Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 18 cze 2025, o 16:22




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 32 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 7 lis 2007, o 00:00 

Dołączył(a): 6 lis 2007, o 23:37
Posty: 14
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 1
Zakochałam się? Czyli mój pierwszy raz.


[Pomyślałam, że tutaj napiszę. Po pierwsze tylu tu znawców tematu, że może co pomożecie – jakąś terapię mi zrobicie - sama nie wiem, wszelkie sugestie na maila mile widziane. Miałam zamieścić ten tekst w dziale, „żeglarstwo moją pasją”, ale jak akurat jest konkurs to może być i tutaj. Ewentualnie Szanowny Pan Moderator może to wyrzucić gdzie chce :)
W każdym razie jako nowicjusz - Witam Wszystkich
]

Dobrze, więc cofnijmy się do mojego dzieciństwa …. serio muszę, bo inaczej się nie da.

Jako mały szkrab, zafascynowana byłam moim wujkiem – Marynarzem. Przyjeżdżał taki na święta, mało opowiadał, ale tak, że nie mogłam się od niego oderwać dosłownie i w przenośni. Więc siedziałam, wtulona w wielkiego potężnego faceta, od którego bił spokój i opanowanie. Głos jego ciepły, tubalny zapadł mi w sercu i zasiał jakąś dziwną tęsknotę, o której istnieniu zdałam sobie sprawę dużo później.
Już jako większa baba, trafiłam do środowiska koniarzy, wiecie ta wolność i współpraca z koniem. Nie wiem jak to na tym świecie jest poukładane, ale koniarze w dużej mierze są żeglarzami. Przynajmniej ja na takich trafiałam, a co za tym idzie dalej obcowałam z historiami morsko – żeglarskimi.
I tak powolutku rosło we mnie przekonanie, że ja muszę… tam na morze. Chce poczuć bujanie łódki, wiatr we włosach, słoną bryzę na twarzy. Woda zawsze była moim żywiołem i powoli zwykłe taplanie się w basenie, jeziorze, morzu mi nie wystarczało.
Lata przeciekały przez palce podczas nauki na trudnych studiach. W między czasie w me ręce trafił „Znaczy Kapitan”. Nie przypadkiem, broń Boże, stał na półce od dłuższego czasu i nie dawał spokojnie czytać innych książek. Przeczytałam jednym tchem, poryczałam się jak to baba i powzięłam męską decyzję: nie wiem jak, ale ja muszę popłynąć. Kto czytał wie jakie wielkie wrażenie ta książka potrafi zrobić.
Udało mi się skończyć studia, zdać parszywie trudny i wredny egzamin, który zapowiadał nową naukę. Mniejsza o to. Mogłam wreszcie pomyśleć o upragnionych wakacjach.
Ktoś kiedyś powiedział „marzyć o szczytach, gór by sięgnąć szczytów drzew”. Moje marzenie było sprecyzowane. Po pierwsze morze i to jest najważniejsze. Reszta był już słodkim "holiłódzkim" snem. Ciepło, słońce, ludzie z którymi się dogadam i wiatr – dużo silnego wiatru, fale i morze… ono było najważniejsze. Jego zapach, ogrom i siła – jednym słowem chciałam do Chorwacji. A i jeszcze odpowiedzialny Kapitan – pamiętacie? Szczyty gór. Tak pokrótce przedstawiała się wizja moich wakacji. Zabrałam się do organizowania całego przedsięwzięcia. Okazało się, że trochę za późno… Wolny wakat u znajomych, był już zajęty. Odesłali mnie do firmy – też za późno. Druga firma – w internecie miała opinię fatalną. W końcu trafiłam.
Początek września, znałam już termin. Nie wiedziałam, kto będzie stanowił załogę, nie wiedziałam, kto będzie kapitanem, nie wiedziałam nawet z jakiego portu wypływamy. Chorwacja i siedem dni pływania – tyle i aż tyle.
W końcu stanęłam przed nim, jachtem, który na tydzień miał stać się moim domem. Obok mnie ludzie, których kompletnie nie znam. I jeszcze ten trap po którym trzeba przejść! A gdzie jakaś poręcz? Przecież znając moje szczęście wpadnę do wody. Udało się jednak i moja stopa wreszcie stanęła na łódce – takiej romantycznej żaglówce.
Wypływamy praktycznie zaraz po przyjeździe, kapitan – już widać, że taki jaki miał być – pyta, czy wiem cokolwiek o żeglowaniu?
- „nie”
- „może przynajmniej nazwy wiatrów”
-„nie”
- „to w takim razie tylko się patrz”.
Więc patrzyłam i było tak jak na pierwszej randce. Nieśmiało, z obawami, wiatr niespiesznie delikatnie pchał łódkę do przodu, do jakiejś małej zatoczki w której mieliśmy spać na kotwicy. Niebo pełne gwiazd. A ja już wiedziałam, że zaczynam widzieć szczyty gór, bynajmniej nie drzew, bo te już dawno osiągnęłam. Kładąc się spać wszystkie obawy, które przed rejsem próbowały kiełkować oddalały się za horyzont.
Kolejne dni to była wielka frajda, woziłam się, jednocześnie starając się jak najwięcej zaobserwować. W końcu zaczynałam pomagać w wybieraniu foka, luzowaniu. Uczyłam się pierwszych węzłów, najbardziej spodobało mi się knagowanie i buchtowanie, prawdę mówiąc jak cała reszta, którą chłonęłam całą sobą. Próbowałam nawet chwilę sterować. Duża w tym rola Kapitana, który dał mi po prostu czas na spokojne zapoznanie się ze wszystkim. Zdecydowanie jestem zwolennikiem małych kroków i pozwolono mi je robić.
Nocne pływanie okazało się być zabawą na całego. Miałam psią wachtę, więc wcześniej poszłam spać. Nie wiedziałam, że spanie w takich okolicznościach może być wielką przyjemnością. Dobra będę szczera, przyłożyłam głowę do materaca w koi i natychmiast ukołysana zasnęłam jak dziecko.
Wachta - ta ciemność, łomot fal i ukochany przeze mnie wiatr. I spokój. Mimo że czułam wielką radość, to jednak jeszcze nie był ten moment…
Piątego dnia. Tak, jacht już nie był tak bardzo tajemniczy, wiedziałam jak się zachowuje, jak reaguje. Wszyscy wymęczeni po całym dniu żeglugi zeszli pod pokład i spali. Został Kapitan z kapitanową i ja. Miałam stanąć za sterem - z lekkimi obawami wzięłam do rąk koło sterowe takie wielkie, 12-sto metrowy jacht i tak ogromne morze. Wiatr już trochę stracił na sile, ale mimo to był konkretny – nie pytajcie mnie tylko o skalę, bo nie w głowie były mi cyferki.
Więc wyobraźcie sobie, słońce chylące się powoli ku zachodowi, ten ukochany wiatr, fale, które bujają nie za mocno, lecz zdecydowanie. Na horyzoncie światła portu. I ten wszech ogarniający spokój. Romantycznie na wskroś. Coś się w tedy stało, coś czego do dziś nie mogę pojąć. Jakaś cząstka mnie została tam na tych falach.
Śmiesznie brzmi – nie przeczę.
Galopowałam po pustyni, doświadczyłam drżenia każdego kawałka ciała pełnego adrenaliny po ukończonej próbie sportowej w rajdzie samochodowym, przeżyłam euforię z wygranego trudnego meczu tenisowego, jednak nic wcześniej nie poruszyło mnie tak głęboko jak tamta chwila.
Następnego dnia wróciliśmy do macierzystego portu (tak to się nazywa?). Była impreza na zaprzyjaźnionym jachcie, czułam się jak u siebie w stadninie – ten sam klimat i zapewniam, że nie chodziło o ilości alkoholu, choć od standardów koniarzy nie odbiegały znacznie. Tego wieczora, jeżeli 4 rano można nazwać jeszcze wieczorem, wzięłam prysznic. Stałam długo, a woda spływała po moim całym cudownie opalonym ciele i nie mogłam znaleźć w sobie siły żeby wrócić na jacht. Nie jeden z Was na pewno doświadczył tego uczucia, kiedy trzeba iść na dworzec czy lotnisko i pożegnać się z kimś ogromnie Wam bliskim.

Na pierwszej stronie www.zegluj.net znajdziecie relacje z rejsów. Czytałam je i znowu serce jakoś silniej ściska tęsknota. Mój opis rejsu nie zawiera w cale nazw portów, ilości przebytych mil, siły i stopnia wiatru czy nawet prędkości, którą osiągaliśmy, a podobno chwilami była zdumiewająco wysoka.
Moja relacja to opis tęsknoty za kochankiem, który pieszcząc twarz słoną bryzą uwiódł mnie tak przyjemnie kołysząc. Czasami na granicy bezpiecznego ryzyka, ale zawsze w ten niesamowity sposób, który wywołuje szeroki uśmiech na twarzy i błysk radości w oczach.
Niekiedy, zamiast szczytów drzew dobry los pozwala nam zdobyć szczyty gór – nie wiem jak i za co, ale ja wrócę tam… na morze. Póki co, może dobrze by było zakochać się w jakimś kapitanie, tak żeby mieć trochę morza blisko serca.


Ostatnio edytowano 14 lis 2007, o 13:50 przez babeczka, łącznie edytowano 1 raz


Za ten post autor babeczka otrzymał podziękowanie od: starypraktyk
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 7 gru 2007, o 14:48 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 5 gru 2007, o 00:06
Posty: 71
Lokalizacja: QTH: JO73MI
Podziękował : 21
Otrzymał podziękowań: 12
Uprawnienia żeglarskie: pełne ;) KJ
Pięknie napisane we właściwym klimacie i tak kobieco, Brawo! jak dla mnie to prawdziwa literatura piękna. Na chwilę oderwałem się od rzeczywistości. Nigdy nie czytałem romansów ale ten mi się podobał. Jeżeli to ze świata realnego wydarzenie to określę to trywialnie wymiękam :)
W odpowiedzi po żeglarsku: „tak trzymać!”

_________________
Wszystko płynie :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 7 gru 2007, o 19:02 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 27 gru 2006, o 15:44
Posty: 307
Lokalizacja: Rybnik
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 7
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz lodowy
babeczka napisał(a):
Moja relacja to opis tęsknoty za kochankiem, który pieszcząc twarz słoną bryzą uwiódł mnie tak przyjemnie kołysząc. Czasami na granicy bezpiecznego ryzyka, ale zawsze w ten niesamowity sposób, który wywołuje szeroki uśmiech na twarzy i błysk radości w oczach.


Pięknie,bardzo pięknie.Czasami żałuję,że przychodzi mi żeglować z ludźmi,którzy na pewno odczuwają to co Ty,ale nie potrafią tego tak ładnie opisać.I mnie samemu tego brakuje.

Ostatni mój rejs:Alandy

_________________
Jurek
.....kiedy dogmat zakrada się do umysłu, ustaje wszelka aktywność intelektualna.


http://zagle.mazury.info


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 8 gru 2007, o 08:29 

Dołączył(a): 6 lis 2007, o 23:37
Posty: 14
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 1
Dzięki Wam obu. Jak przeczytałam ten swój tekst, to stwierdziłam, że niebezpiecznie zachacza o "przeminęło z wiatrem", a mnie do Scarlet to trochę daleko.
Jeśli się jednak podoba kilku osobom, to może nie jest to kicz wszechczasów :)

Do Tomeckiego: jak najbardziej realne...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 10 gru 2007, o 11:52 

Dołączył(a): 7 gru 2007, o 16:04
Posty: 104
Lokalizacja: Stargard Szczeciński
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Piękne. Wielu odczuwa to samo (tak jak ja). Choć trudno się to opisuje.

Tak czy siak następnym razem dawaj na Bałtyk ;)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 10 gru 2007, o 21:46 

Dołączył(a): 6 lis 2007, o 23:37
Posty: 14
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 1
Hmmm Bałtyk to kolejne wyzwanie, ale lubie małe kroczki. Może majówka jeszcze w Chorwacji, a potem zobaczymy gdzie mnie wiatry zaniosą :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 10 gru 2007, o 22:57 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 27 gru 2006, o 15:44
Posty: 307
Lokalizacja: Rybnik
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 7
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz lodowy
babeczka napisał(a):
Bałtyk to kolejne wyzwanie, ale lubie małe kroczki.


Ależ to jest malutki kroczek,bo blisko.Może pogoda nie taka jak na Adriatyku,ale o wiele,wiele ciekawiej.

_________________
Jurek
.....kiedy dogmat zakrada się do umysłu, ustaje wszelka aktywność intelektualna.


http://zagle.mazury.info


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 11 gru 2007, o 08:44 

Dołączył(a): 6 lis 2007, o 23:37
Posty: 14
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 1
No tak, tylko ja ciepłolubna jestem :)
Ale szczerze... kusi mnie to "większe" bujanie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 11 gru 2007, o 09:56 

Dołączył(a): 7 gru 2007, o 16:04
Posty: 104
Lokalizacja: Stargard Szczeciński
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Ja też ciepłolubny od zawsze ale po Bałtyku stało się coś śmiesznego. Przestałem aż tak zwracać uwagę na temperaturę (póki jest powyżej zera). Jakby uznając że jest to zależne tylko od ilości ubrania jakie ma się na sobie ;) Polubiłem też tą świerzość chłodu na twarzy, szczególnie w połączeniu z morzem i skalnymi, odludnymi klifami ;) Pewnie oparte jest to wszystko poprostu na dobrych skojarzeniach.
Choć przyznaję że dalej uwielbiam upały, z tym że tych można doświadczać wszędzie, a nie są aż tyle warte by przez nie niedoświadczyć rejsu ;)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 11 gru 2007, o 21:56 

Dołączył(a): 6 lis 2007, o 23:37
Posty: 14
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 1
Dzi, ale w takiej ilości ciuchów nie jesteś wstanie sie troszkę poopalać :) Kobiecie jednak trochę wygrzewania na pokładzie jest potrzebne. Kobiecie to może duże uogólnienie, mnie jest potrzebne :)
W każdym razie, sądzę, że na Bałtyk wcześniej czy później trafię :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 11 gru 2007, o 21:59 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 lut 2007, o 13:24
Posty: 431
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 3
Mozesz uogólniać :) Mnie to jest baardzo potrzebne :)
Swoją drogą...piękna historia,pięknie ubrana w słowa,naprwdę :)
Do zobaczenia na morzu.... :)

_________________
AsiaJohn :)
http://www.viva.org.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 23 gru 2007, o 20:41 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 maja 2006, o 18:46
Posty: 351
Lokalizacja: Pomorze Zachodnie
Podziękował : 41
Otrzymał podziękowań: 34
Uprawnienia żeglarskie: sternik morski
babeczka napisał(a):
Dzi, ale w takiej ilości ciuchów nie jesteś wstanie sie troszkę poopalać :) Kobiecie jednak trochę wygrzewania na pokładzie jest potrzebne. Kobiecie to może duże uogólnienie, mnie jest potrzebne :)

Mam to samo choć do kobiety wcale nie jestem podobny. Pływałem sporo po zimnych morzach, ale jak spróbowałem po ciepłych, to wiem, że to jest to co lubię najbardziej. Ostatnie 4 lata to miesięczne rejsy po Śródziemnym, a w przyszłym wybieram się na razie tylko na 2 tygodnie, za to w ciekawy rejon, z Neapolu do Palermo przez Wyspy Eolskie (Liparyjskie). To będzie w maju, i załoga fajna. Na razie komplet, a gdyby się zwolniło miejsce to zawiadomić Cię Babeczko?

_________________
Janusz Rolfok

jest wiatr, co usta kobiety rozchyla, jest taki wiatr...
jest blask, co uda kobiety odsłania, jest taki blask...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 25 gru 2007, o 19:02 

Dołączył(a): 6 lis 2007, o 23:37
Posty: 14
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 1
Oczywiście :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 26 gru 2007, o 16:31 

Dołączył(a): 21 lis 2007, o 15:42
Posty: 1
Lokalizacja: warszawa
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
babeczka, super, super jak miło słuchać maniaków opętanych pasją żeglowania,choć patent mam dopiero od pażdziernika 2007 to nie mogę doczekać się sezonu żeglarskiego....morze to dla mnie narazie marzenie nie do spełnienia, póki co Mazury są dla mnie oceanami, pozdrawiam wszystkich "szalonych" na punkcie żeglarstwa. Andrzej Warszawa
Ps:czy was tez otoczenie ma za wariatów....?

_________________
andrzej


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 26 gru 2007, o 21:23 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 lut 2007, o 13:24
Posty: 431
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 3
Wariatów...ale takich pozytywnie zakręconych :DD

_________________
AsiaJohn :)
http://www.viva.org.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 26 gru 2007, o 22:47 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 maja 2006, o 18:46
Posty: 351
Lokalizacja: Pomorze Zachodnie
Podziękował : 41
Otrzymał podziękowań: 34
Uprawnienia żeglarskie: sternik morski
AsiaJohn napisał(a):
Wariatów...ale takich pozytywnie zakręconych

Żeglowanie padło mi na głowę wiele lat temu. To sposób na życie. Objawia się we wszystkich jego przejawach. Wpływa na myślenie, sposób bycia, ubieranie się, mówienia...
Pewnie nie na wszystkich wirus "Ż" tak działa, ale na mnie tak.
Szczepionki nie znam, ale i tak bym nie zastosował.

Pozdrawiam

_________________
Janusz Rolfok

jest wiatr, co usta kobiety rozchyla, jest taki wiatr...
jest blask, co uda kobiety odsłania, jest taki blask...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 30 gru 2007, o 09:20 

Dołączył(a): 6 lis 2007, o 23:37
Posty: 14
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 1
Żeglarzu, ja od samego początku wiedziałam, że muszę na morze i na jeziorku to nie będzie to. Realizuj marzenia - nawet te nierealne!!
Teraz bycie wariatem jest w modzie, więc nie ma co się przejmować :)

Roflok, a kto by się chciał szczepić?! Efektów ubocznych jeszcze nikt nie poznał! :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 2 sty 2008, o 17:25 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 mar 2006, o 17:51
Posty: 1188
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 187
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz polodowcowy
Myśle ,że wiekszość tu piszacych to właśnie maniacy zagli i nie ważne czy na morzu czy na mazurach a moze na oceanie .
Pozdrawiam

_________________
Pozdrawiam !
Zbyszek "Zgrzyb" Przybyszewski
http://www.samoster.org.pl/index.php?dzial=7


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 2 sty 2008, o 22:55 

Dołączył(a): 26 lis 2007, o 16:05
Posty: 14
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
zetpat napisał(a):
Myśle ,że wiekszość tu piszacych to właśnie maniacy zagli i nie ważne czy na morzu czy na mazurach a moze na oceanie .
Pozdrawiam



Święte słowa. Chciałbym jednakże nieśmiało nadmienić, aby nie zapominać o tych :twisted: lądowych maniakach żagli :twisted: . Z całym szacunkiem dla wodniaków. :DD :DD

_________________
OBY WIATR ZAWSZE WIAŁ


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 5 sty 2008, o 09:06 

Dołączył(a): 6 lis 2007, o 23:37
Posty: 14
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 1
Zetpat, ależ moim zamiarem nie było wywoływanie drugiego wątku "żeglarz morski v śródlądowy - konflikt?".
Marzeniem moim było popłynąć na ciepłe morze, z którym wiązała się, w moim wyobrażeniu, przestrzeń. Tylko tyle :) Jak ktoś mnie weźmie na Mazury, to chętnie spróbuję szuwarowego życia.
Pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 5 sty 2008, o 12:22 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 mar 2006, o 17:51
Posty: 1188
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 187
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz polodowcowy
babeczka napisał(a):
Jak ktoś mnie weźmie na Mazury, to chętnie spróbuję szuwarowego życia.
Pozdrawiam

Ja zaczynałem od śródlądzia jak byłem całkiem mikrus to pływałem z kolegami siostry jako przyzwoitek . Potem zapisałem się do harcerzy - żeglarzy . Niestety nadopiekuńczośc mojej matki spowodowała to że mnie wypisała z drużyny. Potem czasem pływałem z kolegami oczywiście bez wiedzy mojej rodzicielki. Mineło sporo lat i pewnego razu mój przyjaciel zaprosił mnie na swój nowy jacht na weekendowe pływanie na Mazury . I wszystkie marzenia powróciły . Decyzje zapadały błyskawicznie - najpierw kupiłem pierwszy jacht Venuskę a potem zabrałem sie za patenty .Dziś pływam wszędzie gdzie się da Zegrze ,Mazury , Bałtyk ,Śródziemne ,Adriatyk i Atlantyk i jak bym był nad jakąs wiekszą kałużą i znalazł tam np. Optymista o Pesymiscie już nie wspomnę to TEZ BYM PŁYWAŁ . Kilka razy miałem ten pierszy raz każdy inny , niezapomniany . I w tym roku po zimowej przerwie gdy wejde na pokład mojej łódki to znowu będzie pierwszy raz ...
Dtatego Babeczko jak bedziesz miała ochotę na " pierwszy raz" na Mazury to daj znać . Pomogę . Pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 5 sty 2008, o 16:07 

Dołączył(a): 6 lis 2007, o 23:37
Posty: 14
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 1
Uważaj, bo ja z takiego zaproszenia chętnie skorzystam :) Jesteś gotowy podjąć się tak odpowiedzialnego zadania?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 5 sty 2008, o 17:30 

Dołączył(a): 7 gru 2007, o 16:04
Posty: 104
Lokalizacja: Stargard Szczeciński
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Hehe ja wiem o co chodzi, po jakimś czasie gdy już samemu się mniej ten "pierwszy raz" pamięta przyjemność sprawia pokazywanie komuś i widzenie w jego oczach i uśmiechu tego co się samemu czuło. Przez to się przypomina.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 7 sty 2008, o 12:42 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 mar 2006, o 17:51
Posty: 1188
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 187
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz polodowcowy
babeczka napisał(a):
Uważaj, bo ja z takiego zaproszenia chętnie skorzystam :) Jesteś gotowy podjąć się tak odpowiedzialnego zadania?

Nie ma problemu . W sezonie jeśli nie pływam na morzu albo zatoce gdańskiej jestem na Mazurach prawie każdy weekend od połowy kwietnia (jak zejdą lody) do listopada ( w zeszłym roku 18 -ego wyslipowałem łódkę ). Myślę ,że w ciągu pól roku znajdziesz czas na swój mazurski " pierwszy raz" . I tak jak Dzi napisał : " Hehe ja wiem o co chodzi, po jakimś czasie gdy już samemu się mniej ten "pierwszy raz" pamięta przyjemność sprawia pokazywanie komuś i widzenie w jego oczach i uśmiechu tego co się samemu czuło. Przez to się przypomina." Właśnie w tym jest przyjemność .
Pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 22 kwi 2008, o 15:58 

Dołączył(a): 21 kwi 2008, o 21:01
Posty: 46
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
zetpat napisał(a):
Dtatego Babeczko jak bedziesz miała ochotę na " pierwszy raz" na Mazury to daj znać . Pomogę


Witaj Zepat, czy Twoja propozycja jest dalej aktualna ? Jeśli, tak proszę,napisz mina pw nr Gg, chętnie zamienię kilka słów z Tobą :)

_________________
Zejman & Garykumpel "Bo widzisz żeglarstwo dziwna to fortuna, choćby najsilniejsze w oczy wiatry wiały, to gdy wierzysz i pragniesz, łaskę masz Neptuna, pod wiatry wielki, popłyniesz statkiem całkiem małym..."


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 12 cze 2008, o 15:17 

Dołączył(a): 12 cze 2008, o 13:43
Posty: 5
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Piękny opis... i jakże prawdziwy :)

Ja juz odliczam dni...
Aby jednak to, co chciałabym tu napisać było zrozumiełe również muszę cofnąć się jeszcze do czasów podstawówki...
Pierwszy kontakt z żaglami to obozy- pływanie żaglówkami po jeziorze, nocne wachty, ogniska wieczorem przy gitarach, śpiew szant...wspomnienia :) piękne:)
I mimo, że nie raz było ciężko- dziecko różnie różne rzeczy przeżywa, nie zawsze było łatwo, czasem nawet łzy się zdarzały...Za każdym razem powtarzałam sobie, że juz "NIGDY WIĘCEJ", że "WAKACJE MOŻNA MILEJ SPĘDZAĆ np. NA LEZENIU NA PLAZY"...
Jednak co roku ponownie jechałam...inni ludzie, inne emocje, ale zawsze i niezmiennie ŻAGLE!!! dźwięk fal uderzających o burtę, wiatr we włosach... Osoby , które to przeżyły wiedzą o czym piszę...
I tak powoli ( wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam)żagle stawały się częścią mnie.
Na ostatni 4 obóz pojechałam po 8 klasie....po powrocie do wczesną jesienią domu nadażyła się okazja zdawania patentu. Jako, że mieszkam w mieście (z dala od jezior i morza), połozonym nad rzeką -to Odra była miejscem mojego examinu :wink:
Byłam pewna, że otworzyłam sobie drzwi do wspaniałej zeglarskiej przygody... Zaczęłam mysleć nawet o studiach na Akademii Morskeij lub wstąpieniu do Marynarki Wojennej... moja droga nie tędy jednak wiodła...
W liceum zmienili się ludzie, były pierwsze wakacje bez żagli :sad: potem kolejne...i tak 4 lata mineły bez nich...czasem tylko pojawiały sie wspomnienia tego co kiedyś było moim udziałem i wtedy to dziwne ukłucie gdzies we mnie :sad: . Ale albo ja nie miałam na tyle zapału, albo nie było okazji....i zawsze gdzieś jakies "ale"które stawało na przeszkodzie.
W tym okresie poraz 1szy zobaczyłam "Dar Młodzieży". To było cos niesamowitego, tak piękny widok.... i wtedy pomyślałam "jak wielkiem szczęściem musi być rejs na pokładzie TAAAKIEGO żaglowca". Od tamtej chwili powoli wzrastała we mnie wielka tęsknota za prawdziwym rejsem na morzu. Nieśmiałe mysli przerodziły sie w wielkie marzenie. Gdy przed oczami miałam wizje żaglowca, to niestety pojawiał się i smutekl, ponieważ wiedziałam, że chyba tym razem marzenia wybiegły daleko poza moje mozliwości ich realizacji...(teraz juz wiem, że to jest właśnie cecha marzeń- są nam dawane z mocą do ich realizacji!!)
Przyszedł czas studiów i pierwsze studenckie wakacje...
Mazury-prawdziwy dwutygodniowy rejs po najpiekniejszych polskich jeziorach- jacht stał sie moim domem (wcześniej były namioty, a teraz niemal 24 h na dobę obcowanie z zaglówka!!!). Na kartce wysłanej do domu napisałam "wakacje bez żagli, to nie wakacje!!!... powiedziałam sobie-NIGDY WIĘCEJ BEZ WODY I WIATRU!!!
I znowu było inaczej...kolejne wakacje nad morzem, ale bez żagli i niestety poczucie braku czegoś bardzo cennego.
Sierpień 2007- zlot żaglowców w Szczecinie!!!!
Cudowny widok!!!!!!!!- zapierające dech w piersiach najpiękniejsze jednostki wodne świata w jednym miejscu!!!!
atmosfera zeglarska...pokazujaca, że zeglarstwo to cos więcej niz kilkunastodniowe wyprawy....patrzyłam na ludzi i wiedziałam, że dla wielu z nich to sposób na życie!!!
i chyba od tamtego czasu wszystko powoli zaczęło zmierzać do jednego...
Poznany w Szczecinie kolega i jego opowieści o rejsach, rozmowy z bliską mi kolezanką kilka dni póżniej na jachcie podczas drugiego mojego pobytu na Mazurach... Marzenie rosło, nie wiedziałam jak, ale zrozumiałam, że MUSZĘ w jeszcze niezany mi sposób popłynać na morze!!!! cały czas jednak tak bardzo poza zasięgiem to wszystko się wydawało...
Pojawiła się dość odległa ale realna wizja resju na Chopinie (bryg to nie fregata...ale to było to o co mi chodziło)... Ponownie nic :sad:
:sad: :sad:
A może po prostu nie dane mi jest wypłynięcie na morze??? to pytanie coraz częściej mi towarzyszyło...
Pragnienie zostało jeszcze podsycone spotkanie z kpt.Daru Młodzieży i jego opowieściami...jakis miesiąc później ksiązka "Znaczy Kapitan" znaki, były, ale wciąz nie wiedziałam dlaczego??!!!???!!??!?!?!po co???!!!!?!?!?!?!?
i wreszczie...
29.06 mam statwić sie na pokładzie Chopina....!!!!!!!!!!!!!!!!!! :grin:

Radość wprost mnie rozpiera!!!! mozliwość spełnienia marzenia, sprawia, ze szczęscie które jest we mnie wprost mnie rozpiera!!!
uśmiecham się do siebie, nie przeraża mnie examin w sesji (bardzo trudny, owiany wręcz legedną....wszyscy zanjomi pytaja sie mnie jak nauka, czy bardzo sie denerwuję...a ja...no cóż myslami jestem juz na morzu i nawet nie mam czasu sie o niego martwić). Teraz wiem , że dla osoby, której dane jest realizowanie najprawdziwszego marzenia, które kiełkowało wewnatrz wiele lat, juz sama świadomość, że to to co nierealne jest mozliwe odbiera mozliwośc wyrazania swoich emocji, uczuć...
Nie wiem jak będzię za 3 tygodnie, nie prawdą byłoby gdybym powiedziała, że sie nie boję....ale ufam , że chwil które będa moim udziałem nigdy nie zapomnę...one na zawsze pozostana we mnie i jednocześnie mną będą!!!!
a jeśli się obudzę i okaze się , że to był tylko najpiękniejszy sen lub złudzenie.... :grin:
o to się tylkok martwię....

_________________
Iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem, i tak zawsze aż do końca…


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 12 cze 2008, o 18:07 

Dołączył(a): 21 kwi 2008, o 21:01
Posty: 46
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Ehhh... tylko pozazdrościć :) Ja dopiero w lipcu, może coś wymodzę (patent), jeszcze nigdy nie pływałem na morzu, tylko przez 1 h, tak w ta i z powrotem ;/ Ja sie wypowiem, za jakiś czas :)

Tzn, wiem NA PEWNO, że mnie ciągnie jak jasna cholera :D, ale jak było... okaże się, ale jestem pewien, że cudownie :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 13 cze 2008, o 09:43 

Dołączył(a): 7 gru 2007, o 16:04
Posty: 104
Lokalizacja: Stargard Szczeciński
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Czekamy na relację po powrocie. I pamiętaj że nie trzeba żaglowca żeby po morzu pływać :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 13 cze 2008, o 21:45 

Dołączył(a): 12 cze 2008, o 13:43
Posty: 5
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
:wink: wiem, że żaglowca nie trezba... ale to on byl w marzeniach :)
poza tym....o czym nie wspomniałąm wcześniej- koszty takich rejsów jak pewnie wiecie-są spore (szczególnie na kieszeń studentki, która z racji swojego kierunku nie jest w stanie dorobić)....a tak się złozyło, że Erasmus to finansuje :o
wiec... mimo , że dni odliczam, to myslami już tam jestem :)))))))))))
3majcie się ciepło!!!!
:wink:

_________________
Iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem, i tak zawsze aż do końca…


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 15 cze 2008, o 19:10 

Dołączył(a): 6 lis 2007, o 23:37
Posty: 14
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 1
Nautaa, bardzo dobrze Cię rozumiem. Wirus żeglarstwa jest jedną z niebezpieczniejszych chorób. Człowiek łapie takiego zarazka i umarł w "kaloszach". Zarazek daje poczucie spokoju tylko na wodzie, która jest najlepszym lekarstwem.

Dobrej zabawy i żeby wiatry niosły Cię prosto ku spełnieniu Twoich marzeń!


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 32 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 18 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL