Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 27 kwi 2024, o 07:30




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 63 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 22 lip 2010, o 01:33 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17305
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2171
Otrzymał podziękowań: 3592
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
ć.d.

Wiatr wiał coraz silniej, dziurawy ponton smętnie zwisał na żurawikach tłukąc się o bramę rufową a my dzielnie zmierzaliśmy w kierunku Wysp Owczych.
Lało, wiało i życie na burcie zaczęło przypominać komunizm, z którego nie można się uwolnić :-) Osoby pływające po płytkich wodach Bałtyku czy Północnego, znające stromą falę nigdy nie zrozumieją pierdzielniku organizowanego przez ocean. Gdy faluje Bałtyk, to po prostu się człowiek trzyma i już - nie ma co kombinować, bo wiadomo, że za kilka sekund poleci się na ryjo. Złuda Atlantyku nazywa się fala o długości pół mili. Jedziesz na równej stępce, zmysł przetrwania zdążył usnąć a tu nagle jak nie walnie - ludzie z koi, literatura z półek i gary z kambuza - wszystko leci i nie ma wybacz. A propos kambuza. Widziałem jak zabudowa silnika przyjęła na siebie Becie. Na szczęście ściana wytrzymała a Becia... bez ducha, wzroku i poczucia piękna w dalszym ciągu mieszała kisielek :-)
W nagrodę za wytrwałość i najładniejszy kolor sińców Becia została zaproszona do faroeńskiej telewizji do programu "Fordi suppen var for salt" co w wolnym tłumaczeniu z duńskiego oznacza, że zupa była za słona :-)

Mało liczne wachty (ja byłem z niesterującą w silnym baksztagu Rudą) powodowały, że zabawy ruchowe organizowaliśmy w momencie zmian. Z kolei naturalna chęć rywalizacji powodowała, że każdy chciał na swojej wachcie zrobić najlepszy przebieg i... przyjmując służbę od Włodka zignorowałem usłyszane "Może rzucimy bezan? Pomóc Ci?"
W pierwszej godzinie było fajnie, Olek śpiący na przeciwko Jurka relacjonował później swoje spostrzeżenia z koi tak: "otworzyłem oczy i gdzieś daleko w dole zobaczyłem śpiącego Jureczka" :-)

W kolejnej godzince wachty, narastająca siła wiatru powodowała, że rufę tak zaczęło wywozić, że zacząłem się zastanawiać, co wcześniej pęknie - sterociągi czy moje ścięgna. Nie miałem żadnych szans na rzucenie bezana bez budzenia któregoś z chłopaków a w taką pogodę nie chciałem być mendą. Śpiewając nowennę do takielunku stałego zastanawiałem się, jaki poziom zakwasów będę miał za kilka godzin. Wybawienie pojawiło się o 0400 wraz z Jurkiem i Maćkiem. Chyba z pół godziny walczyli z żaglem robiąc z niego poziomą wersję Grubej Kaśki, ale pomogło - już nie trzeba było Pudziana żeby utrzymać kurs.
W czasie tego odcinka rejsu pobiliśmy dobowy rekord przelotu Polonusa: 165 Nm.

Po wejściu w cień pierwszej od południa faroańskiej wyspy Suðuroy fale nieco zmalały a za kolejną wyspą (Sandoy) zmalał wiatr. W cieśninie pomiędzy Streymoy a Nólsoy, czyli na ostatnich milach przed portem docelowym, stolicą archipelagu - Torshavn musieliśmy podpierać się silnikiem.
Wejście do Torshavn jest łatwe, miłe i przyjemne, ale niebanalne. Pamiętajcie, że tam jest duży ruch handlowy i cumują tam też wielkie promy w czasie podróży z Danii na Islandię.

Korzystaliśmy z żeglarskiej locji Imraya „Grenland, Iceland and Faroe”, która zaleca zgłoszenie wejścia na k.12 VHF. Ponieważ była niedziela rano, to... nikt na nasze wołanie nie odpowiedział :-)

Zacumowaliśmy na jedynym wolnym miejscu w zatłoczonym kuterkami i motorówkami porcie jachtowym, tuż przy statku ichniego SAR.
Po chwili na burcie zjawił się sympatyczny urzędas imigrejszyn, który tak po prawdziwości był całkiem pożyteczny, bo powiedział nam gdzie można zaznać kibelka i gdzie przesiaduje havnmaster.

Havnmaster pojawił się wraz z nastaniem pokościółkowego ruchu. Własną kartą załączył nam prąd (tam są takie automatyczne prądodajnie), powiedział jak zaopatrzyć się w kartę i sobie poszedł (jak się później okazało na zawsze :-) Nie udało nam się zapłacić za cumowanie, prąd i wodę. Nie reagował na radio i walenie w drzwi - jakiś dziwny był :-)

Niedziela nie jest najlepszym dniem na poszukiwanie wulkanizatora a musieliśmy zalepić dziurę w pontonie i wcale nie chcieliśmy spędzać zbyt dużo czasu w tym mieście. Pytaliśmy i tu, i tam, ale wszyscy odsyłali nas do bossa w stoczni, mieszkającego od 20 lat na Wyspach, Polaka Janusza Komali, który jak się zdążyliśmy dowiedzieć pojechał do Polski.

Pod wieczór odwiedził nas właściciel zacumowanego w Torshavn i czekającego na lepszą pogodę jachtu Vagabond - Janusz Kurbiel, który też sugerował kontakt z bossem ze stoczni, ale w przeciwieństwie do pozostałych naszych rozmówców przyniósł dobrą wiadomość - Janusz Komala ma wrócić z kraju dziś wieczorem.

W poniedziałek rano poleciałem z Włodkiem i Grześkiem (załogantem z Vagabonda) na poszukiwanie bossa. Janusza znaleźliśmy łatwo (wszyscy go tam znają) i okazał się człowiekiem o wielkim sercu. Ubolewał, że ponton nie jest ze stali, bo jego chłopcy z brygady spawalniczej by go naprawili w trzy minutki, ale i tak obiecał pomóc. On pomaga wszystkim polskim załogom.

Obdzwonił wszystkie dwa zakłady wulkanizacyjne i... dupa blada nikt nie chciał skleić naszego zodiaczka :-( Janusz nie dał za wygraną - skontaktował się z firmą naprawiającą i atestującą tratwy, przyjechał ciężarówką i udało nam się dostarczyć ponton do kogoś, kto w ogóle o naprawie chciał rozmawiać. Nie obiecywali, że skleją to kilkucentymetrowe przetarcie, ale się będą starali. Ponton mieliśmy ewentualnie odebrać nazajutrz.

Siedzenie w Torshavn jest nudne jak ulubiona potrawa Beci z dodatkiem oleju :-) Kontemplowaliśmy trawiaste dachy domków wyposażonych w rynny z kory, snuliśmy się po mieście i knajpach - nuda panie, nuda!

Część załogi pod światłym przywództwem Nadwornego Geografa udała się na wycieczkę w chmury/góry. Wrócili umęczeni targając wór kamieni (vide fotka wyżej jak robię z jednym z nich porządek). Jedynie Olek był cały happy - nie wykazywał zmęczenia i tryskał humorem. Gdy zdjął kurtkę wszystko się wyjaśniło - na ząbkach suwaka przy rozporku kłębił się powód jego radości - pukiel sierści pięknej Dolly, w której zakochał się Olek. Niby to Wyspy Owcze, ale żeby tak chłopaka wzięło i przypiliło? O niczym innym niż długowłosa rasa merynoska nie chciał rozmawiać przez kolejne dni :-)
Siedzieliśmy na burcie smutni i znudzeni z wizją kolejnej nocy w porcie (nie dotyczy Olka, który rozmarzył się i Maćka, który głaskał swoje kamienne trofea - nadawał im imiona i opowiadał nam po raz stopięćdziesiątydziewiąty historię ich narodzin).
Gadaliśmy między innymi o tym, co miało miejsce tu na Wyspach kilka dni wcześniej - o rzezi delfinów, grindwali urządzanej przez tambylców.
Tak w ogóle, to społeczeństwo duńskie jest postrzegane, jako ludzie z wielką wrażliwością i świadomością ekologiczną. Gówno prawda - oni ekologami są, gdy przykuwają się łańcuchem do drzewka stojącego na drodze budowanej autostrady i gdy stawiają tysiące wiatraków skutecznie utrudniających turystykę wodną. Srają z rozpaczy, gdy wleje się kilka kropli ropy do morza i karzą sprawców tego procederu horrendalnymi karami i są dumni z tego, że świat jest upstrzony zestawami pojemników do sortowania śmieci, ale gdy w okolicach pojawi się stado delfinów to... zresztą sami zobaczcie :-( Niby jedzą to mięso, ale Janusz - autor zdjęć - opowiadał, że mordują te śliczne ssaki, bo tak każe im tradycja i generalnie jest to forma zabawy :-(

W pewnym momencie tuż obok kei przejechała ciężarówka z naszym pontonem na pace! Ino śmigła i tyle ją było widać :-) Darliśmy się w różnych językach, kobiety rwały włosy i szaty, ale kierowca nas nie zauważył i odszedł na drugi krąg. Na szczęście miasto nie jest zbyt duże i gdy przejeżdżał przez port po raz kolejny schwytaliśmy go i odebraliśmy mu naszą własność (uszczuplając kasę jachtową o kolejne setki ciurlików).

Mieliśmy zreperowany ponton i mogliśmy płynąć! W zasadzie to nie tyle mogliśmy co musieliśmy płynąć. Navtex i VHFka darły się ostrzeżeniami o silnym sztormie zbliżającym się do Faroe - gdyby nas zamurowało w porcie na tydzień, to później moglibyśmy nie zdążyć na Islandię.

Chcieliśmy zobaczyć sławne faroańskie ptasie klify. Szybka decyzja - wychodzimy! Pójdziemy 20 mil do Vestmanna, stamtąd jest rzut beretem do klifów i nie będziemy musieli walczyć rano z przeciwnym prądem.
Na Faroe występują pływy powodujące tworzenie się stosunkowo silnych prądów pomiędzy wyspami. Locja zapodaje mapki z rozpiską "na co godzinę dla HW Rejkiavik", ale dobrze jest podpytać się localesów. Są takie sytuacje, że w cieśninie, po środku prąd płynie tak jak zapodaje locja, ale kilkanaście metrów od brzegu jest równie silny, lecz przeciwny :-) Naprawdę! :-)
Wykorzystaliśmy to i szybciutko przeskoczyliśmy na skraj archipelagu. Około 2300, w świetle przebijającego się przez chmury zachodzącego słońca cumowaliśmy.

Vestmanna to dziura zabita dechami. Nie ma kibelków, wody, prądu na kei. Port jest opisany w locji, ale nawet bez opisu wejście nie stanowiło by problemu. W porcie jest głęboko i staje się long side do opon. Są kilkumetrowe pływy i sklep spożywczo-przemysłowy (ichnia Gminna Spółdzielnia).

Rano uzupełniliśmy zapas coca-coli, zmieniliśmy kliwerka na mniejszego i wyszliśmy na spotkanie silnemu wiaterkowi. Banan podsyłał nam na Iridium SMSy z prognozami, poza tym dobry duszek wszystkich północnych wypraw - SIZowy synoptyk Maciek Sobolewski przygotował dla nas routing, więc nie było wielkiego wyzwania - płynęliśmy, płynęliśmy aż na którejś ze świtówek (nazwa jak najbardziej umowna, bo jasno było jak w dzień przez całą noc) zobaczyłem statek.

Wyglądał jak wyścigowy rybol. Zbliżał się w naszym kierunku dziwnie szybko łypiąc na nas z jednej burty zielonym a z drugiej czerwonym ślepiem. Wieje jak cholera, fale jak domy a ten pacan jedzie wprost na mnie. Gdy zacząłem widzieć odkosy dziobowe to nawet nie pomyślałem o radiu i poprosiłem Rudą o zapodanie czegoś skuteczniejszego - nabitej rakietnicy.

Rudziutka z charakterystyczną dla siebie indolencją potraktowała safety briefing zrobiony w Thyboron, przed wyjściem w morze, więc żeby znaleźć rakietnicę musiała obudzić Włodka - wysyczała: "Daj rakietnicę Markowi, bo jakiś kretyn nas właśnie rozjeżdża!!!".
Wtedy właśnie dowiedziałem się, że Włodzio to nie żaden beton lecz umięśniona pantera - w życiu nie widziałem, żeby ktoś tak ślicznie susnął z koi przez całą mesę lądując w jaskółce pod nawigacyjną :-) Włodek załadował, zapodał mi broń i... w tym momencie „rybol” położył się na kurs 90 w lewo. Dziwny ten statek jakiś był.

W ciągu dnia, przy obiedzie zaskrzeczało radio: „yacht Polonuz, yacht Polonuz this is Icelandic coast guard, over” - chyba ten rybol co mnie w nocy straszył nie służył do łapania ryb :-) No bo skąd znali naszą nazwę?!

Ślicznie się przedstawiliśmy zapodając nawet pezetżeciane numerki na żaglu, zapodaliśmy wszystkie dane (incl. rozmiar butów), wyliczyliśmy ETA do Hofn w warunkach słabnącego i zmieniającego kierunek wiatru i odpowiedzieliśmy na kilka tysięcy innych pytań (włączając także pytanie „dlaczego się jeszcze nie zgłosiliśmy) i... po kolejnych kilku godzinach stanęliśmy oko w oko z (tak podaje IMRAY) najtrudniejszym wejściem na Islandii - leżącym nad brzegiem metrowej głębokości, rozległej laguny - Hofn.

Posiadaliśmy trzy zestawy map - papierowe, na laptopie i w ploterze. Na żadnej z nich nie było ani jednej boiki, żadnej tyki. Rozległy obszar płytkiej do pasa wody, z wytyczonym kilkunastometrowej szerokości pogłębionym i pokręconym torem nie miał żadnych oznaczeń na wodzie. Mogliśmy się spodziewać jedynie nabieżników, ale zabij - locja milczała czy one przy takiej pogodzie jaką mieliśmy będą widoczne.
Imray napomknął jedynie, że w główkach prąd się zmienia co sześć godzin (tak jakbyśmy się spodziewali prądu zmieniającego się raz na dobę :-) ) i że może on dochodzić do 10 węzłów.

Włodek usiadł na dole, obłożył się mapami, założył okulary (zapasowe szkła położył po prawicy) a ja stanąłem przy kole. Fale jak głupie, jakiś dziki przybój a ten darł się: "Dwa stopnie w prawo! W prawo mówię a nie w lewo" :-)
Byłem idealnie na podejściu, gdy nad falochronem ujrzeliśmy mostek wychodzącej w morze przetwórni.

cdn


Załączniki:
Komentarz: Od Torshavn, pod forumową banderką nieśliśmy "wspomnienie po Dolly".
dolly.jpg
dolly.jpg [ 36.85 KiB | Przeglądane 4087 razy ]

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 22 lip 2010, o 06:33 

Dołączył(a): 29 gru 2009, o 20:14
Posty: 9
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: armator bez patentu :)
Maar napisał(a):
Widziałem jak zabudowa silnika przyjęła na siebie Becie. Na szczęście ściana wytrzymała a Becia... bez ducha, wzroku i poczucia piękna w dalszym ciągu mieszała kisielek :-)
W nagrodę za wytrwałość i najładniejszy kolor sińców Becia została zaproszona do faroeńskiej telewizji do programu "Fordi suppen var for salt" co w wolnym tłumaczeniu z duńskiego oznacza, że zupa była za słona :-)


Klapa od zabudowy "wylatała" sukcesywnie przy kolejnych przyjmowaniach mnie na siebie. Było to wkurzające, bo trudno ją było wpasować do otworu, a następnie zapiąć (przycinała suka palce, Ruda świadkiem), szczególnie przy dużym rozkołysie. Zatem pobawiłam się w Pomysłowego Dobromira i zablokowałam ją przy pomocy ... gumy z haczykami na obydwu końcach :) Już tak często nie "wylatała", tylko czasem, przy silniejszych bujnięciach :)
Co do sińców, pięknie zmieniają barwę :) Ale jeszcze długo nie założę spódnicy, co przy obecnie panujących upałach jest mocno dotkliwe :)
Kisielek natomiast był bez wątpienia przekąską No 1, szczególnie Marioli, która zamiast obiadu go sobie zapodawała :) Wygrał zdecydowanie z zupkami typu VIFON :) :0

Pozdro

Becia


Ostatnio edytowano 22 lip 2010, o 11:04 przez Maar, łącznie edytowano 1 raz
Poprawiłem cytowanie


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 22 lip 2010, o 10:04 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 lip 2009, o 20:59
Posty: 4260
Podziękował : 93
Otrzymał podziękowań: 169
Uprawnienia żeglarskie: jsm, msm
Maar to jest naprawdę dobre!!!! pisz dalej i na przyszłość nie przerywaj w takich momentach :p


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 22 lip 2010, o 11:24 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8653
Lokalizacja: sv Nimrod, Newhaven, UK
Podziękował : 3578
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
Katrine napisał(a):
Maar to jest naprawdę dobre!!!! pisz dalej i na przyszłość nie przerywaj w takich momentach :p


No co Ty, wie jak budować napięcie...

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 22 lip 2010, o 12:31 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 lip 2009, o 20:59
Posty: 4260
Podziękował : 93
Otrzymał podziękowań: 169
Uprawnienia żeglarskie: jsm, msm
Moniia napisał(a):
No co Ty, wie jak budować napięcie...



co fakt to fakt :D ale ja i tak przeczytam i to jeszcze z zainteresowaniem :P pewnie trochę przereklamował tą Islandię ale trudno :P


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 22 lip 2010, o 12:41 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 kwi 2010, o 22:07
Posty: 3015
Podziękował : 66
Otrzymał podziękowań: 451
Uprawnienia żeglarskie: Jachtowy Sternik Mazurski
Marek pobiłeś chyba rekord długości postu.

Z tą owieczką to było PRAWIE tak jak pisze Marek. A jak wiadomo prawie ...

Nie wiemy tylko co z owieczką robił Włodek, który z dużym poświęceniem ratował "wspomnienie po Dolly" przed utopieniem w oceanie, po tym jak odwiązała się z wanty. Tak czy owak po uratowaniu pukielek Dolly wylądował w eksponowanym miejscu pod banderką, co z kolei było pomysłem Marka (może też ma jakieś miłe wspomnienia z Faroe).

*****

Maar napisał(a):
Byłem idealnie na podejściu, gdy nad falochronem ujrzeliśmy mostek wychodzącej w morze przetwórni.


Nie skończyło się na ujrzeniu mostku. Widzieliśmy odkosy dziobowe statku który sunął po wodzie prawie bokiem z powodu silnego prądu, a my prosto na niego .... Pogłębiony tor wodny był naprawę wąski, nigdy wcześniej nie widziałem katastrofy morskiej z tak bliska :wink:


Załączniki:
hofn.jpg
hofn.jpg [ 68.5 KiB | Przeglądane 4048 razy ]

_________________
Olek Kwaśniewski
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 22 lip 2010, o 18:52 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 4 lip 2009, o 16:15
Posty: 892
Podziękował : 36
Otrzymał podziękowań: 59
Uprawnienia żeglarskie: jak dla mnie wystarczające
Skończyło się jednak szczęśliwie :)


Załączniki:
Wejście do Hofn.jpg
Wejście do Hofn.jpg [ 72.76 KiB | Przeglądane 4036 razy ]

_________________
pozdrawiam
skiera
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 22 lip 2010, o 19:05 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 cze 2007, o 12:00
Posty: 4740
Podziękował : 162
Otrzymał podziękowań: 321
Uprawnienia żeglarskie: -)
Trochę tam Wam zdaje się wiało. Chmury nieźle wyszły na tym zdjęciu :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 22 lip 2010, o 19:13 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 4 lip 2009, o 16:15
Posty: 892
Podziękował : 36
Otrzymał podziękowań: 59
Uprawnienia żeglarskie: jak dla mnie wystarczające
carlo napisał(a):
Trochę tam Wam zdaje się wiało. Chmury nieźle wyszły na tym zdjęciu :)

Właściwie to było już PO wietrze :)

_________________
pozdrawiam
skiera


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 23 lip 2010, o 23:58 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 kwi 2010, o 22:07
Posty: 3015
Podziękował : 66
Otrzymał podziękowań: 451
Uprawnienia żeglarskie: Jachtowy Sternik Mazurski
dla oczekujących: dzisiaj Marek już chyba nic nie napisze, ja zresztą też więcej nie wyklikam na na klawiaturze. reszta nieobecnej załogi niech żałuje, dobranoc :)

_________________
Olek Kwaśniewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 lip 2010, o 00:41 

Dołączył(a): 28 maja 2007, o 11:44
Posty: 1999
Podziękował : 7
Otrzymał podziękowań: 109
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
a statku nie zidentyfikowano bliżej? :)

_________________
www.samoster.org.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 lip 2010, o 17:47 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17305
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2171
Otrzymał podziękowań: 3592
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Tak jak napisał wyżej Olek na popatrzeniu na mostek się nie skończyło. Po chwili w główka ukazał się niebieski kadłub trawlera-przetwórni. Statek ograniczony głębokością wąskiego podejścia kierował się dokładnie na nas. Nawet gdyby nie wcelował w nas dziobem, to nie mieliśmy szans uniknąć jego burty, gdyż jego COG z powodu silnego prądu odchylony był od diametralnej, w naszym kierunku o ca. 45°.
Na szczęście mieliśmy świeżutkie (z kwietnia br.) mapy na ploterze i Włodek wypatrzył kawałek bezpiecznej wody, na której przeczekaliśmy rybola.

To opisane w locji trudne wejście wcale nie okazało się takie trudne. Nabieżniki, choć niskie były dobrze widoczne a do tego Włodek w nawigacyjnej gwarantował, że idziemy środkiem toru :-)

Zacumowaliśmy jako jedyni pleasureowcy przy pływającym pomoście okupowanym przez rybackie kuterki poławiające za pomocą haków. Po chwili pojawił się policjant robiący chwilowo za celnika i bosman portu w ogromnym jak na Islandię, bo liczącym prawie 2 tysiące dusz mieście Höfn.
Obydwaj panowie byli niezwykle mili - hafenmajster dał nam prąd, wodę i miejsce i co najważniejsze - wszystko za darmo a celnikopolicjant dał deklaracje do wypełnienia (też za darmo :-) ). Trzeba poinformować jeich służby o posiadanych fajkach, piwkach i alkoholu.

Po dopełnieniu biurokratycznych wymagań załoga rozpełzła się po mieście. Maciek poszedł szukać kamieni :-),a reszta poszedł szukać basenu, knajpy i innych oznak cywilizacji. A propos basenu - na Islandii w portach nie ma gdzie się umyć, ale za to, nawet w największej dziurze można znaleźć basen. Koszt biletu to kilka złotych.
Wszystkie baseny są odkryte, ale woda w nich jest cieplutka. Przy każdym są specjalne „balie” z wodą o temperaturze 38, 40 i 42 stopnie.

Aha, mała uwaga przyzwyczajonych do polskiej rzeczywistości pn. mokra podłoga.
Na Islandii buty zdejmuje się zaraz za kasą, idzie się w skarpetkach do przebieralni a przebieralnia jest podzielona na strefy - suchą, tam gdzie są szafki i mokrą, tam gdzie są prysznice. Na granicy stref jest stojak, na którym zostawiamy ręczniki!!!
Wracając po basenie najpierw się wycieramy do sucha (uwaga na stopy!!!) i dopiero wówczas możemy wejść między szafki. Olek świadkiem jak bardzo Pan Cieciowy może być niemiły w związku z zamoczeniem podłogi :-) Napisy na basenach są w wielu językach w tym także (boldem) po polsku.

Ponieważ Höfn leży w bezpośredniej bliskości największego w Europie lodowca Vatnajökull, więc jeszcze przed rejsem ustaliliśmy, że wynajmiemy auta i pojedziemy na lodowiec. Niestety okazało się, że tanie samochody w wypożyczalniach nadają się do podróżowania jedynie „krajową jedynką” (mają klauzulę, że zabronione jest crossing unabridged river) więc chcąc nie chcąc wynajęliśmy terenowego busika z kierowcą, który nazajutrz zawiózł nas w kilka ciekawych miejsc.

Pojechaliśmy do Lodowej Laguny (http://www.randburg.is/jokulsarlon/jokulsarlon_iceland.asp ) i choć uważam, że Islandia jest nieco przereklamowana to akurat Glacier Lagoon jest wart obejrzenia i koniecznie trzeba się przepłynąć amfibią pomiędzy górami lodowymi.
Po kilku godzinach kontemplowania widoków czarnej plaży i błękitno-czarnego lodu Pan Józek (a może jakoś inaczej miał na imię nasz kierowca? :-) ) zabrał nas na jakieś totalne zadupie.

Jechaliśmy przez płaską tundrę, po szutrze - no nic ciekawego do momentu gdy p. Józek powiedział po islandzku (jestem pewien, że to powiedział:-) ) "wakacje bez popływania na rowerze wodnym, to żadne wakacje!" i... zatrzymał się na niewielkim wzniesieniu, z którego roztaczał się piękny widok na masywny jęzor cielącego się lodowca. Kawały lodu wpadały do jeziora a przy brzegu stał przycumowany... rower wodny :-)

Oczywiście skorzystaliśmy i po chwili żeglowaliśmy pomiędzy ogromnymi górami lodowymi.
Woda spływająca z lodowca z powodu dużej ilości pyłów wulkanicznych jest mętna, góra lodowa w 7/8 jest zanurzona w wodzie, uczucie gdy walnie się w kawał niewidocznego pod wodą lodu jest bezcenne, a siła z jaką zaciskają się dłonie chroniąc nas przed wypadnięciem w czasie kolizji za burtę - niezmierzalnie wysoka :-)

W drodze powrotnej na jacht odwiedziliśmy jeszcze geotermalne źródełko - jakieś absurdalne miejsce: zupełne odludzie, skałka chroniąca przed wiatrem, przebieralnia i kilka „balii” z gorącą wodą :-)
Więcej rzeczy do obejrzenia w okolicach Hofn nie było a do Keflaviku mieliśmy jeszcze kawałek drogi więc następnego dnia zatankowaliśmy paliwo i rozpoczęliśmy kolejny etap rejsu - wzdłuż południowego wybrzeża Islandii.

Generalnie wybrzeże to nie jest jakoś szczególnie ciekawe i wymagające nawigacyjnie. Izobata 10 m biegnie (z małymi wyjątkami) w odległości pół mili od brzegu. Brzegi są wysokie a latarnie rozstawione w zadowalającej odległości od siebie.

Kolejnym odwiedzonym portem był Heimaey w archipelagu Vestmannaeyjar (http://en.wikipedia.org/wiki/Heimaey). Wyspa w czasie ostatniego wybuchu tamtejszego wulkanu zwiększyła o 1/3 swoją powierzchnię, ale o mały włos lawa zamknęłaby wejście do portu. Wejście jest fajne - pomiędzy pionową, dobrze ponad stumetrową skałą a zwałami lawy. Port jest dokładnie opisany w locji Imraya oraz w amerykańskiej Pub. 181 - „Greenland and Iceland (Enroute)” więc nie będę się mocno rozpisywał.
Jedynie co, to napiszę, że stoi się przy pomostach pływających, na kei jest woda i paliwo z dystrybutora a basen jest 10 min. od portu - trzeba iść w stronę wulkanu a później w prawo.

Warto zwiedzić Pompeje Północy - obszar miasta zalany lawą. Stoją tam tablice z napisami typu: "Dom państwa Iksińskich", strzałka pionowo w dół i napis 15 metrów.

Z Vestmannaeyjar - po dwudniowym odpoczynku - wyszliśmy w kierunku ostatniego portu w naszym rejsie - Keflaviku. Tu uwaga - okrążając półwysep Reykjanes przechodzi się nad stykiem dwóch płyt tektonicznych. W wyniku zderzeń powstają tam wypłycenia i tworzą się nowe wyspy - trzeba uważać, bo to tak ni przypiął ni przyłatał, okiean krógom a przed dziobem kamulce :-) Oczywiście wszystko na mapie jest widoczne!

Keflavik był pierwszym portem w którym nie napotkaliśmy pływających pomostów. Ze względu na skok pływu (ca. 4 m) zacumowaliśmy do burty stojącego przy kei kutra - nie trzeba było pilnować cum. Keflavik podobnie jak Haimaey jest dobrze opisany w literaturze, więc się nie będę powtarzał.
Przy płaceniu za postój okazało się, że minimalny czas postoju to tydzień. Na szczęście okazało się, że jest to opłata symboliczna (razem z prądem ok. 1500 koron).

W Keflaviku wypożyczyliśmy samochody i pojechaliśmy na (obowiązkowe na Islandii) oglądanie gejzerów i wodospadu Gullfoss (http://en.wikipedia.org/wiki/Geysir http://en.wikipedia.org/wiki/Gullfoss ), tu też miał miejsce wieczór kapitański i stąd - znaczy się z lotniska Keflavik - odlecieliśmy z powrotem do kraju.

Reasumując: Rejs był fajny. Fajni ludzie, faja trasa, fajny jacht i fajna pogoda była - co chcieć więcej żeby mieć udane wakacje? :-)

KONIEC

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 lip 2010, o 17:59 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 lip 2009, o 20:59
Posty: 4260
Podziękował : 93
Otrzymał podziękowań: 169
Uprawnienia żeglarskie: jsm, msm
fajnie fajnie :D powinieneś zacząć pisać książki bym je nawet czytała :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 lip 2010, o 18:28 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17305
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2171
Otrzymał podziękowań: 3592
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
A koledzy, którzy kilka tysięcy zdjątek napstrykali proszeni są o odpowiednią dokumentację fotograficzną :-)

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 lip 2010, o 18:30 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 kwi 2010, o 22:07
Posty: 3015
Podziękował : 66
Otrzymał podziękowań: 451
Uprawnienia żeglarskie: Jachtowy Sternik Mazurski
Pływy
Keflavik. Przy niskiej wodzie ciężko było dostać się na pokład. Pływ był na 3,5 opony widocznej na zdjęciu.

Widok z wulkanu. Pompeje północy
Heimaey. Księżycowy widok ze zbocza wulkanu i tabliczka z nazwą ulicy która była tu kilkanaście metrów głębiej.

Przy brzegu żółty rowerek wodny. Rowerkiem między górami lodowymi.
Pływanie rowerkiem wodnym po jeziorze wypływającym z pod lodowca to jedna z tych rzeczy które zapamiętam na długo. Dobrze że jednostka była dzielna i przetrwała zderzenia z górami lodowymi ukrytymi w większości pod powierzchnią. Włodek i Marek trochę się zmachali, dla mnie to była sama przyjemność.


Załączniki:
Komentarz: Pływy
plywy01.jpg
plywy01.jpg [ 53.24 KiB | Przeglądane 3968 razy ]
Komentarz: Widok z wulkanu.
lawa02.jpg
lawa02.jpg [ 92.5 KiB | Przeglądane 3969 razy ]
Komentarz: Pompeje północy
lawa01.jpg
lawa01.jpg [ 70.38 KiB | Przeglądane 3969 razy ]
Komentarz: Przy brzegu żółty rowerek wodny.
rowerek01.jpg
rowerek01.jpg [ 59.04 KiB | Przeglądane 3973 razy ]
Komentarz: Rowerkiem między górami lodowymi.
rowerek02.jpg
rowerek02.jpg [ 54.05 KiB | Przeglądane 3973 razy ]

_________________
Olek Kwaśniewski
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 lip 2010, o 22:29 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 4 lip 2009, o 16:15
Posty: 892
Podziękował : 36
Otrzymał podziękowań: 59
Uprawnienia żeglarskie: jak dla mnie wystarczające
No to sobie trochę poużywam na Marku :)
Chodzi o naszą wycieczkę do jęzora lodowcowego, tam gdzie pływaliście na rowerku wodnym.
Dolina została przegrodzona moreną czołową usypaną przez lodowiec, dlatego też utworzyło się jeziorko z topniejącego lodu. To, wokół czego pływaliście, to nie góry lodowe (wiem, wiem, chcielibyście ;) ), tylko topiący się i "cofający" jęzor lodowca. Pod powierzchnią wody te wszystkie "góry lodowe" były ze sobą połączone - po prostu lód nierówno się topi. Widoczny na zdjęciu w głębi po środku niższy pas wzniesień, to morena środkowa (to miejsce, do którego doszedłem) - z lewej doliny też kiedyś spływał lodowiec. Generalnie potwierdziło się to, co było już wiadomo od ładnych kilku lat - lodowce na Islandii (zresztą tak jak i w Europie i nie tylko) wyraźnie się cofają.
Generalnie mieliśmy podczas naszego rejsu (a raczej postojów) wspaniałą lekcję geografii. Efekty wietrzenia, erozji w postaci wspaniałych klifów, i pociętych zboczy górskich, wulkanizm, geotermia, fałdowania, zjawiska towarzyszące lodowcom, efekty odciążenia Islandii po zakończeniu glacjału w postaci wielkich równin nadmorskich - to wszystko zostanie w mojej i mam nadzieję nie tylko, pamięci.

_________________
pozdrawiam
skiera


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 lip 2010, o 23:13 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17305
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2171
Otrzymał podziękowań: 3592
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Czy ja nie mówiłem kiedyś, że geografia to pseudonauka? :-)
Macieq napisał(a):
To, wokół czego pływaliście, to nie góry lodowe (wiem, wiem, chcielibyście ;) ), tylko topiący się i "cofający" jęzor lodowca.

Strasznie szybko cofa się ten lodowiec - musi jaki wyścigowy on :-)
Popatrz na załączone zdjęcia (zrobione w odstępie 20 minut), zwróć uwagę na wzajemne położenie elementów 1 i 2 oraz ich odległość od brzegu i... oblicz w której dekadzie sierpnia 2010 stopnieją lody na biegunie północnym :-)


Załączniki:
wczesniej.jpg
wczesniej.jpg [ 85.56 KiB | Przeglądane 3958 razy ]
pozniej.jpg
pozniej.jpg [ 90.43 KiB | Przeglądane 3958 razy ]

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 lip 2010, o 23:27 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 kwi 2010, o 22:07
Posty: 3015
Podziękował : 66
Otrzymał podziękowań: 451
Uprawnienia żeglarskie: Jachtowy Sternik Mazurski
Marek, tylko ten kawałek przemieścił się, pewnie to ten w który przydzwoniliśmy rowerkiem. Może wtedy oderwał się od całości? :wink:

_________________
Olek Kwaśniewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 26 lip 2010, o 10:43 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 4 lip 2009, o 16:15
Posty: 892
Podziękował : 36
Otrzymał podziękowań: 59
Uprawnienia żeglarskie: jak dla mnie wystarczające
No dobra, niech Wam będzie, pływaliście wokół gór lodowych ;)

_________________
pozdrawiam
skiera


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 27 lip 2010, o 22:43 

Dołączył(a): 28 maja 2007, o 11:44
Posty: 1999
Podziękował : 7
Otrzymał podziękowań: 109
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Macieq, ale właściwie to po co zbierałeś te kamienie? Skalniak w ogródku budujesz? :)

_________________
www.samoster.org.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lip 2010, o 00:00 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 4 lip 2009, o 16:15
Posty: 892
Podziękował : 36
Otrzymał podziękowań: 59
Uprawnienia żeglarskie: jak dla mnie wystarczające
gf napisał(a):
Macieq, ale właściwie to po co zbierałeś te kamienie? Skalniak w ogródku budujesz? :)

Jak to po co? Na pamiątkę :)
Trzymam je w łazience w kąciku przeznaczonym na kamienie (taka aranżacja łazienki :) ).
Poza tym fajnie jest mieć np. małą bombkę wulkaniczną, kawałek pumeksu, czy prawdziwego żużlu pochodzącego z wnętrza Ziemi. Starałem się zbierać kamienie charakterystyczne i niecodzienne. W sumie przywiozłem ich zaledwie 5 szt, a ich ogólna waga, to ok 0,5 kg. Jedni zbierają motylki, inni kwiatki, jeszcze inni znaczki, a ja kamyki :)
Na Islandii znalazłem kamyk granitowy, a jak wiadomo tam granity nie występują. Pytanie, skąd się wziął? Najprawdopodobniej został przyniesiony ze Svalbardu wraz z lądolodem. Oczywiście go nie zabrałem, bo taki sam znajdę na łące koło domu.

_________________
pozdrawiam
skiera


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lip 2010, o 00:05 

Dołączył(a): 28 maja 2007, o 11:44
Posty: 1999
Podziękował : 7
Otrzymał podziękowań: 109
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Jesteś geologiem z zamiłowania? :)

_________________
www.samoster.org.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lip 2010, o 10:17 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 4 lip 2009, o 16:15
Posty: 892
Podziękował : 36
Otrzymał podziękowań: 59
Uprawnienia żeglarskie: jak dla mnie wystarczające
Jestem geografem, a takie typy mają to do siebie, że interesuje ich otaczający świat i starają się dostrzec zależności w nim występujące :)

_________________
pozdrawiam
skiera


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 lip 2010, o 09:52 

Dołączył(a): 28 maja 2007, o 11:44
Posty: 1999
Podziękował : 7
Otrzymał podziękowań: 109
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Ech, a reszta zamiast docenić walor edukacyjny posiadania geografa na rejsie to albo kamień za burtę wyciepnie albo skałę osrańcem nazwie ;)

_________________
www.samoster.org.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 lip 2010, o 11:01 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17305
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2171
Otrzymał podziękowań: 3592
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Jak to zamiast doceniać?!
My wiedzę geograficzną Maćka traktowaliśmy jako value added do ceny za czarter :-) i pilnie słuchaliśmy jego opowieści.
Ba, wręcz najpopularniejszym pytaniem było: "Te Maciek, chono tu na górę, popacz, co... [tu można dopisać cokolwiek na temat okoliczności krajobrazowej przyrody i będzie to prawdą, np. co te góry takie krzywe?]" I Maciek mozolnie tłumaczył wszystkim na raz i każdemu z osobna jakże to się kiedyś kiełbasiło/wypiętrzało/wietrzało/etc :-)

Tak na marginesie i całkiem poważnie, to z tych geologiczno islandzkich kwestii najśmieszniejsze były moreny polodowcowe. Łażąc po Kampinosie na takowe się trafia i mają (te w Kampinosie) po kilka milionów lat, a tam na Islandii trafiają się moreny stuletnie :-) Ciekawie wygląda początek procesu tworzenia się gleby.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 lip 2010, o 15:15 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 4 lip 2009, o 16:15
Posty: 892
Podziękował : 36
Otrzymał podziękowań: 59
Uprawnienia żeglarskie: jak dla mnie wystarczające
Marek, próbujesz mnie tu chyba "złapać" ;)
Chodzi oczywiście o Kampinos. Górki tam występujące nie są morenami, tylko wydmami, powstałymi po zlodowaceniu Bałtyckim i maja pewnie ok 20 tys lat. Glina zwałowa z poprzedniego zlodowacenia (160 tys lat temu) występuje pod piaskami i została wcześnie zrównana, nie tworzy więc wzgórz.

A na Islandii, tam gdzie staliśmy busikiem, morena ma prawdopodobnie ok 50 lat. Tam intensywne procesy "twórcze" trwają nadal :)

_________________
pozdrawiam
skiera


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 lip 2010, o 18:53 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17305
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2171
Otrzymał podziękowań: 3592
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Macieq napisał(a):
Marek, próbujesz mnie tu chyba "złapać" ;)
A w życiu! :-)
Nigdy bym nie pomyślał, że wydmy mogą być tak daleko od morza i powiem szczerze, że trochę mi wstyd, bo jednej takiej to nieźle nawrzucałem gdy się na nią musiałem wspinać - od najgorszych moren dennych i czołowych ją zwymyślałem.

Macieq napisał(a):
maja pewnie ok 20 tys lat
O! To prawie rówieśniczki Zbieraja. Myślałem, że są starsze - drzewa na nich przecież takie duże porosły i krzaczorów pełno, dziwne.

Macieq napisał(a):
A na Islandii, tam gdzie staliśmy busikiem, morena ma prawdopodobnie ok 50 lat
Ta małolata nawet śladów gleby nie miała. Mi chodziło o te górki przy A1 w okolicach Lodowej Laguny (mówił o nich kierowca, że to z lodowca). Na tych górkach już chwaściory różne zaczynały rosnąć.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 31 lip 2010, o 01:18 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 kwi 2010, o 22:07
Posty: 3015
Podziękował : 66
Otrzymał podziękowań: 451
Uprawnienia żeglarskie: Jachtowy Sternik Mazurski
Co by nie mówić posiadanie na pokładzie geografa gawędziarza było wartością dodają do tego rejsu. Możemy się śmiać z zebranych kamyków Skiery, "pięknych" osrańców, ale ja jestem zadowolony z wysłuchanych informacji o wszystkim co widzieliśmy, nawet czuję pewien niedosyt. Zwłaszcza że większość form geologicznych na Islandii jest w stanie "świeżym", nie naruszonym przez czas. Bez dodatkowych informacji o większości myślał bym jak o kolejnej górce ze skały lub piasku. Tymczasem były to nie jakieś tam skałki tylko bazalty, nie jakieś tam górki tylko moreny, nie byle plaskaty teren tylko efekty odciążenia itd itd

_________________
Olek Kwaśniewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 1 sie 2010, o 13:47 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 kwi 2010, o 22:07
Posty: 3015
Podziękował : 66
Otrzymał podziękowań: 451
Uprawnienia żeglarskie: Jachtowy Sternik Mazurski
Przejrzałem wreszcie zdjęcia i wrzuciłem trochę na stronę, zapraszam do oglądania.
Album zdjęć: http://gallery.olek.waw.pl/2010/Islandia/
Pokaz zdjęć: http://gallery.olek.waw.pl/2010/Islandi ... pplet.html

Tym którym obiecałem zdjęcia podeślę link, ale to już nie dzisiaj raczej.

_________________
Olek Kwaśniewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 1 sie 2010, o 15:11 

Dołączył(a): 28 maja 2007, o 11:44
Posty: 1999
Podziękował : 7
Otrzymał podziękowań: 109
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
http://gallery.olek.waw.pl/2010/Islandi ... w.jpg.html
Udane zdjęcie :)

http://gallery.olek.waw.pl/2010/Islandi ... w.jpg.html
Jaki uroczy człowiek, ten w środku :P

http://gallery.olek.waw.pl/2010/Islandi ... w.jpg.html
Ktoś zapomniał o aucie czy tak dobrze wymierzył i wiedział, że całkiem zalać nie zdąży?

_________________
www.samoster.org.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 63 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 164 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL