Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Z lektury
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=3&t=4389
Strona 1 z 1

Autor:  Colonel [ 12 lut 2010, o 13:46 ]
Tytuł:  Z lektury

Znacie? No to poczytajcie!
Najwybitniejszy niemiecki samotny żeglarz nazywał się Berndt Luchtenborg. Umarł? Ależ skąd: żyje!
W ubiegłym roku media donosiły o próbie opłynięcia Ziemi samotnie non-stop tam i z powrotem, czyli zaczynając w Niemczech, dookoła świata, na koniec kółeczko wokół Wysp Kanaryjskich, po czym dookoła świata „ z powrotem” i do Niemiec. Plan o tyle się nie udał, że w grudniu ubiegłego roku po jakiejś przypadkowej kolizji jacht musiał być holowany do Bluff w Nowej Zelandii. No cóż, zdarza się, przypadek losowy.
Ale wtedy się okazało, że żeglarz zawijał już wczesnej do co najmniej dwóch portów, tak rozumiejąc zapewne „dwukrotnie non-stop”. Gorzej: wyszło też na jaw, że poprzedni rejs dookoła świata samotnie, za który został niemieckim Żeglarzem Roku 2005, Berndt odbył we dwoje z narzeczoną, która była też jego sponsorką.
Znacie? No to poczytajcie w lutowym „Jachtingu” (Leo Walotek-Scheidegger „Największy szalbierz”).

Autor:  Maar [ 12 lut 2010, o 14:12 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

Nie czytuję Jachtingu, ale... Leo nie był pierwszym i zapewne nie ostatnim oszustem :-)

Autor:  Macieq [ 12 lut 2010, o 17:06 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

Oto do czego może doprowadzić żądza sławy :evil:

Autor:  siano [ 12 lut 2010, o 17:34 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

tak sobie teraz pomyślałem, że takie rejsy non- stop to trochę bez sensu są... tak mi się wydaję dla każdego rejs wokół globu można zaliczyć do podróży życia... dlaczego więc nie poznawać nowych miejsc w 100%, mam na myśli zawijania do ciekawych portów, poznawania lokalnej kultury zwyczajów, tudzież trunków :) po prostu zwiedzania świata na maksa...

Autor:  robhosailor [ 12 lut 2010, o 17:41 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

siano napisał(a):
tak sobie teraz pomyślałem, że takie rejsy non- stop to trochę bez sensu są... tak mi się wydaję dla każdego rejs wokół globu można zaliczyć do podróży życia... dlaczego więc nie poznawać nowych miejsc w 100%, mam na myśli zawijania do ciekawych portów, poznawania lokalnej kultury zwyczajów, tudzież trunków :) po prostu zwiedzania świata na maksa...


Każdy ma swoje preferencje... np. kiedy dawno, dawno temu przeczytałem książkę Bernarda Moitessiera pt. "Długa droga", to wiedziałem, że chciałbym tak samo, jak On. Odświeżyłem sobie niedawno i znowu mnie kusi... oj kusi!

Autor:  siano [ 12 lut 2010, o 17:53 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

robhosailor napisał(a):
Każdy ma swoje preferencje... np.


tak to prawda

ale w moim przypadku szkoda by mi było opłynąć świat i nie odwiedzić żadnego portu...

Autor:  robhosailor [ 12 lut 2010, o 17:58 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

siano napisał(a):
ale w moim przypadku szkoda by mi było opłynąć świat i nie odwiedzić żadnego portu...


Odwiedziłbyś przynajmniej DWA: 1 - port wyjścia, 2 - port przeznaczenia :wink: :lol: :lol: :lol:

Autor:  Maar [ 12 lut 2010, o 18:21 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

robhosailor napisał(a):
dawno, dawno temu przeczytałem książkę Bernarda Moitessiera
Hmmm, ja miałem gorzej! Faz wszelakich miałem wiele :-)
Najpierw o niczym innym nie myślałem niż o zrobieniu dużej pętli, ale gówniarz byłem, swojej forsy nie miałem a i czasy takie były, że pomimo młodego wieku wiedziałem, że to niemożliwe. Później mi okresami nachodziło i odchodziło - a to się córeczka urodziła, a to jakaś lepsza praca na horyzoncie się pojawiała - zwykłe życie.
Z czasem doszedłem do wniosku, że trzeba być nieźle walniętym, żeby sobie roczną przerwę w życiorysie robić i mi przeszło.
Patrząc dziś na atmosferę jaka się wytworzyła wokoło ostatnich okołoziemskich rejsów myślę, że moje wnioski są słuszne :-)

Autor:  robhosailor [ 12 lut 2010, o 18:27 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

Maar napisał(a):
Z czasem doszedłem do wniosku, że trzeba być nieźle walniętym, żeby sobie roczną przerwę w życiorysie robić i mi przeszło.


