Forum żeglarskie https://forum.zegluj.net/ |
|
Wspomnienia motorowodnego https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=3&t=5948 |
Strona 1 z 2 |
Autor: | pa20jb [ 10 wrz 2010, o 13:52 ] |
Tytuł: | Wspomnienia motorowodnego |
Ciekawe studium postaci i relacja z rejsu na pewnym żaglowcu w subiektywnym serwisie. http://www.kulinski.gdanskmarinecenter. ... =0&fload=1 prawie jak na brudnym barku Campaniero. Ciekawe ile w tym prawdy. |
Autor: | Carlo [ 10 wrz 2010, o 14:04 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
Wojtek napisz o co w tym marudzeniu chodzi?? Coś tam wiesz na ten temat chyba? Powiem krótko. Jak by do mnie na pokład trafił tak roszczeniowy człowiek to "dostał by w mordę i wyleciał za burtę". Wnioski wyciągam tylko i wyłącznie na podstawie tego bełkotliwego opisu. Nie wierzę w te oskarżenia bo tak roszczeniowym ludziom z reguły wszystko nie pasuje i robią później strasznie dużo hałasu. Powtarzam jeszcze raz "w mordę i za burtę" |
Autor: | Cape [ 10 wrz 2010, o 14:20 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
Hmmm, nie pływałem na Głowackim. Malkontent ? |
Autor: | robhosailor [ 10 wrz 2010, o 14:23 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
Ja tam nie wiem... Z reguły każdy ma jakieś swoje racje... |
Autor: | WhiteWhale [ 10 wrz 2010, o 15:17 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
Opowieść bardzo malownicza, ale czy do końca prawdziwa? Jak pierwszy ( i jedyny ) raz zaokretowałem się na Zawiasa, statek wrócił właśnie ze stoczni i zdecydowanie nie był gotowy do drogi. Było do djabła roboty, ale ponieważ zależało mi na stażu, włączyłem się do roboty, lekko klnąc pod nosem. Była jednak spora grupa kolesi, którzy w kubryku walili wódę i w końcu, gdy statek miał wreszcie wyjść w morze, wyokrętowali się, stwarzając tym spory kłopot, bo było to jeszcze w czasach list załogi i odpraw w straży granicznej. Więc jakkolwiek nie grozi mi zachwalane przez Don Jorge żeglowanie na małym ale własnym, to hotelowców unikam jak ognia. |
Autor: | robhosailor [ 10 wrz 2010, o 15:26 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
WhiteWhale napisał(a): akkolwiek nie grozi mi zachwalane przez Don Jorge żeglowanie na małym ale własnym, to hotelowców unikam jak ognia. Ja tam odpuściłem ten problem wraz z, dawnym już bardzo, przekwalifikowaniem na małe i własne i takie problemy brzmią w moim uchu, jak bajka o Żelaznym Wilku. ![]() ![]() |
Autor: | Carlo [ 10 wrz 2010, o 15:29 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
Cytuj: „Siedzący w Podkoszulku“ w brudnych kapciach typu „wsuwki menskie eleganckie“ tylko z rzadka dawał się oderwać od plastikowego krzesełka. Cytuj: Teraz już wiem, że można nie jeść przez wiele dni Wejdź sobie na stronę Wojtka i zobacz jak absurdalne zarzuty przedstawił autor tego bełkotu. Wcale nie twierdzę, że wszystko na tym rejsie było idealnie, ale IMHO to jest klasyczny przykład malkontenta, któremu nic nie pasuje i z ogromną radością wypróżnia się publicznie - oczywiście anonimowo, bo tchórz nie ma odwagi się podpisać pod swoją radosną "tfórczością". |
Autor: | Maar [ 10 wrz 2010, o 16:07 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
robhosailor napisał(a): Ja tam nie wiem... Ja też nie wiem, ale potrafię sobie wyobrazić, bo nie raz widziałem zarzyganych cwaniaczków, którzy dopiero po rejsie orientowali się, że życie na żaglowcu nieco różni się od życia na karaibskim love boat.Nie przeczytałem całego tekstu, bo mnie muli czytanie takich bzdur, ale kilka rzeczy sobie wypunktowałem i abstrahując nawet od opowieści tamtego pacana, muszę poruszyć, bo może się to przydać któremuś z forumowiczów. Pierwsza rzecz - statek dla załogi stałej jest - jakby na to nie patrzeć - domem. Bosmani, mechanicy, kucharze, itd mieszkają na statku czasami przez wiele miesięcy a załogi tworzone przez nas - żeglarzy, zmieniają się co tydzień lub dwa. Ludzie uszanujcie resztki prywatności załogi stałej, nie zaglądajcie bez powodu do ich kabin i nie ruszajcie ich prywatnych rzeczy. Te prywatne rzeczy często rzucają się w oczy jako przedmioty wybitnie niepasujące do miejsca w którym się znalazły, nie jest problemem się zorientować, że nie jest to wyposażenie statku - tu akurat ogrodowe krzesło na pokładzie, ale trafiają się jakieś wymyślne kubki w pentrze, zimowa kurtka wisząca przy wyjściu z nawigacyjnej, no... jakieś zupełnie odlotowe pierdółki, które w sytuacji, gdy ich właściciel musi po raz 55 tłumaczyć, że to jest private mogą się stać zarzewiem jakiegoś konfliktu. A gdy reakcja załoganta jest taka, jaka była opisana, to nie należy się dziwić, że ktoś do kogoś się uprzedza i później nie znajduje wspólnej linii porozumienia (vide case "pogadajmy o radarze"). Rubaszność i niepohamowane gadulstwo Zientary zna wielu forumowiczów i trzeba być naprawdę wybitną szują, żeby Wojtek nie chciał podzielić się wiedzą i "nie-opowiedział-wszystkiego-dokładnie-i-powoli-ze-szczegółami-przeplatając-wypowiedź-dykteryjkami" ![]() Druga sprawa to łatwość oceny innych nie poparta jakąkolwiek wiedzą. Pacan zarzuca Wojtkowi Wilkowi brak kompetencji. Aż wziąłem i sprawdziłem we własnej książeczce żeglarskiej. Mój pierwszy rejs na Pogorii (w czasie ataku na WTC) prowadził jako zastępca kapitana (nb. admirała Kołodziejczyka) właśnie Wojtek Wilk i doskonale pamiętam jego podejście do mnie i innych "żaglowcowych greenhornów" gdy pytaliśmy go o to i owo. Nagle co? Zmienił się? Zapomniał? Skądinąd wiem, że w opisanym rejsie, żeby posłuchać wykładów kapitana ludzie zamieniali się w wachtach, więc takie pisanie o zaziewaniu się na śmierć, to ewidentna erupcja jadu. Musze spadać - pewnie później dokończę. |
Autor: | Stara Zientara [ 10 wrz 2010, o 16:26 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
Jest w tym opisie mnóstwo prawdy, ale... Tylko dwa przykłady: Cytuj: Teraz już wiem, że można nie jeść przez wiele dni Rzygając trzy dni między Den Helder i Helgolandem (siła wiatru max 5B) trudno zjeść cokolwiek. Cytuj: Poważne wątpliwości, zarówno pod względem metodycznym jak i merytorycznym, mam też co do prowadzonych przez niego szkoleń Trudno nie mieć wątpliwości, jeśli znajomość meteorologii ogranicza się do rozpoznania "bangla-nie bangla". Pozostali załoganci na wykłady pchali się drzwiami i oknami. Cytuj: Kapitan „Chomik“ miał problemy z porozumieniem się z pracownikami portów Zdarzały się pewne drobne trudności w trakcie rozmów przez UKF z Niemcami, ale poza tym kapitan biegle posługiwał się angielskim. Cytuj: Nie będę dyskutował o słuszności decyzji, żeby nie wypływać w piątek trzynastego Zapewne należało - po całonocnej podróży i całodziennym okrętowaniu, szkoleniu itp. wypłynąć na noc po to, aby do rana stać w okolicach redy pod prąd pływowy. Cytuj: Kapitan „Chomik“ nie wykazał się też empatią i współczuciem, bo gdy na koniec rejsu zapropowałem, żeby jedzenie, które zostało po rejsie plus dodatkowo dobrowolnie zebrane pieniądze od uczestników przekazać dla domu dziecka Zagłoba był lepszy - dawał całe Inflanty. Żadne pieniądze nie były zbierane, a jedzenie zostało zakupione przez organizatora na kilka kolejnych rejsów, co przy zakupach hurtowych raczej nie dziwi. Szkoda mi więcej prądu na taki element. Dodam tylko na koniec, że ksywka Admirał powstała z powodu obuleworęczności osobnika. PS. W Kilonii wypiłem "Na Krzywy Ryj" 3 piwa postawione mi przez załogę - za czwarte, które (w tej samej knajpie) nabyłem sam, zapłaciłem osobiście. PS2. cytat dnia: "Gdybym dostał opinię w Den Helder, to nie musiałbym z wami płynąć" |
Autor: | Stara Zientara [ 10 wrz 2010, o 16:47 ] | ||
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego | ||
Jeszcze... Wykłady Wojtka były nieobowiązkowe. Jeden z nich odbył się na pokładzie: http://strony.aster.pl/zientara/pages/zag/100814glo.htm bo nikt nie chciał zastąpić wachtowych ![]() Ale niektórzy nic nie zrozumieli.
|
Autor: | Katrine [ 10 wrz 2010, o 16:53 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
Wojtek olej to. Naprawdę. Każdy kto Cię choć odrobinę zna wie, że to jakieś bzdury wyssane z palca. Nawet nie chce mi się komentować tego. Ja tam gdybym mogła bym siedziała w pierwszym rzędzie na wykładach i notowała pilnie zadając multum pytań o światełka:P Ciesz się że mnie tam nie było:):) |
Autor: | Stara Zientara [ 10 wrz 2010, o 17:02 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
Wykłady prowadził kapitan, też Wojtek. |
Autor: | Katrine [ 10 wrz 2010, o 17:07 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
Co za różnica. I tak bym Ciebie męczyła ze światełek ![]() Ja to nie rozumiem jak można podważać kompetencje osób tak mądrych. W głowie mi się nie mieści że są ludzie tak bezczelni. Trzeba było dać temu typowi poprowadzić wykład albo lepiej jak to carlo powiedział "w morde":P |
Autor: | AIKI [ 10 wrz 2010, o 17:25 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
Stara Zientara napisał(a): ...Ale niektórzy nic nie zrozumieli. To może być do mnie. Wysłałem swój komentarz do Don Jorge w ogóle nie mając pojęcia o jakim rejsie i okręcie mowa. Gdybym się wstrzymał z godzinkę to pewnie Wojtkowy pojawiłby się pierwszy i ja swojego bym w ogóle nie wysyłał. Wojtek, jak Cię znam 36 lat (z jakąś tam przerwą co prawda ![]() A co do anonimowości (ktoś poruszył) - nazwisko autora jest w komentarzu do relacji. |
Autor: | Carlo [ 10 wrz 2010, o 17:28 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
AIKI napisał(a): A co do anonimowości (ktoś poruszył) - nazwisko autora jest w komentarzu do relacji. Zgadza się. Wycofuję się z tego stwierdzenia. |
Autor: | Colonel [ 11 wrz 2010, o 09:20 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
Stara Zientara napisał(a): Jeszcze... .... Jeden z nich odbył się na pokładzie: http://strony.aster.pl/zientara/pages/zag/100814glo.htm bo ... Mogłes dac linka do następnego zdjęcia... |
Autor: | gf [ 11 wrz 2010, o 14:49 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
Colonel napisał(a): Mogłes dac linka do następnego zdjęcia... Proszszsz: http://strony.aster.pl/zientara/pages/zag/100815glo.htm Tak lepiej ![]() |
Autor: | Cape [ 11 wrz 2010, o 14:52 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
gf napisał(a): Colonel napisał(a): Mogłes dac linka do następnego zdjęcia... Proszszsz: http://strony.aster.pl/zientara/pages/zag/100815glo.htm Tak lepiej ![]() To dlaczego on pisze, że na wykładach ziewali ? ![]() |
Autor: | kusza [ 11 wrz 2010, o 14:55 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
cape napisał(a): gf napisał(a): Colonel napisał(a): Mogłes dac linka do następnego zdjęcia... Proszszsz: http://strony.aster.pl/zientara/pages/zag/100815glo.htm Tak lepiej ![]() To dlaczego on pisze, że na wykładach ziewali ? ![]() Może był inaczej zorientowany?? ![]() |
Autor: | Colonel [ 11 wrz 2010, o 16:22 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
O to mi Wojtku chodziło...znacznie ciekawsze choc OT |
Autor: | Marian J. [ 11 wrz 2010, o 19:44 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
No dobra przewieźliście się po gościu ale ja widzę światełko w tunelu. Ale o tym później. Tak się składa, że z Wojtkiem kapitanem wspomnianego okrętu żeglowałem w swoim drugim rejsie na którejś z trzebieskich jotek. Wojtek był wtedy pierwszym oficerem i z tego co pamiętam już dawno miał wypływany staż na kapitana tylko nie miał wymaganych przepisami lat. Na moim rejsie nie wiało silniej niż na tym o którym teraz rozważamy. Napiszę nawet, że wiało słabiej. Po zaoczeniu innego jachtu kapitanowie porozmawiali sobie przez radio i na środku Bałtyku wspomagaliśmy załogę innej jotki herbatą. Pamiętam jak Wojtek skrupulatnie przed rejsem naniósł wszystkie poprawki z Wiadomości Żeglarskich na mapach i w locjach. Na tamtym rejsie mimo słabego wiatru najwięcej wtedy chorowałem. Wisiałem na szelkach na rufie skrobałem jakieś jarzyny do obiadu bo wypadł mi wtedy kambuz. Gdybym mógł wysiąść to może wtedy bym to zrobił. A teraz zmienię temat. Pamiętam jak pojechałem pierwszy raz w Tatry i miałem nowe nierozchodzone buty które obcierały mi nogi do krwi. Kroki stawiałem tak, żeby stopy stawiać do wewnątrz wtedy mniej bolało. Mimo wspaniałej tatrzańskiej przyrody i widoków które podziwialiśmy ze szlaku momentami tej eskapady miałem dość. Ale kiedy już siedziałem w pociągu na dworcu w Zakopanym i spoglądałem na tatrzańskie szczyty myślami byłem na nich za rok. I tak było przez kilka kolejnych lat zanim nie wciągnęło mnie żeglarstwo. A teraz przeczytajcie jeszcze raz co napisał na końcu nasz bohater: Cytuję: "Wsiadłem do pociągu do Warszawy o nazwie nomem omen "Błękitna Fala". Ta jednak niosła mnie do domu, a mną targały prawdziwie ambiwalentne uczucia – żałowałem, że się skończyło i jednocześnie cieszyłem się, że się skończyło - cóż życie nie jest proste, a ja na dobre i chyba na całe życie zachorowałem na tą nieuleczalną chorobę zwaną morzem i to pomimo, że niektórzy zrobili prawie wszystko, żeby mi je obrzydzić". Może na kolejnym rejsie chłopina się zreflektuję jak będzie coś nie tak walnie się do koi i będzie bił się z własnymi myślami. Może nawet porzuci motorowodniactwo na rzecz żagli. To, że w naszym żeglarstwie nie zawsze wszystko jest w porządku to od czasu do czasu tu i w innych miejscach można przeczytać. Niektóre sprawy trzeba zmienić a do niektórych się przyzwyczaić. Pozdrawiam Marian Janaś |
Autor: | Katrine [ 11 wrz 2010, o 20:13 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
Też miałam swego czasu taką przygodę. Tylko jeden raz, ale o jeden za dużo. I chyba na własne życzenie. Na jednym ze swoich pierwszych rejsów, po wyjściu bodajże z Helu (po ostrej... opór ostrej imprezie) tak wymiotowałam, że normalnie myślałam, że się wykończę zanim dotrzemy do Władysławowa. Więc wiem co to znaczy być niezdolnym do czegokolwiek. To jest straszne uczucie. Jak ja nawet bluzki nie byłam wstanie z siebie zdjąć... podnieść reki do góry... Pamiętam jak mnie jedna fala przykryła, jak siedziałam na burcie. Byłam nie dość, że w krótkich spodenkach to i w krótkiej bluzce... Całej mokrej! wrrr...Normalnie zwłoki. Do był mój pierwszy rejs więc wielu rzeczy nie wiedziałam i szczerze mówiąc mam trochę żal, że wtedy kapitan mnie nie ogarnął nie zrobił czegokolwiek bo w sumie to naprawdę źle mogło się skończyć. Ja wtedy zupełnie trzeźwo nie myślałam. Po prostu leżałam na burcie i już. Cała mokra a fale od czasu do czasu przelatywały i tylko pamiętam że to bolało trochę...A co poniektórzy mieli niezły ubaw.....Mi nie było wcale do śmiechu. Od tej pory naprawdę jestem tak wyrozumiała dla osób chorujących jak mało kto. Wiem że nawet największe zmęczenie to jest nic w porównaniu do tego uczucia. Bosh jak dobrze, że ja nie mam choroby morskiej.... A do kapitanów apeluje naprawdę by kontrolowali takie osoby.... |
Autor: | kusza [ 11 wrz 2010, o 21:03 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
Marian J. napisał(a): No dobra przewieźliście się po gościu ale ja widzę światełko w tunelu. Może na kolejnym rejsie chłopina się zreflektuję jak będzie coś nie tak walnie się do koi i będzie bił się z własnymi myślami. Może nawet porzuci motorowodniactwo na rzecz żagli. To, że w naszym żeglarstwie nie zawsze wszystko jest w porządku to od czasu do czasu tu i w innych miejscach można przeczytać. Niektóre sprawy trzeba zmienić a do niektórych się przyzwyczaić. Pozdrawiam Marian Janaś Zgodzę się, że chłop może nie być całkiem stracony i może, jak piszesz przerzuci sie na żagle... wiem doskonale jak często można mieć dość wszystkiego (nawet morza) i jak kamień w bucie, albo wrzód na d... może zmienić całkowicie obraz sytuacji... Natomiast zauważ, że jak wrócileś z Zakopca z obtartymi stopami nie pisałeś na forach obuwniczych, tatrzanskich i jakichkolwiek innych- paszkwili, jakie to Tatry są be, jakie to buty są do d... itd. Tu problem też w moim odczuciu polega na tym, że gość dostał w kość (od morza, czy raczej od własnego organizmu) i wyladowuje swoją frustracje na ludziach, którzy w moim odczuciu nie są w żadnym stopniu winni, że on tak ten rejs postrzega... ja w tym roku płynąc z żoną wpakowałem się w sytuację gdzie niemal na środku Bałtyku halsowaliśmy pod wiatr podchodzący pod 7B i adekwatne do niego fale. Drugiego dnia żałowałem, że nie mogę po prostu wysiąść, a moja Żona miała jak sama mówiła ochotę zwyzywać mnie od najgorszych. Ona się powstrzymała (chwała jej za to) i myślę, że nasz Admirał też powinien się ugryźć w język, zamiast rozpętywać takie dyskusje. Mądrąść ludowa mówi "kto sieje wiatr ten zbiera burze" nie ma się więc chyba co zbytnio dziwić, że takie dyskusje trwają i że nie oszczędza się tu naszego schorowanego bohatera... |
Autor: | Carlo [ 12 wrz 2010, o 11:39 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
Pozostaje mi się Michale tylko z Tobą zgodzić. Na marginesie - z Michałem mogę płynąć dookoła świata. Świetny kompan ![]() |
Autor: | kusza [ 13 wrz 2010, o 15:36 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
carlo napisał(a): Pozostaje mi się Michale tylko z Tobą zgodzić. Na marginesie - z Michałem mogę płynąć dookoła świata. Świetny kompan ![]() dzięki Piotrek, pozostaje mieć nadzieję, że uda się zrobić taki rejs... Na stronie don Jorga pojawiła się wypowiedź innego uczestnika owego rejsu... czytając jego komentarz, nie sposób nie odnieść wrażenia... zresztą poczytajcie sami... |
Autor: | Carlo [ 15 wrz 2010, o 13:53 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
No może kiedyś się uda. ![]() Pojawiły się kolejne komentarze. M.in. tego "niekompetentnego" oficera wachtowego. Się chłopina wkurzył ![]() |
Autor: | Lemuria [ 15 wrz 2010, o 14:40 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
Przesadził moim zdaniem. W tekście nie padły nazwiska, komentarze pod artykułem skrupulatnie są zamieszczane bez względu na to czy są "pro" czy "anty" - czego się Kulińskiego uczepił nie pojmuję. Jakiś nerwowy taki chłopak. Tekst o motorowodniakach (ogólnie) też ani miły ani potrzebny... aaaaa tam cicho być! ![]() |
Autor: | Carlo [ 15 wrz 2010, o 14:44 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
Pewnie że przesadził, chociaż z drugiej strony jak by ktoś o mnie taki niesprawdzony artykuł umieścił - nawet bez podawania nazwisk, nie wiem jak bym zareagował. |
Autor: | gf [ 15 wrz 2010, o 15:00 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
Można się oburzać, zignorować, po prostu odpisać (tak jak Zientara), pewnie nawet żądać sprostowania, ale opisywany wachtowy jakiegoś niezdrowego bulwersa złapał ![]() |
Autor: | Lemuria [ 15 wrz 2010, o 15:02 ] |
Tytuł: | Re: Wspomnienia motorowodnego |
Eee, carlo, daj spokój - o mnie przez te lata w internecie już takie rzeczy napisali, że najmarniej z gzymsu Opery Wrocławskiej powinnam się machnąć (pozdrowienia dla grupy pl.soc.dzieci! ;P). Kuliński zamieścił jakąś tam opinię pozostawiając swobodę wypowiedzi na jej temat. Natomiast fajnie by było wiedzieć, skąd wytrzasnął tę prozę i czy wiedział o kim mowa. |
Strona 1 z 2 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |