Ale jak to jest, że Seba kupił jacht za złotówkę, zrobił zbiórkę, ludzie dali mu na wyprawę 100 tysięcy, potem znalazł jeszcze 4 osoby, które za free tam tyrały ponad 2 miesiące, w tym Janusz, który dodatkowo był mózgiem spraw technicznych a teraz Seba publicznie wylewa na niego takie pomyje. To coś jest chyba nie tak i też z wami skoro go bronicie... ?

A propo's kultury...
Dzień doby Jato!
Nazywam się Tomek Sosin. Na co dzien zajmuję się organizacją rejsów w Chorwacji. Tym razem wybrałem się, tak jak każdy z uczestników tej wyprawy, na własny koszt, na wyprawę celem której jest uratowanie Polonusa. Zrobiłem to nie dla Polonusa, ale dla Seby, bo uważam że jest tego warty i ponieważ wierzę w jego marzenia, oraz w zdolność i determinację w urzeczywistnianiu tych marzeń.
Z kim mam przyjemność???

_________________
Tomek Sosin - +48 724 334 721
... jakby było lepiej - to by sie nie dało wytrzymać!

Tomek tu masz drogowskaz gdzie płynąć.

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

_________________
“We are all travellers on the earth. We come...we see...we go...”

Ahoj !

Hm...
Siem porobiło grubo...Hm...
Powtórka z rozrywki, niestety watpliwej przyjemności. Znowu jakieś NOWE wąty ( ) w tym wątku. Jakkolwiek by nie były zwiazane z tematem głównym - ( i jakkolwiek prawdziwe/nieprawdziwe )
proponuję oddzielić je do nowego wątku. ???
I temat, po ruszeniu Poldka w drogę jednak zamknąć , choć na kilka dni, dla uspokojenia emocji.
Ciąg dalszy mamy przecież w innym wątku
=============
Czy powinni " prać " swoje brudy na forum publicznym? Hm... Może nie...
Jednakże - trzeba brać pod uwagę, że cała wyprawa jest niejako "publiczna". Dzięki wszędobylskiemu "net-owi" z tej części - Ratowanie Polonusa - zrobił się taki mały forumowy BIG BROTHER. Załoga jest w eterze:) i niestety mleko się rozlało chyba.
( Jeśli wpis z Fejsa to prawda to ... rynce opadajom... ( chodzi o WPIS, nie o zawartość - dla jasności) )
( Nie pochwalam wpisów Jato - jako ujawniania brudów przez osobę z poza Załogi , szczególnie sposób odniesienia się do Monii).

pozdrawiam
Lech

Dzień dobry.
Przykro mi, ale ja tej "przyjemności" nie podzielam.

Ahoj !

Jato, a czy o "przyjemność" tu chodziło?

Lech

Ale nawet nieprzyemność można mieć posiadając imie i nazwisko.

Czy moge zapytać o powód takiej tajemnczości i czymże ja zapracowałem na brak przyjemności z zapoznania.

_________________
Tomek Sosin - +48 724 334 721
... jakby było lepiej - to by sie nie dało wytrzymać!

Podsumowując:
jato
- dołączył do nas 2 tygodnie temu,
- wyprodukował 10 postów,
- wszystkie w tym wątku,
- nie uznał za stosowne się przedstawić
- przedstawił się doskonalą znajomością sytuacji na polonusie, tworzeniem plotek, ploteczek i insynuacji, oraz wyjątkowym brakiem kultury (brawo Moniia za nie wdawanie się w pyskówki)
Asters
- jedyna osoba wspierająca jato
- dołączył przed godziną
Czy płynie z nami moderator?
Jak powiedział Amundsen: "gorsze od polarnego zimna są polarne kłótnie", chyba powiało tu polarem.

Ponawiam uprzejmą prośbę do moderacji o bana.

Wysłane z mojego GT-I9505 przy użyciu Tapatalka

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl

Na razie tajemnicą jest, dokąd PLONUS pożegluje w najbliższych dniach.
Czy będzie to Ushuaia? Jak na razie nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że
Ushuaia ma bazę żeglarską, ale słynie z bardzo drobiazgowej "obsługi" i w ciągu ostatniego roku zatrzymano tam kilka jachtów z Europy. Ogólnie porty argentyńskie są bardzo restrykcyjne = szczególnie jeśli chodzi o dokumenty bezpieczeństwa jachtów i mogą wymagać inspekcji (na koszt armatora). To sporo kosztuje i trwa miesiącami - co udowodnił przypadek GEMINI 3 Romana Paszke - podczas pobytu w "porcie" Rio Gallegos, Santa Cruz.
Może więc porty chilijskie. W stosunkowo niedalekiej osadzie Puerto Williams na bojach przed lokalną mariną kołysze się sporo porzuconych jachtów. Bo przypłynąć łatwo, ale dokumenty na wypłynięcie (ZARPA Pozwolenie) jest stosunkowo trudno dostać...
Może więc Falklandy, gdzie Polonusa dobrze znają.

_________________
Pozdrawiam !
Zbyszek "Zgrzyb" Przybyszewski
http://www.samoster.org.pl/index.php?dzial=7

Z tym uśmiechem i liczbą mnogą trochę przesadziłeś, niestety.... Po wpisie Seby z 8.21 (i paru innych) to już " nie fajny" wątek..... Dla mnie skończony, mogę tylko życzyć wszystkim bezpiecznego powrotu.

Beret - czy ty czytasz ze zrozumieniem? Bo argumentacja to ho, ho.....
Niektórym sposób w jaki dziękuje się za ogromną pracę współtowarzyszowi wydaje się deklasujący. I tyle. I nie mogę się powstrzymać....

Ale jednak z drugiej ręki. Historię zapewne można podzielić na dwie części: żeglarską i lądową. Co do części lądowej to chyba stacja nie potrzebuje adwokata, no chyba, żeby prosili Co do części morskiej, to nie wystarczy zrobić kupę w majty, trzeba ją jeszcze donieść do domu, co bywa trudniejsze. Długa droga, trudne rejony, mała liczebnie załoga (w trójkę to i po Bałtyku nie chciałbym pływać, chyba że wszystko na duper-szwanc-samoknagujacych-rolerach), nie wiadomo, czy nie wyeksploatowany jacht. Tyle, że od podniesienia kotwicy będzie to prywatne przedsięwzięcie kilku dorosłych osób, jedni lubią pływać kajakiem przez Pacyfik, inni skakać z balonu z kosmosu, kiedyś były wyprawy krzyżowe, po których dostawałeś rękę księżniczki (księżniczki, szykujcie się ). Może lepiej pomóc, niż wszystko wytykać i później pisać "a nie mówiłem"?

-----
Przecież wiadomo. Ale jakie to ma znaczenie? Tzn. kto pisze?

Z tym mózgie m spraw technicznych, to sie tak nie rozpedzaj. Na pewno był generalnym pomysłodawca i wykonawca podpory, cała technika jachtowa - to Seba. Bez jego znajomości jachtu, bez umiejętności elektrycznych mechanicznych, Polonus by nie "ożył"
Co do pieniedzy ze zbiórki, zainteresowani wiedzą, że nie starczyło ich, po zapłaceniu podatków, opłat organizacyjnych itp, aby sfinansowac akcję. Seba postawił wszystko ns jedną kartę, sprzedał samochod, wykorzystał oszczednosci... Ładnych pare złotych (ładniutki to musiał być samochód za taką kaskę )
Uczestnicy wyprawy sami sobie wszystko finansują, każdy z nas z powodu innych, różnych motywacji.
Nie przychodzi mi żadna inna obok Seby osoba, która potrafiłaby poświęcić dla takiej akcji tyle czasu, energii, pieniedzy. Tu nie ma fałszu, ludzie to czują dlatego to poparli i popierają.

_________________
Tomek Sosin - +48 724 334 721
... jakby było lepiej - to by sie nie dało wytrzymać!

Dzięki za wyjaśnienie bo z boku to się wydaje, że on tam kierował i narzekał na wasze balowanie a teraz jeszcze to wylewanie pomyj. Wy się do tego merytorycznie nie odnosicie no i się snuje domysły...

Zadziwiająca jest ta anonimowość osób stawiających zarzuty i podsycających klangor...

Odwaga widocznie nie zawsze chodzi w parze z zapalczywością.

Jato,


ja rozumiem,ze pic trzeba umiec,wiec jesli wytrzezwiejesz to przeczytaj jeszcze raz ,az do skutku.

_________________
jedrek

Misiaczku anonimowy - wstaw link do miejsca w którym Seba publicznie wylewa na niego takie pomyje.
Albo ktokolwiek inny.
Albo wejdź pod stół i tam szczekaj.


Raz jeszcze - wskaż gdzie nastąpiło "wylewanie pomyj". Teraz i jeszcze.
Albo odszczekaj.

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...

Tutaj: viewtopic.php?p=402951#p402951
Ja nie oceniam tylko pytałem.

Jest Was dwóch, czy jeden w dwóch osobach?
Ja nie oceniam, tylko pytam.

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski

Jeden, drugi zapomniał hasła i założył drugie konto. Nie rozumiem dlaczego się mnie czepiacie, nie trzymam przecież niczyjej strony, tylko pytałem i odnosiłem sie do postu Maar !
Ok już się nie odzywam skoro wam to przeszkadza. A jeżeli kogoś to uraziło to przepraszam.
Pytałem o wyjaśnienie tylko dlatego, że mam duże obawy o bezpieczeństwo załogi w drodze powrotnej. Skoro przy tak zajebistym przedsięwzięciu uczestników i społeczności nagle pojawiają się takie kwasy to oznacza, że coś jest nie tak. Do tego sygnały Janusza o tym, że coś jest nie tak czy to z członkami czy to z jachtem.
I może skoro coś jest nie tak to albo można by pomyśleć jak to zmienić, albo czegoś zaniechać albo zrobić pewne rzeczy bardziej asekuracyjnie.

Jak mówił mój Przyjaciel, "Alkochol spożywany z umiarem, nie szkodzi nawet w największych ilościach" Tomala wracaj bo mamy do obgadania sprawy różnorakie...

_________________
Ave Ja
"Bądź dzielny T.G." - jestem Przyjacielu...

Chciałem się nie wcinać w tych co tu starsi stażem forumowym i żeglarskim, ale jednak do licha ludziu czytaj ze zrozumieniem... to ktoś napisał na profilu a nie Seba napisał.

Na profilu nie byłem, bo nie znam innego poza polonusowym, ale jednak słowa są tu wyraźnie napisane.

_________________
Zapal fajkę z wrzośca – na świecie jest tylko wiatr i dym.

Szlag! Zaraza, mór, franca i trąd!!!
Tak właśnie. Proszę wybaczyć, ale takie słowa przychodzą mi na myśl, gdy czytam ostatnie wiadomosci dotyczące wyprawy.

Między innymi dlatego, że czułem się w jakimś stopniu odpowiedzialny za sytuację w jakiej znalazł się Polonus poważnie rozważałem zgłoszenie do uczestnictwa w tym przedsięwzięciu i gdyby nie (bezdyskusyjne) sprawy rodzinne, to nie wiadomo na czym by stanęło. Dlatego z ogromną życzliwością patrzyłem na przygotowania i poczynania uczestników i, jak wielu z nas, (na ile mogłem) wsparłem materialnie wyprawę, wierząc w końcowy sukces. Pomimo tego, nie uważam, żebym miał prawo z odległości publicznie rozliczać postawy i zachowania ludzi znajdujących się w - było nie było - ekstremalnej sytuacji i warunkach. I nie chodzi mi tu o kolesiostwo czy autocenzurę - ale o ułomność takiej oceny, nieznajomość wydarzeń i ich kontekstu… to droga donikąd, nie wchodzę na nią - wyrażam tu jedynie swój żal i złość, że dochodzi do takich sytuacji.

Wszyscy jesteśmy ludźmi i każdy ma prawo do błędów, ale również każdy powinien mieć odwagę ponosić konsekwencje swoich decyzji. Na własne konto, bez przerzucania odpowiedzialności na innych, publicznych pretensji i nieczystych chwytów mających usprawiedliwić czy zrównoważyć własne słabości. Nosz kurde, ogarnijcie się, jeden z drugim!

Mimo wszystko, nadal liczę na pomyślne zakończenie wyprawy, a KAŻDEMU z jej uczestników życzę przede wszystkim bezpiecznego powrotu i - w miarę swych możliwości - ofiaruję pomoc, gdyby takiej potrzebował.

_________________
Pozdrawiam,
Marcin

Hmm, wpis na FB czy na blogu to wpis a komentarz gościa to komentarz... Poza tym w domyśle - skąd ktokolwiek kogo tam nie ma mógłby wiedzieć dlaczego Janusz nie płynie? Bez sensu.
Czyżby nieporozumienie? Ja czytając to ZE ZROZUMIENIEM byłem przekonany jakoby Seba tak napisał! I dlatego uznałem to za przegięcie i zdziwiła mnie bardzo ta sytuacja.

Wężykiem, wężykiem. Za to kliknąłem Ci w kciuk.

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski

W czasach zamierzchłych, podczas Obozu Narciarskiego w Szklarskiej Porębie, którego kierownikiem był red. H. Sytner, instruktor narciarski ostrzegał nas przed sybdromem CZWARTEGO DNIA wysiłku fizycznego, zalecał zrobienie sobie wolnego. Oczywiście MY - NARCIARZE musieliśmy to sprawdzić na własnej skórze... No i ścięło wszystkich boleśnie.
Natura jest trochę skomplikowana...
Jest fizyka, są emocje, musi być przy tym psychika. i wszystko powinno być w jakiejś harmonii własnej i w symbiozie z otoczeniem, warunkami itp. Dochodzą oczywiście ZMIENNE. Choćby pogodowe, techniczne, organizacyjne. To wszystko jest przez nas odbierane, bo nas "atakuje", taka natura rzeczy. Można być gruboskórnym i odbijać "wroga" jak piłeczkę ping-pongową, a można złą energię wziąć na klatę i przepuścić ją przez system odpornościowy (pewnie też złożony).
Powiadają, że nic tak nie oczyszcza jak rozmowa. Człowiek idący ścieżką przez las, napotkawszy drugiego wędrowca, już po chwili rozmowy (i wymiany wieści) staje się innym człowiekiem. Lepszym, Ten drugi też.

Po tak ogromnym przedsięwzięciu, przeprowadzonym w kuriozalnych warunkach, NA KOŃCU ŚWIATA, byłoby dziwne, gdyby wszystko przebiegało sprawnie, płynnie i ze śpiewem na ustach. Nie ma takich cudów. Muszą pojawić się momenty zwątpienia, różnice zdań, nawet kłótnie. To trzeba przejść i przepuścić przez siebie, żeby dalsza droga była drogą nową, bezpieczną i wspaniałą przygodą.
Coś mi się wydaje, że niezwykły wynalazek INTERNET, z równie niebywałym wynalazkiem jakim jest FORUM, spełniają swoją rolę - kontaktu, wsparcia, jakiejś formy pomocy, bez których zwodowanie "POLONUSA" byłoby niemożliwe...

Poza tym, przy takim nagromadzeniu energii (czytaj myśli i ambicji), musi czasami zadziałać wentyl bezpieczeństwa, żeby para poszła w gwizdek. Gdyby tak się nie działo, byłoby nienormalnie.

Jakiś czas temu (kto wie czy nie rok temu), na ścianie klatki schodowej, tuż obok windy, pojawił się... tajemniczy napis, niemal wyryty flamastrem na wieki:

Spoglądam na niego każdego dnia i nie kojarzyłem go z nikim znanym. Ale teraz, teraz już wiem!

To Seba z Polonusa!!!

ps. Trzeba czasu, żeby zrozumieć ...

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

Problemy z członkami mogą być bardzo istotne...
A na pytanie: ilu was? nie ma co się oburzać, zwłaszcza, że ostatnio zaroiło się od zatroskanych...

_________________
Zbig A. Gintowt

Czytam ten wątek z ostatnich kilkunastu godzin i nie wierzę w to co czytam.
Nie próbuję nawet oceniać po której ze stron stanąć, ale w tym momencie to nie ma większego znaczenia.
Załogo ratująca Polonusa, dokonaliście niesamowitej rzeczy, bo mając taki sprzęt jaki mieliście udało Wam się uratować ten Jacht. I nawet nie chodzi o to czyj jest to obecnie jacht, ale "posprzątaliście teren stacji z zalegającego złomu".
Wasza praca z pewnością trwała dłużej niż przewidywaliście, ale zrobiliście to Razem, jako wspólny zespół ludzi.
Tego nikt nie zmieni i mimo iż być może doszło do nieporozumień między Wami, to zrobiliście to, odnieśliście sukces.
Po tak długim okresie, okresie ciężkiej pracy kiedy pewnie nachodziły Was chwile zwątpienia, po zwodowaniu jachtu "ciśnienie puściło" i pewnie dlatego doszło do pewnie niepotrzebnych awantur.
Pojechaliście tam jako przyjaciele, jeśli to była przyjaźń, to odpocznijcie, ochłońcie i przypomnijcie sobie co wspólnego Was łączy.
Chciałbym wierzyć, że między Wami wszystko będzie dobrze i po jakimś czasie będziecie ze sobą normalnie rozmawiać.
Na razie najważniejsze co wcale nie jest łatwe, to bezpiecznie wróćcie do kraju.
Ja mam obawy o jacht, ale piszę nie jako doświadczony żeglarz ale jako mechanik ślusarz, co do konstrukcji która naprawialiście, może zanim wypłyniecie na najniebezpieczniejsze wody świata, to troszkę "poszalejcie" po wodach zatoki żeby sprawdzić przy większych naprężeniach (czyt. przechyłach) czy nic złego się nie dzieje.
Gdyby to było możliwe, to wracajcie razem. Może jeszcze nie wszystko jest między Wami skończone?
Trzymam kciuki za wasz wspólny bezpieczny powrót.

_________________
Pozdrawiam Adam

"Janusz i Basia wypisali się z załogi... Nie dla każdego taki stres, i jak widać nie chodzi o wiek widać Janusz ma słabość do Basi - to nie pierwsza "

Nie mogę żądać zwrotu pieniędzy, ale mogę napisać że żałuję, że je wpłaciłem na ten cel. Bo żałuję.
To jakieś kuriozum. Rozumiem ,że różnie bywa, ale to po prostu chamstwo jest i buractwo.
Słabizna. Szkutniku, niezależnie jak jest masz prawo do pisania we własnym imieniu. Tak jak to postrzegasz. Jest to obrzydliwe niezależnie co tam się wydarzyło. A co na to Basia? I jej rodzina? Ohydztwo!
J

1. Seba - nie mam źadnej obłudnej pewności, rozsądnie analizowałem bo wam kibicowałem. Zauważ czas przeszły dokonany.
2. Moderacja - wycofuję wniosek o bana.
3. Jatu - warto byś się odanonimizował. Warto byś przeprosił Monię. Po za tym zrozumiałem powody...
4. Przepraszam w tym miejscy czytelników SSI za entuzjastyczny tekst sprzed kilku dni. Jak dobrne do kompa to i tam się wypowiem.

Wysłane z mojego GT-I9505 przy użyciu Tapatalka

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl