Napisałem ambitny, ponieważ Andrzej, jak sam napisał, tym rejsem zrealizował swoje wielkie marzenie.
Dla niego, rejs był ambitny, w moim przypadku, też byłby to rejs ambitny - nawet bardzo.

Pozdrawiam,
Maciek

Dobra - nie interesowało mnie nic a nic dupochronienie armatorskie czy ubezpieczeniowe. Interesował mnie stan faktyczny dotyczący dostępności środków ratunkowych.
Maar - dziękuję za odpowiedź...

Rozumiem, że środków ratunkowych była cały czas wystarczająca ilość dla wszystkich, którzy na jachcie żeglowali, w tym "pasażerek". Cieszę się, że tak było.
Całkiem nie rozumiem uników Andrzeja w tej sprawie, odpowiedź była przecież prosta i oczywista...

Niemniej - przepraszam Andrzeja, miał prawo poczuć się urażony moim nachalnym dopytywaniem się...

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...

I w tej sytuacji nie wiem, co kilka osób tutaj mialo na myśli, pisząc że Kuracent ma "w nosie życie ludzi"*.
Bo wychodzi na to, że żadnego większego niż normalnie zagrożenia życia stopowiczek by nie było, jak również nie trzeba by (w razie draki), robić losowania kto nie dostaje kamizelki czy innego środka ratunkowego.
Ktoś mi może wyjaśnić, o co była ta cała awantura? Trochę mnie to ciekawi, bo było nie było, poparłem spełnianie marzeń...

* Streściłem katastroficzne wizje, trochę też delikatniej napisałem

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Ciekawe jest to że sprawdza się to czy faktycznie środki były miesiąc później.. Teraz rozumiesz?

_________________
Narcyza
Nobody's perfect. Call me Nobody.

Jakby nie do końca. Zazwyczaj się wie, jaka jest na przykład tratwa na jachcie, że jest nadmiar tego i owego. Wiem co chcesz powiedzieć, ale jakoś to do mnie nie trafia, choć się nie upieram, bo nie znam Was ani sprawy DOKŁADNIE.
W każdym razie, jeżeli te środki były faktycznie wtedy (a pewnie były, co logicznie uzasadnił "wiecie sami kto"), afera jakby za duża (mówię o tylko tym przypadku, nie całokształcie).

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Tomku, awantura była wyłącznie z powodu masochizmu Kuracenta. Ta sierota boża miała na paru metrach kwadratowych dwie załogantki, kartę bezpieczeństwa i polisę ubezpieczeniową.

Normalny facet w ciągu dwóch minut zajrzałby do karty i polisy, stwierdził, że wszystko jest formalnie i realnie w porządku, wpisał załogantki do dziennika i spał spokojnie. Ale Kuracent wolał nie zaglądać, nie sprawdzać, mieć sraczkę ze strachu przez cały rejs, a w nielicznych chwilach drzemania budziła go wizja stanięcia przed Izbą Morską.
Dziwisz się, że po takim tekście zaczęła się - jak mówisz - awantura?

Przecież to Kuracent (patrz wyżej) napisał, że przekroczył wymogi karty bezpieczeństwa, a to nieprawda! Gdyby się zdarzył jakiś wypadek, to nie izba miałaby argument tylko te dziewczyny, bo wyłącznie na skutek pomroczności jasnej Kuracenta były nieubezpieczone. W razie (odpukać!) wypadku którejś z nich, to Kuracent do końca życia musiałby np. płacić rentę.

No, chyba że po sprawdzeniu KB w Szczecinie (w miesiąc później) dopisałby dziewczyny do załogi.
Tyle, że wtedy ryzykowałby czym innym. Możemy sobie dyskutować, czy dziennik jest potrzebny czy nie, ale skoro on na jachcie jest i jest wypełniany, to mamy do czynienia z dokumentem, a za fałszowanie dokumentu jest odpowiedzialność karna! A "Warta" i tak by się wykręciła od wypłaty odszkodowania. I słusznie!

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski

Janusz, to nie do końca tak.

KB jest na 10 osób w żegludze przybrzeżnej w porze dziennej. W żegludze pełnomorskiej jest na 9 osób i chyba to właśnie było problemem Kuracenta.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Czyli problemu istotnego (mniej środków ratunkowych niż ludzi) faktycznie nie było, choć Andrzej:
a) nie pomyślał, że dookrętowując załogę, trzeba tę kwestię wziąć pod uwagę;
b) co za tym idzie, nie stwierdził w czasie rejsu, że problemu tak naprawdę nie ma;
c) dziwacznie się tłumaczył inspiracjami, zamiast, jak mu Stara Zientara słusznie poradził, przyznać, że zwyczajnie tego nie sprawdził i na drugi raz będzie pamiętał.
Który to problem, Kuracent rozwiązał w sposób iście Kuracentowy, czyli lewą ręką do prawej kieszeni, za to zgodnie z RSMSS.

_________________
www.samoster.org.pl

No ok, było łopatologicznie
Ale gdzie tu pogarda dla życia, to nie wiem I może już nie chcę wiedzieć...

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Ja w kwestii formalnej - nie do końca chyba istotne jest ile jest tych środków na jachcie, tylko czy każdy załogant wie gdzie jest jego kamizelka i wie jak jej użyć. Posiadanie niewiadomej ilości kamizelek na dnie bakisty zwiększa jedynie nieznacznie bezpieczeństwo załogi.