Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

moje żeglarskie marzenia
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=39&t=30413
Strona 1 z 1

Autor:  WojtekD [ 3 cze 2019, o 11:16 ]
Tytuł:  moje żeglarskie marzenia

Witajcie, postanowiłem podzielić się swoimi marzeniami żeglarskimi, bo pewnie każdy z Was takie ma. Może jednak zacznę od początku - a początek zaczyna się gdzieś bardzo, bardzo głęboko w historii Polski. Do rzeczy jednak. Wszystko zaczęło się od lektur, może nie szkolnych bo te zwykle były nudne, ale od książek o tematyce morskiej, lub z morzem w tle. Jakoś właśnie wtedy zapragnąłem żeglować. Trochę to dziwne kiedy do najbliższej większej wody masz 150km a wiesz, że chcesz, że musisz poczuć tą przyjemność z obcowania z wodą. Niestety w mieścinie w której dane mi było się urodzić, nawet tzw. basen otwarty (czyli czynny w okresie wakacji) był albo otwarty albo nie. Pamiętam taką akcję, że byliśmy z mamą właśnie na tym basenie, na brodziku. Brodzik miał zjeżdżalnię - niestety nie z blachy tylko betonową. Po pierwszym zjeździe miałem trzy dziury w gatkach. I bardzo się wstydziłem. No ale życie toczyło się dalej. Woda przyciągała mnie nadal. Ponieważ lubiłem czytać i często zachodziłem do księgarni kupiłem swoją pierwszą książkę żeglarską pt. Żegluję - czy jakoś tak. Była to broszura o żeglowaniu na łódce o powierzchni żagla do 7m2. No i się zaczęło. Niestety tylko w teorii. Trochę wkurzało mnie, że świata dookoła na takiej łódce nie opłynę. Ale trenowałem, na sucho zwroty przez sztag i rufę. No i dalej było dziwniej. Ale nie chcę Was zanudzać...

Autor:  Janna [ 3 cze 2019, o 11:47 ]
Tytuł:  Re: moje żeglarskie marzenia

WojtekD napisał(a):
Ale nie chcę Was zanudzać...

Weź się nie kryguj, tylko pisz. ;-)

Autor:  WojtekD [ 3 cze 2019, o 11:56 ]
Tytuł:  Re: moje żeglarskie marzenia

Janna - dzięki :)

Autor:  Colonel [ 3 cze 2019, o 11:59 ]
Tytuł:  Re: moje żeglarskie marzenia

PISZ!!

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Autor:  WojtekD [ 3 cze 2019, o 12:31 ]
Tytuł:  Re: moje żeglarskie marzenia

Ciąg dalszy….Okazało się, że w naszej dziurze (mieście) funkcjonuje drużyna żeglarska. Wtedy to, było dla mnie jak objawienie. Bo skąd, jak? Żeglarze na suchym lądzie -bez sensu! Dzięki koledze trafiłem na zbiórkę harcerzy, żeglarzy. Było trochę śmiesznie, bo czasem wędrowaliśmy w pochodach pierwszomajowych, w mundurkach żeglarskich, w mieście gdzie woda to tylko z kranu była.
Ale okazało się, że nasza drużyna, dzięki dyrektorowi szkoły, ma własne dwie łódki. Małego trenera i wydrę. Mały trener to kecz, dwa maszty (drewniane) i sześć dulek na wiosła. Wydra to taka szalupa z żaglem, ale dzielna była :).

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

Colonelu dzięki :)

Autor:  Zbieraj [ 3 cze 2019, o 13:26 ]
Tytuł:  Re: moje żeglarskie marzenia

WojtekD napisał(a):
Trochę to dziwne kiedy do najbliższej większej wody masz 150km a wiesz, że chcesz, że musisz poczuć tą przyjemność z obcowania z wodą.
Wojtek, chłopie złoty, a co ma do tego odległość? Andrzej Drapella urodził się w Katowicach, Leszek Wiktorowicz w Pipidówie koło Sędziszowa, Szymon Kuczyński w Sulechowie, Krzyś Baranowski - jeszcze dalej, bo we Lwowie, a mieszkał we Wrocławiu.
I wszyscy oni wyszli jednak na ludzi (morskich) :D

A taka - weźmynatenprzykład - Janna. Nie dość, że Krakowianka jedna, to jeszcze z zawodu smoczyca, a jej praprzodek jak siem napił wody to wziął i umarł. :roll:
A ona, zaraza jedna, pływa! :kiss:

Pływaj i pisz, pisz i pływaj.

A odległością od wody siem nie przejmuj. Ludzkość wynalazła taki dziwne urządzenia: samochód, pociąg samolot....

Autor:  WojtekD [ 3 cze 2019, o 14:01 ]
Tytuł:  Re: moje żeglarskie marzenia

Wybacz Zbieraju - w słusznie minionych czasach dla mnie 150 km to był inny świat. Sczenięciem wtedy byłem :)

Autor:  Colonel [ 4 cze 2019, o 06:02 ]
Tytuł:  Re: moje żeglarskie marzenia

Właśnie wczoraj między Władysławowoem a Łebą mój załogant opowiadał o przewadze jaką miał nad kolegą z Kolna.
Mieszkał 22 km bliżej wody bo w Piszu i mógł żeglować.

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Autor:  WojtekD [ 4 cze 2019, o 09:37 ]
Tytuł:  Re: moje żeglarskie marzenia

Ciąg dalszy marzeń ...
Szczenięce marzenie zaczęło się realizować. Jestem na swoim pierwszym obozie żeglarskim na Mazurach. Pamiętam jak dziś pierwsze pływanie i emocje, które temu towarzyszyły. Pierwsza noc w namiocie a ja czuję, że mnie buja. Przyjemnie buja. I tu moja przygoda z żaglami mogłaby się zakończyć. Dlaczego? Otóż komendantem obozu był świeżo wypuszczony z wojska druh. W praktyce oznaczało to ni mniej, ni więcej przeniesienie wojskowego drylu na poziom obozu harcerskiego. Co w praktyce wyglądało mniej więcej tak: pierwsza pobudka – ryk komendanta „ Pobudkaaaa, zbiórkaaaa w mundurach, liczę do stu dwudziestu trzech, kto nie wstanie ten pompuje. Sto dwadzieścia jeden, sto dwadzieścia dwa, sto dwadzieścia trzy…”. Oczywiście po słowach liczę do 123 można było nabrać mylnego przekonania, że jest sporo czasu na ogarnięcie się. Więc cóż, pompki stały się nieodłącznym elementem w obozowym życiu. Pompowało się za wszystko, zła buchta pięć pompek, zejście z kursu, dziesięć, źle wydane komendy podczas manewrów dwadzieścia pompek. W tej „promocji” „rabaty” się sumowały. Więc na brzegu trzeba było, przynajmniej na początku, zrobić np. pięćdziesiąt pompek. Co wyglądało dość komicznie, bo mimo że byłem raczej sprawny fizycznie jak na trzynastolatka, to po 10 pompkach kolejne wyglądały raczej żałośnie. Dziewczyny też pompowały. Takie to było wtedy równouprawnienie. Dziś takie „promowanie” tężyzny fizycznej raczej by nie przeszło. Teraz jeden telefon i byłoby pozamiatane. Wtedy jednak, a może dla tego, że był jeden jasno określony wspólny wróg stanowiliśmy grupę młodych ludzi, którzy się wspierali. Nie liczył się wiek czy płeć. Chyba byłem masochistą, bo zaliczyłem kolejny obóz z tym samym komendantem i kolejny. Być może nie przeszkadzało mi pompowanie a może już byłem „starszakiem” i mniej pompowałem. Może być też tak, że komendant wraz z upływem czasu łagodniał albo że to jednak ta przyjemność z pływania pchała mnie na wodę. Ciąg dalszy nastąpi (chyba).

Ps. Do Zbieraja – słuchając dziś reżimowego radia czyli Trójki usłyszałem pozdrowienia, które niniejszym przekazuję. Mianowicie dziś jest trzydziesta rocznica, pierwszych wolnych wyborów więc dzwonią słuchacze i opowiadają co w tym czasie robili. Zadzwonił słuchacz, który trzydzieści lat temu mustrował w Singapurze w ramach rejsu dookoła świata. Pozdrawiał załogę, oficerów i kapitana Janusza Zbierajewskiego.

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

[quote="Colonel"]Właśnie wczoraj między Władysławowoem a Łebą mój załogant opowiadał o przewadze jaką miał nad kolegą z Kolna.
Mieszkał 22 km bliżej wody bo w Piszu i mógł żeglować.
Tak Colonelu nawet 22 km robiło różnicę. Wtedy to był trochę inny świat.

Autor:  jmper [ 4 cze 2019, o 11:26 ]
Tytuł:  Re: moje żeglarskie marzenia

WojtekD napisał(a):
Ciąg dalszy nastąpi (chyba).


Chyba??? Chyba sobie żartujesz! Nie chyba a koniecznie! Czekam :D

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

A ja też dziś słyszałem pozdrowienia dla Zbieraja, więc przy okazji też przekazuję...

Autor:  WojtekD [ 4 cze 2019, o 12:50 ]
Tytuł:  Re: moje żeglarskie marzenia

jmper napisał(a):
WojtekD napisał(a):
Ciąg dalszy nastąpi (chyba).


Chyba??? Chyba sobie żartujesz! Nie chyba a koniecznie! Czekam :D

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

A ja też dziś słyszałem pozdrowienia dla Zbieraja, więc przy okazji też przekazuję...


Dzięki - w sumie to mnie zmotywowałeś. Choć mam wrażenie, że trochę przynudzam. W końcu miało być o marzeniach a tu nudy jakieś. :)

Autor:  Zbieraj [ 4 cze 2019, o 13:17 ]
Tytuł:  Re: moje żeglarskie marzenia

WojtekD napisał(a):
Zadzwonił słuchacz, który trzydzieści lat temu mustrował w Singapurze w ramach rejsu dookoła świata. Pozdrawiał załogę, oficerów i kapitana Janusza Zbierajewskiego.
jmper napisał(a):
A ja też dziś słyszałem pozdrowienia dla Zbieraja, więc przy okazji też przekazuję...
Dzięki, chłopaki. Ciekaw jestem, kto to był i czym go tak wkurzyłem, że mnie zapamiętał. Jak wiadomo, w opowieściach z wojska najbardziej i najczęściej wspomina się tego sukinsyna kaprala, który najbardziej dawał w dupę. :lol:

A przy okazji - cała ówczesna załoga "Zawiszy" nie ma nic wspólnego z tym, co się dzisiaj dzieje. Myśmy nie głosowali, bo obowiązywał przepis, że urny wyborcze są tylko na placówkach dyplomatycznych, które mają co najmniej 15 pracowników, a ambasada PRL w Singapurze - to był ambasador z żoną i radca ambasady z żoną. Głosowania nie było. :-(

Autor:  WojtekD [ 4 cze 2019, o 13:39 ]
Tytuł:  Re: moje żeglarskie marzenia

Zbieraj napisał(a):
Głosowania nie było.

Tak też ten kolega mówił - nie głosowaliśmy, bo nie było takiej możliwości. Ale pozdrowił :)

Autor:  01_Anna [ 4 cze 2019, o 20:06 ]
Tytuł:  Re: moje żeglarskie marzenia

Świetnie się czyta. Pisz! :kiss:

Anna
wrocławianka,
mieszkająca nad morzem,
i jeszcze do tego w górach, malutkich, ale zawsze...

Autor:  WojtekD [ 5 cze 2019, o 09:37 ]
Tytuł:  Re: moje żeglarskie marzenia

01_Anna napisał(a):
Świetnie się czyta. Pisz! :kiss:

Anna
wrocławianka,
mieszkająca nad morzem,
i jeszcze do tego w górach, malutkich, ale zawsze...


Dzięki Anno! To trochę taki miód na moje uszy - okazuje się, żem łasy na zachęty i pochwały. Jednocześnie chciałem prosić o wybaczenie, bo to moje pisanie takie trochę nieskładne i błędów pewnie jest moc ( i tych gramatycznych a i pewnie ortograf się gdzieś trafił).

Autor:  Janna [ 5 cze 2019, o 09:42 ]
Tytuł:  Re: moje żeglarskie marzenia

WojtekD napisał(a):
ednocześnie chciałem prosić o wybaczenie, bo to moje pisanie takie trochę nieskładne i błędów pewnie jest moc ( i tych gramatycznych a i pewnie ortograf się gdzieś trafił).

Spoko, się poprawi. ;-)
A serio mówiąc, gdybyś chciał coś przeedytować, a Twój czas edycji by minął, to napisz do mnie PW, a ja poprawię co trzeba.

Autor:  waliant [ 5 cze 2019, o 09:45 ]
Tytuł:  Re: moje żeglarskie marzenia

Czasami warto przypomnieć sobie marzenia dawne, żeby się zorientować, czy po latach na pewno jesteśmy na właściwym kursie...

Autor:  WojtekD [ 5 cze 2019, o 11:02 ]
Tytuł:  Re: moje żeglarskie marzenia

Ciąg dalszy... o ile kto zainteresowany…
mijał kolejny obóz żeglarski i udało mi się zdobyć patent żeglarza jachtowego. Łatwo nie było – ale trudno też chyba nie. Na egzaminie, najgorszym zadaniem było zaplecenie ucha na stalówce, niestety trafiło na mnie – dzięki bogu czas był prawie nieograniczony. Wyszło jak wyszło. Palce krwawiły, ale mam ten papierowy świstek. :) .
Powoli stawałem się szuwarowym wyjadaczem.
Jakoś tak wtedy, w TV pojawił się program „Morze” a w radio, chyba w Jedynce, swoją audycję miał Marek Szurawski z szantami. Do tego, już nie pamiętam kiedy, ale pojawiła się inicjatywa Szkoły pod żaglami Krzysztofa Baranowskiego. Zgłoszenie nawet wysłałem. No ale… się nie załapałem. A marzenia cały czas gdzieś tam kiełkowały. Bałtyk, Atlantyk, Pacyfik. Niestety, wtedy Morze, to dla mnie była stacja PKP ( tak, tak jest taka stacja, a że od tego słonego położona prawie 400km to szczegół). Mimo to, jakoś zmierzałem w kierunku morza. Powoli i z mozołem. Takim pierwszym krokiem były warsztaty w CWM-ie w Gdyni. Harcerze/żeglarze mieli wtedy taką możliwość. Wyglądało to mniej więcej tak, że zimą, w okresie ferii jechało się do Gdyni i pracowało się szlifując, lakierując i wykonując wszelkie inne prace jakie zlecał bosman. Jeżeli się nie mylę, pracowaliśmy na Opalach. Czasem było śmiesznie bo dostałem niezły opierdziel od bosmana. Miałem do pomalowania zęzę, więc malowałem. A malowałem tak zawzięcie, że nie robiłem przerw. Prawdopodobnie było mi tak miło, że było mi miło. Teraz to jakieś lakiery na wodzie robią. Bez sensu! :)
W zamian za pracę przy łódkach dostaliśmy zaświadczenia, że możemy pływać na CWM-owych Nefrytach po zatoce. Echh i tu znów jakiś pech, nie dane mi było skorzystać z tych wypracowanych godzin. Ale dwóch kolegów, z którymi byłem na warsztatach, popłynęło na Zawiasie (być może zrzekliśmy się na ich rzecz swoich godzin – ale może się mylę), chyba do Helgolandu. Jak ja im wtedy zazdrościłem. A najgorsze było to, że oprócz żeglarstwa interesowałem się fotografią – więc wywoływałem chłopakom zdjęcia z rejsu. No ból. ( Jeszcze kilka zdjęć mam, bo robiłem też odbitki dla siebie).
Ale się rozpisałem i to w sumie o rzeczach niezbyt istotnych. Ciąg dalszy nastąpi ( albo nie :) )

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

Janna napisał(a):
WojtekD napisał(a):
ednocześnie chciałem prosić o wybaczenie, bo to moje pisanie takie trochę nieskładne i błędów pewnie jest moc ( i tych gramatycznych a i pewnie ortograf się gdzieś trafił).

Spoko, się poprawi. ;-)
A serio mówiąc, gdybyś chciał coś przeedytować, a Twój czas edycji by minął, to napisz do mnie PW, a ja poprawię co trzeba.

Dzięki, choć staram się nie czytać tego co napisałem. Wstydzę się :) Ale zapraszam, jeżeli ktoś zauważy błędy będę wdzięczny za ich poprawienie.
Pozdrawiam

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/