Chciałbym, żeby mnie w końcu tak walnęło, bo właśnie te wszystkie przeciwności, które opisałeś...

A co do całej otoczki medialnej, walki o sławę i pieniądze... No właśnie - taki Moitessier całkiem niezłym przykładem... Popłynął circa 1,5 obrotu wyłącznie dla samej żeglugi (taką decyzję podjął będąc faworytem w pierwszych takich regatach - zrezygnował ze współzawodnictwa i nagród).

Młodzieży nieobeznanej z tą historią warto przypomnieć, że pierwszym oszustem na wielkiej pętli był Donald Crowhrust - źle się to wtedy dla niego skończyło.

Autor:  Colonel [ 12 lut 2010, o 18:28 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

Problem w tym, czy płynie sie dla zaspokojenia chorej i nieuczciwej ambicji sponsora, czy dla własnej chwały, czy też po to, by byc na morzu.
Zanim zaczałem uprawiac jachting od śniadania do podwieczorku, celem dla mnie było znajdować się na morzu. W tym momencie rejs non-stop był najdłuższą możliwą trasa w morzu. Ale coż...
Nadalj ednak miło wspominam 28 dni non stop na Atlantyku i 11 dni bez zachodzenia do portu w krajowym rejsie bałtyckim.

Autor:  robhosailor [ 12 lut 2010, o 18:31 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

Colonel napisał(a):
Problem w tym, czy płynie sie dla zaspokojenia chorej i nieuczciwej ambicji sponsora, czy dla własnej chwały, czy też po to, by byc na morzu.
Zanim zaczałem uprawiac jachting od śniadania do podwieczorku, celem dla mnie było znajdować się na morzu. W tym momencie rejs non-stop był najdłuższą możliwą trasa w morzu. Ale coż...
Nadalj ednak miło wspominam 28 dni non stop na Atlantyku i 11 dni bez zachodzenia do portu w krajowym rejsie bałtyckim.


No właśnie, to jest podstawowa sprawa - jeśli kiedykolwiek jeszcze uda mi się popłynąć (bo niewiele jednak na to wskazuje, ale kusi, kusi, oj, jak kusi...), to popłynę wyłącznie dla siebie, dla bycia na morzu!

Autor:  Colonel [ 12 lut 2010, o 20:37 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

Zawsze miałem do Ciebie sympatię

Autor:  Cape [ 12 lut 2010, o 20:58 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

Maar napisał(a):
Z czasem doszedłem do wniosku, że trzeba być nieźle walniętym, żeby sobie roczną przerwę w życiorysie robić i mi przeszło.

Roczną tak, ale np piecioletnią nie. Dookoła warto płynąć bez zobowiązań i pomalutku. Np pięć lat, lepiej osiem.

Autor:  robhosailor [ 12 lut 2010, o 21:21 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

cape napisał(a):
Dookoła warto płynąć bez zobowiązań i pomalutku. Np pięć lat, lepiej osiem.


Ooooo!... Tak też jest, na pewno, fajnie :)

To jest proste: można szybko, ale też pomalutku :D

Colonel napisał(a):
Zawsze miałem do Ciebie sympatię


Dzięki! I ja do Ciebie :)

Autor:  Maar [ 12 lut 2010, o 22:25 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

cape napisał(a):
Dookoła warto płynąć bez zobowiązań i pomalutku. Np pięć lat, lepiej osiem.
Tak, ale pięć czy osiem lat nie da się płynąć samotnie i bez zawijania a ja o takim właśnie rejsie pisałem w poprzednim poscie. Chyba nie sądzisz, że uważam roczną czy kilkuletnią wyprawę w towarzystwie rodziny, znajomych, przyjaciół za przerwę w życiorysie? :-)

Autor:  Magister [ 12 lut 2010, o 23:01 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

Colonel napisał(a):
11 dni bez zachodzenia do portu w krajowym rejsie bałtyckim.

Skąd do kąt płynąłeś, że aż tyle czasu ci to zajęło :?:
Nie wyobrażam sobie tak długiego pływania po Bałtyku bez zawijania do Portów.
No chyba, że to były jakieś Regaty czy coś w tym stylu.

Autor:  robhosailor [ 12 lut 2010, o 23:12 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

Kolos napisał(a):
Colonel napisał(a):
11 dni bez zachodzenia do portu w krajowym rejsie bałtyckim.

Skąd do kąt płynąłeś, że aż tyle czasu ci to zajęło :?:
Nie wyobrażam sobie tak długiego pływania po Bałtyku bez zawijania do Portów.
No chyba, że to były jakieś Regaty czy coś w tym stylu.


A może to było w czasach, kiedy zawijanie do portów było prawie niemożliwe z powodów politycznych? Jak się szczęśliwie odprawił, to pływał i pływał "do upadłego" :D

Autor:  Magister [ 13 lut 2010, o 01:07 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

Jak ja się cieszę, że żyję w czasach gdzie już nie potrzeba odpraw na Bałtyku ;)
No z wyjątkiem Rosjan ale oni zawsze dziwni jacyś byli i nadal są. Jak się odprawialiśmy w Sankt Petersburgu( THE TALL SHIPS RACES 2009) to przyszło do nas 4 :!: mundurowych na odprawę. Kraj, wódką i papierosem płynący ;)

Autor:  starypraktyk [ 13 lut 2010, o 13:36 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

Ależ drogi Kolosie, to nie Rosjanie są dziwni. To ichni przywódcy i ich polityka.
Z racji choćby wieku miałem sporo z nimi do czynienia. Dopóty, dopóki nie wtrącił się jakiś
naczalnik, ci zwykli "towarzysze" byli najzupełniej normalnymi ludżmi.
Problemem było tylko to, że wszędzie u nich wtrącała się polityka. A ponieważ obowiązywał terror, reżim i godżina policyjna w każdej dziedzinie życia i nieprzestrzeganie jej groziło nieobliczalnymi skutkami, większość z tych ludzi zachowywała się tak a nie inaczej.
Do dziś niewiele się u nich zmieniło. Z tąd tak się ich odbiera u nas. Zapominając przy tym, że do niedawna sami postępowaliśmy podobnie.
Pozdrawiam,
stary........etc,etc.

Autor:  Colonel [ 13 lut 2010, o 16:35 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

Kolos napisał(a):
Skąd do kąt płynąłeś, że aż tyle czasu ci to zajęło
robhosailor napisał(a):
może to było w czasach, kiedy zawijanie do portów było prawie niemożliwe z powodów politycznych?

Historia była prosta:
Jeden załogant miał nie całkiem w porządku podpis na klauzuli na pływania morskie. Umówilem się z wopistą, ze jak nas puści, to pierwszym portem będzie Gdynia na jego zmianie... i dotrzymałem słowa. Tam też pracowałi LUDZIE, szczególnie w drugiej połowie lat 80.

Autor:  WhiteWhale [ 13 lut 2010, o 20:59 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

Colonel napisał(a):
miło wspominam 28 dni non stop na Atlantyku i 11 dni bez zachodzenia do portu w krajowym rejsie bałtyckim.

No i pozazdrościć Najdłużej non-stop to u mnie było ze Skagen do Sejdisfjordu - też 11 dni i jeden sztorm. Ale ja pływam żeby zobaczyć świat a nie nabijać mile i godziny. Zresztą i tak nie mam innego sponsora niż żeglujące ze mną załogi. :wink:

Autor:  Stara Zientara [ 13 lut 2010, o 22:12 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

Colonel napisał(a):
miło wspominam 28 dni non stop na Atlantyku i 11 dni bez zachodzenia do portu w krajowym rejsie bałtyckim.


10 dni bez przerwy miałem w pierwszym rejsie morskim - Świnoujście-Gdynia wokół Olandii (1975)

Na Atlantyku 2 razy po 14 dni bez przerwy i tylko we dwóch - prawie jak samotnie - widywaliśmy się na zmianach wachty co 6 godzin :)

Autor:  Maar [ 13 lut 2010, o 22:14 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

Na Scamp'ie to w układzie sześciogodzinnym płynęliście?

Autor:  Stara Zientara [ 13 lut 2010, o 22:22 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

tak - ja miałem 08-14 i 20-02.

Autor:  Maar [ 13 lut 2010, o 22:26 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

Myślałem, że tyle niżów po drodze skłoniło Was do częstszych zmian.
Jedni lubią truskawki z cukrem a drudzy nie :-)

Autor:  Stara Zientara [ 13 lut 2010, o 22:41 ]
Tytuł:  Re: Z lektury

krócej trudno się wyspać, a i tak większość trasy sterował helmut

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/