Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 23 lip 2025, o 21:07




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 33 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 4 gru 2009, o 15:04 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
Zaciekawiło mnie, co trudnego widzicie* w samotnym pływaniu i czy pokrywa się to z moimi doświadczeniami - jako że jak wiadomo, mam pewne skrzywienie pod tym kątem. Po kilku postach odnośnie tego tematu w innym, całkowicie nieprzeznaczonym do tego wątku wyrzucam więc to tutaj bo bardzo zainteresowała mnie ta kwestia.

Z pewnością każde z Was było kiedyś w sytuacji gdy będąc samotnie na wachcie zastanawiało się czy budzić kogoś do pomocy przy zwrocie, zmianie żagla czy innym zajęciu, czy może zrobić to samodzielnie. A może właśnie są jakieś zajęcia do których z zasady wołacie kogoś z załogi do pomocy?

*albo właśnie nie widzicie

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 gru 2009, o 15:19 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lut 2009, o 08:43
Posty: 9782
Lokalizacja: ....zewsząd
Podziękował : 5574
Otrzymał podziękowań: 2184
Uprawnienia żeglarskie: prawo człowieka wolnego
Nie pływałem nigdy dłużej samotnie. Nie znam więc osobiście problemu "samotności". Z moich doświadczeń wynika, że problemem, na tak ciasnych wodach jak europejskie, jest brak snu - inaczej mówiąc ryzyko kolizji.
Obsłużyć w pojedynkę można niemal każdy jacht. Problem zaczyna się wtedy, gdy jest jakaś awaria - zaczyna brakować trzeciej ręki, zwykłej siły i wiedzy oraz umiejętności.
Za to, dopóki nic się nie dzieje, na jachcie jest cisza, klar, spokój...

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 gru 2009, o 15:41 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 9 mar 2009, o 14:11
Posty: 1340
Lokalizacja: Płock
Podziękował : 66
Otrzymał podziękowań: 22
Uprawnienia żeglarskie: jsm
Samotne pływanie ... samotność ...o jakim okresie mówimy ?
Sam nie raz pływałem samotnie swoim małym jachcikiem po Wiśle....klika godzin.
Sam też mogę pobyć i weekend i tydzień bez nikogo. Często jest to odpoczynkiem od reszty świata.
Ale pływanie samemu na jachcie, z dala od kogokolwiek....zastanawia mnie.
Czytałem ostatnio opowiadanie Nataszy Caban - jak walczyła z aspektem żywieniowym na swoim rejsie...
Oprócz technikalii, można je dostosować, to co z psyche ?
Mija dzień, dwa, tydzień, do kogo gębę otworzyć?...do zdechłej ryby....komu się wygadać....lśniącemu kabestanowi....kogo przytulic....a komu dać się przytulić, że o bardziej przyziemnych czułościach nie wspomnę ;)
Czy człowiek tam nie sfiksuje taki sam ?
A w nocy, gdy ciemno, działa wyobraźnia, często chora ;)
Moniia - może napisz jak to jest ? :)
Ile najdłużej sama płynełaś ?

_________________
Pozdrawiam
Tomek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 gru 2009, o 17:28 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
banan70 napisał(a):
A w nocy, gdy ciemno, działa wyobraźnia, często chora ;)
Moniia - może napisz jak to jest ? :)
Ile najdłużej sama płynełaś ?


E, ja to w kwestii długości pływania się na razie nie liczę, o tym pogadamy w przyszłym sezonie bo zamierzam popływać raczej długo jednorazowo. Też w charakterze testu, przed pływaniem jeszcze dłuższym :) Ale zasadniczo na tą część za bardzo nie zwracam uwagi, bo prostu doskonale się czuję sama w każdych warunkach więc czemu i nie na jachcie. Bardziej straszna pod tym względem bywa wyobraźnia w ciemnościach, zwłaszcza gdy widzi się szybko zbliżające miasto w którym nie da się wypatrzeć świateł pozycyjnych* :P ewentualnie w trudniejszych warunkach, nie ma kto powiedzieć Ci, że jeszcze nie jest tak źle :)

A najdłużej na razie pływałam sama jakieś 2 i pół dnia? Coś koło tego. Niewarte wzmianki, ale wystarczy by polubić.

Techniczne rzeczy da się rozwiązać, ale nie wszystkie/nie w każdych warunkach. I nie na każdym jachcie na jakim Wam przyszło płynąć. Dlatego pytam w jakich kawałkach należałoby myśleć o tym. Sama z doświadczenia wiem, że czasem są to drobiazgi mocno utrudniające życie a o których często się nie myśli przedtem**

*ostatnio coś takiego widziałam. W dodatku namiar się nie zmieniał na tyle aby się dało to zauważyć. Pytanie dodatkowe: co to mogło być? (odpowiedź później)
**nie ukrywam że mam w tym ukryty cel - chcę mieć jak najmniej takich utrudniających życie drobiazgów i rzeczy większych, o których nie pomyślałam.

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 5 gru 2009, o 23:00 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
banan70 napisał(a):
Czytałem ostatnio opowiadanie Nataszy Caban

Jakoś tak na forum bez echa:-) Natasza Caban 2 grudnia zakończyła swój rejs. Szczegóły na jej stronie: http://www.nataszacaban.com/Aktualnosci ... wiata.html

Cytuj:
Oprócz technikalii, można je dostosować, to co z psyche ?
Takie rozwiązanie, że rejs jest etapowy (vide Nataszy 28 miesięcy i 16 etapów) to jeszcze jakoś zrozumiem, ale samotnie przez prawie rok wydaje mi się czymś z pogranicza schizy. Naprawdę nie rozumiem motywacji ludzi, którzy na taki długi czas opuszczają rodzinę.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 gru 2009, o 08:18 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2639
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 277
Otrzymał podziękowań: 266
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Maar napisał(a):
nie rozumiem motywacji .

No wiesz... trzeba się poświęcić, żeby zaistnieć na forum publicznym. :wink:

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 gru 2009, o 09:48 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 mar 2009, o 12:05
Posty: 323
Podziękował : 37
Otrzymał podziękowań: 7
Uprawnienia żeglarskie: sj
Może komuś przyda się ten artykuł:)
http://www.krzysztofbaranowski.pl/article_280.php

Czytałem niedawno jeszcze inny artykuł nt samotnego żeglowania, niestety niemogę go teraz wygooglowac:( Wkażdym razie wynikało z niego, iż jest to najczęściej rodzaj ucieczki od wszystkich i wszystkiego, pod pałaszczykiem ekstremanlnej wyprawy...
Jak go znajdę, to wkleję doń link:)

_________________
"Racja jest jak dupa, każdy ma swoją."
Józef Piłsudski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 gru 2009, o 10:08 

Dołączył(a): 28 maja 2007, o 11:44
Posty: 1999
Podziękował : 7
Otrzymał podziękowań: 109
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Maar napisał(a):
Naprawdę nie rozumiem motywacji ludzi, którzy na taki długi czas opuszczają rodzinę.

Nie wszyscy jeszcze mają własną rodzinę :) (pomijam rodziców, dziadków, ciocie itd.)

_________________
www.samoster.org.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 gru 2009, o 13:40 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
gf napisał(a):
Nie wszyscy jeszcze mają własną rodzinę
Uogólniłem. Nie rodzinę to znajomych - każdy kogoś ma i uważam, że powód który zapodał Biały Wieloryb nie jest wart tego, żeby wyciąć sobie z życiorysu tak długi okres.

I jeszcze jedna rzecz. To co powyżej to tylko i wyłącznie moje zdanie! Nie oceniam czy długie samotne rejsy są fajne czy złe. IMHO decyzja o wyjściu w bardzo długi samotny rejs jest spowodowana jaką aberracją osobowości i nie mam nic przeciwko tym, którzy uważają inaczej :-)

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 gru 2009, o 14:13 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 9 mar 2009, o 14:11
Posty: 1340
Lokalizacja: Płock
Podziękował : 66
Otrzymał podziękowań: 22
Uprawnienia żeglarskie: jsm
Jam jest stadny sapiens - lubię ludzi, poznawać, śmiać się z nimi i cieszyć. Dlatego z mojego punktu widzenia, też się zastanawiam, co pcha ludzi w tak długą samotność. Jak pisałem wyżej....często i czasami, też lubię pobyć sam. Ale szybko zatęsknię za kimś.
Zastanawiam się też, czy w tak długim rejsie, wszelkie środki komunikacji pomagają przetrwać samotnikom, czy jednak wyłączają częściej niż muszą radio, telefon.
Bo przecież nie płyną w samotny rejs, by siedzieć na telefonie non stop.

_________________
Pozdrawiam
Tomek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 7 gru 2009, o 07:34 

Dołączył(a): 28 maja 2007, o 11:44
Posty: 1999
Podziękował : 7
Otrzymał podziękowań: 109
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Maar napisał(a):
Uogólniłem. Nie rodzinę to znajomych - każdy kogoś ma i uważam, że powód który zapodał Biały Wieloryb nie jest wart tego, żeby wyciąć sobie z życiorysu tak długi okres.

Wieloryb ten powód też z przymrużeniem oka podał :) Ale ja bym tak dla siebie popłynął, nawet na ten rok - sprawdzić czy dam radę. Oczywiście to wszystko gdybanie i marzenia ściętej głowy, ale może w następnym życiu się uda :)

_________________
www.samoster.org.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 21 gru 2009, o 07:30 

Dołączył(a): 7 lis 2009, o 18:03
Posty: 558
Podziękował : 68
Otrzymał podziękowań: 38
Uprawnienia żeglarskie: sternik motorowodny
Nie jestem pewny, czy to w temacie będzie......
Samemu nigdy nie płynąłem. Było nas z reguły coś koło osiemdziesięciu w załodze.
Rejs trwał 182 dni. I pod koniec każdego z tych rejsów dał bym wiele, by choć przez tydzień być samemu.
Może to i nie najlepszy przykład ale wydaje mi się, że wszystko zależy od charakteru
osobniczego. Osobiście uważam, że w pewnych warunkach lepiej być sam.
Jednak w sytuacjach podbramkowych, druga osoba jest na wagę złota a nawet życia.
Co moim zdaniem powinno się uwzględnić planując samotny rejs.
A teraz wyjaśniam:
Przez siedem lat pływałem w rybołówstwie - stąd ta liczna załoga oraz półroczne rejsy.
W kabinie było nas dwóch. Adaś, mój szlafkumpel miał hobby - wyprawiał homary /twierdząc,
że dla szkół/. Przez 182 dni wszędzie były homary. Przez 182dni w kabinie śmierdziało homarami.
Dla wyjaśnienia: na trawlerze zawsze czuć rybę. Ale jak się kończyło wachtę i szło do kabiny
można bylo zrobić sobie kawę i przez pół godziny czułeś zapach Neski czy czegoś w tym sensie.
U mnie nadal śmierdziało rybą/rakiem. Przez 182 dni non stop!
Poza tym Adaś był wspaniałym kolegą.........
A w związku ze zbliżającymi się świętami - moc najserdeczniejszych życzeń składam wszystkim
forumowiczom, moderatorom etc,etc. Również Do Siego roku jak by co!


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 sty 2010, o 20:05 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 mar 2009, o 12:05
Posty: 323
Podziękował : 37
Otrzymał podziękowań: 7
Uprawnienia żeglarskie: sj
http://www.tvn24.pl/-1,1639754,0,1,16_l ... omosc.html

Kolejna samotna żeglarka- 16 letnia:)

_________________
"Racja jest jak dupa, każdy ma swoją."
Józef Piłsudski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 sty 2010, o 20:27 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 lut 2006, o 20:35
Posty: 844
Lokalizacja: Ruda Śląska
Podziękował : 29
Otrzymał podziękowań: 47
"Opłynięcie świata ma jej zająć ok. 5-6 miesięcy."
ambitnie, jakby nie liczyć szacują, że zrobi to szybciej niż Kpt. Asia, choć łódkę ma o ponad 3 metry większą...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 sty 2010, o 22:19 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
kusza napisał(a):
"Opłynięcie świata ma jej zająć ok. 5-6 miesięcy."
150-170 dni. Trasa Abby (22,4 tys) jest o ok. 2600 mil krótsza niż Aśki.
Takim żydowskim targiem licząc - 100 Nm per day - to wychodzi 26 dni, czyli 170+26=196, czyli <tadam!> dokładnie tyle ile wyszło Asi :-)

Cytuj:
ambitnie, jakby nie liczyć szacują, że zrobi to szybciej niż Kpt. Asia, choć łódkę ma o ponad 3 metry większą...
Nie bardzo rozumiem słowa "choć" w powyższym cytacie, ale faktycznie trasa Abby jest nieporównywalnie trudniejsza.

Trzymam za Abigail kciuki :-)

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 sty 2010, o 00:14 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 mar 2009, o 12:05
Posty: 323
Podziękował : 37
Otrzymał podziękowań: 7
Uprawnienia żeglarskie: sj
I jeszcze polski akcent samotnego pływania:) http://www.jasiekkowalczyk.pl/index.html

_________________
"Racja jest jak dupa, każdy ma swoją."
Józef Piłsudski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 sty 2010, o 07:47 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lut 2009, o 08:43
Posty: 9782
Lokalizacja: ....zewsząd
Podziękował : 5574
Otrzymał podziękowań: 2184
Uprawnienia żeglarskie: prawo człowieka wolnego
Garda napisał(a):
I jeszcze polski akcent samotnego pływania:)

BOMBA!

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 sty 2010, o 16:17 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 lut 2006, o 20:35
Posty: 844
Lokalizacja: Ruda Śląska
Podziękował : 29
Otrzymał podziękowań: 47
Maar napisał(a):
kusza napisał(a):
"Opłynięcie świata ma jej zająć ok. 5-6 miesięcy."
150-170 dni. Trasa Abby (22,4 tys) jest o ok. 2600 mil krótsza niż Aśki.
Takim żydowskim targiem licząc - 100 Nm per day - to wychodzi 26 dni, czyli 170+26=196, czyli <tadam!> dokładnie tyle ile wyszło Asi :-)

Cytuj:
ambitnie, jakby nie liczyć szacują, że zrobi to szybciej niż Kpt. Asia, choć łódkę ma o ponad 3 metry większą...
Nie bardzo rozumiem słowa "choć" w powyższym cytacie, ale faktycznie trasa Abby jest nieporównywalnie trudniejsza.

Trzymam za Abigail kciuki :-)


"Prawie dokładnie", czyli niedokładnie :) ale nie bądźmy drobiazgowi ;)
słowo "choć" jest efektem mojego toku myślenia...
najpierw zauważyłem, że rejs ma być krótszy, potem zwróciłem uwagę, że jednak łódkę ma większą, więc spiąłem to tym słówkiem, ale faktycznie teraz widzę, że mogło to trochę zamieszania wprowadzić...
Errata:
... krócej niż Kpt. Asia, ale z drugiej strony na większej (dłuższej) łódce ;)

PS też trzymam kciuki


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 maja 2011, o 21:26 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2056
Lokalizacja: Nowa Zelandia
Podziękował : 779
Otrzymał podziękowań: 1679
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Moniia napisał(a):
Dlatego pytam w jakich kawałkach należałoby myśleć o tym. Sama z doświadczenia wiem, że czasem są to drobiazgi mocno utrudniające życie a o których często się nie myśli przedtem**

Chyba każdy zastanawiał się nad tym jak to jest pływać samemu. Myślę, że tak jak wszystko na tym świecie, może bardziej lub mniej przypadać komuś do gustu. Jest to jednak coś, co wielu czyni na większą lub mniejszą skalę. Ze względów czysto praktycznych uważam, że każdy powinien zasmakować samotnej żeglugi.

Miałem taką konieczność. Dwa lata temu, gdy okazało się, że nie ma dla mnie mooringu na Rodos (miałem tam zostawić jacht na miesiąc), musiałem sam popłynąć do Marmaris w Turcji. Bardzo byłem z tego zadowolony i pamiętam jak bardzo mi się ta sytuacja spodobała. Załoga planowo odleciała z Rodos do domu, a ja popłynąłem do Marmaris.
Pierwsze spostrzeżenia.
Myśli się o bezpieczeństwie ze zdwojoną uwagą. Świadomość tego, że jak coś się stanie nie będzie nikogo, kto pomoże, pobudza wyobraźnię.
Wszystkie działania są nie tylko planowane, ale również dokładnie analizowane.
Każdy, kto tego spróbuje, szybko przekona się, że taki mechanizm myślenia o wszystkim co się dookoła dzieje, włącza się i działa.
W normalnym załogowym rejsie hasanie po pokładzie nikomu nie kojarzy się ze śmiertelnym niebezpieczeństwem. Będąc samemu na pokładzie, myślenie o tym, co się stanie jak wypadnę, pobudza wyobraźnię. Ja klarowałem bojki po jednej i powoli. przed wejściem do portu powiało mocniej, więc bojki wieszałem też po jednej i w szelkach.

Za trzy tygodnie wybieram się w kolejny, tym razem świadomie zaplanowany, samotny rejs. Będę płynął z Sardynii północnej do Neapolu. Żaden wyczyn, ale dwie doby samotnie w morzu spędzę.
Mam plan przygotowania się do spania i w dzień i w nocy, po 15-20 minut. Na tej trasie nie będę miał luksusu atlantyckiego spania. Ruch jest na tyle duży, że czujnym trzeba będzie być.
Jedyne techniczne usprawnienie jakie wprowadzę, to pilot bezprzewodowy do windy kotwicznej. Może okazać się przydatny przy cumowaniu z kotwicą z dziobu.

Nie mam żadnej motywacji, poza może jedną, chcę się sprawdzić, każdy lubi przecież wyzwania. Uważam też, że krótkiego samotnego rejsu, każdy żeglarz powinien doświadczyć. Uczy czegoś, czego z załogą się nie doświadcza.
Poza tym warto mieć świadomość, że można też pływać beż załogi.

Jak wrócę, napiszę jak było.

Moniia napisał(a):
co to mogło być? (odpowiedź później)

Co to było?

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com



Za ten post autor -O- otrzymał podziękowania - 6: Cypis, Jaromir, JasiekN, Kuracent, Maar, Moniia
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 maja 2011, o 22:36 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 10:24
Posty: 10925
Lokalizacja: Paryz
Podziękował : 1335
Otrzymał podziękowań: 2622
Uprawnienia żeglarskie: wszelakie : )
Jeanneau napisał(a):
Myśli się o bezpieczeństwie ze zdwojoną uwagą. Świadomość tego, że jak coś się stanie nie będzie nikogo, kto pomoże, pobudza wyobraźnię.
Wszystkie działania są nie tylko planowane, ale również dokładnie analizowane.
Każdy, kto tego spróbuje, szybko przekona się, że taki mechanizm myślenia o wszystkim co się dookoła dzieje, włącza się i działa.

Ciekawe.
Zegluje fifty-fifty, samotnie, albo z Zona, kiedys z dziecmi ( pasazerowie...) i dla mnie samotnosc jest synonimem luzu - o "bezpieczeństwie" ( i o komforcie. ;) ) mysle potrojnie zeglujac z kims.
Moze inne doswiadczenia wstepne?
Podpisuje sie pod rekomendacja sprobowania!
Catz

_________________
Naziole, w pysk wam mówię litość moje ( prawie Wyspianski)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2011, o 23:06 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 maja 2011, o 20:42
Posty: 29
Podziękował : 9
Otrzymał podziękowań: 12
Uprawnienia żeglarskie:
Jeanneau napisał(a):
Myśli się o bezpieczeństwie ze zdwojoną uwagą. Świadomość tego, że jak coś się stanie nie będzie nikogo, kto pomoże, pobudza wyobraźnię.
Wszystkie działania są nie tylko planowane, ale również dokładnie analizowane.

Śledzę z wielką uwagą ten wątek i jestem pełen podziwu dla samotnych żeglarzy nawet tych dwudobowych ;) uważam że rejsy samotne to szkoła życia w której można nauczyć się podejmowania trafnych decyzji których to konsekwencje odczówa się na własnej skórze,szkoła taka przydała by się naszym politykom :lol: :lol:
Dodam jeszcze przygodę norwega w samotnym rejsie do okoła świata http://rozinante.net/public/DVKRSMPEG1VCD.mpg super podkład muzyczny

_________________
Świat pokryty jest w większości wodą i to najlepiej świadczy, że przeznaczeniem człowieka jest żeglowanie a to jaki będziesz na lądzie, pokaże morze.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2011, o 23:40 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
Jeanneau napisał(a):
Myśli się o bezpieczeństwie ze zdwojoną uwagą. Świadomość tego, że jak coś się stanie nie będzie nikogo, kto pomoże, pobudza wyobraźnię.
Wszystkie działania są nie tylko planowane, ale również dokładnie analizowane.
Każdy, kto tego spróbuje, szybko przekona się, że taki mechanizm myślenia o wszystkim co się dookoła dzieje, włącza się i działa.
W normalnym załogowym rejsie (..)


... to skrzywienie się potem bardzo przydaje. Bo samotnie przerobiło się już w wyobrażni róźne scenariusze i ten mechanizm nadal działa :) (lub nie tylko w wyobraźni - patrz też gwiazdka na dole)

Jeanneau napisał(a):
Moniia napisał(a):
co to mogło być? (odpowiedź później)

Co to było?


Co to było? Jeden z "szybkobiegaczy" na trasie Ibiza-Hiszpania, zasuwał jak szybka motorówka. Światła dałam radę wypatrzeć w rzędzie białych (od okien) jak już wypełnił pół horyzontu (no dobra, ćwierć, aż tak blisko nie był). Jak wiadomo, białe światło (szczególnie o powierzchni liczonej w metrach kwadratowych) jest widoczne znacznie dalej niż czerwone... :) Wcześniej była tylko linia świateł więc było wiadomo, że duże. I z każdą minutą się powiększa, ergo idzie w naszym kierunku, albo my płyniemy prosto w to... poprzednio były jakieś stałe konstrukcje (platformy?) małe może, ale w porównaniu z jachtem dość jednak spore, więc była obawa że to też.

*Radek mial wypadek w sztormie (rejs kwalifikacyjny do Transatu, 1000 mil samotnie), rzuciło go na pokładówkę, skończyło się raną na głowie i wizytą we francuskim szpitalu. Po konsultacjach z lekarzem wypłynął ponownie w nocy skończyć kwalifikację. Z kolei amerykańska żeglarka straciła szanse na ukończenie tego - złamany maszt.

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 30 maja 2011, o 12:42 

Dołączył(a): 23 wrz 2010, o 09:40
Posty: 571
Podziękował : 127
Otrzymał podziękowań: 44
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Ostatnio popływałem tydzień, może nie samotnie ale w okrojonym składzie (z żoną).
Ponieważ pływalem w ten sposób, tak dużym jachtem (ok 11 metrow) pierwszy raz, wiele rzeczy odkrywałem w praktyce od nowa. Wszystko było mniej więcej tak jak sie spodziewałem - przede wszystkim tak wspaniale :) - ale jest sporo miejsca na poprawe.
Mam więc pytania praktyczne do samotników:
- Jak sie przygotowujecie do manewrów portowych i kiedy ?
- Jak długo idziecie na żaglach i kiedy się ich pozbywacie przy wchodzeniu do portu.

Wiem, że te pytania mogą brzmieć trywialnie, ale chętnie przeczytam nawet oczywiste odpowiedzi, może mi się to przyda.

Pozdrawiam,
Maciek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 30 maja 2011, o 13:08 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2006, o 15:07
Posty: 4811
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 675
Otrzymał podziękowań: 1715
Uprawnienia żeglarskie: j.st.m
Ja tam raz wybrałem się w samotny rejs do Łeby. W połowie Zatoki gdańskiej juz mi się znudziło :D Wszystkie inne kwestie są bez znaczenia moim zdaniem, wytrzymać da się wszystko, ale po co? Jak ktos lubi samotność to proszę bardzo, ale mnie to nudzi śmiertelnie.

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 30 maja 2011, o 13:16 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
maciek.k napisał(a):
- Jak sie przygotowujecie do manewrów portowych i kiedy ?


Na etapie przystosowania jachtu. To jedyna sensowna odpowiedź, bo wszystko zależy od warunków. Poza tym - każdy manerw musi być bardzo przemyślany, bo jak o czymś zapomnisz - 12 metrów pokładu robi się bardzo długie :) - więc musisz wiedzieć, jak chcesz podejść żeby niepotrzebnie nie biegać w te i z powrotem. Długie cumy też się przydają. A z drugiej strony, jak już kiedyś pisałam - nie zdarzyło mi się jeszcze, pływając samotnie - cumować samodzielnie :)

maciek.k napisał(a):
- Jak długo idziecie na żaglach i kiedy się ich pozbywacie przy wchodzeniu do portu.


Hm, a w jakich warunkach, na jakim jachcie i jak do samotnej żeglugi przystosowanym? Na "Nadirze" żagle szły w dół przed główkami - bo nie lubię piruetów w ciasnej przestrzeni*. Na jachcie, na którym mam autopilota** (nie samoster wiatrowy) - szły by tak jak i z załogą. Czyli tam gdzie jest miejsce i wystarczająco dużo czasu na to.

*Nadir nie miał nic poza założonymi przeze mnie elastycznymi linkami na rumplu. Póki na żaglach - szedł ślicznie, ustawienie go na dowolnym niemal kursie było kwestią minut. Ale jak zrzucasz żagle, zaburzasz tą równowagę z wiadomym skutkiem. I co z tego, że już na silniku? Największy obrót miałam 360 stopni :) - fale się dołożyły.
** autopilotowi wsio ryba czy idziesz na żaglach czy na silniku, a włączenie (i wyłączenie) na ustalonym kursie zajmuje tyle, ile naciśnięcie przycisku. Uruchamiasz silnik, włączasz autopilota, patrzysz ile masz czasu (odległość/prędkość) i idziesz do żagli. Jak miejsca mało, to zrzucasz grota, wracasz do kokpitu, obrót o 180 stopni i masz czas na foka. Ja bardzo lubię autopiloty, miłe stworzonka, nawet przy zwrotach pomagają...

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D



Za ten post autor Moniia otrzymał podziękowanie od: maciek.k
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 30 maja 2011, o 13:22 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2056
Lokalizacja: Nowa Zelandia
Podziękował : 779
Otrzymał podziękowań: 1679
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Manewry portowe niewiele różnią się od tych które wykonujesz z załogą. Powiem szczerze wolę chyba sam wchodzić i cumować niż współpracując z załogantem, który nie czuje sprawy.
Sprawa zasadnicza to przygotowanie się do manewru. Musisz mieć wszystko przemyślane i poukładane. Cumy odpowiednio przygotowane wcześniej i gotowe do oddania. Jak pomyślisz, to sięgnięcie po przygotowaną cumę i oddanie jej, nie wymaga wielkiego wysiłku. Zawsze wracasz natychmiast do steru. Jak staniesz na cumach, to z mooringiem już sobie poradzisz.
Alongside jest łatwiejsze, dasz radę w ogóle bez pomocy jeżeli trafisz na wiatr lekko dopychający. Jeżeli nie, ktoś musi spring dziobowy od Ciebie odebrać, możesz go rzucić z rufy nie odchodząc od steru.
Generalnie wiatr w porcie ma być Twoim przyjacielem, staraj się tak kombinować, żeby Ci pomagał.
W praktyce natrafisz na wiele rożnych sytuacji, które będą wymagały od Ciebie stosownego dostosowania manewru, ale opisane powyżej przykłady powinny pozwolić Ci ocenić sprawę jako możliwą do wykonania.

Żagle zawsze, bez względu na to czy pływasz sam czy z załogą, zrzucasz przed wejściem do portu (nie w główkach portu).

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com



Za ten post autor -O- otrzymał podziękowanie od: maciek.k
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 30 maja 2011, o 13:31 

Dołączył(a): 27 mar 2008, o 12:38
Posty: 429
Lokalizacja: Tamiza
Podziękował : 39
Otrzymał podziękowań: 136
Uprawnienia żeglarskie: brak
maciek.k napisał(a):
- Jak sie przygotowujecie do manewrów portowych i kiedy ?


Jeśli wchodzę na jacht, którego nie znam to pierwsze co robię, to wychodzę na otwartą wodę, tak żeby nikomu nie zrobić krzywdy i robię kilka manewrów na silniku. Dzięki temu wiem jak jacht MOŻE zachować się w trakcie manewrów przy kei. Pomocne jest robienie tych manewrów przy jakiejś boi - tak żebyś miał punkt odniesienia. Ale ostrożności przy manewrach to nie zastąpi. Wszelkie manewry robię przede wszystkim POWOLI. Ja mam lekką łódkę i mogę ją przytrzymać przy kei za wanty więc nie kombinuję jakoś specjalnie z cumami. Ale zasadą jest, że końce cum mam zaknagowane na pokładzie a całe cumy, gotowe do wydania, położone są w okolicach najszerszej części jachtu. Tak żebym mógł podjąć je z kei, nie wchodząć na jacht. Dzięki temu mogę w bardzo krótkim czasie obłożyć obie cumy na knagach na kei.

maciek.k napisał(a):
- Jak długo idziecie na żaglach i kiedy się ich pozbywacie przy wchodzeniu do portu.


Nie cierpię pływać na silniku więc włączam go jak najpóźniej (właśnie wyciszam przedział silnikowy - może potem moje podejście do kataryny na Saoirse się zmieni :)). Z morza do mojej mariny jest jakiaś mila http://maps.google.co.uk/?ie=UTF8&ll=50.791504,-1.027308&spn=0.025338,0.076818&t=h&z=14
Jak widać mam ok. pół mili kanału prowadzącego do zatoki, potem zakręt w lewo i drugie pół mili kanału do mariny. Jeśli wieje W/S/E, czyli w plecy lub w poprzek wejścia do zatoki, to staram się wchodzić na żaglach. Ale nawet w tym wypadku silnik odpalam przed zakrętem w lewo, tym do mariny. A najczęściej silnik odpalam w połowie kanału prowadzącego do zatoki, płynąc zrzucam najpierw foka a grota tuż przed zakrętem w lewo i w kanał do mariny wchodę już tylko na silniku. Pamiętaj o tym, żeby żagle po zrzuceniu były gotowe do natychmiastowego postawienia czyli grot "złapany" tylko dwoma krawatami. Jak padnie ci silnik musisz mieć możliwość ucieczki na otwarte wody. Jeśli uciekasz z wiatrem to lepiej i szybciej jest odwinąć genuę ale jeśli otwarte wody są pod wiatr to koniecznie stawiaj grota. Zauważyłem, że większość żeglarzy, pewnie z lenistwa, odwija gienę. Pamiętaj, że płynąc na samej gieni po wiatr możesz mieć kłopoty ze zwrotem przez sztag.

Generalnie uważam, że silnik należy odpalić wcześniej niż później. Mimo mojej niechęci do kataryny. Płynąc samemu masz mniej rzeczy do ogarnięcia na pokładzie.

_________________
Leszek, s/v Saoirse
http://jachtsaoirse.blogspot.com



Za ten post autor leo828 otrzymał podziękowanie od: maciek.k
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 30 maja 2011, o 13:50 

Dołączył(a): 23 wrz 2010, o 09:40
Posty: 571
Podziękował : 127
Otrzymał podziękowań: 44
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
skipbulba napisał(a):
a tam raz wybrałem się w samotny rejs do Łeby. W połowie Zatoki gdańskiej juz mi się znudziło

Ja tam (na razie) nie myślę o pływaniu zupełnie w pojedynkę, ale na odcinku pomiędzy zaokrętowaną 10-cio osobową, postrukturalizowaną załogą a samotna żeglugą, swoje żeglarstwo widzę zadziwiająco blisko tego drugiego końca.
W tym co zostało powidziane i co ja widze wspólnego dla jedno i dwuosobowej żelglugi w tych konkretnych sytuacjach, to konieczność lepszego planowania i przygotowania manewrów.
Jeanneau napisał(a):
Manewry portowe niewiele różnią się od tych które wykonujesz z załogą. Powiem szczerze wolę chyba sam wchodzić i cumować niż współpracując z załogantem, który nie czuje sprawy.

Szacun :)

Pozdrawiam,
Maciek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 30 maja 2011, o 15:21 
Tak do poczytania dla zainteresowanych :-)

www.sfbaysss.org/tipsbook

Pozdrawiam,


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 30 maja 2011, o 15:35 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
Dzięki. Na wiele rzeczy (np. o samosterach 'z garażu') trafiałam w sieci szukając konkretnych tematów. Dziwne, że nigdy nie trafiłam na to, zebrane w całość :)

Sama polecam z amazon - Singlehanded Sailing Hendersona i Short-handed sailing Buchanana. Poza tym, Fernhurst (wydawnictwo, które wydało tą drugą) wydał też książkę o samosterach - Windvanes. Też polecam.

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 33 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Julian Piekarniak i 69 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL