", jesteś kolejną osoba która poleca ta pozycję. |
Autor: | Maar [ 26 wrz 2009, o 21:36 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
dzudzi napisał(a): jesteś kolejną osoba która poleca ta pozycję. To mnie jeszcze dopisz do tej listy polecających. Naprawdę Dąbrowski się spisał na piątkę. |
Autor: | dzudzi [ 28 wrz 2009, o 09:16 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
Maar dopisałem Cię do listy polecających:) Szukam "jachtowej żeglugi przybrzeżnej" w necie ale coś nie mogę znaleść. Wszędzie towar niedostępny;/ Mam nadzieję że nakład się nie wyczerpał. Przejdę się jeszcze po innych tradycyjnych księgarniach. |
Autor: | elektryczny [ 28 wrz 2009, o 13:44 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
Cytuj: Mam nadzieję że nakład się nie wyczerpał. Wtrącę się do tematu, bo chętnie również nabyłbym i to dwa egzemplarze tej książki. Istnieje taka możliwość lub szansa wydrukowania pojedynczych egzemplarzy w jednej ze znanych mi drukarni. Otóż, jeżeli wydawca tej książki ma z tą drukarnią podpisaną umowę na taki dodruk to nie ma problemu, jeśli nie to ta drukarnia taką umowę może z wydawcą podpisać, ale musi znać tego wydawcę. Jeżeli ktokolwiek wie, kto jest wydawcą to proszę o namiary. Na razie nie wiem ile taki dodruk kosztuje, ale wiem, że to nie powala. |
Autor: | Katrine [ 28 wrz 2009, o 14:21 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
też byłabym zainteresowana ta książka wiec jak już się dowiecie jak ja można zdobic/kupic to proszę o informacje. |
Autor: | dzudzi [ 28 wrz 2009, o 15:07 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
Sławek jestem zainteresowany takim dodrukiem ale zobaczę jeszcze w księgarniach może akurat trafie:) |
Autor: | Maar [ 28 wrz 2009, o 19:26 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
sławek egert napisał(a): Otóż, jeżeli wydawca tej książki ma z tą drukarnią podpisaną umowę na taki dodruk to nie ma problemu, jeśli nie to ta drukarnia taką umowę może z wydawcą podpisać, ale musi znać tego wydawcę. Co to znaczy wydawca? Copyright'y dla polskiej edycji (istnieje niepolska?) ma: "Przedsięwzięcie Galicja" - Michał Zych, Kraków 2004. ISBN 83-920860-0-7 Ale na stronie redakcyjnej jest też napisane, że: Publikacja wydana w koedycji z "Wydawnictwem Arkadiusz Wingert", Międzyzdroje 2004. ISBN 83-918940-4-5 Dystrybucja: Wyd. Arkadiusz Wingert". Pustynna 25, 30-440 Kraków. adres mailowy: wingert(małpa)ifb kropka pl adres WWW 'Przedsięwzięcia Galicja": http://ksiazki-zeglarskie.pl" onclick="window.open(this.href);return false; |
Autor: | gf [ 28 wrz 2009, o 19:27 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
Wygląda na to, że się wyczerpał nakład, ale w sumie po 5 latach miał prawo. Może będzie drugie wydanie? W miedzyczasie faktycznie można spróbować przejść się po zwykłych księgarniach, tam czasem zdarza się, że takie książki zalegają na półkach. Ja bym jeszcze napisał do wydawnictwa: http://ksiazki-zeglarskie.pl/ może sprzedaż detaliczną też prowadzą albo mogliby udzielić informacji gdzie resztki nakładu powinny być. |
Autor: | elektryczny [ 28 wrz 2009, o 19:51 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
Maar napisał(a): ... Co to znaczy wydawca? Noo cóż, wydawca too yyy wydawca, to znaczy to co znaczy, czyli.....wydawca. ![]() Przekażę dane, które wypisałeś do drukarni i myślę, że oni z tego wyłuskają co trzeba. ![]() |
Autor: | gf [ 28 wrz 2009, o 20:00 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
O, razem z Markiem pisaliśmy. sławek egert napisał(a): Noo cóż, wydawca too yyy wydawca, to znaczy to co znaczy, czyli.....wydawca. ![]() W dzisiejszych czasach nic już nie jest takie proste jak dawniej ![]() |
Autor: | elektryczny [ 28 wrz 2009, o 20:27 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
Byłem właśnie z psem na spacerze i mózg mi się trochę dotlenił a więc wracam do pytania i odpowiedzi na nie. Wydawca to taki podmiot, który ponosi ryzyko finansowe wydania książki, to taki odpowiednik producenta z branży filmowej. Autora, który też mógłby być wydawcą nie zawsze a właściwie najczęściej nie stać na poniesienie kosztów wydruku nakładu, opłat za opracowanie szaty graficznej i tam różnych takich. Więc szuka sobie taki autor wydawcy, który pokryje koszty wydania czerpiąc ze sprzedaży profity i płacąc tantiemy autorowi. To jest właśnie wydawca i mam nadzieję, że w spisie Marka z postu powyżej zawiera się wydawca, i że do niego dotrze drukarnia, która o ile będą chętni na dodruk to wydrukuje te książkę w ilości zamówionej. Tyle na tyle ![]() |
Autor: | elektryczny [ 29 wrz 2009, o 10:15 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
W sprawie tej książki "Jachtowa Żegluga przybrzeżna" skontaktowałem się telefonicznie z wydawcą i otrzymałem informację, że prawdopodobnie do końca roku jej nakład zostanie wznowiony i powiedział mi, że dodruk w tej sytuacji przez wspomnianą przeze mnie drukarnię trochę mija się z celem, bo nowe wydanie będzie poprawione chociażby z powodu zmieniających się przepisów, mają też być poprawione na lepsze rysunki, tabelki itp. Prace nad nową edycją są obecnie w toku. Tak więc warto śledzić tę stronę a nawet się tam zarejestrować i odhaczyć powiadamianie o nowościach, aby tę książkę kupić. |
Autor: | Maar [ 29 wrz 2009, o 12:12 ] |
Tytuł: | Re: Relacja z egzaminu RYA Yachtmaster |
sławek egert napisał(a): Tak więc warto śledzić tę stronę a nawet się tam zarejestrować i odhaczyć powiadamianie o nowościach, aby tę książkę kupić. Rozumiem(y), że się zarejestrowałeś i Nas tu na forum poinformujesz? ![]() |
Strona 1 z 5 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |