Odrą płynąłem w pojedynkę małym jachtem 3 lata temu z Kożla do Świnoujścia i z powrotem Odrą - Wartą aż do Noteci.
Wisłą w ubiegłym roku od Sandomierza do Torunia w pojedynkę pontonem.

Bardzo bym chciał popłynąć w tym roku oficjalnie z Gorzowa do Gozdowic.
Cieszyłbym się gdyby "spływ" odbył się w większym gronie.

Relacje ze tych moich dwu w ostatnich latach pływań są w linku
https://twitter.com/ADietrych

Tweety uzasadniają również ten krótki spływ Wartą i Odrą.

Ahoj

ps na Forum jestem nowy - pozdrawiam wszystkich .

Skasowałem Tweet nawołujący do spotkania w sierpniu w Siekierkach.

W zamian napisałem :
II Wojna Światowa musi być lekcją. Niech nas Boska Ręka broni,
przed walczeniem w cudzym interesie i pod obcą komendą.
SIEKIERKI pamiętaj.

Proszę o wybaczenie za zawracanie głowy jakimś spotkaniem na cmentarzu.
Jest to pomysł zainspirowany rejsem po Odrze w wieku 80 lat.

Przecież już nie żyją nawet bracia i siostry tych co polegli nad Odrą. A jeśli któryś z nich miał dzieci, to też już mało które z nich żyje lub o nich pamięta. Dla oficjeli w PW byli to żołnierze [ prawie zdrajcy ] podporządkowani sowieckiej komendzie i jej interesom.
Dla tych w Polsce dla których to była święta sprawa i wieczna przyjażń, ta myśl i obowiązująca doktryna jest już w lamusie. Od takie patriotyczne wspominki.
[ Wiem bo na ten temat i z osobami z tego kręgu rozmawiałem.]
Teraz mają inne priorytety.


Tak ,że wybaczcie staruszkowi.

A by być w temacie Żeglarstwo - woda - to ponton chce sprzedać, marzy mi się jeszcze jakiś jacht i popływanie po Zalewie Szczecińskim a może i rejs samotny do Gdańska.
Na wszelki wypadek spróbuje przygotować stare moje [ jeszcze czeskie canoe] - tak by można było w nim spać i by miał żagle - i kontynuacja tym rejsu Wisła z Torunia do Fromborka - Krynicy Morskiej - Gdańska.

Ahoj

Oficjele zawsze jak nie jednych, to drugich przemilczali. Ale ktokolwiek ginął za Polskę, wart jest pamięci.
Wisłą z Torunia, ale do Fromborka Nogatem?

_________________
Pozdrawiam
Alterus

Masz racje. Ale głupotę napisałem.
Choć w pewnym sensie jest tym troche racji.
W zalewie Nogat się rozcieńcza.

Czesi mają przysłowie. " Smena to zaklad żiwota" - co po polsku znaczy mniej więcej " zmiany są fundamentem[{ podstawą - czymś czego nie można lekceważyć] życia".

Po pierwsze nie popłynę canoe - bo kupiłem niekompletną do usprawnienia i "kosmetyki" żagłówkę klasy 420. No to i ją troche przysposobię do moich potrzeb. Na pewno nie użyje oryginalnego wspaniałego masztu a zrobięjakieś ożaglowanie lugrowe z trzema linkami i może z dwoma bloczkami i masztem który błyskawicznie wstawęe w "otwory" a gdy trzeba w kilkanaśie sekund wyjmę i położę.

Estetyka mnie na szczęście nie martwi [ nie ma na to czasu i środków]- bo ma płynąć - jak przeciekająca łódka drewniana,
dla konserwacji smołowana. Co nie znaczy że posmółuje kadłub mojego nowego nabytku.

I tu pytanie - czy kogoś ze wzglęów sentymetalnych lub biznesowych interesuj e zabytkowa 420 - tka. Mnie na zabytku nie zależy. A odkryłem - produkcja w 1968 roku - Barcelona !

Ahoj

Wspomnianą 420 - tkę przeobrażałem w" jednoosobowy jacht krążowniczy" .
Przed laty była krotka dyskusja na temat użyteczności 420-tek do turystyki.
I słusznie taki pomysł ni wzbudzał zachwytu.
Prawdopodobnie nie sprawdzę w praktyce mojej koncepcji. Niemniej rezygnacja z
maszty wahadła z masą 8 kg na wysokości ponad 3 metrów który poza kształtem dna
ma niewątpliwie wpływ na "stateczność", jak również zastosowanie nieznanego mi z praktyki żagla lugrowego [ który można bez problemu błyskawicznie postawić lub zrzucić ] który mnie zachwycił , potwierdziło by słusznośc mojego pomysłu.
Przy łódce się napracowałem. 4 fotografie mała ilustracja.
Może się komuś pomysł przyda, a może łódka. Niestety u mnie stałaby w tym roku bezuzytecznie.

http://bit.ly/2ufGZg7