Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 21 lip 2025, o 16:07




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 32 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 7 lip 2008, o 19:01 

Dołączył(a): 7 lip 2008, o 13:55
Posty: 6
Lokalizacja: warszawa
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
witam,


jestem poczatkujacym zeglarzem szykujacym sie do pierwszej wyprawy po mazurach.
niestety na kursie na patent (stosunkowo dlugim) jaki odbylem niedawno nie nauczono nas (choc nalegalismy) jak prawidlowo klasc maszt, a to chyba niezwykle wazna rzecz jesli plywa sie po jeziorach mazurskich.

czy ktos jest w stanie pomoc mi ewentualnymi zdjeciami badz opisem jak polozyc maszt na bramce na rufie majac przy tym sztywny sztag (fok z rolerem)?

poza tym iz nalezy wyjac zawleczke w stopie masztu i do polozenia go mozna uzyc talii grota niestety wiecej nie wiem.

bede wdzieczny za maly tutorial


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 7 lip 2008, o 19:07 

Dołączył(a): 4 lip 2007, o 18:30
Posty: 317
Lokalizacja: Świdnik
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
Przede wszystkim to nic trudnego. Zawsze możesz poprosić czarterodawce o pomoc żeby ci pokzał jak to sie robi. Talią grota nie musisz sobie pomagać... Po wyjęciu zawleczki jedna osoba trzyma fał ten od kładzenia masztu a druga lekko podnosi za patent - te rurki idące do sztagu i wtedy on zaczyna ładnie się kłaść. Potem może asekurowac już z kokpitu albo trzymać masz żeby sie nie przekrzywił i trafił w tzw. cycki - na rufie. Łatwiej sie to robie pod wiatr wtedy nie gnie masztu ;)
Na koniec blokujesz fał w stoperze i zbierasz luz tak żeby sztywny sztag nie zwisał bo sie psuje - niech będzie w miare naprężony. I pozostanie tylko zebrać wszelki liny i stalówki i związać je np. krawatem żeby nie plątały się po pokładnie i w wodzie ;) I ot cała filozofia. Tylko pamiętaj że po położeniu masztu masz z tyło kilka metrów więcej i do portu tak nie wejdziesz :!:

_________________
www.ycpl.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 7 lip 2008, o 19:16 

Dołączył(a): 7 lip 2008, o 13:55
Posty: 6
Lokalizacja: warszawa
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
fał od kladzenia masztu?
nie widzialem jeszcze na zywo swojej lodki, natomiast ta na ktorej sie uczylem (mak) przy maszcie miala zaknagowane tylko trzy faly- foka, grota i do topenanty.

powinien byc osobny fal do kladzenia masztu? moze jakies foto? bylbym zobowiazany.

rozumiem ze fal do kladzenia powinienem przelozyc w miejscu mocowania sztagu? tak abym utowrzyl "dzwignie" ?

sorry- tlumacze torche jak laik


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 7 lip 2008, o 19:20 

Dołączył(a): 4 lip 2007, o 18:30
Posty: 317
Lokalizacja: Świdnik
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
Spoko. Powiedz jakim jachtem będzie pływał. Najprościej to poprosić bosmana żeby ci pokazał o co chodzi. Ale pod sztagiem będą rolki i od nich będzie szedł fał i będzie sprowadzony do kokpitu praktycznie trzymając ten fał zrobisz to sam... tylko powoli rób to i obserwuj jak wszytsko pracuje, po tygodniu pływania będzie wam to szło sprawnie i gładko ;)
Dopiero wróciłem w weekend z mazur ale jeszcze nie mam fotek jak dostane to z chęcią zamieszcze i wytłumacze na rysunku. A swoją drogą to w słabej szkole robiłeś kurs skoro na waszą prośbę wam tego nie pokazali ;) :???:

_________________
www.ycpl.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 7 lip 2008, o 19:32 

Dołączył(a): 7 lip 2008, o 13:55
Posty: 6
Lokalizacja: warszawa
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
jesli zapytam bosmana to prawdopodobnie pomysli sobie "komu ja ta lodke wynajalem" ;) ale w kazdym razie sprobuje.

bede czarterowal twistera 800n. ponizej link do chyba najlepszego zdjecia gdzie widac sztag. rozumiem ze zielona lina na sztagu to wlasnie fal do kladzenia masztu?

http://www.sails.com.pl/czarter_twister ... r800n6.jpg

a co z rolerem foka? nie wygnie sie? powinienem go odpiac?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 7 lip 2008, o 19:37 

Dołączył(a): 4 lip 2007, o 18:30
Posty: 317
Lokalizacja: Świdnik
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
W żadnym wypadku rolera nie odpinasz :!: Jedynie odpinasz bom jeżeli pełzacze nie są na stałe zamontowane w maszcie i listwy nie idą przez całego grota. Ale bom odpiąć to chyba umiesz... ;) Luzujesz tylko topenante i lazy jack - te linki od pokrowca na grota ;) Tylko jak położysz maszt napinasz właśnie ten zielony fał aż roller będzie w miare naprężony - chodzi tylko o to żeby nie zwisał ani żeby nikt sie o niego nie opierał. Cała operacja nie jest skomplikowania i nic nie musisz robić poza luzowaniem fału i wyjęciem wcześniej zawleczki.

Aha tylko ta zielona lina to nie ta zbuhtowana i podwieszona na rolerze tylko ta idąca pod sztagiem ;)
Pozdro ;)

_________________
www.ycpl.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 7 lip 2008, o 19:45 

Dołączył(a): 7 lip 2008, o 13:55
Posty: 6
Lokalizacja: warszawa
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
ok chyba sie nie zabije :) dzieki za pomoc- nie liczylem na tak szybkie rozwiazanie tematu


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 7 lip 2008, o 21:16 

Dołączył(a): 7 maja 2006, o 09:53
Posty: 391
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Podziękował : 4
Otrzymał podziękowań: 2
Uprawnienia żeglarskie: Inland Skipper
Widzę tu "doświadczone" rady. To nie tak do końca. Wypięcie bomu i wypuszczenie całkowite pełzaczy grota to podstawa. Owszem, spotkałem w tym roku jacht z grotem bezlistwowym, chowanym w maszcie, ale to wyjątek. I proszę nie udzielać rad typu "zielona, niebieska itp. lina", Na dziobie każdego, mazurskiego jachtu, znajduje się tzw. sztagownik. Jest to zespół bloczków z przełożoną przez nie liną (linką). Jej kolor nie ma znaczenia! Lina, która odchodzi z tego bloczka, służy do kładzenia masztu. Uważać należy, aby nikt z załogi nie stał w tym czasie w linii kładzionego masztu! :piwko:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 8 lip 2008, o 07:14 

Dołączył(a): 7 lip 2008, o 13:55
Posty: 6
Lokalizacja: warszawa
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
wszystko chyba juz mam wyjasnione

-luzuje topenante
-odpinam bom (grot na pelzaczach-zdejmowalnych)
-zdejmuje zawleczke na stopie masztu
-i pozostaje jedynie uzyc talii badz juz zamontowanego zestawu bloczkow na sztagowniku
(zaloga oczywiscie usuwa sie z pola "razenia" masztu)
-klade maszt na bramce i naciagam fal tak by sztag byl naprezony


teorie mam juz opanowana ;-)
jesli ktos dysponuje fajnymi zdjeciami pokazujacymi ten proces to bede zobowiazany


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 8 lip 2008, o 09:56 

Dołączył(a): 10 sty 2006, o 16:15
Posty: 1155
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 105
Otrzymał podziękowań: 46
sir_Kristof napisał(a):
jestem poczatkujacym zeglarzem szykujacym sie do pierwszej wyprawy po mazurach. niestety na kursie na patent (stosunkowo dlugim) jaki odbylem niedawno nie nauczono nas (choc nalegalismy) jak prawidlowo klasc maszt, a to chyba niezwykle wazna rzecz jesli plywa sie po jeziorach mazurskich.

