Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 19 kwi 2024, o 17:16




Utwórz nowy wątek Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 2 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 25 maja 2007, o 07:05 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 lut 2006, o 20:35
Posty: 844
Lokalizacja: Ruda Śląska
Podziękował : 29
Otrzymał podziękowań: 47
wspomnienia te już były publikowane, ale nigdzie nie doczytałem, by było to przeszkodą niemniej wolę poinformować...

Harfa wiatrów. Tak właśnie nazwał jeden z rozdziałów swojej książki Tage Voss. Określenia tego użył by opisać jacht, stojący u nabrzeża, w olinowaniu którego koncertuje wiatr i fale. Właśnie takie harfy usłyszeliśmy gdy po długiej podróży samochodem dotarliśmy do portu w Thyboron. Najwspanialsza w tym wszystkim jednak była świadomość, że jeden z tych instrumentów, przez prawie dwa tygodnie będzie nasz... Już zza zabudowań portowych wypatrzyliśmy maszt naszej lady. Lady B. Stała osaczona „adoratorami”, jedną burtą związana była ze „Śmiały”-m do drugiej uczepiło się „Roztocze”. Wspólnie połączeni kiwali się miarowo i zgodnie to w jedną, to w drugą stronę. Trochę niepewnie podeszliśmy do kapitana i reszty załogi, z którą mieliśmy się zmienić, nasza załoga miała dotrzeć nazajutrz... jednak Edyta dojechała do nas jeszcze tego samego dnia. Było nas więc troje „nowych” i sześcioro „starych”, jakoś wszyscy zmieściliśmy się na jachcie. Na jachcie, który był tej nocy domem dla dwóch zupełnie odmiennych grup ludzi. Osób, które już rejs mają za sobą i są zawieszone pomiędzy morzem i lądem i jeszcze żyją minionymi wrażeniami, przygodami i wiatrem. Z drugiej strony my, ludzie znajdujący się już nie na lądzie, ale jeszcze nie na morzu, którzy jeszcze nie wiedzą jak to wszystko będzie wyglądało, kto będzie stanowił naszą załogę, jaki będzie kapitan.
Kapitan. Kapitan Mietek stanowił chyba kolejną odrębność. Człowiek morza, który pewnie zastanawiał się i obserwował jakich patałachów tym razem będzie musiał znosić? Szukający tej iskry, która przygnała nas do dalekiej Danii pod jego komendę. Człowiek, który był odpowiedzialny za dorosłe osoby, których nie znał, nie wiedząc czego się po nas spodziewać. Kapitan żegnał to co już zdążył poznać, w momencie kiedy właśnie załoga zaczynała tworzyć jedno, kiedy już miał świadomość czego od kogo oczekiwać i witał niewiadomą...
Załoga. Reszta załogi dotarła rano... było nas więc już siedmioro niepewnych, ale szczęśliwych i kapitan równie niepewny i nie wiem czy aż tak szczęśliwy.
Wachty. Zawsze przed rejsem dokonuje się pewien cud, w którym z osoby ściśle związanej z lądem stajemy się ludźmi morza, cud, w którym niezależnie od statusu majątkowego, funkcji pełnionej na lądzie stajemy się odpowiedzialni za jacht i załogę, każdy otrzymuje jakiś fragment tej całości. To podział oficjalny, służący temu by kapitan wiedział kogo i za co ma „powiesić”. I stało się, cud się dokonał na naszych oczach. Każdy z nas nadal niepewny jak sobie poradzi ze swoimi obowiązkami, ufnie patrzył na resztę wierząc, że oni sobie na pewno poradzą, ta myśl dodawała otuchy i pozwalała wierzyć „w takim razie i ja muszę dać radę”. Ja na okres rejsu musiałem pożegnać się ze swoją ksywą, bo odtąd byłem Pierwszy... Magda, ku swojemu (umiejętnie ukrytemu) przerażeniu została