Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

A po nas choćby potop...
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=3&t=8741
Strona 1 z 1

Autor:  Maar [ 21 cze 2011, o 22:53 ]
Tytuł:  A po nas choćby potop...

Korsarz, to jakaś dziwna knajpa jest - inspiruje.
Myślałem, że jedynie Kuracenta, ale okazuje się, że ja też stamtąd czerpię ;-)


Przygotowujący się do wyjazdu na Svalbard Olek, wpadł na chwileczkę, żeby coś ode mnie odebrać - pierwszy raz widziałem Oleczka tak wkurzonego.
Nie bardzo chciał mówić, ale wycedził przez zęby kilka słów o esemesowej pomyłce, bo komuś tam na Spitsbergenie nie chciało włączyć się myślenia i "spieprzył się rozrusznik" oznaczało "popsuliśmy alternator" i generalnie o podejściu co poniektórych do kwestii stanu zostawianego po rejsie jachtu, a w szczególności o współpracy z następną załogą, o rzetelnym, wcześniejszym poinformowaniu o usterkach.

Czy Wy też też tak macie, że po rejsie wszystko zlewacie sikiem falistym? Czy prośbę o zerknięcie na tabliczkę znamionową popsutego urządzenia też kwitujecie krótkim "nie chce mi się"?

Abstrahując od tego, co przytrafiło się Olkowi. Czy zdarzyło się komuś z Was, że poprzednia załoga "zrobiła Was na szaro"?
Rozumiem, że czarterodawca - jakiś łasy na pieniądze Grek czy inny Chorwat, będący zwykłą podłą świnią nie widzi usterki przy wydawaniu jachtu a zauważa ją przy przejmowaniu - świnie tak mają i należy je zrozumieć, ale czy jakiś żeglarz-kolega tak kogoś zrobił?

A może to ja jestem jakiś nienormalny, bo nie zauważam różnicy czy jeszcze rejs trwa, czy już się skończył, i bez względu na wzgląd staram się, aby nikt nie powiedział, że stosuję zasadę pani de Pompadour :-(

Autor:  Catz [ 21 cze 2011, o 23:27 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

Kiedy nastapia nazwiska, nazwy i ksywy?
Catz Co kolejnosc i porzadek rzeczy ceni.

Autor:  skipbulba [ 22 cze 2011, o 06:22 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

Maar napisał(a):
Czy Wy też też tak macie, że po rejsie wszystko zlewacie sikiem falistym?

Ja tak mam :) falistym lub prostym. Nie moja sprawa, ja rejs skończyłem, niech się armator martwi :D :D :D

Autor:  Zgrzyb [ 22 cze 2011, o 09:54 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

skipbulba napisał(a):
Nie moja sprawa, ja rejs skończyłem, niech się armator martwi :D :D :D
Szczególnie armator Aliflanki. :lol: Ja też tak mam, schodzę z łódki, a o resztę niech się armator "Balii" martwi, jego problem. ;)

Autor:  rfryca [ 22 cze 2011, o 18:16 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

Maar napisał(a):
Czy Wy też też tak macie, że po rejsie wszystko zlewacie sikiem falistym? Czy prośbę o zerknięcie na tabliczkę znamionową popsutego urządzenia też kwitujecie krótkim "nie chce mi się"?

Tak, bo jeżeli czarteruję jacht to nie do mnie należy poprawa jego stanu technicznego.
Jeżeli coś zepsuję, utopię, to informuję o tym czarterodawcę.
Czy on coś z tym zrobi to insza inszość

Maar napisał(a):
Abstrahując od tego, co przytrafiło się Olkowi. Czy zdarzyło się komuś z Was, że poprzednia załoga "zrobiła Was na szaro"?

I tu jak sam mi mówiłeś Marku, nie ważne gdzie ale z kim.
Wcale się nie dziwię. Brałem udział w etapie zerowym i nie można było opróżnić zbiornika szarej wody. Osobiście sprawdziłem, że instalacja do pompy włącznie od zlewu jest ok. (nota bene ktoś wcześniej odebrał ten jacht na wyprawę, a propos zrobienia na szaro :lol: )
Co przekazano kolejnym ekipom - nie działa pompa szarej wody (choć może faktycznie na sucho już potem ją ktoś zepsuł)

Maar napisał(a):
Rozumiem, że czarterodawca - jakiś łasy na pieniądze Grek czy inny Chorwat, będący zwykłą podłą świnią nie widzi usterki przy wydawaniu jachtu a zauważa ją przy przejmowaniu - świnie tak mają i należy je zrozumieć, ale czy jakiś żeglarz-kolega tak kogoś zrobił?

No właśnie tylko czy pusząc te słowa to masz na myśli jakieś swoje doświadczenia z Chorawtami, czy tylko ogólne stwierdzenie ?
Ja mam bardzo małe bo zaledwie 5 czarterów doświadczenie chorwackie, ale za to bardzo pozytywne. Nigdy nie pływałem na Polskim jachcie w tak dobrym stanie technicznym i z tak dobrym osprzętem jak tutaj.
Dlatego pływanie na "Polskich jachtach" kojarzy mi się z wyzwaniem, wiecznym majsterkowaniem, a na czarterowanych od Chorwatów i Włochów z przyjemnością żeglowania. Żeby dolać oliwy do ognia powiem więcej.
W Palermo Woch opiekujący się jachtem który brałem po wytłumaczeniu mi co do czego i jak używać dodał na koniec mniej więcej tak - Wy Polacy lubicie wszystko sami naprawiać, ale gdyby coś było nie tak to proszę nie grzebać tylko telefon do mnie - podjadę do dowolnego portu i sam naprawię.
Nie piszmy takich opinii bo moim zdaniem to nie prawda. A spotkałem się wiele razy z ich życzliwością.

Ważne, przy zwrocie jachtu - ubezpieczenie kaucji - i tyle. Chyba że się jest pewnym swoich umiejętności i załogi.

Pozdrowienia z Sibenika, właśnie odbieram Kuracenta z lądu.

Autor:  Stara Zientara [ 22 cze 2011, o 19:11 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

Przy przejmowaniu jachtu od poprzedniej załogi trafiały mi się takie przypadki kilkukrotnie. Przy przejmowaniu od bosmana (czy innego przedstawiciela armatora) - nigdy, niezależnie od tego, czy było to w Trzebieży, czy w Kalamaki, czy w Kasteli.

A osobiście po sprawdzeniu jachtu przez armatora i odebraniu kaucji, zawsze informuję o wszystkich awariach i usterkach (99% jest wcześniejsze lub niezawinione).

Autor:  Colonel [ 22 cze 2011, o 19:46 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

Maar napisał(a):
Czy zdarzyło się komuś z Was,....

Dlatego lepiej na własnej Tequili, nawet bezmasztowej. W końcu m/s to tyż statek.

Autor:  Carlo [ 22 cze 2011, o 19:54 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

Napisałby ktoś z organizatorów kto zapewnił nowy alternator, bo podobno już tam jedzie,.... więc być może pretensje do armatora są jakby na wyrost.

Autor:  Maar [ 22 cze 2011, o 20:02 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

rfryca napisał(a):
No właśnie tylko czy pusząc te słowa to masz na myśli jakieś swoje doświadczenia z Chorawtami, czy tylko ogólne stwierdzenie ?
Mam na myśli ogólne stwierdzenie - generalizuję na podstawie takich o: https://groups.google.com/group/pl.rec. ... l=pl&pli=1 kwiatków.

Jest tego w sieci sporo, ale tak jak napisałem nie ma to dużego związku z pierwszym postem w wątku, bo rejs w którym jacht jest brany i oddawany właścicielowi/armatorowi rządzi się zupełnie innymi prawami niż rejs etapowy i do tego długodystansowy.

rfryca napisał(a):
Jeżeli coś zepsuję, utopię, to informuję o tym czarterodawcę.
Czy on coś z tym zrobi to insza inszość
Na ten przykład dzwonisz z Ushuaia czy innego Keflaviku z informacją "zapchała się pompa, przepaliła żarówka i coś namotało się na śrubę, ale mam to w dupie, bo właśnie kończę, ale ty Drogi Czarterodawco zrób coś z tym!"?!

*******
Carlo napisał(a):
pretensje do armatora są jakby na wyrost
Czy ktoś gdzieś pisał o pretensjach do armatora?

Carlo napisał(a):
nowy alternator [...] już tam jedzie
a nowy rozrusznik wciąż tkwi na Śląsku :-)

Autor:  Cape [ 22 cze 2011, o 20:03 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

Maar napisał(a):
Rozumiem, że czarterodawca - jakiś łasy na pieniądze Grek czy inny Chorwat, będący zwykłą podłą świnią nie widzi usterki przy wydawaniu jachtu a zauważa ją przy przejmowaniu - świnie tak mają i należy je zrozumieć, ale czy jakiś żeglarz-kolega tak kogoś zrobił?

Ja takich nie spotkałem.
Stara Zientara napisał(a):
A osobiście po sprawdzeniu jachtu przez armatora i odebraniu kaucji, zawsze informuję o wszystkich awariach i usterkach (99% jest wcześniejsze lub niezawinione).

A ja zaczynam zdawanie od poinformowaniu o wszelkich usterkach.

Autor:  Carlo [ 22 cze 2011, o 20:23 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

Maar napisał(a):
Czy ktoś gdzieś pisał o pretensjach do armatora?


rfryca napisał(a):
Tak, bo jeżeli czarteruję jacht to nie do mnie należy poprawa jego stanu technicznego.
Jeżeli coś zepsuję, utopię, to informuję o tym czarterodawcę.
Czy on coś z tym zrobi to insza inszość

Autor:  Maar [ 22 cze 2011, o 20:29 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

W sensie, że w cytacie z @rfryca widzisz pretensje do armatora?! Ja zupełnie inaczej odebrałem zacytowane zdania.

BTW oni mają umowę armatorską, ale słowem armator rozumiem, że określamy właściciela.

Autor:  Carlo [ 22 cze 2011, o 20:36 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

Maar napisał(a):
BTW oni mają umowę armatorską, ale słowem armator rozumiem, że określamy właściciela.


A nie wiedziałem jaką mają umowę.

Nie ważne. Jak oni są armatorem, to sami do siebie mogą mieć pretensje, więc też jakby strzał w stopę.

Autor:  Maar [ 22 cze 2011, o 20:54 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

Carlo napisał(a):
Jak oni są armatorem, to sami do siebie mogą mieć pretensje, więc też jakby strzał w stopę.
Nie bardzo rozumiem o co chodzi ze strzałem w stopę - klub zapewnia im support, ale żeby rozwiązać problem (np. kupić jakąś cześć do silnika) potrzeba troszkę czasu i... informacji, że dana rzecz się skopsała.

Autor:  Carlo [ 22 cze 2011, o 21:09 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

Maar napisał(a):
Nie bardzo rozumiem


No Olek z Bogną są armatorami? Tak? Więc oni muszą ten problem rozwiązać :D

Autor:  Maar [ 22 cze 2011, o 21:17 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

Carlo napisał(a):
oni muszą ten problem rozwiązać :D
I właśnie o tym ONI jest ten wątek ;-)

Czy żeby być armatorem, to trzeba mieć jakieś specjalne cechy charakteru, czy wystarczy pełny pęcherz?

Autor:  Carlo [ 22 cze 2011, o 21:26 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

Maar napisał(a):
Czy żeby być armatorem, to trzeba mieć jakieś specjalne cechy charakteru, czy wystarczy pełny pęcherz?


Nie wiem bo nie jestem :D

Autor:  Maar [ 22 cze 2011, o 21:59 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

Carlo napisał(a):
Nie wiem bo nie jestem :D
Ale możesz zostać.

... nie mówcie, że nie macie jachtu, bo w każdej chwili mieć możecie (sprawdzić, czy nie ksiądz). :-)

Autor:  robhosailor [ 22 cze 2011, o 22:37 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

Maar napisał(a):
Carlo napisał(a):
Nie wiem bo nie jestem :D
Ale możesz zostać.

Zostałem - cieszę się, że małego, taniego i prostego. :D
Mam porównanie z byciem właścicielem domu - dużego, drogiego i skomplikowanego. Problemy, z jakimi można się spotkać, są wprost proporcjonalne...

Autor:  Olek [ 23 cze 2011, o 10:30 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

ale masz Marek gorączkę z tym rozrusznikiem/alternatorem :-?

Rozrusznik kupiłem na śląsku, odebrał go załogant. Alternator kupił klub i wysłał do Warszawy. Generalnie zakup obu części w niecałe dwie doby przed odlotem byłby niemożliwy bez pomocy i dobrej woli wielu ludzi. Moje wkurwienie jest tylko na to, że od poprzedzającego etapu dostałem jedynie kilka krótkich smsów i pomimo moich dodatkowych pytań o problemy zostałem całkowicie zlany.

Autor:  Maar [ 23 cze 2011, o 12:15 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

Olek, ja nie mam gorączki z rozrusznikiem/alternatorem, tylko dywaguję nad pojemnością pęcherza :-)

Autor:  Jaromir [ 23 cze 2011, o 14:32 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

Olek napisał(a):
ale masz Marek gorączkę z tym rozrusznikiem/alternatorem :-?

Rozrusznik kupiłem na śląsku, odebrał go załogant. Alternator kupił klub i wysłał do Warszawy. Generalnie zakup obu części w niecałe dwie doby przed odlotem byłby niemożliwy bez pomocy i dobrej woli wielu ludzi. Moje wkurwienie jest tylko na to, że od poprzedzającego etapu dostałem jedynie kilka krótkich smsów i pomimo moich dodatkowych pytań o problemy zostałem całkowicie zlany.


Patrz na jasną stronę zdarzeń.
Teraz będziesz miał na jachcie zapasowy alternator...
Albo rozrusznik :roll:

Autor:  Leszczyna [ 25 cze 2011, o 08:14 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

To nie wina etapu 4-go,że Olek nie rozróżnia alternatora od rozrusznika :). I jeśli przygotowywał się do rejsu to powinien wiedzieć,że na Svalbardzie zasięg kom. jest tylko w jednym fiordzie.
Nasza załoga naprawiła co mogła i wiadomość o alternatorze poszła do Polski przy najbliższej możliwej okazji. Nikt nie podejmie się wymiany łożyska na jachcie.. sory... .
Jeśli Olek uważa że go olaliśmy to gratulacje :lol: .

*****

Jaromir napisał(a):
Patrz na jasną stronę zdarzeń.
Teraz będziesz miał na jachcie zapasowy alternator...
Albo rozrusznik :roll:


Zapasowy rozrusznik na jachcie już jest(zapakowaliśmy go w Gdańsku),ja w sms-ach wysyłanych mam wyraźnie napisane ALTERNATOR naprawdę nie wiem skąd się Olkowi wziął ten rozrusznik,ale mam nadzieję,że w klubie już mu wyjaśnili na czym polega różnica między nimi ;).

*****

I nie rozumiem,dlaczego skoro załoga naszego etapu naprawiła webasto i wymieniła pompę fekaliową(oba zepsute przed 4 etapem),to załoga 5-go etapu nie może wymienić alternatora skoro jako jedyna ma możliwość wzięcia go z Polski?
Dziwne podejście...jak się coś psuje to się to naprawia,prawda?

Autor:  rfryca [ 25 cze 2011, o 15:57 ]
Tytuł:  Re: A po nas choćby potop...

Leszczyna napisał(a):
ja w sms-ach wysyłanych mam wyraźnie napisane ALTERNATOR naprawdę nie wiem skąd się Olkowi wziął ten rozrusznik


Oluś gamoniu naucz się czytać :lol:
A na poważnie to powodzenia.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/