I Twoja wypowiedź jest zarazem potwierdzeniem z dawna głoszonej przez zwolenników liberalizacji w żeglarstwie tezy o problematycznej przydatności tzw. kursów na patent, rozumiany jako przepustka na wodę (w odróżnieniu od kursów żeglowania, na które póki co zapotrzebowania nie ma, właśnie za sprawą restrykcyjnych przepisów które do niedawna obowiązywały :sad: )
Cytuj:
czy ktos jest w stanie pomoc mi ewentualnymi zdjeciami badz opisem jak polozyc maszt na bramce na rufie majac przy tym sztywny sztag (fok z rolerem)?

Pulapek, na które nikt nie zwrócił uwagi, jest niemało: choćby ów sztywny sztag, który łatwo jest złamać, jeśli zostanie zluzowany w nieodpowiednim momencie, a składający maszt straci nad nim kontrolę.
Cytuj:
poza tym iz nalezy wyjac zawleczke w stopie masztu i do polozenia go mozna uzyc talii grota niestety wiecej nie wiem.

Z tego fragmentu wypowiedzi wnioskowałbym że składanie masztu tłumaczono Wam na przykładzie tzw. Zabujczego Oriona, nie posiadającego nawet tak elementarnego "patentu" jakim jest agrafka, czyli klamra ulatwiająca tak napięcie sztagu, jak i jego zluzowanie. Bez niej wyjęcie zawleczki nie jest takie proste, potrzebna jest pomoc jednego zaloganta "napierającego " na maszt, i ewent. drugiego dodatkowo ciągnącego za sztag. A talię od grota to należało wpiąć przed odpięciem sztagu pomiędzy sztagownik a beczkę ściągacza. W takim wypadku jedna doświadczona bez niczyjej pomocy poradzi sobie ze złożeniem masztu nawet pozbawionego bardziej złożonych "patentów", naewt przy lekko zafalowanej wodzie.
Tymczasem na większych jachtach robi się to już inaczej, w szczególności talia służąca specjalnie do napinania i luzowania sztagu zwykle jest zamontowana na stałe.

[ Dodano: Wto 08 Lip, 2008 11:53 ]
sir_Kristof napisał(a):
fał od kladzenia masztu?

Ano tak to się nazywa; występowało jeszcze na niektórych słomkowych Omegach, i służyło do napinania stalowego sztagu za pomocą ukrytej pod fordekiem talii. Trzeba było uważać aby nie pomylić go z prowadzonej po przeciwnej stronie skrzynki mieczowej fałem miecza, bo skutki mogły okazać się fatalne :evil:
Cytuj:
natomiast ta na ktorej sie uczylem (mak)

No i jesteśmy w domu. Jesteś z Warszawy zatem zgaduję w której szkółce uczyli Cię na patent. Byla to Licencjonowana Szkoła Żeglarska PZŻ o niepolsko brzmiącej nazwie, działająca w Zegrzu Południowym, a nazwisko jej właściciela pisze się przez "Ch". Stossownie do tego ostatniego* - był on aktywnym hamulcowym przemian liberalizacyjnych jakie się ostatnio dokonały, nie cofającym się przed manipulacjami. Nie godzi się dawać mu więcej okazji do zarobku, a nawet podawać mu ręki.
Cytuj:
przy maszcie miala zaknagowane tylko trzy faly- foka, grota i do topenanty.

Miała tylko dwa fały, oraz topenantę. Gdyby przy maszcie była jeszcze flaglinka, też nie byłaby fałem. Trzy fały przy maszcie mogła mieć DZ-ta: foka, gardafal grota i pikfał grota. Jeśli miała bukszpryt oraz kliwra - mogła mieć nawet 4 fały przy grotmaszcie.
Cytuj:
powinien byc osobny fal do kladzenia masztu?

To jest linka (zwykle cieńsza od fału foka i grota), wychodząca z zespołu bloczków poniżej dolnej końcówki sztagu. Powinna ona być zaknagowana podczas pływania, a dolny zespół bloczków spięty z górnym za pomocą przetyczki. Przed złożeniem masztu wyjmuje się ową przetyczkę i rozpoczyna luzowanie fału do kładzenia masztu.
Cytuj:
rozumiem ze fal do kladzenia powinienem przelozyc w miejscu mocowania sztagu? tak abym utowrzyl "dzwignie" ?

Trochę nie bardzo rozumiem co masz na myśli. Na swoim Orionie (ale bynajmniej nie Zabujczym) przypinam talię od grota w sposób opisany wcześniej, a maszt jest lekki na tyle że obywam się bez dodatkowych udogodnień. Bardziej zaawansowany system zawiera tzw wytyk, mocowany do pięty masztu oraz dolnej końcówki sztagu na czas jego składania, i pozwalający na efektywną pracę talii w całym zakresie kąta pochylenia masztu. Jeszcze skuteczniejsza i dogodniejsza (ze względu na brak konieczności jej zakładania na czas składania masztu, stale jest gotowa do użycia) jest tzw. bramka leżąca pod czas żeglowania na pokładzie dziobowym (zwykle zintegrowana z koszem), która ponadto stabilizuje nieco maszt na boki. W takim wypadku z reguły występuje specjalna talia do składania masztu, nie trzeba angażować talii od grota.
Cytuj:
sorry- tlumacze torche jak laik

Raczej jak... absolwent szkółki nastawionej na szybkie trzepanie kasy, i będącej w związku z tym klasyczną "fabryką patentów". Ale to wina pana o nazwisku pisanym przez "Ch", nie Twoja.
[ Dodano: Wto 08 Lip, 2008 12:33 ]
Konrad.Śwd napisał(a):
W żadnym wypadku rolera nie odpinasz

Tym bardziej że wewnątrz rolera poprowadzony jest sztag, i jego odpięcie przed złożeniem masztu spowodowałoby katastrofę :evil:
[ Dodano: Wto 08 Lip, 2008 12:03 ]
wlodwoz napisał(a):
Wypięcie bomu i wypuszczenie całkowite pełzaczy grota to podstawa.

Przychylam się do tego: unikamy nie tylko niebezpieczeństwa wyłamania okucia bomu lub rozdarcia grota w wypadku gdyby podczas składania masztu "coś nie wyszło" ale i zdecydowanie ułatwiamy sobie zachownie równowagi. Bom wraz ze zwiniętym grotem to ładnych parę kilo wagi, i jak coś takiego wahnie się na jedną stronę, może pociągnąć za sobą słabo podtrzymywany zluzowanymi już wantami maszt.
Cytuj:
I proszę nie udzielać rad typu "zielona, niebieska itp. lina" /.../ Jej kolor nie ma znaczenia!

Gorzej gdy oszczędny ale pozbawiony wyobraźni czarterodawca zastosuje jeden kolor lin o bardzo różniącym się przeznaczeniu :evil:

[ Dodano: Wto 08 Lip, 2008 12:19 ]
sir_Kristof napisał(a):
jesli zapytam bosmana to prawdopodobnie pomysli sobie "komu ja ta lodke wynajalem" ;) ale w kazdym razie sprobuje.

Ja bym tak nie pomyślał, przeciwnie, na początku wieku gdy przekazywałem klubową łódkę którą się opiekowałem kolejnej załodze, byłem rad ze zapytali, i to właście o składanie masztu. I nie zawiodłem się na nich - po 2 tygodniach zwrócili jacht nieuszkodzony.
Cytuj:
bede czarterowal twistera 800n

Tu mam niestety mieszane odczucia. Doskonale sobie zdaję z tego że na pewnym "bratnim" :wink: Forum gdzie również się udzielam, właśnie Twister 800 obok podobnej wielkości Soliny 27 został już jakiś czas temu okrzyknięty jako "niewielki jachcik idealny na pierwszy samodzielny rejs po kursie na patent :twisted: ", podobnie jak Bingo 930 nosi na burtach reklamy: "Najlepszy jacht do czarteru", zaś konstruktor Maxusa 33 zachwalał go na tamtym Forum jako "optymalnej wielkości jacht na Mazury" :DD :DD :DD
Ale czy faktycznie trzeba było czarterować tak wielkie koromysło na pierwszy rejs? Nie chodzi to o mnogość rozwiązań technicznych jakie nie występowąły w jachtach używanych w szkólce patentowej, ale po prostu o to ze składanie lżejszego masztu byłoby opanować znacznie łątwiej, a następstwa ewentualnych błędów (nie tylko przy składaniu masztu zresztą) byłyby mniej poważne. Oczywiście, nie namawiałbym do czarterowania Zabujczych Orionów z mieszczącego się w sąsiedzwie szkółki ośrodka AZS, gdzie obecnie w rękach partacza, krętacza i wydrwigrosza gnije dawny "mój" klubowy jachcik :cry: - aby pływać na takich wrakach, trzeba być perfekcyjnym... szkutnikiem, do tego pozbawionym instynktu samozachowaeczego. Ale naprawdę nie dało się wysupłać jakiejś oferty Sasanki 620, bo nieco większe i bardziej koromysłowate Sasanki 660 chyba są jeszcze nierzadkie?
No tak, zapomniałem że mają one poniżej 7,5 metra długości, i pływanie na nich zdeprecjonowałoby zdobyty z takim trudem patent :razz:

Pozdrawiam i przepraszam za taki dydaktyczny smrodek
Tomek Janiszewski

ps. A w sytuacji warszawiaków - najlepiej jest mieć wlasny jachcik, to wtedy Mazury sięgają... Wisły! :wink:

*"Ch" jak "chorągiewka" - w zależności od tego czy był akurat skonfliktowany z preziem mcierzystego "Okręgu" czy też nie, to albo stroił oko do liberatorów, albo stawał się wiernopoddańczym janczarem natwardszego związkowego betonu :evil:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 8 lip 2008, o 12:45 

Dołączył(a): 4 lip 2007, o 18:30
Posty: 317
Lokalizacja: Świdnik
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
wlodwoz napisał(a):
Widzę tu "doświadczone" rady. To nie tak do końca. Wypięcie bomu i wypuszczenie całkowite pełzaczy grota to podstawa. Owszem, spotkałem w tym roku jacht z grotem bezlistwowym, chowanym w maszcie, ale to wyjątek. I proszę nie udzielać rad typu "zielona, niebieska itp. lina", Na dziobie każdego, mazurskiego jachtu, znajduje się tzw. sztagownik. Jest to zespół bloczków z przełożoną przez nie liną (linką). Jej kolor nie ma znaczenia! Lina, która odchodzi z tego bloczka, służy do kładzenia masztu. Uważać należy, aby nikt z załogi nie stał w tym czasie w linii kładzionego masztu! :piwko:


Oczywiście, że masz racje, ale ja to samo miałem na myśli, może poprostu źle się wysłowiłem, lub źle mnie zrozumiałeś ;)
Ja wogóle myślałem że zawsze trzeba wypiąć bom przed złożeniem masztu, ale w ostatni piątek widziałem jacht, w którym pełzacze były zablokowane w maszcie śrubą a listwy były jedynie przy liku wolnym grota i żeby wypiąć bom to trzeba by się męczyć z tą srubą co i tak nie miało by żadnego pożytku...
A co do koloru liny odnosiłem się tylko do obrazka zamieszczonego przez kolęgę, aby zobaczył którędy ten fał przebiega po jachcie ;) :piwko:

_________________
www.ycpl.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 10 lip 2008, o 07:16 

Dołączył(a): 7 lip 2008, o 13:55
Posty: 6
Lokalizacja: warszawa
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
czas chyba teraz na moja odpowiedz :)

otoz tak, byl to kurs na patent a nie zeglowania :) choc przyznam ze wiele sie z niego nauczylem. mysle ze 6 pelnych weekendow od 8 o 20 jest czasem wystarczajacym aby zdobyc podstawowa wiedze- zaznaczam podstawowa poniewaz zabraklo czasu na pare istotnych spraw min. kladzenie masztu.

kladzenie masztu powinno byc obowiazkowym elementem cwiczen bo jak plywac po wodach srodladowych nie kladac masztu? nie powinienem prosic sie o to by pokazano to na kursie (zreszta prosby i tak nie pomogly). kurs oczywiscie prowadzony byl przez licencjonowana szkole PZŻ ktorej wlascicielem jest "Ch" (chorągiewka).

z jednej strony polecam ta szkole bo akurat moj instruktor byl naprawde konkretny zrugiej jednak nie do konca poniewaz istruktorzy ucza tego czego szefostwo im w danej chwili kaze uczyc. przez to powstaje tzw. balagan oragnizacyjny i czesto nie wiadomo co danego dnia robimy do momentu az szef nie zarzadzi ;-)

w kazdym razie to nie temat tego postu- inne uwagi zostawie juz dla siebie

dziekuje wam za dosc szczegolowe i rygorystyczne opisy dot. kladzenia masztu, naprawde sa pomocne. w najblizszy weekend bede uczyl sie prakrtyki u kolegi majacego jachcik tak zeby wyplynac pod koniec lipca na mazury i zeby nie pozwolic takim wilkom morskim jak wy ;-) komentowac- "jakis szczur ladowy probuje plywac" :-)

na koniec wyjasnienia odnosnie czarteru. wiec jest to twister 800n z wlasnego wyboru bez poparcia jakimikolwiek haslami reklamowymi "idealny jach na pierwszy czarter".
twister jest poprostu "pojemny" bo plyniemy w 6-7 osob i chce aby kazdy czul sie stosunkowo komfortowo. oczywiscie w skladzie "patentowcow" oprocz mnie sa jeszcze inne dwie osoby.
do wyboru mialem jeszcze janmora ale wybor padl raczej w drodze aktualnej dostepnosci czarteru i przede wszystkim ceny.

jeszcze raz dzieki za dydaktyke ;-)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 10 lip 2008, o 09:40 

Dołączył(a): 4 lip 2007, o 18:30
Posty: 317
Lokalizacja: Świdnik
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
No to pozostaje życzyć tylko pomyślnych wiatrów i beczki piwa nad kilem ;) :piwko: :cool:

PS. Ale radze żeby chociaz sternik miał 0,0 bo w tym roku policja sie kręci jak nie powiem co i gdzie ;)

_________________
www.ycpl.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 10 lip 2008, o 09:54 

Dołączył(a): 10 sty 2006, o 16:15
Posty: 1155
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 105
Otrzymał podziękowań: 46
sir_Kristof napisał(a):
dziekuje wam za dosc szczegolowe i rygorystyczne opisy dot. kladzenia masztu, naprawde sa pomocne. w najblizszy weekend bede uczyl sie prakrtyki u kolegi majacego jachcik

Grunt to nie spanikować: wyczuwać co się dzieje z masztem podczas składania i stawiania, przekonać się jak przez delikatne przemieszczanie ciężaru ciała można utrzymać jego równowagę w osi symetrii jachtu zanim zdąży polecieć na bok czyniąc straszliwe spustoszenie. Cały czas piszę na przykładzie masztu raczej lekiego, za to pozbawionego wszelkich (poza talią grota wpiętą w sztag), "patentów" jak bramka czy wytyk, a do tego stojącego na wysokiej kabinie, wskutek czego wanty dają jakąkolwiek stabilizację jedynie w położeniu zbliżonym do pionu. Nawet w takim wypadku można odległą falę od motorówki skontrować zręcznym balastowaniem; gorsze skutki może wywołać... niespodziewane i gwałtowne przemieszczenie boczne któregoś z załogantów, np. w celu ratowania przewróconej flaszki z piwem :piwko:
Cytuj:
na koniec wyjasnienia odnosnie czarteru. wiec jest to twister 800n z wlasnego wyboru bez poparcia jakimikolwiek haslami reklamowymi "idealny jach na pierwszy czarter".
twister jest poprostu "pojemny" bo plyniemy w 6-7 osob i chce aby kazdy czul sie stosunkowo komfortowo.

Co kto lubi... :neutral: Ja to się czuję komfortowo płynąc Orionem (lekko "wypasionym co prawda :wink: ) w pojedynkę (choć we dwoje niewątpliwie byłoby przyjemniej :cry: ). Obcy jest mi natomiast "instynkt stadny" :wink: nakazujący pływanie w licznej, nawet kilkunastoosobowej qpie, co staje się normą nie tylko w Chorwacji (co jeszcze jakoś daje się wytłumaczyć, jako że busem tranzitem w 9 osób wychodzi taniej niż autem we dwoje lub samemu), ale i na WJM, gdzie oferty jachtów przeznaczonych dla dwojga, max czworga osób (i wcale nie mam tu na myśli siermiężnych Bezów) są w zdecydowanej mniejszości. Pływam już bardzo dlugo, i nie potrafię sobie wytłumaczyć powodów takiego stanu rzeczy: czyżby na obecnych intensywnych "kursach na patent" nadal wpajano żeglarzom przekonanie że ich miejsce jest w załodze jakiegoś żaglowca, a samodzielne pływanie to jakaś fanaberia? A nawet jak już się zbierze fajna paczka (niekoniecznie tak być musi, gdy w ostatniej chwili daje się w necie ogłoszenia typu: "Zbieramy załogę na Mazury, potrzeba jeszcze trojga osób do kompletu", może być z tym różnie), to nie przyjemniej byloby plywać w kilka mniejszych jachtów, spływając lub rozpływając się w miarę nastroju?
Cytuj:
jeszcze raz dzieki za dydaktyke ;-)

No i znowu dydaktycznie nasmrodziłem... :oops:

Ale i tak życzę zadowolenia z rejsu :smile:
Tomek Janiszewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 10 lip 2008, o 21:18 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 kwi 2006, o 13:57
Posty: 3996
Podziękował : 657
Otrzymał podziękowań: 613
Uprawnienia żeglarskie: szkutnik drewkarz,motorówkarz
sir_Kristof napisał(a):
twister jest poprostu "pojemny" bo plyniemy w 6-7 osob

Hmm...
Co jakiś czas jestem u producenta, oglądam różne zabudowy i zawsze się dziwię, że tyle osób tam się mieści w czasie rejsów :DD
Jak dla mnie, takie łódki są 4- osobowe (jeżeli mowa o komforcie)
Wracając do masztu, nie ma obawy, że poleci na bok bo teraz większość łódek ma dodatkowe wanty stabilizujące (ustawione w osi obrotu i dlatego są cały czas napięte).
W zbloczu przy sztagowniku, w niektórych rozwiązaniach jest dodatkowa przetyczka spinająca oba elementy. Przed kładzeniem masztu trzeba ją wyciągnąć a po postawieniu ponownie włożyć .

_________________
Zbyszek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 22 sie 2008, o 18:09 

Dołączył(a): 22 sie 2008, o 17:57
Posty: 1
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Konrad.Śwd napisał(a):
Ale bom odpiąć to chyba umiesz... ;) Luzujesz tylko topenante i lazy jack - te linki od pokrowca na grota ;)


A co zrobić z topenantą i lazy jackiem? Bo rozumiem że odpinając boom muszę je również odpiąć. Jeśli jestem w błędzie niech mnie ktoś poprawi.

Pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 23 sie 2008, o 06:43 

Dołączył(a): 7 maja 2006, o 09:53
Posty: 391
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Podziękował : 4
Otrzymał podziękowań: 2
Uprawnienia żeglarskie: Inland Skipper
kwiatekpl napisał(a):
Konrad.Śwd napisał(a):
Ale bom odpiąć to chyba umiesz... ;) Luzujesz tylko topenante i lazy jack - te linki od pokrowca na grota ;)


A co zrobić z topenantą i lazy jackiem? Bo rozumiem że odpinając boom muszę je również odpiąć. Jeśli jestem w błędzie niech mnie ktoś poprawi.

Pozdrawiam[/quote
Topenanta nie przeszkadza w niczym. Można ją najwyżej poluzować. Lazy jack też nie przeszkadza w wypięciu bomu.(vide topenanta!)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 27 sie 2008, o 12:16 

Dołączył(a): 4 lip 2007, o 18:30
Posty: 317
Lokalizacja: Świdnik
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
Chyba temat już się zestarzał, bo długo mnie nie było, ale dopisze już.
Jak kładziesz bom na burtę to luzujesz topenantę i lazy jack żeby nie ciąnęły bomu w górę i nie mówię, że to stanowi problem ;)
Pozdro ;) :piwko:

PS. Jak tam kolego (sir_Kristof) udał się rejs :?:

_________________
www.ycpl.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 maja 2010, o 15:17 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 31 mar 2010, o 11:06
Posty: 471
Podziękował : 17
Otrzymał podziękowań: 58
Uprawnienia żeglarskie: st.j
sir_Kristof napisał(a):
witam,
jestem poczatkujacym zeglarzem szykujacym sie do pierwszej wyprawy po mazurach.
niestety na kursie na patent (stosunkowo dlugim) jaki odbylem niedawno nie nauczono nas (choc nalegalismy) jak prawidlowo klasc maszt, a to chyba niezwykle wazna rzecz jesli plywa sie po jeziorach mazurskich.

czy ktos jest w stanie pomoc mi ewentualnymi zdjeciami badz opisem jak polozyc maszt na bramce na rufie majac przy tym sztywny sztag (fok z rolerem)?

poza tym iz nalezy wyjac zawleczke w stopie masztu i do polozenia go mozna uzyc talii grota niestety wiecej nie wiem.
bede wdzieczny za maly tutorial

ktoś napisał, jak mszczą się braki w programie szkolenia i dlatego w moim podręczniku nastawionym na zdobycie patentu wg wytycznych egzaminacyjnych PZŻ dodałem klika słów. Poczytaj. I jeszcze uwaga do uwag o kładzeniu masztu. Najlepsza jest ta abyś nie odgrywał starego wygę i poprosił o pokaz bosmana- koniecznie. Jest prawie tyle mozliwości co typów jachtów. Szczególnie trzeba zwracać uwagę na sposób mocowania bomu do masztu. Czasem trzeba ( są takie typy) bom odpiąć aby bez przeszkód maszt położyć. Pamietaj, POKAZ .. a teraz poczytaj też to niżej.
Z D O B Y Ł E Ś
P A T E N T I...
Oczywiście chcesz pływać i oczywiście dowodzić możliwie jak największą łódką. To zrozumiałe, ale pohamuj trochę. Na kursie opanowałeś jedynie prawidłowe wykonywanie podstawowych manewrów i sztukę sterowania. To grubo za mało aby bezpiecznie prowadzić łódź po Mazurach i odpowiadać za zdrowie i życie załogi. Kiedyś, gdy istniały jeszcze kluby żeglarskie, po kursie dla swoich członków organizowane były rejsy stażowe pod opieką bardziej doświadczonych kolegów. Teraz tego w zasadzie nie ma, więc musisz sam o to zadbać. Przynajmniej pierwszy rejs odbądź pod okiem doświadczonego żeglarza. Jeśli robiłeś patent w głębi lądu, na małym akwenie, niezwykle ważne będzie poznanie specyfiki wchodzenia i wychodzenia z coraz większych i bardziej zatłoczonych mazurskich portów, śluzowania, kładzenia masztów, pływania w cięższych warunkach pogodowych, słowem tego co nazywamy zdobywaniem dobrej praktyki żeglarskiej.

Żeglowanie w trudnych warunkach:

W trudnych warunkach, przynajmniej w pierwszych naszych rejsach nie powinniśmy żeglować. Z biegiem jednak czasu i nabywaniem kwalifikacji pływanie takie może nam dać dużo radości i satysfakcji, może się również zdarzyć, że zostaniemy zmuszeni w konkretnych warunkach do takiego żeglowania. Powinniśmy wobec tego poznać kilka istotnych zasad. Co to w ogóle są te trudne warunki ? Dla początkującego żeglarza będzie to już przy sile wiatru 4 stopni B i porywistym wietrze, ale generalnie możemy stwierdzić, że mamy do czynienia z trudnymi warunkami przy sile wiatru 5 i powyżej stopni B.
Potrafimy tę siłę wiatru ocenić po objawach zewnętrznych, ale też poznamy ją po tym, że np. musimy często ostrzyć lub luzować żagle aby wyprowadzić łódkę z dużego przechyłu. Jeśli płyniemy kursem pełnym, poznamy to po chęci uciekania łódki do wiatru. To są już trudne warunki! My powinniśmy być na tyle czujni i ostrożni aby być do nich przygotowanym nim nadejdą. W każdych warunkach możemy żeglować pod warunkiem, że dobierzemy odpowiednią powierzchnię żagli.

Umiejętne i w porę podjęte refowanie żagli jest dowodem dobrej praktyki żeglarskiej. Pływanie przy silnych wiatrach, w dużych przechyłach, przeplatane co chwilę nagłym ostrzeniem jest dowodem kiepskich kwalifikacji i co gorsze, dowodem nieodpowiedzialności.

A więc nie wstydźmy się refowania, jeśli uznamy że przyszła na to pora. Dzięki temu będziemy płynęli nie tylko bezpieczniej, ale na pewno poprawniej, wygodniej i zdecydowanie szybciej niż jachty zmuszane co chwilę do ostrzenia i luzowania żagli.
Regułą jest, że redukujemy powierzchnię ożaglowania od tyłu. Trudnym warunkom towarzyszą silne przechyły jachtu. Taki przechył powoduje zmniejszenie skuteczności steru. Płetwa sterowa zawieszona na pawęży, stopniowo w miarę przechyłu, wynurza się z wody, tracąc powierzchnię czynną. Ster jest coraz mniej skuteczny. Utrata czynnej powierzchni steru to najważniejszy i najgroźniejszy efekt zbyt dużego przechyłu. Powoduje on dużą nawietrzność jachtu, którą czasami nie potrafimy skontrować sterem. O ile przy kursach ostrych nie jest to zbyt groźne bo mamy blisko do kąta martwego, to płynąc kursem pełnym, jeśli jacht ucieka nam do wiatru, to jego przechył nie tylko trwa, ale się powiększa wskutek działania siły odśrodkowej. Na łodzi mieczowej, przy sile wiatru 5stopni B, wywrotka murowana. Chodzi również i o to, że tylny żagiel będąc mocowany na bomie, przy kursach pełnych nie da się wyluzować a fok zawsze tak.
Na Mazurach jednak widzi się przewagę pływających na grocie. "Winę" za to ponoszą masowo już stosowane rolfoki. Urządzenia pozwalające natychmiast zwinąć foka, bez wychodzenia z kokpitu. Przy nagłym uderzeniu wiatru działanie takie jest w pełni uzasadnione, gdyż gwarantuje nam szybkość reakcji i nie musimy nikogo posyłać do masztu dla refowania grota. Musimy jednak pamiętać, że skuteczne zwinięcie foka gwarantują nam tylko tzw. rolfoki ze sztywnym sztagiem. Rolfok zamontowany na normalnym sztagu, górną część foka zwija nam, wskutek skręcania się sztagu, zbyt luźno. Silny szkwał potrafi więc górną część foka wydmuchać i skutecznie potargać. Jeśli dodatkowo sztag na którym jest zamontowany rolfok nie jest dobrze napięty, to wcale nie uda się nam foka zwinąć. Tak więc dobrze jest mieć oczy otwarte i przy w porę podjętej decyzji mieć czas na wykonanie refowania zgodnie za sztuką żeglarską.
Czasami mamy na jachcie fok sztormowy i kiedy decydujemy się go podnieść, musimy pamiętać o stosownym zarefowaniu powierzchni grota, aby łódka nie była zbyt nawietrzna. Cokolwiek dotychczas nie powiedzieliśmy o ostrożnej żegludze, musimy pamiętać stale, aby z ostrożnością nie przesadzić, pozbawiając jacht szybkości.
Zbyt zarefowany jacht, lękliwe luzowanie grota nim jeszcze nadszedł szkwał, może pozbawić jacht szybkości niezbędnej do utrzymania sterowności. W takiej sytuacji pierwszy silny szkwał, który w nas uderzy, może nas wywrócić, bo prawie cała siła aerodynamiczna pójdzie na siłę przechylającą. Jest to również groźne, jeśli zarefujemy się już w porcie a mamy przed sobą wąskie wyjście pod wiatr. Mała prędkość, duży dryf w efekcie może spowodować, że rzuci nas na pomosty lub kotwiczące łódki.
Na koniec dwie uwagi główne:
Jeśli płyniemy bejdewindem, jesteśmy zarefowani a mimo to wskutek ciągłej potrzeby ostrzenia lub luzowania żagli nie możemy posuwać się do przodu, czas na zrzucenie zarefowanego grota, odpadnięcie na kurs pełny i na samym foku żeglowanie do miejsca w którym przeczekamy trudne warunki lub zostaniemy na noc.
Jeśli płyniemy baksztagiem, a siła wiatru tężeje, czyha na nas pułapka w postaci przegapienia momentu, kiedy powinniśmy się zarefować. Mówiliśmy o tym wcześniej, przy omawianiu wielkości wiatru pozornego na tym kursie, który usypia naszą czujność. Jeśli w porę zarefujemy grota i w przypadku tężenia siły wiatru dalej, zrzucimy grota, możemy spokojnie kontynuować żeglugę na samym foku, chyba że nie sprawia nam to już frajdy i wolimy zacumować. Żegluga pod samym fokiem może być kontynuowana nawet do pełnego bejdewindu, przy rosnącym oczywiście dryfie, ale jest zupełnie spokojna, prawie relaksowa. A wtedy rozejrzyjmy się wokół siebie i popatrzmy co się dzieje z innymi jachtami, które nie poszły naszym śladem, a upewnimy się ostatecznie, że to, co wyżej napisano, to święta prawda.
Piszemy ciągle o refowaniu, jakby było to zupełnie oczywiste. Nic bardziej błędnego!
Aczkolwiek program szkolenia przewiduje naukę umiejętności refowania i to przy kontynuowaniu żeglugi, to czynność ta jest natychmiast zapominana. Jeśli wychodzimy w rejs z nową załogą, jeszcze w porcie przećwiczmy tą czynność. Będziemy, być może musieli ją wykonywać w bardzo trudnych warunkach. Radzę refować grota po jego uprzednim zrzuceniu i pamiętamy, nawet w sztormie, że żagle zrzucamy w linii wiatru. Jeśli zrzucimy żagiel szybko, to refowanie przebiega w znacznie spokojniejszych warunkach, tzn. unikamy potwornego łopotu żagla, z możliwością nawet jego rozdarcia.

Kładzenie i stawianie masztów

Większość jachtów jest już wyposażona w lepsze lub gorsze patenty do sprawnego przeprowadzenia tej operacji, choć na niektórych jachtach trzeba to robić wyłącznie siłą mięsni. Obsługi tych patentów nauczycie się na jachcie, ale są problemy, które mogą nam przysporzyć kłopotów.
Mimo urządzeń stabilizujących maszty przed skrętem na boki, nigdy nie zaczynajmy tej operacji, jeśli jest duża fala lub może powstać w związku ze zbliżającym się statkiem białej floty. Zakołysanie jachtem w trakcie podnoszenia /opuszczania/ masztu, może spowodować jego odchylenie się na burtę a w efekcie wyłamanie kawałka pokładu wraz z okuciem. Wybierajmy do tego spokojne miejsce i rozejrzyjmy się czy nie zbliża się niebezpieczeństwo. Od białej floty groźniejsi są wariaci na szybkich motorówkach.
Nie przeprowadzajmy tej operacji w kanałach, zabraniają tego przepisy a i szkody mogą być znacznie większe.
Przed kładzeniem masztu upewnijmy się, jakie jest okucie bomu przy maszcie, może trzeba będzie bom odpiąć. Są takie jachty, gdzie sposób mocowania bomu do masztu nie pozwala mu na ruch góra- dół, tylko na boki. Jeśli to przegapimy, narobimy sobie szkody. Czasami trzeba też odpiąć wanty, jeśli zauważymy, że pracują od dziobu pod saling, wtedy nie pozwolą na zupełne położenie masztu.
Jak zawsze obowiązuje zasada: naprzód pomyśleć, opracować plan a potem szybko go wykonać.
Nie próbujmy wchodzić do portów, lub wychodzić, z położonym masztem. Jacht w takiej sytuacji skręcając, topem masztu zatacza olbrzymie koło i kosi po drodze, co się da. O tym zjawisku pamiętajmy zawsze i płynąc z położonym masztem manewrujmy ostrożnie, obserwując częściej co dzieje się za rufą.
Klasycznym przykładem jest horror jaki odbywa się przy okazji "wyścigów" do lub ze śluzy Guzianka. Na początku nie próbujmy się śluzować w godzinach szczytu!
Maszt powinien być dobrze podparty, olinowanie sklarowane i podwiązane krawatami do masztu. Żagle porządnie zwinięte i w ogóle całkowity klar na pokładzie w czasie śluzowania. Podczas tej operacji jesteśmy zmuszeni do szybkiego poruszania się po pokładzie i jeśli się potkniemy lub pośliźniemy na żaglu, wypadek murowany.
Płynąc kanałami, też dbajmy o klar na pokładzie, to dobry zwyczaj żeglarski ale i wymóg bezpieczeństwa.

Wchodzenie do portów – cumowanie
Nigdy nie wchodźmy do portu " z marszu" bo możemy mieć kłopoty. Dobrym zwyczajem jest zrobienie rundy rozpoznawczej w celu ustalenia wolnych miejsc i wybrania najlepszego. Możemy to zrobić na żaglach, bo jeśli znajdziemy miejsce z czoła pomostów, od strony wody, to dojdziemy na żaglach. Jeśli miejsce jest w głębi i tylko jedno, między innymi jachtami, nie kozaczmy, nie ma sensu.
Zrzucamy żagle, zapalamy silnik /lub pagaje w dłoń/ i ostrożnie wchodzimy.
Może być potrzeba rzucenia kotwicy z rufy, choć coraz więcej portów ma boje do tego celu. Jacht musi stać stabilnie, aby nie obijał burt sąsiadów, dlatego z jednej strony cumujemy do pomostu a z drugiej do boi. Po wybraniu cum stoimy poprawnie. Napisałem nie dziób czy rufa, bo możemy stać albo rufą albo dziobem do pomostu.
Dużym, z wysoką burtą, jachtem, wygodniej stoi się rufą do pomostu. Wygodniej wchodzić czy wychodzić z jachtu, niedogodność, to fakt, że chodzący pomostem zaglądają nam w "garnki".
Czasami nie mamy wyboru - postęp wszedł pod strzechy!
W Mikołajkach na pomostach mamy podłączenia do wody i prądu. Wygodniej jest podłączyć się stojąc rufą do pomostu. Pamiętajmy o planach rezerwowych. Silnik jest zawodny i może nam zgasnąć przy wchodzeniu lub wychodzeniu z portu. Przygotujmy sobie na wszelki wypadek kotwicę.
Czas też powiedzieć, że w trakcie przygotowań do wejścia do portu, musimy wyłożyć na obie burty odbijacze. Nawet, jeśli widzimy, że jachty, między którymi będziemy stać, już je mają wyłożone. Tak każe dobry obyczaj żeglarski.
Jeśli już wszystko się udało i stoimy na swoim miejscu, dobry obyczaj każe, przed przystąpieniem do klaru portowego, udać się do bosmana i zgłosić wejście. Ostatnio, wzorem innych, coraz więcej marin stosuje zasadę, że to bosman już czeka na nas na pomoście, pokazuje miejsce i odbiera cumy. Nie ma ohydniejszej rzeczy, niż bajzel na pokładzie a załoga na piwie. Wszyscy widzą z kim mają do czynienia.
Jeśli polery, knagi, są zajęte przez jachty, które cumowały przed nami, musimy nasze cumy założyć pod ich cumy. W innym przypadku też damy kiepskie świadectwo o sobie a przecież chcemy uchodzić za prawdziwego wilka morskiego!
Sprawy dobrego zachowania się w czasie kotwiczenia w porcie zostawiam Wam samym i Waszemu sumieniu. Spotkacie się z przykładami wręcz karygodnymi arogancji i niechlujstwa. To godne ubolewania i na pewno nie do naśladowania.
Nie da się przewidzieć, co przyniesie nam życie. Żałuję , że sam, osobiście nie mogę Was szkolić, ale możecie do mnie napisać i podzielić się kłopotami a uzyskacie pomoc na pewno.

Śluzowanie

Jeśli chcemy dotrzeć na perłę mazurskich i polskich jezior, jez. Nidzkie, czeka Was trudna przeprawa nie tyle z problemami technicznymi, związanymi z pokonaniem śluzy lecz problemy z innymi żeglarzami, choć nie wiem, czy tak można ich nazwać. Jak technicznie pokonać śluzę , opisałem w rozdziale o budowie śluzy, teraz o komplikacjach.
Jeśli wszyscy byliby dobrze wychowani i przestrzegali porządku, nie byłoby żadnych problemów ale niestety są i to duże. Niekiedy owocują poważnymi awariami sprzętu. Powodem jest pośpiech i brak elementarnych zasad dobrego wychowania. W sezonie, w godzinach szczytu, przed śluzą gromadzi się duża ilość jachtów, które już w okresie oczekiwania, zamiast pilnować swojej kolejki, czają się jak biegacze w dołkach, w oczekiwaniu na sygnał startu. Jest nim zapalenie się zielonych świateł w śluzie. Najsprytniejsi nie podchodzą do brzegu, czy dalb, tylko krążą na silnikach na środku farwateru /toru wodnego/. Jak pojawia się sygnał, dodają gazu i co sił pędzą do komory.
W tym czasie duża ilość jachtów mozolnie odchodzi z miejsc oczekiwania i włącza się do tego wyścigu. Ci od brzegu muszą odbić i skręcać do śluzy inni walą ostro i prosto. Wszyscy z powodu mostu mają położone maszty. Najmniejszy skręt powoduje, że wystający kilka metrów za rufę maszt zatacza dość duży promień, czego na ogół nie biorą pod uwagę sternicy w wyścigu do śluzy. Efekt, to splątania się masztów i olinowań, często urwane liny i skrzywione maszty a ponadto wrzaski i ordynarne wyzwiska. Koszmar.
Autor już nie pływa po Mazurach ale jak to czynił, śluzował się we wczesnych godzinach rannych lub wieczorem. Wam radzę to samo, bo szkoda sobie psuć urlop czy wakacje.

Savoir - vivre żeglarski:
Rozdział ten jest kontynuacją etyki i etykiety żeglarskiej i omawia typowe sytuacje, jakie na pewno napotkamy np. na jez. Mazurskich i proponuje Ci poprawne zachowanie się.
1. jeśli stoisz na kei i widzisz dochodzący jacht, zaproponuj pomoc przy odebraniu cumy
2. jeśli cumujesz jacht i polery są zajęte, zakładaj swoją cumę pod cumą jachtu, który wcześniej zacumował
3. nie cumuj po przeciwnej stronie pomostu, aby załogi nie potykały się o Twoją cumę
4. ktoś Cię pozdrawia z przepływającego jachtu, odpowiedz tym samym
5. kto pierwszy pozdrawia mijany jacht ? - grzeczniejszy!
6. pod wieczór szukasz miejsca na nocleg i widzisz wąskie dojście, gdzie cumuje już jeden jacht, wypada zapytać się czy nie mają nic przeciwko temu, że zacumujesz koło nich
7. odpływając posprzątaj po sobie i jeśli załoga sąsiedniego jachtu nie śpi - pożegnaj się
8. bądź zawsze skory do udzielenia pomocy potrzebującemu

To tylko podstawowe zasady współżycia do tego trzeba dodać to wszystko co mieści się w pojęciu dobrego wychowania. Bądźcie żeglarzami z prawdziwego zdarzenia i bądźcie dobrze wychowani.

_________________
Pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
http://www.przewodnikzeglarski.pl



Za ten post autor Batiar otrzymał podziękowania - 3: Juras, Maar, scotimw
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 maja 2010, o 19:02 

Dołączył(a): 19 lut 2009, o 21:08
Posty: 532
Lokalizacja: łowicz
Podziękował : 38
Otrzymał podziękowań: 18
Witam.
Jezu/ stary jestem ,ale to jest super..........

Batiar jesteś gość....

_________________
Marek Gruhn


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 maja 2010, o 19:07 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 31 mar 2010, o 11:06
Posty: 471
Podziękował : 17
Otrzymał podziękowań: 58
Uprawnienia żeglarskie: st.j
incoming napisał(a):
Witam.
Jezu/ stary jestem ,ale to jest super..........

Batiar jesteś gość....

Dzięki, staram się ale przed chwilą napisałem do Maara jakim cudem taki stary post pojawil się na pierwszym miejscu a ja z rozpędu zareagowałem. ktoś pyta ja radzę.
Stary jestem i nie dowidzę dat. Ale skoro jedna osoba nowa przyczytała to już się opłacało.

_________________
Pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
http://www.przewodnikzeglarski.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 maja 2010, o 21:58 

Dołączył(a): 10 sty 2006, o 16:15
Posty: 1155
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 105
Otrzymał podziękowań: 46
Batiar napisał(a):
Trudnym warunkom towarzyszą silne przechyły jachtu. Taki przechył powoduje zmniejszenie skuteczności steru. Płetwa sterowa zawieszona na pawęży, stopniowo w miarę przechyłu, wynurza się z wody, tracąc powierzchnię czynną. Ster jest coraz mniej skuteczny. Utrata czynnej powierzchni steru to najważniejszy i najgroźniejszy efekt zbyt dużego przechyłu. Powoduje on dużą nawietrzność jachtu, którą czasami nie potrafimy skontrować sterem. O ile przy kursach ostrych nie jest to zbyt groźne bo mamy blisko do kąta martwego, to płynąc kursem pełnym, jeśli jacht ucieka nam do wiatru, to jego przechył nie tylko trwa, ale się powiększa wskutek działania siły odśrodkowej. Na łodzi mieczowej, przy sile wiatru 5stopni B, wywrotka murowana.

Tymczsem oferenci mazuranckich koromyseł przeznaczonych do czarteru co rusz reklamują je jako bezpieczne, dzięki temu że celowo zmniejszono głębokość płetwy sterowej która w przechyle wychodzi z wody w wyniku czego jacht nawet wbrew woli sternika ostrzy i wychodzi z przechyłu... o ile wczesniej się nie wywróci. :shock: Także i na kursach na patent pokutuje a przynajmniej do niedawna pokutowała formułka: nawietrzność = bezpieczeństwo, zawietrzność = groźba niekontrolowanej rufy, tymczasem jedna z powyższych bzdur jest warta drugiej. Ostatnio zetknąłem się z nią mając okazję recenzować nie dokończony podręcznik zmarłego kilka lat temu, cenionego skądinąd autora, i rzecz jasna ostro zaprotestowałem.

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 5 maja 2010, o 06:07 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
A co było przyczyną Twojej ostatniej wywrotki na Wiśle?

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 5 maja 2010, o 08:56 

Dołączył(a): 10 sty 2006, o 16:15
Posty: 1155
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 105
Otrzymał podziękowań: 46
Maar napisał(a):
A co było przyczyną Twojej ostatniej wywrotki na Wiśle?

Ależ dokładnie to o czym jest mowa, ściślej - fatalny zbieg okolicznośći z których każda z osobna nie niosłaby zagrozenia, ale wszystkie razem okazały się zgubne. Po pierwsze - porywisty wiatr (później przypomniałem sobie że prognoza ICM przestrzegała przed szkwałami do 20m/s, mimo że pogoda była piękna, żadnej burzy). Następnie - specyficzny bieg koryta Wisły: mimo że z Portu Czerniakowskiego wyruszylem na samym foku, to jednak za Grugą Kaśką aby posuwać się pod prąd musiałem dostawić grota mając wiatr boczny przesłonięty brzegiem. Należało grota zrzucić skoro tylko minąłem Most Siekierkowski i dostałem wiatr ponownie od rufy - ale że póki co nie był on silny w stopniu groźnym a nawet tylko uciążliwym, a z racji zbliżającego się wieczoru spodziewałem się że rychło osłabnie, co jednak nie nastąpiło ani przez noc, ani następnego dnia gdy wracalem już pod samym fokiem majac wygięty o dno saling, za to z każdym metrem wiatr narastał mając większy "rozbieg" wzdłuż koryta. I w końcu wpadłem w pulapkę o której pisze Batiar: bylo już dla mnie jasne że sytuacja stała się trudna i trzeba grota zrzucić już na pewno, ale akurat znajdowałem się w miejscu do tego niedogodnym, zwłaszcza że płynąłem samemu: między betonową czerpnią EC Siekierki a podsypaną gruzem ostrogą na przeciwległym brzegu. Postanowiłem zatem przed zrzuceniem grota wydostać się najpierw na szersze wody, ale już nie zdążyłem. Nawet jednak z chwilą uderzenia szkwału miałbym jeszcze jakieś szanse... gdybym chociaż mógł zaufać urządzeniu sterowemu że siłami własnych rąk nie zdołam go urwać. Niestety był to szajs którego pochodzenie niedawno opisywałem na bratnim Forum
http://www.sailforum.pl/viewtopic.php?t=8855 (długi post na dole) który już raz mi się urwał i odtąd nie miałem do niego pełngo zaufania a osłabiona wskute wadliwej konstrukcji jarzma płetwa sterowa wyginała się raz po raz, tak że w końcu zdecydowałem się ją skrócić. Tak czy inaczej, nie zdołałem zapobiec katastrofalnemu ostrzeniu jachtu pod pelnym ożaglowaniem gdy kolejny szkwał okazał się silniejszy od poprzednich. Ale pierwszym wnioskiem jaki wyciągnąłem z tamtej wywrotki byl następujący: koniec pływania z tak niepewnym sterem. Definitywnie zrezygnowalem w tamtym (2006) z rejsu na WJM (zresztą rekordowo niski stan wody w Pisie: "ciąg kałuż połączonych strumykami" jak to ujął Wojtek Kasprzak póki co czynił to niemożliwym), i cale lato poświęciłem na wykonanie już pod pelnym osobistym nadzorem zupełnie nowego urządzenia sterowego, przedstawionego na tymże Forum:
http://www.sailforum.pl/viewtopic.php?t ... c&start=30
(uwaga, moje zdjęcia nie zawsze bywają widoczne, ale tam są).

Czy powyższe wyjaśnienia Cię satysfakcjonują?
Tomek Janiszewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 5 maja 2010, o 09:14 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Tomek Janiszewski napisał(a):
Czy powyższe wyjaśnienia Cię satysfakcjonują?
To nie jest kwestia satysfakcji czy jej braku - ja po prostu chciałem się dowiedzieć, czym się różnią mazurskie koromysła o których piszesz wyżej od Twojego Oriona.

BTW ten szajs który Ci się już wcześniej urwał i który już raz reperowałeś, to - rozumiem - w dalszym ciągu wina bosmana znad Zegrza :lol:

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 5 maja 2010, o 11:52 

Dołączył(a): 10 sty 2006, o 16:15
Posty: 1155
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 105
Otrzymał podziękowań: 46
Maar napisał(a):
ja po prostu chciałem się dowiedzieć, czym się różnią mazurskie koromysła o których piszesz wyżej od Twojego Oriona.

Na przykład tym że w wypadku wywrotki tych pierwszych nie wystarczyłaby w celu ich postawienia pomoc wędkarskiej motorówki, a już z całą pewnością nie nadawałyby się one po postawieniu i wybraniu wody do powrotu do macierzystego portu o własnych siłach, ponieważ nie skończyłoby się na zgięciu salingu lecz na złamaniu całego masztu, może jeszcze tuż przed wywrotką? Stalówka fi 4mm w roli sztagu na Tangu, dokładnie taka sama jak na Orionie wygląda cokolwiek podejrzanie... Natomiast obecny ster jest dłuższy niż tamten felerny, z wody tak łatwo nie wychodzi, można nim sterować ile ma się siły w dłoniach, jarzmo nie sprężynuje tak jak te przystowowane do podnoszenia kity w pionie a płetwie nie grozi rozłupanie się w wyniku kontaktu z pierwszym kamieniem.
Cytuj:
BTW ten szajs który Ci się już wcześniej urwał i który już raz reperowałeś, to - rozumiem - w dalszym ciągu wina bosmana znad Zegrza :lol:

Poniekąd: tamten Orion klubowy którego utraciłem w 2001 roku za sprawą bosmana Andrzeja R. w wyniku szwindlu w AZS (podobnie jak całkiem niedawno utraciłem macierzysty port po lewej stronie Wisły za sprawą dr. Marka P. w wynku szwindlu w wykonaniu ekiy HGW) miał pancerne, nie do połamania jarzmo nitowane z płyt duralowych, na ktorym oparłem swoją obecną konstrukcję. Co do steru wykonanego w firmie "Kotwica": urwał się wprawdzie, ale po prowizorycznej (a prowizorki zwylke trwają długo) naprawie w tym miejscu więcej się nie urwał, choć czuło się nadal że to niepewna konstrukcja, w której nie wiadomo co się może stać: czy to odpadną policzki, czy też ukręci się przystawana do trzonu obsada rumpla.

Tomek Janiszewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 5 maja 2010, o 20:56 

Dołączył(a): 19 lut 2009, o 21:08
Posty: 532
Lokalizacja: łowicz
Podziękował : 38
Otrzymał podziękowań: 18
Witam wszystkich.

Tomku z całym szacunkiem,twoje malkontenctwo jest aż przerażające,wszystko Ci nie odpowiada,AZS,Andrzej R{choć go nie znam}............i cala reszta,koromysła,małe ,duże,przystanie,opłaty,obsługa i.t.p.
Jesteś jakiś zgorzkniały,nie chciałbym Cię oceniać,ale bije od Ciebie jakieś wyalienowanie z całego tego światka .Pływasz samotnie,przeciskasz się przez jakieś rury,przepusty,strugi.
Kłócisz się z forumowiczami ,obrażacie się nawzajem ,choć znacie się od lat.

Bez obrazy od dawna chciałem to napisać.

Przepraszam

_________________
Marek Gruhn


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 maja 2010, o 06:39 

Dołączył(a): 10 sty 2006, o 16:15
Posty: 1155
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 105
Otrzymał podziękowań: 46
incoming napisał(a):
Pływasz samotnie,przeciskasz się przez jakieś rury,przepusty,strugi.

No faktycznie, przytłaczające zarzuty.
Idę się wstydzić.
Tomek Janiszewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 maja 2010, o 20:56 

Dołączył(a): 19 lut 2009, o 21:08
Posty: 532
Lokalizacja: łowicz
Podziękował : 38
Otrzymał podziękowań: 18
I znowu wyciągnołeś zdanie z kontekstu i potraktowałeś mój tekst jako osobisty atak na Ciebie...to nie tak,to nie prawda.
Napisałem tylko jakie odnoszę wrażenie od początku bytności na tym forum,a napisałem zauważ na początku wypowiedzi Z CAŁYM SZACUNKIEM...................

*****

A poza tym moje wypowiedzi nie związane są z tematem .
Przepraszam wycofuję się...............

_________________
Marek Gruhn


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 maja 2010, o 21:49 

Dołączył(a): 8 kwi 2010, o 22:51
Posty: 14
Podziękował : 1
Otrzymał podziękowań: 5
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz jachtowy
Tak, nie ma to jak tutejsze, chyba nigdy nie kończące się przytyki i złośliwostki. W zasadzie wciąż mnie to dziwi. Co by ktokolwiek nie napisał, zawsze podniesie się okrzyk sprzeciwu (nikogo konkretnego nie mam na myśli!). O ile wszelkie rady bardziej doświadczonych żeglarzy mogą być (i są!) pożyteczne dla mniej opływanych i młodszych, o tyle sprzeczanie się, czy np. Orion lub Nesz są fajniejszymi łajbami niż Sasanka albo inna stokrotka sensu chyba nie ma... Taki tylko przykład, bo "problemów" jest milion trzysta.
Za to z przyjemnością poczytałem wątek główny, w tym pokaźny tekst Batiara.
Pozdrawiam!


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 32 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 33 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL