Koniec roku skłania do podsumowań.
Jaki był rok 2010 dla żeglarzy?
Wiele smutnych zdarzeń, choćby śmierć żeglarzy przy Hornie i awaria Chopina.
A jaki będzie 2011?
Ile przybędzie jachtów czarterowych z prawdziwego zdarzenia na polskim Bałtyku?
A ile prywatnych?
Czy będzie to rok podobnie bezpieczny na Mazurach jak 2010 i lepszy na morzu?
Czy pojawi się coś co zrewolucjonuje żeglarstwo?
Te wszystkie refleksje pojawiły się u mnie po przeczytaniu
wróżby z wydanej w 2007r. książce Andzreja Urbańczyka.
Wg. tych wróżb (przepraszam: prognoz) do końca 2010 Galileo
miał osiągnąć pełną operacyjność.
A oto urywek, w którym jest to opisane:
"Nie wkraczając w przyczyny polityczne i ekonomiczne wypada z dumą odnotować,
że w roku 2005, po długich sporach i zwłokach zaczęto uruchamiać nasz własny -
europejski system nawigacji satelitarnej Galileo. Galileo rozpocznie funkcjonować
w roku 2008 (pierwsze cztery satelity). Pełna operacyjność w roku 2010, z kompletem
30 satelitów (27 funkcjonujących, 3 rezerwowe) - wszystkie krążące na wysokości
23000 kilometrów.
Zaletą naszego Galileo, w odróżnieniu od GPS i rosyjskiego Glonass, jest to, że jest systemem cywilnym. Nie grozi nam więc zamknięcie go (czy, co gorsza, zafałszowanie)
w przypadku wojny. Dokładność Galileo będzie podobna jak GPS. Dla wybranych gotowych płacić za jakość i, którzy wykupią specjalny abonament -
nawet 1 metr.
Ciekawostka: W pełnej operatywności Galileo będzie inkasować rocznie 350 miliardów euro, przynosząc zyski 15 miliardów."
("Nawigacja prosta, łatwa, zabawna" Almapress 2007, str. 172)
Pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/