uczyniona odpowiedzialną za nasze żołądki, nie bacząc na swój... została Drugim. Tomek inżynier ceniony na lądzie stał się dla nas nieocenionym Trzecim. Edyta zwana też Eweliną, Angielka z Sosnowca, czy może Sosnowiczanka z Cambridge, mianowała się królową ropy śpiąc na baku, trafiła do wachty Trzeciego. Ewa trafiła do pierwszej wachty gdzie dzielnie znosiła Pierwszego i swoją morską chorobę. Konrad syn Ewy, kiedy nie walczył na drugiej wachcie w kokpicie, w zaciszu swojej koi toczył straszliwą osobistą walkę z chorobą morską. Adam, był osobą, która wspierała poszczególnych wachtowych, ponieważ w załodze każdy poza Kapitanem i oficerami pełnił rolę kuka. Adam zastępował Kuka w jego obowiązkach pokładowych.
Choroba morska. Magiczna siła, która odbiera siły. Zjawisko, któremu Voss poświęcił inny rozdział swej książki. Podziw budzą ludzie, którzy pomimo tego, starają się wypełniać swoje obowiązki, uczestniczyć w życiu tego wielkiego organizmu jakim jest załoga. Podobno praca działa jak czynnik łagodzący objawy tejże, niemniej jednak chorując, naprawdę ciężko jest zmusić się do zwleczenia z koi, gdzie skutki choroby są łagodniejsze. Chwała więc wszystkim chorującym – walczącym, „dopóki walczysz jesteś zwycięzcą”.
Rejs. „Roztocze” i „Śmiały” uwolnili naszą Lady ze swych uścisków, puściły więzy łączące ją z lądem, opuściła basen jachtowy portu w Thyboron, minęła główki portu. To dla mnie zawsze kolejny cud. Cud, w którym rzeczy do niedawna ważne objawiają swą prawdziwą naturę, cud który pozwala zapomnieć o problemach w pracy, o problemach w koalicji rządzącej, o podatkach, o korkach na drodze... Magiczny moment, w którym stajemy się wolni... od którego zaczynamy doceniać wspaniałość „zwykłych” zjawisk. Wschody czy zachody słońca, kubek ciepłej herbaty na nocnej wachcie, smak i prostotę kisielu, radość samego pływania, wspaniałość koi i śpiwora, czy fenomen snu, który ze zmęczonych czyni nas pogodnymi i wypoczętymi.
Delfiny. Delfin - ogólne określenie wodnych ssaków z rzędu waleni, podrzędu zębowców (Wikipedia). Delfiny pojawiły się bodajże drugiego wieczora. Nie wiem kto miał większą frajdę, my, czy one? Szalały w wodzie, a ja szalałem na pokładzie jak i znaczna część załogi (choć nie przyznawali się do tego). Ciekawe czy delfiny też z takim zapałem wypatrują żeglarzy, czy też traktują ich jak dobry omen... w każdym razie ja uznałem, że rejs musi być udany skoro pojawiły się te wodne ssaki z rzędu waleni...
Port. „Port to jest poezja rumu i koniaku...” nad ranem (któregoś tam dnia) dotarliśmy do Stavanger. To też fenomen morza, dnie, kalendarz przestają mieć znaczenie... nie jest istotne czy dziś jest 20 czy 9, czy jest sobota, czy czwartek. Więc któregoś tam dnia nad ranem dotarliśmy do portu. Ciekawym doznaniem jest zejście na ląd. Na ląd gdzie czekają drobne radości, które właśnie wtedy najbardziej się docenia: prysznic, ciepła woda, świeże pieczywo. Choć z drugiej strony cały czas czujemy się tam tylko chwilowymi gośćmi, wiedząc, że za godzinę, pięć, a może jutro, kiedy kapitan powie oddać cumy, już nas tam nie będzie... morze pozwala nam to dostrzec, czy może uświadomić sobie tego sens „wędrówką jedną życie jest człowieka...”
Fiord. Lysefjord do którego wpłynęliśmy to potęga 600metrowych skał nad nami i potęga 600metrowej głębiny pod nami, w tym wszystkim my na 16-sto metrowej łódeczce... Mali jesteśmy... dopiero gdy niedaleko nas pojawił się malutki łepek foki, zrobiło się jakoś lżej...
Wiatr. Daje siłę łódce do żeglugi, pozwala odczuwać radość żeglowania... dopóki wieje. Na krótkich rejsach ważne by wiał we właściwym kierunku. Niestety północny wiatr nie pozwolił nam dotrzeć do Bergen, ale dzięki niemu wpłynęliśmy do małego skalistego porciku Skudeneshavn. Małe miasteczko uliczkami którego trudno chodzić parami... Mimo, że port ten nie sprawił nam radości prysznicem czy nawet ciepłą wodą i tak był ciekawym odkryciem, charakterystycznym dla mniej pływających, że są miejsca gdzie, życie wygląda nieco inaczej niż u nas. Niby oczywisty fakt, ale dopiero „dotknięcie” namacalne, empiryczne doznanie jakoś nam ułatwia uświadomienie sobie tego.
Spinaker. Droga powrotna jeszcze płyniemy, ale każdy już czuje... o ile do tej pory szliśmy w górę, teraz schodzimy, wracamy „rejsu chyba to ostatnie dni...” za chwilę będziemy zawieszeni pomiędzy morzem i lądem. Póki co jednak wciąż płyniemy, wiatr sprzyja, kapitan też wyraża zgodę, stawiamy spinakera. Dla nas to pierwszy raz. Ale w końcu się udaje. Łódka odczuwalnie przyspiesza, 250 metrów kwadratowych robi swoje. Potęga. Magia.
Koniec. Następnej załogi nie spotkaliśmy... znaczy rano jak szliśmy na autobus widzieliśmy na parkingu trzy samochody na polskich numerach... może to właśnie oni...
Może Edyta, ona wyjeżdżała ostatnia zamieniła z nimi słowo... Na pewno Kapitan ich spotkał, nie miał wyjścia...
Kapitan. Człowiek niesamowity, człowiek orkiestra, kapitan o jakich się czasem czyta w starych książkach o dawnych kapitanach... pływa teraz po Kanarach, obserwując coraz to nowe załogi. Mamy nadzieję, że pływa bez rwy... Dużo zdrowia Kapitanie. „Niech Cię dobre wiatry...”
Pierwszy. Jeszcze jeden rejs po Bałtyku w wakacje, później praca... do następnych wakacji...
Drugi. Świetnie sobie poradziła z kambuzem, dostała pochwałę od samego Kapitana i załogi... kolejny rok studiów przed nią, a z Wrocławia na morze jest kawałek... Dobrze, że do klubu żeglarskiego i Odry blisko.
Trzeci. We Wrocławiu ciężko pracuje przy komputerach... Żegluje po sieci... no i pilnuje, żeby mu proste ściany postawili...
Edyta. Kibicuje osadzie z Cambridge w walce z Oxfordem, podziwia technologię stawiania mostów i oblicza wytrzymałość pylonów... no i pewnie niezmiennie się śmieje, i niech tak pozostanie...
Ewa. Do Morza ma najbliżej – szczęściara, mam nadzieję, że zmartwień jej ubyło. Sursuum Corda.
Konrad. Też szczęściarz, do morza ma tyle co Ewa, oboje płynęli jeszcze w rejs po Bałtyku. Walcz Konrad...
Adam. Chyba już student, gdzieś w dalekim Londynie. Pewnie w wakacje znów popłynie mazurskim szlakiem...


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2 cze 2007, o 12:49 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 5 cze 2005, o 09:14
Posty: 772
Lokalizacja: Częstochowa
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Wszystko ok ;) Dziękujemy za udział w konkursie :DD

STATYSTYKA:

Stron A4: 3
Wyrazy: 1330
Wierszy: 110
Znaków (bez spacji): 7503

_________________
"Take your passion and make it happen"


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 2 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 119 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL