Tenże Książę Filip de domo nazywał się Schleswig-Holstein-Sonderburg-Glücksburg. Czyli miał w kawalerskim nazwisku:
a/ jeden pancernik, zatopiony przez lotnictwo brytyjskie,
b/ jeden rezerwowy latarniowiec, który najpierw zatonął, staranowany przez jakiegoś Szweda, a później został żaglowcem szkolnym noszącym nazwę - uwaga - Alexander von Humboldt,
c/ jeden frachtowiec, który zatonął w kontrowersyjnych okolicznościach, również przy udziale Brytoli
Książę urodził się na stole kuchennym w jakiejś niezbyt okazałej willi na Korfu. Jego rodzina została wykopana z Grecji a on sam tułał się po Europie. Matkę zamknięto w psychiatryku, siostry powydawano za nazistów, ojciec mało się nim interesował. Dzięki wsparciu brata matki otrzymał wykształcenie w Wielkiej Brytanii i rozpoczął karierę w Royal Navy. Przyszłą żonę poznał, kiedy była już pierwszą w linii sukcesji tronu brytyjskiego. Pomimo początkowego sprzeciwu rodziny, Elżbieta doprowadziła do zaręczyn a później ślubu z marynarzem. A dalej to już znana historia. Może z wyjątkiem momentu, kiedy jego ścieżki skrzyżowały się ze ścieżkami Zbieraja
W początkowym okresie małżeństwa książę trochę brykał, później się ustatkował i ostatecznie był chyba sporym wsparciem dla swojej królewskiej małżowiny. I chyba zapisał się w pamięci Brytyjczyków jako postać - mimo wszystko - pozytywna.
His Royal Highness....
